[Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej

Białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenka przyleciał do Wiednia. Dziś odbywał tam będzie oficjalne spotkania – zarówno z prezydentem van der Bellenem, jak i premierem Kurzem oraz przewodniczącym parlamentu Sobotką. Nie jest to pierwsza w ogóle wizyta białoruskiego prezydenta na Zachodzie (wcześniej był m.in. we Włoszech i w Watykanie), ale pierwsza od czasu zniesienia przez państwa UE sankcji personalnych na przedstawicieli reżimu, w tym i na samego Łukaszenkę. Dlaczego właśnie Austria? Pytanie to jest o tyle zasadne, że wcześniej białoruski prezydent otrzymał zaproszenia z Francji (zakończenie I wojny światowej), z Brukseli (rocznica Partnerstwa Wschodniego), z Polski (wybuch II wojny światowej) i z Łotwy i tych zaproszeń nie przyjął.
 [Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej
/ screen YouTube RT
Jak można przypuszczać na to, że Łukaszenka przyjechał do Wiednia a nie innej stolicy europejskiej miało wpływ kilka czynników, ale zasadniczym były relacje rosyjsko – austriackie i aktywność Austrii na Białorusi. Jeśli idzie o tę ostatnią kwestię to chodzi zarówno o aktywność biznesową, bo warto pamiętać, że jedynym bankiem działającym na Białorusi z udziałem zagranicznego kapitału jest instytucją w którą zaangażowany jest Reiffeisen, ale również polityczną. Do tego ostatniego obszaru zaliczyć należy nie tylko wizytę Sebastiana Kurza w Mińsku, ale również wspólne niemiecko – austriackie przedsięwzięcia w zakresie polityki pamięci na Białorusi, a precyzyjnie rzecz ujmując dotyczące obozu zagłady w Małym Trościceńcu, który w ubiegłym roku odwiedzili razem prezydenci Niemiec i Austrii. Nie bez znaczenia jest również to, że austriacki polityk z partii na czele której stoi Kurz jest urzędującym europejskim komisarzem ds. rozszerzenia Unii (Johannes Hahn), a Białoruś ma dziś spór z Litwą w związku z rozbudową swej elektrowni jądrowej zlokalizowanej zdaniem Wilna niebezpiecznie blisko granicy. Przed wizytą Łukaszenki poinformowano, że kwestie sporne rozstrzygane będą nie na płaszczyźnie bilateralnej, białorusko – litewskiej, ale europejskiej, co dodatkowo wzmacnia wagę stanowiska Johannesa Hahna. Niewykluczone też, że Łukaszenka ma po prostu dobre wspomnienia swego wcześniejszego pobytu (na początku wieku) na nartach w austriackim Tyrolu, sfinansowanego (200 tys. euro) przez właściciela sieci kasyn, wówczas szefa austriackiego komitetu olimpijskiego.

Ale wydaje się też, że Austria jest najlepszym partnerem dla Mińska również z tego powodu, a może właśnie dlatego, że tradycyjnie uprawia politykę prorosyjską. Gdyby zbudować ranking najbardziej prorosyjskich państw Unii Europejskiej, to Austrię należałoby chyba wpisać na pierwsze miejsce, co prawda prezydent Macron robi wiele aby ją zdystansować, ale póki co jeszcze palmę pierwszeństwa należałoby przypisać Wiedniowi. Austria jest też państwem neutralnym, nie będącym w NATO, co niweluje możliwość powstania wątpliwości czy Mińsk chce aby tylko zbliżenia gospodarczego z kolektywnym Zachodem.

