[Tylko u nas] Niemieckie media o von der Leyen: "Nowa szefowa KE przypochlebia się polskim nacjonalistom"

Obowiązująca w Niemczech polityczna poprawność każe medialnym szermierzom kwestionować pojednawcze gesty przyszłej przewodniczącej Komisji Europejskiej
 [Tylko u nas] Niemieckie media o von der Leyen: "Nowa szefowa KE przypochlebia się polskim nacjonalistom"
/ screen YouTube
W połowie lipca przyszła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyleciała do Polski. Warszawa była drugą po Paryżu stolicą, którą odwiedziła urzędująca jeszcze wiceszefowa CDU. Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego von der Leyen będzie dla Polski "doskonałym partnerem do współpracy". Pytanie tylko, czy ta błoga pewność jest uzasadniona. I to nie tylko dlatego, że była minister obrony Niemiec wpadła najpierw w objęcia gospodarza Pałacu Elizejskiego, nie pałającego szczególną sympatią do obecnego polskiego rządu.
 

"Atmosfera w Warszawie była dobra, choć Ursula von der Leyen nie promieniowała ze szczęścia tak intensywnie, jak dwa dni wcześniej obok Emmanuela Macrona w Paryżu"

 
- odnotował Matthias Kolb z "Süddeutsche Zeitung".
 
Z polskiego punktu widzenia warto więc zapytać, co tak naprawdę się zmieni, skoro krótko po zatwierdzeniu nominacji von der Leyen socjaliści mogli bez większych obstrukcji złamać reguły i dwukrotnie utrącić kandydaturę Beaty Szydło na szefową komisji ds. zatrudnienia is praw socjalnych PE. Trudno nie odczytać odrzucenia byłej polskiej premier, która uzyskała w eurowyborach najlepszy wynik zarówno w swoim kraju jak i całej UE, w kategoriach odwetu. W tymże złudnym klimacie "resetu" na linii Bruksela-Warszawa Komisja Europejska podjęła co więcej kolejne kroki w toczącym się przeciwko Polsce postępowaniu dotyczącym rzekomych "uchybień" w reformie sądownictwa. Polski rząd miał widocznie na tyle siły, aby wyprowadzić skuteczny cios, acz jest być może jeszcze zbyt słaby, żeby odeprzeć wściekłą zemstę zaatakowanych.
 
Wiele wskazuje więc na to, że mimo wszelkich dyplomatycznych sygnałów pod adresem PiS von der Leyen będzie w przyszłości ulegać próbom nacisku ze strony nadal jeszcze potężnej w Unii lewicy. W samych Niemczech "czerwoni" i "zieloni" przybierają sukcesywnie na sile, a rządzący chadecy stworzyli niestety na te polityczne wygibasy pewien klimat przyzwolenia, bo nie chcą do siebie niezniechęcać wyborców. Podobnie zachowywała się dotychczas von der Leyen, która w różnych okresach wyrażała krańcowo różne opinie i po której Angela Merkel nie spodziewała się właściwie niczego poza tym, żeby się nie wtrącała w jej rządzenie.

#NOWA_STRONA#
 
W Polsce na szczęście nie ziszczą się tak szybko marzenia opozycji, "żeby znowu było tak jak było", a kolejne manifestacje środowisk LGBT raczej nie przywrócą "odmłodzonym" postkomunistom większego politycznego znaczenia. Tyle że w Brukseli ich sposób myślenia ma się nadal znakomicie, przy czym Ursula von der Leyen wejdzie przypuszczalnie jak w masło w ten patologiczny system, zwłaszcza że np. jej agenda klimatyczna jest z grubsza zbieżna z postulatami podnoszonymi przez europejskich socjalistów.
 
