Jerzy Bukowski: "Uratowany grób cygańskiego skrzypka"

Byłem świadkiem, jak przechadzający się po Rynku Głównym jeden z największych wirtuozów skrzypiec Yehudi Menuhin przez kilka minut słuchał jego gry, po czym wyjął z futerału swój drogocenny instrument i przyłączył się do koncertu. Nie muszę chyba dodawać, że wręczył potem koledze po fachu sporą sumę w dolarach, a było to jeszcze w epoce PRL, kiedy „zielone” miały ogromną wartość w przeliczeniu na złotówki.
Dymiter umarł w 2002 roku i został pochowany obok żony w dolnośląskich Kowarach, gdzie od sześciu lat odbywa się festiwal etno jego imienia. Niestety, ich grobowi zagroziła likwidacja z powodu nieuregulowanej opłaty na kwotę zaledwie 216 złotych.
Kiedy wpis na ten temat zamieścił w internecie Roman Piotrowski z Telewizji Kraków, przewodnicząca Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, a także Komisji Kultury i Ochrony Zabytków Rady Miasta Krakowa doktor Małgorzata Jantos natychmiast zadeklarowała wpłatę owej kwoty. Okazało się jednak, że drobną zaległość uregulowała już zajmująca się cmentarzami oraz miejscami pamięci Fundacja „Memento"” z Jeleniej Góry.
Dobrze się stało, że ta sprawa została załatwiona, bo dbałość o grób jednej z muzycznych legend Krakowa jest obowiązkiem wszystkich, którzy pamiętają Stefana Dymitera.