Jednak zdaniem analityków cytowanych przez media Łukaszenka pojechał właśnie do Wiednia przede wszystkim przez wzgląd na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Chciał po pierwsze pokazać, że znów jest przyjmowany na salonach w państwach „starej Europy” i dlatego zdecydował się odrzucić zaproszenie z Rygi oraz być jedynym bohaterem wydarzenia, a nie jednym z wielu uczestników, z tego też powodu nie chciał jechać ani do Paryża, ani do Brukseli, ani tym bardziej do Warszawy. W tym ostatnim przypadku zdecydowało też i to o czym sam powiedział, a mianowicie, brak zaproszenia dla Putina. Chodzi zarówno o chęć „nie drażnienia” Moskwy, a tak byłaby odebrana obecność Łukaszenki w sytuacji demonstracyjnego braku zaproszenia dla rosyjskiego prezydenta, ale również, związane jest z, nazwijmy to wrażliwością, czy zwyczajem, w jaki sposób celebruje się tego rodzaju uroczystości na Wschodzie. Dobrego obrazka w tym względzie dostarczył właśnie Wiedeń, bo Łukaszenka po przylocie do austriackiej stolicy, jeszcze w czasie części nieoficjalnej wizyty, złożył wieniec przed pomnikiem upamiętniającym żołnierzy armii sowieckiej wyzwalającej miasto. I zrobił to w towarzystwie ambasadorów wszystkich państw tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, organizacji do której należą kraje powstałe po rozpadzie ZSRR (za wyjątkiem Państw Bałtyckich, oraz Gruzji).

W polskich debatach na temat ostatnich wydarzeń na Białorusi ujawnia się pogląd, od razu nadmienię, że moim zdaniem całkowicie nieuzasadniony, iż obserwowana od pewnego czasu polityka pewnego rodzaju otwartości Mińska na Europę i Stany Zjednoczone jest przejawem chęci rządzącego krajem reżimu do zmiany orientacji geopolitycznej, czy choćby budowania układu nieco bardziej zrównoważonego. Jest to nieuprawnione w świetle tego co się dzieje, a z pewnością przedwczesne, myślenie uznające własne życzenia za rzeczywistość. Przede wszystkim, że wszystkie posunięcia Mińska o których ostatnio tak głośno, a przypomnę, że chodzi o plany dostaw węglowodorów przez Kłajpedę czy porty ukraińskie, budowę połączeń rzecznych Morze Bałtyckie – Morze Czarne, czy zakupy węglowodorów nawet w Stanach Zjednoczonych, póki co sytuują się w sferze planów, zamierzeń, gestów a nie wymiernych, podjętych i zrealizowanych przedsięwzięć.