Powie ktoś, że należałoby się jeszcze powściągnąć ze zbyt śmiałymi przepowiedniami i trzeba poczekać na ostateczne zatwierdzenie nowego składu Komisji Europejskiej, których członkowie dadzą być może rzeczywiście szansę na ocieplenie relacji między Brukselą i Warszawą. Jej nowa szefowa będzie musiała przecież najpierw uzyskać, umocnić oraz wyostrzyć swoje nowe narzędzia. Wszak gdyby na czele komisji stanął jakiś nieokiełznany socjalista, budowanie lepszych stosunków z Unią byłoby dla nas nieskończenie trudniejsze. W dodatku możliwa obecność prof. Krzysztofa Szczerskiego w szeregach KE utrwala nas w wierze, że obecny polski rząd będzie wreszcie postrzegany w UE jako silny (i przede wszystkim trwały) gracz na geopolitycznej szachownicy. Poza tym 60-letnia Niemka nie jest jeszcze szefową KE, a już zdobyła się na więcej życzliwych gestów wobec Polski niż jej poprzednik podczas swojej całej kadencji czy też niektórzy nasi rodacy, którzy nie zdążyli się jeszcze rozsiąść w strasburskich fotelach. Po nominacji von der Leyen korytarze Bundestagu zaczęły skądinąd rozbrzmiewać uporczywymi pogłoskami, jakoby sekretarz generalny CDU - urodzony w Szczecinie (i mówiący po polsku) konserwatysta Paul Ziemiak - "uwrażliwił" wiceszefową swojej partii na zmiany zachodzące nad Wisłą.
 
Zgoda, to wszystko prawda. Ale nie zapomnijmy, że von der Leyen ciągle pozostaje wyrazicielką obecnej linii rządu federalnego, skupionym dotychczas głównie na doraźnym gaszeniu politycznych pożarów. Co gorsza, nie potrafiącym często działać inaczej niż na fali chwilowego wzmożenia wywołanego przez oburzenie niemieckich mediów. Te zaś reagują z miejsca agresywnie, kiedy przyszła przewodnicząca KE w zamian za otrzymane korzyści próbuje łagodzić wizerunek PiS. Ostatnie komentarze niemieckich dziennikarzy na temat jej lipcowej wizyty w Warszawie potwierdzają trafność tego spostrzeżenia w całej rozciągłości.
 

"Pani von der Leyen poleciała do Warszawy, aby podziękować premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za jego wsparcie. Można się więc spodziewać, że nie było w tych rozmowach miejsca na kwestie dotyczące polskiej praworządności"

 
- uważa tygodnik "Die Zeit".
 

"Polski rząd żywi nadzieję, że UE zmieni swój konfrontacyjny kurs. Ale czy te marzenia się spełnią?"

 
- pyta z kolei dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

#NOWA_STRONA#
 
Zaistniała "harmonia między von der Leyen i Morawieckim" jest także solą w oku korespondenta dziennika "Die Welt":
 

"Ursula von der Leyen przypochlebia się polskim nacjonalistom. Na twarzy premiera Morawieckiego zarysowała się od razu radosna ulga"

 
- pisze Philipp Fritz, który już w ostatnich czterech latach wystrzelał się w swoich artykułach o PiS z najcięższej amunicji.
 
Nakręceniem kolejnej pętli w spirali absurdu był kolportowany dotąd w Niemczech wizerunek Polski jako kraju zgoła ksenofobicznego. Niemieccy konsumenci prasy prawie codziennie bywali podrywani informacjami, że Polacy "nie chcą u siebie uchodźców".
 
Owszem, jeśli szefowa niemieckiego rządu zaprasza do siebie rzesze niepoddających się kontroli imigrantów, usiłując ich ze wsparciem unijnych podwładnych wmusić m.in. Polsce - to nie ma na to zgody. Natomiast trudno oskarżać wszystkich Polaków o rasizm. Przyjęliśmy setki tysięcy Ukraińców, Wietnamczyków i Czeczenów, którzy potrafili się nad Wisłą doskonale zintegrować. Natomiast gdy von der Leyen ośmieliła się z ostrożna przypomnieć niemieckiej opinii publicznej te fakty, skrzętnie pomijane przez zachodnie środki przekazu, medialni szermierze politycznej poprawności wezwali swoich czytelników na barykady, sięgając po najwznioślejsze hasła.
 

