Waldemar Biniecki: Warto pracować z polską dyplomacją

Panie Premierze, robimy to od momentu przybycia pierwszych polskich osadników do Ameryki. Rozsławiamy dobre imię Polski od dawna, gdziekolwiek jesteśmy i mieszkamy – od Hawajów po wschodnie wybrzeże, od mroźnej Alaski do rozpalonych słońcem Kalifornii, Arizony i Florydy. Wysyłamy transparentne sygnały o budowanie propolskiego lobby z serca Ameryki, z Kansas. To myśmy wysłali do Polski 20 tysięcy ochotników, kiedy trzeba było oddać za Ojczyznę krew. To myśmy wraz z rządem londyńskim reprezentowali polską rację stanu w momencie, kiedy Polska straciła swoją niepodległość. To myśmy byli rozbijani w okresie komunizmu i traktowani z góry po 1989 roku. To z Prezydentem Kaczorowskim nie chciał się spotkać „Pierwszy niekomunistyczny Premier”. Co roku, jak powiedział na Kongresie Prezes polonijnej unii kredytowej Bogdan Chmielewski, Polonia wysyła do kraju ok. 900 milionów dolarów. Panie Premierze, wiele razy mówi Pan o synergii, jednak w relacjach prasowych z tego wydarzenia pojawia się jak zwykle jednostronna relacja – o VIP-ach z Polski, a o tym, co mówiła Polonia, nikt nawet nie wspomniał. Był tam nieodnotowany przez PAP: profesor Marek Rudnicki, kilku konsulów honorowych i polonijnych liderów, którzy na co dzień rozsławiają Polskę.
Panie Premierze, może warto pracować z polską dyplomacją w zakresie przekazywania nam ważnych sygnałów. Nie chcemy już więcej słyszeć o tym, czego polska dyplomacja nie może. Na co dzień pracujemy z innymi nacjami i widzimy, co dla innych grup etnicznych może zrobić ich dyplomacja. Powiedział Pan, cytując słowa Prezydenta Reagana: „Pokażmy, że jesteśmy bijącym sercem Europy, bo im mocniej Polska będzie obecna w sercach Amerykanów, tym bardziej będzie silna. Polska was potrzebuje. Jeśli nasza ojczyzna ma być naprawdę wielka, naprawdę silna i naprawdę bogata, bez was się to nie uda”. Aby to, co Pan powiedział, miało jakąkolwiek moc sprawczą, musimy przerwać profesjonalne głuche milczenie w naszych relacjach i zacząć rozmawiać o profesjonalnych narzędziach, które pozwolą realizować w Ameryce propolską politykę historyczną, budowanie wspólnych projektów biznesowych. Polonia amerykańska potrzebuje wyraźnego sygnału w postaci chociażby transparentnego spotkania, które Pan wraz z Marszałkiem Karczewskim mógłby zainicjować. Konieczne są inwestycje w polonijne media w Ameryce oraz transparentne działania pomagające nam w dalszej samoorganizacji. Zrobili to dawno temu Irlandczycy i warto przestudiować ten przypadek. Sądzę, że Kongres 60 Milionów może być doskonałą formułą do budowania takiego wspólnego projektu, któremu na imię Niepodległa 60 milionów.
Waldemar Biniecki
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (08/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.