A lapidarnie rzecz ujmując w drugą stronę wahadło stale się wychyla. 19 listopada ma odbyć się w Moskwie posiedzenie Rady Ministrów państwa związkowego Rosji i Białorusi z udziałem premierów Rumasa i Miedwiediewa. Do tego czasu, jak informują media, mają zostać zakończone prace nad rozmowami w ramach 31 programów integracyjnych, nazywanych „kartami drogowymi”. Połowa z nich została już ponoć całkowicie uzgodniona, w pozostałych są jeszcze kwestie sporne, niektóre o znaczeniu fundamentalnym, więc najprawdopodobniej nie zostaną w ciągu tygodnia złagodzone, choć 19 listopada mają o nich rozmawiać premierzy obydwu krajów. Spory dotyczą takich obszarów jak rolnictwo, energetyka, rynek gazu, rynek ropy naftowej, energetyka jądrowa. Z przecieków wiadomo, że najprawdopodobniej kwestie te nie zostaną rozstrzygnięte i zostawione do ewentualnej decyzji Putina i Łukaszenki, na zaplanowanym na 8 grudnia „szczycie”, który ma się odbyć w rocznicę powołania państwa związkowego i w trakcie którego zaplanowano podpisanie szeregu porozumień integracyjnych. Niektórzy eksperci rosyjscy są zdania, że w tym kwestiach w których osiągnięcie porozumienia nie jest możliwe (np. w zakresie ujednolicenia ustawodawstwa podatkowego) Putin i Łukaszenka po prostu wykonają „ruch do przodu” i uznają, że celem nie jest stworzenie jednego kodeksu dla obydwu krajów, ale dwóch, za to możliwie zbliżonych do siebie. Rosyjskie media sugerują, że zaraz po podpisaniu „porozumienia integracyjnego” w kwestiach gospodarczych Moskwa rozpocznie naciski na Mińsk, aby uzupełnić je o kalendarz zakładający integracją polityczną. A ma istotne narzędzia nacisku. Przy okazji rozpatrywania w białoruskim parlamencie projektu budżetu karu na rok 2020 okazało się, że Mińsk nie może liczyć na 423,6 mln dolarów z tytułu opłat celnych na rosyjską ropę naftową. Warto przypomnieć, że w 2017 roku Moskwa i Mińsk zawarły porozumienie „o współpracy w sektorze naftowym”, które przewiduje, że z powodu wzrostu cen gazu Rosja bezcłowo dostarczy Białorusi 6 mln ton ropy naftowej. Teraz cła w ramach tzw. manewru paliwowego zastąpione zostają w Rosji wyższym podatkiem od kopalin, czyli Białoruś nie zarobi „na cłach” a na dodatek ceny rosyjskiego gazu też nie są jeszcze przesądzone, bo Gazprom chce je podnieść dla wszystkich odbiorców w tym, a może przede wszystkim z krajów tzw. bliskiej zagranicy (np. Armenia), które nie mają alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
W najbliższą niedzielę odbędą się na Białorusi wybory do izby niższej parlamentu. Wybory, o ile można tak nazwać sposób wyłaniania deputowanych, do izby wyższej odbyły się w minioną niedzielę i nie przyniosły żadnych niespodzianek. Może poza jedną, bardzo niskim zainteresowaniem ludzi. Podobnie niewielkim zainteresowaniem charakteryzuje się kampania wyborcza, w tym akcje organizowane przez słabą białoruską opozycję. Obserwatorzy są zdania, że w nadchodzący weekend do białoruskiego parlamentu nie zostanie wybrany nawet jeden opozycjonista, a przynajmniej aby sądzić inaczej, brakuje, póki co, podstaw.
Innymi słowy niewiele się zmieni. Białoruś będzie się z Rosją integrować, bo Europa nie bardzo chce i potrafi przedstawić jakąkolwiek alternatywę. Kontynuowana będzie polityka małych kroków, bez przełomowych posunięć Te, jeśli w ogóle będą miały miejsce, to raczej w ramach szerszego otwarcia rosyjsko – europejskiego i dopiero po wyborach prezydenckich, czyli nie wcześniej niźli w drugiej połowie 2020 roku. Wtedy też Moskwa będzie zajęta kolejną turą wyborów i przygotowaniem do 2021 roku, kiedy odbędą się wybory do Dumy. Wszystkie dziś obserwowane spotkania, gesty, deklaracje są przygotowaniem do tego.
 
 
 

 

POLECANE
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada z ostatniej chwili
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak poinformował w niedzielę, że z meldunków otrzymanych m.in. od wojewodów i służb wynika, że jesteśmy w pełni gotowi do wprowadzenia od północy tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami oraz Litwą.

Niemcy: odparliśmy atak polskiego drona z ostatniej chwili
Niemcy: "odparliśmy atak polskiego drona"

Niemiecka policja federalna przekazała, że powstrzymała drona nadlatującego z Polski. Policja rozważa postępowanie karne i administracyjne wobec operatora drona.

Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje z ostatniej chwili
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje

W Kędzierzynie-Koźlu pali się hurtownia ze sprzętem elektrycznym. Na miejscu pracuje już ponad stu strażaków. Dwóch ratowników jest poszkodowanych. Ogłoszono alert RCB z apelem, by w promieniu kilometra od pożaru zamykać okna.

Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami z ostatniej chwili
Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami

Podczas konferencji szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Rosówku na granicy polsko-niemieckiej doszło do incydentu – policja wyprowadziła jednego z prowokatorów.

Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski z ostatniej chwili
Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał już selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – informują media. Jak przekazało Radio Zet, trwa ustalanie warunków i wkrótce ma zostać wydany komunikat w sprawie następcy Michała Probierza. Dokładna data nie jest znana.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Od 7 lipca kolejne zwężenia i objazdy na S11 pod Poznaniem – sprawdź, gdzie zwolnić i jak ominąć remont.

Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu Wiadomości
Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu

W niedzielę, 6 lipca, w Kędzierzynie-Koźlu wybuchły dwa pożary. Strażacy najpierw gasili las, potem halę z rowerami i hulajnogami.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Europa Wschodnia, Południowa oraz zachodnie krańce będą pod wpływem wyżów, a pozostała część kontynentu - pod wpływem niżów znad Skandynawii oraz północnych Włoch z pofalowanym frontem atmosferycznym.

Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska? z ostatniej chwili
Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska?

Grupa „bodnarowców” ma już gotową ustawę bezkarnościową! Miałaby ona zapewnić bezkarność środowisku związanym z obecną władzą w związku z ich bezprawnymi działaniami po 15 października 2023 roku – przekazał dziennikarz Michał Karnowski na antenie Telewizji wPolsce24.

Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka Wiadomości
Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka

Do dramatycznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór, 5 lipca, nad jeziorem Długie w Rzepinie. Służby otrzymały zgłoszenie o zaginięciu 12-letniej dziewczynki po godzinie 18. Na miejsce natychmiast skierowano duże siły ratownicze – w tym strażaków, ratowników medycznych i policję.

REKLAMA

[Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej

Białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenka przyleciał do Wiednia. Dziś odbywał tam będzie oficjalne spotkania – zarówno z prezydentem van der Bellenem, jak i premierem Kurzem oraz przewodniczącym parlamentu Sobotką. Nie jest to pierwsza w ogóle wizyta białoruskiego prezydenta na Zachodzie (wcześniej był m.in. we Włoszech i w Watykanie), ale pierwsza od czasu zniesienia przez państwa UE sankcji personalnych na przedstawicieli reżimu, w tym i na samego Łukaszenkę. Dlaczego właśnie Austria? Pytanie to jest o tyle zasadne, że wcześniej białoruski prezydent otrzymał zaproszenia z Francji (zakończenie I wojny światowej), z Brukseli (rocznica Partnerstwa Wschodniego), z Polski (wybuch II wojny światowej) i z Łotwy i tych zaproszeń nie przyjął.
 [Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej
/ screen YouTube RT
Jak można przypuszczać na to, że Łukaszenka przyjechał do Wiednia a nie innej stolicy europejskiej miało wpływ kilka czynników, ale zasadniczym były relacje rosyjsko – austriackie i aktywność Austrii na Białorusi. Jeśli idzie o tę ostatnią kwestię to chodzi zarówno o aktywność biznesową, bo warto pamiętać, że jedynym bankiem działającym na Białorusi z udziałem zagranicznego kapitału jest instytucją w którą zaangażowany jest Reiffeisen, ale również polityczną. Do tego ostatniego obszaru zaliczyć należy nie tylko wizytę Sebastiana Kurza w Mińsku, ale również wspólne niemiecko – austriackie przedsięwzięcia w zakresie polityki pamięci na Białorusi, a precyzyjnie rzecz ujmując dotyczące obozu zagłady w Małym Trościceńcu, który w ubiegłym roku odwiedzili razem prezydenci Niemiec i Austrii. Nie bez znaczenia jest również to, że austriacki polityk z partii na czele której stoi Kurz jest urzędującym europejskim komisarzem ds. rozszerzenia Unii (Johannes Hahn), a Białoruś ma dziś spór z Litwą w związku z rozbudową swej elektrowni jądrowej zlokalizowanej zdaniem Wilna niebezpiecznie blisko granicy. Przed wizytą Łukaszenki poinformowano, że kwestie sporne rozstrzygane będą nie na płaszczyźnie bilateralnej, białorusko – litewskiej, ale europejskiej, co dodatkowo wzmacnia wagę stanowiska Johannesa Hahna. Niewykluczone też, że Łukaszenka ma po prostu dobre wspomnienia swego wcześniejszego pobytu (na początku wieku) na nartach w austriackim Tyrolu, sfinansowanego (200 tys. euro) przez właściciela sieci kasyn, wówczas szefa austriackiego komitetu olimpijskiego.