"Ursula von der Leyen przywiozła do Warszawy piękną pogodę. Odkąd nowa szefowa KE wie, że dzięki PiS pojedzie do Brukseli, znalazła się w niewygodnej sytuacji, w której musi m.in. uzasadniać antyimigrancką politykę polskiego rządu"

 
- przekonuje serwis informacyjny "Deutsche Welle".
 

"Po zatwierdzeniu kandydatury von der Leyen jako szefowej Komisji Europejskiej populiści w Polsce zacierają ręce, bo myślą, że będzie się biernie przyglądała krzewieniu rasizmu. Powinna się temu przeciwstawić"

 
- czytamy zaś na portalu "die tageszeitung".

#NOWA_STRONA#
 
Sięgnijmy także po utrzymaną w podobnym tonie sensacji czołówkę "Süddeutsche Zeitung":
 
"Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej nie chce w Warszawie rozmawiać o relokacji uchodźców w Unii. Wybrała 'bezpieczniejsze' zagadnienia o bezpieczeństwie"
 
- sugeruje Daniel Brössler.
 
Wtóruje mu Christoph von Marschall z "Der Tagesspiegel":
 

"Von der Leyen powinna dobrać swoich komisarzy w taki sposób, aby przyszłość Unii Europejskiej jawiła się w przyjaznych barwach, a nie odwrotnie"

 
pisze korespondent berlińskiego dziennika.
 
Co charakterystyczne, niemieccy "obrońcy demokracji" wskazują w tym kontekście często z przekrwionymi ze złości oczami na "opłakaną" sytuację polskich dziennikarzy, którym się rzekomo knebluje usta, tak jakby nie znali obelżywych treści wylewających się z łamów "Newsweeka" lub "Gazety Wyborczej", na które się przecież bezustannie powołują. I mimo że każdy następny materiał medialnych pachołków polskiej opozycji potwierdza, iż odzieraniem polityków PiS z godności można bezkarnie osiągnąć kolejny pułap, niemieckie opinie o naszych mediach są wciąż łudząco podobne do analogicznych relacji o trzymanych przez Erdoğana za gardła dziennikarzach w Turcji.

#NOWA_STRONA#
 
Z drugiej strony trudno oczekiwać prawdy o Polsce od redaktorów, których polityczna poprawność wyzuła z obiektywizmu. Od mediów, które objęły cenzurą codzienne przestępstwa osób "nieokreślonego pochodzenia". Krytyka nowego otwarcia Ursuli von der Leyen wobec Warszawy pasuje doskonale do tej "jedynie słusznej" drogi postępu. Kłopot niemieckich "przodowników demokracji" polega na tym, że oni nadal trwają w niewzruszonym przekonaniu o "tymczasowości" rządów PiS, które wszelako w przeciwieństwie do lat 2005-2007 nie są już uzależnione od rozmaitych chwiejnych porozumień. Już wtedy materiały prasowe były podobne do tych dzisiejszych, przypominając ostatnią broń buntownika, który już żadnych innych argumentów nie posiada. Kto wie - skoro von der Leyen znalazła się z powodu swojego koncyliacyjnego tonu w kierunku Warszawy pod ostrzałem najważniejszych niemieckich mediów... to jej nominacja jest być może rzeczywiście najlepszym z możliwych kompromisów?

Wojciech Osiński

 

POLECANE
Otwarte i tolerancyjne Niemcy to mit tylko u nas
Otwarte i tolerancyjne Niemcy to mit

Niemcy od dawna nie są już takim krajem, za jaki się podają. Nowe dane zza Odry pokazują bowiem, że w Niemczech jest coraz więcej przemocy wobec gejów, kobiet i Żydów. Gdyby takie statystyki wychodziły z Polski, Unia Europejska już dawno lamentowałaby nad bezpieczeństwem w naszym kraju. Jak jednak poradzą sobie z tymi problemami Niemcy?

