Policja: „To nie Biedroń uratował dziecko”

Bezspornie faktem jest, że Robert Biedroń był w miejscu wypadku. Jednak nie uratował dziecka, ani nie gasił auta. Faktem jest również, że robił sobie zdjęcia ze strażakami i pozwolił przypisać cudze zasługi.
Policja informuje również, że pomocy dziecku udzielała kobieta – świadek wypadku.
- To może być lekcja dla każdego z nas, że każdy może być świadkiem takiego zdarzenia i każdy z nas ma obowiązek zareagować i to nie jest żaden heroizm, żaden wyjątkowy czyn
– mówił do kamer Robert Biedroń, przyjmując gratulacje i podziw.
- W imieniu policjanta, który wczoraj spowodował kolizję w Taborze, chcemy podziękować osobom udzielającym mu pomocy zaraz po zdarzeniu. Szczególnie gorąco dziękujemy młodej kobiecie, która zaopiekowała się 2-letnim Bartkiem. To ona była pierwszą osobą, która udzieliła pomocy
– informuje policja mazowiecka.
- Gdy tylko Bartuś zaczął płakać, ojciec zostawił auto i przejął z powrotem opiekę nad chłopcem. Będące na miejscu osoby wskazały mu pojazd, w którym mógł schronić dziecko przed chłodem. Okazało się, że samochodem podróżował pan Biedroń.
I to jedyna zasługa jednego z liderów Lewicy.
ppi
Źródło: Policja, Twitter