Ale wydaje się też, że Austria jest najlepszym partnerem dla Mińska również z tego powodu, a może właśnie dlatego, że tradycyjnie uprawia politykę prorosyjską. Gdyby zbudować ranking najbardziej prorosyjskich państw Unii Europejskiej, to Austrię należałoby chyba wpisać na pierwsze miejsce, co prawda prezydent Macron robi wiele aby ją zdystansować, ale póki co jeszcze palmę pierwszeństwa należałoby przypisać Wiedniowi. Austria jest też państwem neutralnym, nie będącym w NATO, co niweluje możliwość powstania wątpliwości czy Mińsk chce aby tylko zbliżenia gospodarczego z kolektywnym Zachodem.

Jednak zdaniem analityków cytowanych przez media Łukaszenka pojechał właśnie do Wiednia przede wszystkim przez wzgląd na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Chciał po pierwsze pokazać, że znów jest przyjmowany na salonach w państwach „starej Europy” i dlatego zdecydował się odrzucić zaproszenie z Rygi oraz być jedynym bohaterem wydarzenia, a nie jednym z wielu uczestników, z tego też powodu nie chciał jechać ani do Paryża, ani do Brukseli, ani tym bardziej do Warszawy. W tym ostatnim przypadku zdecydowało też i to o czym sam powiedział, a mianowicie, brak zaproszenia dla Putina. Chodzi zarówno o chęć „nie drażnienia” Moskwy, a tak byłaby odebrana obecność Łukaszenki w sytuacji demonstracyjnego braku zaproszenia dla rosyjskiego prezydenta, ale również, związane jest z, nazwijmy to wrażliwością, czy zwyczajem, w jaki sposób celebruje się tego rodzaju uroczystości na Wschodzie. Dobrego obrazka w tym względzie dostarczył właśnie Wiedeń, bo Łukaszenka po przylocie do austriackiej stolicy, jeszcze w czasie części nieoficjalnej wizyty, złożył wieniec przed pomnikiem upamiętniającym żołnierzy armii sowieckiej wyzwalającej miasto. I zrobił to w towarzystwie ambasadorów wszystkich państw tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, organizacji do której należą kraje powstałe po rozpadzie ZSRR (za wyjątkiem Państw Bałtyckich, oraz Gruzji).

W polskich debatach na temat ostatnich wydarzeń na Białorusi ujawnia się pogląd, od razu nadmienię, że moim zdaniem całkowicie nieuzasadniony, iż obserwowana od pewnego czasu polityka pewnego rodzaju otwartości Mińska na Europę i Stany Zjednoczone jest przejawem chęci rządzącego krajem reżimu do zmiany orientacji geopolitycznej, czy choćby budowania układu nieco bardziej zrównoważonego. Jest to nieuprawnione w świetle tego co się dzieje, a z pewnością przedwczesne, myślenie uznające własne życzenia za rzeczywistość. Przede wszystkim, że wszystkie posunięcia Mińska o których ostatnio tak głośno, a przypomnę, że chodzi o plany dostaw węglowodorów przez Kłajpedę czy porty ukraińskie, budowę połączeń rzecznych Morze Bałtyckie – Morze Czarne, czy zakupy węglowodorów nawet w Stanach Zjednoczonych, póki co sytuują się w sferze planów, zamierzeń, gestów a nie wymiernych, podjętych i zrealizowanych przedsięwzięć.