Zasłynął skokiem ze stratosfery. Tragiczny wypadek austriackiego sportowca Wiadomości
Zasłynął skokiem ze stratosfery. Tragiczny wypadek austriackiego sportowca

Z Włoch napływają dramatyczne informacje. Podczas lotu motoparalotnią nad Porto Sant’Elpidio Felix Baumgartner, austriacki sportowiec, stracił kontrolę nad maszyną, prawdopodobnie w wyniku nagłego pogorszenia stanu zdrowia, i rozbił się w basenie należącym do hotelowego kompleksu.

Niemcy spadły z pozycji lidera. Imigranci szturmują inny kraj UE pilne
Niemcy spadły z pozycji lidera. Imigranci szturmują inny kraj UE

Przez ostatnie dziesięć lat Niemcy były głównym kierunkiem dla osób ubiegających się o azyl i przybywających do Europy spoza UE. Obecnie jednak sytuacja uległa zmianie i na czele tego zestawienia pojawił się nowy kraj.

Ogromna większość Polaków chce kupować polską żywność. Wyniki sondażu Wiadomości
Ogromna większość Polaków chce kupować polską żywność. Wyniki sondażu

Blisko 80 proc. Polaków deklaruje, że przy wyborze produktów spożywczych stara się sięgać po żywność krajową, a 67 proc. uważa ją za lepszą jakościowo od zagranicznej – wynika z najnowszego raportu CBOS. Tylko 17 proc. ankietowanych wskazuje, że cena jest dla nich kluczowym kryterium podczas zakupów.

Niemieckie czołgi mają ruszyć na podbój świata tylko u nas
Niemieckie czołgi mają ruszyć na podbój świata

Armin Papperger, prezes niemieckiego koncernu zbrojeniowego Rheinmetall AG, w rozmowie z gazetą die Welt mówił o dynamicznym rozwoju niemieckiej branży zbrojeniowej, nowych zamówieniach i planach ekspansji na rynek amerykański.

W Zakopanem pojawił się billboard po arabsku. To promocja dubajskiego biura podróży Wiadomości
W Zakopanem pojawił się billboard po arabsku. To promocja dubajskiego biura podróży

W Zakopanem pojawił się billboard reklamujący biuro podróży ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, skierowany wyłącznie do arabskich turystów – bez polskiego tłumaczenia. Firma wzbudza kontrowersje, ponieważ w swojej ofercie ma wycieczki m.in. do Rosji.

Szef węgierskiego MSZ o odwołaniu polskiego ambasadora: Obecny rząd Polski jest za wojną, my za pokojem polityka
Szef węgierskiego MSZ o odwołaniu polskiego ambasadora: "Obecny rząd Polski jest za wojną, my za pokojem"

– Choć między naszymi krajami zdarzają się spory polityczne, Węgry wciąż mają istotny interes w utrzymywaniu dobrych relacji z Polską. Wydaje się jednak, że obecne władze w Warszawie tego nie podzielają – stwierdził w czwartek minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó.

Rewolucja w Wlk. Brytanii. 16-latkowie pójdą do urn? Wiadomości
Rewolucja w Wlk. Brytanii. 16-latkowie pójdą do urn?

Wicepremier Wielkiej Brytanii Angela Rayner zapowiedziała, że rząd podejmuje kroki mające na celu zwiększenie uczestnictwa obywateli w życiu publicznym. „Chcemy, aby więcej osób mogło aktywnie włączać się w brytyjską demokrację” – podkreśliła. Jednym z kluczowych elementów nowego projektu jest obniżenie wieku wyborczego z 18 do 16 lat na terenie całego kraju.

Rzecznik Instytutu Pileckiego odwołany z ostatniej chwili
Rzecznik Instytutu Pileckiego odwołany

Dziś od rana w mediach pojawiały się nieoficjalne informacje, że rzecznik Instytutu Pileckiego, Jan Gebert, ma zostać odwołany ze stanowiska. Decyzja ta miała być m.in. reakcją na skandal, jaki wywołały wpisy na profilu Instytutu na platformie X, wybielające płk. Maksymiliana Schnepfa, biorącego czynny udział w Obławie Augustowskiej. Wieczorem na stronie Instytutu Pileckiego jako rzecznik figurowała już Luiza Jurgiel-Żyła.

Drożdże z genem niesporczaka wróciły z kosmosu. Polski eksperyment może pomóc podbić Marsa Wiadomości
Drożdże z genem niesporczaka wróciły z kosmosu. Polski eksperyment może pomóc podbić Marsa

Jak drożdże wzbogacone białkiem niesporczaka radzą sobie z mikrograwitacją i promieniowaniem jonizującym w przestrzeni kosmicznej - dzięki misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego sprawdzają to naukowcy ze Szczecina, Poznania i Katowic. Pojemnik z drożdżami wrócił z orbity i jest już w Polsce.

REKLAMA

[Tylko u nas] Niemieckie media o von der Leyen: "Nowa szefowa KE przypochlebia się polskim nacjonalistom"

Obowiązująca w Niemczech polityczna poprawność każe medialnym szermierzom kwestionować pojednawcze gesty przyszłej przewodniczącej Komisji Europejskiej
 [Tylko u nas] Niemieckie media o von der Leyen: "Nowa szefowa KE przypochlebia się polskim nacjonalistom"
/ screen YouTube
W połowie lipca przyszła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyleciała do Polski. Warszawa była drugą po Paryżu stolicą, którą odwiedziła urzędująca jeszcze wiceszefowa CDU. Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego von der Leyen będzie dla Polski "doskonałym partnerem do współpracy". Pytanie tylko, czy ta błoga pewność jest uzasadniona. I to nie tylko dlatego, że była minister obrony Niemiec wpadła najpierw w objęcia gospodarza Pałacu Elizejskiego, nie pałającego szczególną sympatią do obecnego polskiego rządu.
 

"Atmosfera w Warszawie była dobra, choć Ursula von der Leyen nie promieniowała ze szczęścia tak intensywnie, jak dwa dni wcześniej obok Emmanuela Macrona w Paryżu"

 
- odnotował Matthias Kolb z "Süddeutsche Zeitung".
 
Z polskiego punktu widzenia warto więc zapytać, co tak naprawdę się zmieni, skoro krótko po zatwierdzeniu nominacji von der Leyen socjaliści mogli bez większych obstrukcji złamać reguły i dwukrotnie utrącić kandydaturę Beaty Szydło na szefową komisji ds. zatrudnienia is praw socjalnych PE. Trudno nie odczytać odrzucenia byłej polskiej premier, która uzyskała w eurowyborach najlepszy wynik zarówno w swoim kraju jak i całej UE, w kategoriach odwetu. W tymże złudnym klimacie "resetu" na linii Bruksela-Warszawa Komisja Europejska podjęła co więcej kolejne kroki w toczącym się przeciwko Polsce postępowaniu dotyczącym rzekomych "uchybień" w reformie sądownictwa. Polski rząd miał widocznie na tyle siły, aby wyprowadzić skuteczny cios, acz jest być może jeszcze zbyt słaby, żeby odeprzeć wściekłą zemstę zaatakowanych.
 
Wiele wskazuje więc na to, że mimo wszelkich dyplomatycznych sygnałów pod adresem PiS von der Leyen będzie w przyszłości ulegać próbom nacisku ze strony nadal jeszcze potężnej w Unii lewicy. W samych Niemczech "czerwoni" i "zieloni" przybierają sukcesywnie na sile, a rządzący chadecy stworzyli niestety na te polityczne wygibasy pewien klimat przyzwolenia, bo nie chcą do siebie niezniechęcać wyborców. Podobnie zachowywała się dotychczas von der Leyen, która w różnych okresach wyrażała krańcowo różne opinie i po której Angela Merkel nie spodziewała się właściwie niczego poza tym, żeby się nie wtrącała w jej rządzenie.

#NOWA_STRONA#
 
W Polsce na szczęście nie ziszczą się tak szybko marzenia opozycji, "żeby znowu było tak jak było", a kolejne manifestacje środowisk LGBT raczej nie przywrócą "odmłodzonym" postkomunistom większego politycznego znaczenia. Tyle że w Brukseli ich sposób myślenia ma się nadal znakomicie, przy czym Ursula von der Leyen wejdzie przypuszczalnie jak w masło w ten patologiczny system, zwłaszcza że np. jej agenda klimatyczna jest z grubsza zbieżna z postulatami podnoszonymi przez europejskich socjalistów.
 
Powie ktoś, że należałoby się jeszcze powściągnąć ze zbyt śmiałymi przepowiedniami i trzeba poczekać na ostateczne zatwierdzenie nowego składu Komisji Europejskiej, których członkowie dadzą być może rzeczywiście szansę na ocieplenie relacji między Brukselą i Warszawą. Jej nowa szefowa będzie musiała przecież najpierw uzyskać, umocnić oraz wyostrzyć swoje nowe narzędzia. Wszak gdyby na czele komisji stanął jakiś nieokiełznany socjalista, budowanie lepszych stosunków z Unią byłoby dla nas nieskończenie trudniejsze. W dodatku możliwa obecność prof. Krzysztofa Szczerskiego w szeregach KE utrwala nas w wierze, że obecny polski rząd będzie wreszcie postrzegany w UE jako silny (i przede wszystkim trwały) gracz na geopolitycznej szachownicy. Poza tym 60-letnia Niemka nie jest jeszcze szefową KE, a już zdobyła się na więcej życzliwych gestów wobec Polski niż jej poprzednik podczas swojej całej kadencji czy też niektórzy nasi rodacy, którzy nie zdążyli się jeszcze rozsiąść w strasburskich fotelach. Po nominacji von der Leyen korytarze Bundestagu zaczęły skądinąd rozbrzmiewać uporczywymi pogłoskami, jakoby sekretarz generalny CDU - urodzony w Szczecinie (i mówiący po polsku) konserwatysta Paul Ziemiak - "uwrażliwił" wiceszefową swojej partii na zmiany zachodzące nad Wisłą.
 
Zgoda, to wszystko prawda. Ale nie zapomnijmy, że von der Leyen ciągle pozostaje wyrazicielką obecnej linii rządu federalnego, skupionym dotychczas głównie na doraźnym gaszeniu politycznych pożarów. Co gorsza, nie potrafiącym często działać inaczej niż na fali chwilowego wzmożenia wywołanego przez oburzenie niemieckich mediów. Te zaś reagują z miejsca agresywnie, kiedy przyszła przewodnicząca KE w zamian za otrzymane korzyści próbuje łagodzić wizerunek PiS. Ostatnie komentarze niemieckich dziennikarzy na temat jej lipcowej wizyty w Warszawie potwierdzają trafność tego spostrzeżenia w całej rozciągłości.
 

"Pani von der Leyen poleciała do Warszawy, aby podziękować premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za jego wsparcie. Można się więc spodziewać, że nie było w tych rozmowach miejsca na kwestie dotyczące polskiej praworządności"

 
- uważa tygodnik "Die Zeit".
 

"Polski rząd żywi nadzieję, że UE zmieni swój konfrontacyjny kurs. Ale czy te marzenia się spełnią?"

 
- pyta z kolei dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

#NOWA_STRONA#
 
Zaistniała "harmonia między von der Leyen i Morawieckim" jest także solą w oku korespondenta dziennika "Die Welt":
 

"Ursula von der Leyen przypochlebia się polskim nacjonalistom. Na twarzy premiera Morawieckiego zarysowała się od razu radosna ulga"

 
- pisze Philipp Fritz, który już w ostatnich czterech latach wystrzelał się w swoich artykułach o PiS z najcięższej amunicji.
 
Nakręceniem kolejnej pętli w spirali absurdu był kolportowany dotąd w Niemczech wizerunek Polski jako kraju zgoła ksenofobicznego. Niemieccy konsumenci prasy prawie codziennie bywali podrywani informacjami, że Polacy "nie chcą u siebie uchodźców".
 
Owszem, jeśli szefowa niemieckiego rządu zaprasza do siebie rzesze niepoddających się kontroli imigrantów, usiłując ich ze wsparciem unijnych podwładnych wmusić m.in. Polsce - to nie ma na to zgody. Natomiast trudno oskarżać wszystkich Polaków o rasizm. Przyjęliśmy setki tysięcy Ukraińców, Wietnamczyków i Czeczenów, którzy potrafili się nad Wisłą doskonale zintegrować. Natomiast gdy von der Leyen ośmieliła się z ostrożna przypomnieć niemieckiej opinii publicznej te fakty, skrzętnie pomijane przez zachodnie środki przekazu, medialni szermierze politycznej poprawności wezwali swoich czytelników na barykady, sięgając po najwznioślejsze hasła.
 

"Ursula von der Leyen przywiozła do Warszawy piękną pogodę. Odkąd nowa szefowa KE wie, że dzięki PiS pojedzie do Brukseli, znalazła się w niewygodnej sytuacji, w której musi m.in. uzasadniać antyimigrancką politykę polskiego rządu"

 
- przekonuje serwis informacyjny "Deutsche Welle".
 

"Po zatwierdzeniu kandydatury von der Leyen jako szefowej Komisji Europejskiej populiści w Polsce zacierają ręce, bo myślą, że będzie się biernie przyglądała krzewieniu rasizmu. Powinna się temu przeciwstawić"

 
- czytamy zaś na portalu "die tageszeitung".

#NOWA_STRONA#
 
Sięgnijmy także po utrzymaną w podobnym tonie sensacji czołówkę "Süddeutsche Zeitung":
 
"Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej nie chce w Warszawie rozmawiać o relokacji uchodźców w Unii. Wybrała 'bezpieczniejsze' zagadnienia o bezpieczeństwie"
 
- sugeruje Daniel Brössler.
 
Wtóruje mu Christoph von Marschall z "Der Tagesspiegel":
 

"Von der Leyen powinna dobrać swoich komisarzy w taki sposób, aby przyszłość Unii Europejskiej jawiła się w przyjaznych barwach, a nie odwrotnie"

 
pisze korespondent berlińskiego dziennika.
 
Co charakterystyczne, niemieccy "obrońcy demokracji" wskazują w tym kontekście często z przekrwionymi ze złości oczami na "opłakaną" sytuację polskich dziennikarzy, którym się rzekomo knebluje usta, tak jakby nie znali obelżywych treści wylewających się z łamów "Newsweeka" lub "Gazety Wyborczej", na które się przecież bezustannie powołują. I mimo że każdy następny materiał medialnych pachołków polskiej opozycji potwierdza, iż odzieraniem polityków PiS z godności można bezkarnie osiągnąć kolejny pułap, niemieckie opinie o naszych mediach są wciąż łudząco podobne do analogicznych relacji o trzymanych przez Erdoğana za gardła dziennikarzach w Turcji.

#NOWA_STRONA#
 
Z drugiej strony trudno oczekiwać prawdy o Polsce od redaktorów, których polityczna poprawność wyzuła z obiektywizmu. Od mediów, które objęły cenzurą codzienne przestępstwa osób "nieokreślonego pochodzenia". Krytyka nowego otwarcia Ursuli von der Leyen wobec Warszawy pasuje doskonale do tej "jedynie słusznej" drogi postępu. Kłopot niemieckich "przodowników demokracji" polega na tym, że oni nadal trwają w niewzruszonym przekonaniu o "tymczasowości" rządów PiS, które wszelako w przeciwieństwie do lat 2005-2007 nie są już uzależnione od rozmaitych chwiejnych porozumień. Już wtedy materiały prasowe były podobne do tych dzisiejszych, przypominając ostatnią broń buntownika, który już żadnych innych argumentów nie posiada. Kto wie - skoro von der Leyen znalazła się z powodu swojego koncyliacyjnego tonu w kierunku Warszawy pod ostrzałem najważniejszych niemieckich mediów... to jej nominacja jest być może rzeczywiście najlepszym z możliwych kompromisów?

Wojciech Osiński


 

Polecane
Emerytury
Stażowe