A lapidarnie rzecz ujmując w drugą stronę wahadło stale się wychyla. 19 listopada ma odbyć się w Moskwie posiedzenie Rady Ministrów państwa związkowego Rosji i Białorusi z udziałem premierów Rumasa i Miedwiediewa. Do tego czasu, jak informują media, mają zostać zakończone prace nad rozmowami w ramach 31 programów integracyjnych, nazywanych „kartami drogowymi”. Połowa z nich została już ponoć całkowicie uzgodniona, w pozostałych są jeszcze kwestie sporne, niektóre o znaczeniu fundamentalnym, więc najprawdopodobniej nie zostaną w ciągu tygodnia złagodzone, choć 19 listopada mają o nich rozmawiać premierzy obydwu krajów. Spory dotyczą takich obszarów jak rolnictwo, energetyka, rynek gazu, rynek ropy naftowej, energetyka jądrowa. Z przecieków wiadomo, że najprawdopodobniej kwestie te nie zostaną rozstrzygnięte i zostawione do ewentualnej decyzji Putina i Łukaszenki, na zaplanowanym na 8 grudnia „szczycie”, który ma się odbyć w rocznicę powołania państwa związkowego i w trakcie którego zaplanowano podpisanie szeregu porozumień integracyjnych. Niektórzy eksperci rosyjscy są zdania, że w tym kwestiach w których osiągnięcie porozumienia nie jest możliwe (np. w zakresie ujednolicenia ustawodawstwa podatkowego) Putin i Łukaszenka po prostu wykonają „ruch do przodu” i uznają, że celem nie jest stworzenie jednego kodeksu dla obydwu krajów, ale dwóch, za to możliwie zbliżonych do siebie. Rosyjskie media sugerują, że zaraz po podpisaniu „porozumienia integracyjnego” w kwestiach gospodarczych Moskwa rozpocznie naciski na Mińsk, aby uzupełnić je o kalendarz zakładający integracją polityczną. A ma istotne narzędzia nacisku. Przy okazji rozpatrywania w białoruskim parlamencie projektu budżetu karu na rok 2020 okazało się, że Mińsk nie może liczyć na 423,6 mln dolarów z tytułu opłat celnych na rosyjską ropę naftową. Warto przypomnieć, że w 2017 roku Moskwa i Mińsk zawarły porozumienie „o współpracy w sektorze naftowym”, które przewiduje, że z powodu wzrostu cen gazu Rosja bezcłowo dostarczy Białorusi 6 mln ton ropy naftowej. Teraz cła w ramach tzw. manewru paliwowego zastąpione zostają w Rosji wyższym podatkiem od kopalin, czyli Białoruś nie zarobi „na cłach” a na dodatek ceny rosyjskiego gazu też nie są jeszcze przesądzone, bo Gazprom chce je podnieść dla wszystkich odbiorców w tym, a może przede wszystkim z krajów tzw. bliskiej zagranicy (np. Armenia), które nie mają alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
W najbliższą niedzielę odbędą się na Białorusi wybory do izby niższej parlamentu. Wybory, o ile można tak nazwać sposób wyłaniania deputowanych, do izby wyższej odbyły się w minioną niedzielę i nie przyniosły żadnych niespodzianek. Może poza jedną, bardzo niskim zainteresowaniem ludzi. Podobnie niewielkim zainteresowaniem charakteryzuje się kampania wyborcza, w tym akcje organizowane przez słabą białoruską opozycję. Obserwatorzy są zdania, że w nadchodzący weekend do białoruskiego parlamentu nie zostanie wybrany nawet jeden opozycjonista, a przynajmniej aby sądzić inaczej, brakuje, póki co, podstaw.
Innymi słowy niewiele się zmieni. Białoruś będzie się z Rosją integrować, bo Europa nie bardzo chce i potrafi przedstawić jakąkolwiek alternatywę. Kontynuowana będzie polityka małych kroków, bez przełomowych posunięć Te, jeśli w ogóle będą miały miejsce, to raczej w ramach szerszego otwarcia rosyjsko – europejskiego i dopiero po wyborach prezydenckich, czyli nie wcześniej niźli w drugiej połowie 2020 roku. Wtedy też Moskwa będzie zajęta kolejną turą wyborów i przygotowaniem do 2021 roku, kiedy odbędą się wybory do Dumy. Wszystkie dziś obserwowane spotkania, gesty, deklaracje są przygotowaniem do tego.
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe