[Tylko u nas] T. Płużański: "Nic nie pamiętam. To było dawno". Krwawy ubek z Rakowieckiej nie osądzony

„Nic nie pamiętam, to było tak dawno. Wykonywałem tylko rozkazy przełożonych. Osobiście czuję, że zachowywałem się w porządku” - tak kilka lat temu tłumaczył się przed sądem ppłk bezpieki Wiktor Leszkowicz, nie mniej okrutny od swojego szefa – płk bezpieki Józefa (Goldberga) Różańskiego. Leszkowicz - krwawy ubek z katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie.
 [Tylko u nas] T. Płużański: "Nic nie pamiętam. To było dawno". Krwawy ubek z Rakowieckiej nie osądzony
/ zdjęcia: Tadeusz Płużański
W III RP Instytut Pamięci Narodowej zarzucił Wiktorowi Leszkowiczowi - wiceszefowi stalinowskiego Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, że w okresie od lutego 1952 r. do sierpnia 1953 r. nie dopełnił obowiązków służbowych przy stosowaniu i przedłużaniu aresztów wobec przeciwników władzy „ludowej”.

Przekładając to z języka prawniczego na „normalny” Leszkowicz - gwałcąc nawet komunistyczne prawo - aresztował żołnierzy Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, działaczy Stronnictwa Narodowego. Potem, często wielokrotnie, podtrzymywał sankcję. W ten sposób polscy niepodległościowcy pozostawali przez wiele miesięcy „w śledztwie”, czyli byli torturowani przez ubeków – kolegów Leszkowicza.

Rękoma prokuratorów i sędziów

Zdaniem IPN u decyzje Leszkowicza wynikały z „walki politycznej z przeciwnikami nowego ustroju”: „By dowieść rzekomej winy, organa bezpieczeństwa rękoma prokuratorów i sędziów fałszowały dowody i śledztwa” – dodali śledczy Instytutu.

Przed sądem III RP Leszkowicz usprawiedliwiał się, że nie miał prawa nikogo zwalniać z aresztu. Taką decyzję mógł, jego zdaniem, podjąć jego przełożony – dyrektor Departamentu Śledczego MBP Józef Goldberg-Różański albo wiceminister bezpieki Roman Romkowski (Natan Kikiel), który nadzorował śledztwa.

Partia nie zapomniała

Wiktor Leszkowicz do bezpieki wstąpił we wrześniu 1944 r., w wieku 26 lat. Wcześniej ukończył kurs w Specjalnej Szkole Politycznej w Kujbyszewie. Funkcję wicedyrektora Departamentu Śledczego MBP pełnił od 15 listopada 1951 r. do 8 kwietnia 1954 r. Był członkiem PPR i PZPR. Po odejściu ze "służby" w 1956 r. partia nie zapomniała o nim - załatwiła pracę w Instytucie Radiotechnicznym w Warszawie. Resortową emeryturę III RP tylko trochę mu przycięła.

Szpieg biskupa Kaczmarka 

Ubek Leszkowicz represjonował m.in. Józefa Stemlera, polskiego działacza oświatowego, wiceministra informacji Delegatury Rządu na Kraj. W marcu 1945 r. Stemler był sekretarzem delegacji, która przybyła do Pruszkowa na zaproponowane przez Sowietów rozmowy polityczne. Zaproszenie gen. NKWD Iwana Sierowa okazało się pułapką, w której wyniku wraz z innymi przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego Józef Stemler został wywieziony do Moskwy. Po trzech miesiącach spędzonych na Łubiance został uniewinniony w procesie szesnastu.

Wrócił do kraju i został szefem przedstawicielstwa Kongresu Polonii Amerykańskiej w Warszawie. Po kilku latach komuniści, tym razem polscy, wszczęli przeciwko niemu śledztwo dotyczące „bezprawnego posiadania i rozpowszechniania informacji stanowiących tajemnicę wojskową i państwową”. Stemlerowi zarzucono udział w amerykańskiej siatce szpiegowskiej związanej z biskupem kieleckim Czesławem Kaczmarkiem.
UB zatrzymało Stemlera w lutym 1951 r. Wiktor Leszkowicz usankcjonował areszt dopiero po pięciu dniach, a nie jak wymagało tego nawet stalinowskie prawo, po 48 godzinach. Potem - dzięki usłużnym sądom - jeszcze dziewięć razy przedłużał areszt. Także z pogwałceniem terminów. Dzięki temu 60-letniego Stemlera ubecy torturowali w śledztwie ponad trzy lata.

Zasłonić twarz

W III RP proces Leszkowicza odbywał się przed sądem wojskowym. W tym samym gmachu poprzednicy dzisiejszych sędziów skazywali po wojnie polskich patriotów. Ze względu na stan zdrowia oskarżonego rozprawy nie mogły trwać dłużej niż dwie godziny. Sąd co chwila dopytywał, jak się czuje. Leszkowicz zasłaniał twarz przed nielicznymi dziennikarzami.

Leszkowicz zeznawał, że o niczym nie decydował, tylko podpisywał wnioski. Mógł robić to po czasie, z "nieuwagi albo było jakieś święto". Zresztą nikt na to nie zwracał uwagi, ani prokuratura, ani sądy. Czasem w ogóle nie czytał akt, bo tych spraw było za dużo.

I teraz najlepsze: Leszkowicz robił to dla dobra więźniów, aby "ludzie nie siedzieli bez sankcji". Mimo, że sam ich torturował, kłamał, że nigdy nikogo nie przesłuchiwał, nie wiedział nawet, jak wyglądały śledztwa. "Nie było spraw prowadzonych ze względów politycznych" - zakończył. A przecież Józef Stemler nie był więźniem kryminalnym, tylko politycznym. Jako wróg sowieckiej władzy dostał wyrok sześciu lat więzienia.

Rozliczanie komunizmu

Jak się można domyślać Wiktor Leszkowicz – po przeciąganym kilka lat procesie – uniknął sprawiedliwości. Po jednej z rozpraw słabosilny w sądzie ubek dziarsko krzyknął w moją stronę: "Ty ch...". A ponieważ takimi wulgaryzmami określa się w Polsce papieża, nie mogłem poczuć się obrażony. Zareagowała na to kobieta z kancelarii wojskowego sądu: "Dajcie spokój starszemu panu, bo będziemy musieli wezwać karetkę". Tak wygląda w Polsce rozliczanie zbrodni komunizmu.

„Normalna” praca

Kilkanaście lat temu na pytanie sądu, co robił w bezpiece, Wiktor Leszkowicz odpowiadał: „Normalnie pracowałem”. Wówczas był świadkiem (a nie oskarżonym!!!) na procesie Adama Humera (kolejny wiceszef Departamentu Śledczego MBP), sądzono wówczas również podwładnych Leszkowicza – „oficerów” śledczych. W czasie tej normalnej pracy Leszkowicz poznał wszystkich oskarżonych. O dziwo, pamiętał również Humera, który przez pewien czas był jego przełożonym (inni oskarżeni byli podwładnymi Leszkowicza). W innych sprawach dopadła go jednak amnezja. O czym Leszkowicz zapomniał? Oczywiście o tym, jakie rozkazy dostawał od Humera i jakie sam wydawał podległym mu „oficerom”.

Krwawy ubek Wiktor Leszkowicz zmarł 19 sierpnia 2017 r. w Warszawie, w wieku 99 lat. Został pochowany na Cmentarzu Północnym.

Tadeusz Płużański



 

POLECANE
Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu z ostatniej chwili
Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu

Premier przedłużył drugi stopień alarmowy BRAVO i BRAVO-CRP na terenie całej Polski do 31 sierpnia 2025. Wyjaśniamy, co to oznacza i dlaczego władze proszą obywateli o czujność.

Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona z ostatniej chwili
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona

Drony Sił Systemów Bezzałogowych ukraińskich wojsk zaatakowały w Rosji fabrykę radarów, wykorzystywanych w dronach i rakietach, które ostrzeliwują Ukrainę – powiadomił w sobotę Sztab Generalny w Kijowie.

Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą tylko u nas
Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Ciągle się zastanawiam skąd bierze się głębokie przekonanie niektórych środowisk o ich wyższości, lepszym wykształceniu, europejskości nad „prostakami” z prawicy, którzy nic nie kumają z otaczającej ich rzeczywistości tkwiąc mentalnie w Średniowieczu (nie będę, jaśnie oświeconym, wyjaśniał co wniosły w legacie do naszego dzisiejszego życia wykpiwane wieki średnie bo zajęłoby to zbyt wiele czasu a oni i tak by tego nie pojęli – przy okazji tylko i na końcu przypomnijmy, że między innymi ich guru Bronisław Geremek był mediewistą, zajmującym się, o zgrozo, prostytucją…) i nie wychodząc od miejscowego proboszcza (alternatywnie ”z kruchty”).

Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

W sobotę uruchomiono wakacyjną, bezpłatną linię autobusową z Kielc na Święty Krzyż. Kursy realizowane będą w każdą sobotę i niedzielę do 28 września. Pasażerom towarzyszyć będzie przewodnik, który opowie o atrakcjach turystycznych regionu i zaprezentuje najciekawsze miejsca na Łysej Górze.

Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje z ostatniej chwili
Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje

Służby zakończyły działania na terenie terminala promowego na półwyspie Westerplatte w Gdańsku, gdzie w południe doszło do uszkodzenia gazociągu z gazem ziemnym. Nikomu nic się nie stało.

Nie czuję lewej nogi. Polska wokalistka bardzo chora Wiadomości
"Nie czuję lewej nogi". Polska wokalistka bardzo chora

Maja Hyży ponownie trafiła do szpitala. Wokalistka przeszła już dziewiątą operację związaną z rzadką chorobą biodra, na którą cierpi od dzieciństwa. Niestety, zabieg nie przebiegł bez komplikacji. W mediach społecznościowych artystka podzieliła się z niepokojącymi informacjami.

Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS z ostatniej chwili
Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS

Upały, brak wiatru i opadów to idealne warunki do pojawienia się sinic w jeziorach i zalewach. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) poinformował 4 lipca o czasowym zamknięciu trzech kąpielisk śródlądowych z powodu zakwitu tych bakterii. Czerwona flaga oznacza całkowity zakaz kąpieli – nawet chwilowy kontakt z wodą może być niebezpieczny dla zdrowia.

Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos z ostatniej chwili
Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos

Nie boję się o stabilność koalicji; nie boję się o porozumienie naszych czterech formacji - uspokajał w sobotę szef PSL, wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do informacji o spotkaniu lidera Polski 2050 Szymona Hołowni z politykami PiS.

REKLAMA

[Tylko u nas] T. Płużański: "Nic nie pamiętam. To było dawno". Krwawy ubek z Rakowieckiej nie osądzony

„Nic nie pamiętam, to było tak dawno. Wykonywałem tylko rozkazy przełożonych. Osobiście czuję, że zachowywałem się w porządku” - tak kilka lat temu tłumaczył się przed sądem ppłk bezpieki Wiktor Leszkowicz, nie mniej okrutny od swojego szefa – płk bezpieki Józefa (Goldberga) Różańskiego. Leszkowicz - krwawy ubek z katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie.
 [Tylko u nas] T. Płużański: "Nic nie pamiętam. To było dawno". Krwawy ubek z Rakowieckiej nie osądzony
/ zdjęcia: Tadeusz Płużański
W III RP Instytut Pamięci Narodowej zarzucił Wiktorowi Leszkowiczowi - wiceszefowi stalinowskiego Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, że w okresie od lutego 1952 r. do sierpnia 1953 r. nie dopełnił obowiązków służbowych przy stosowaniu i przedłużaniu aresztów wobec przeciwników władzy „ludowej”.

Przekładając to z języka prawniczego na „normalny” Leszkowicz - gwałcąc nawet komunistyczne prawo - aresztował żołnierzy Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, działaczy Stronnictwa Narodowego. Potem, często wielokrotnie, podtrzymywał sankcję. W ten sposób polscy niepodległościowcy pozostawali przez wiele miesięcy „w śledztwie”, czyli byli torturowani przez ubeków – kolegów Leszkowicza.

Rękoma prokuratorów i sędziów

Zdaniem IPN u decyzje Leszkowicza wynikały z „walki politycznej z przeciwnikami nowego ustroju”: „By dowieść rzekomej winy, organa bezpieczeństwa rękoma prokuratorów i sędziów fałszowały dowody i śledztwa” – dodali śledczy Instytutu.

Przed sądem III RP Leszkowicz usprawiedliwiał się, że nie miał prawa nikogo zwalniać z aresztu. Taką decyzję mógł, jego zdaniem, podjąć jego przełożony – dyrektor Departamentu Śledczego MBP Józef Goldberg-Różański albo wiceminister bezpieki Roman Romkowski (Natan Kikiel), który nadzorował śledztwa.

Partia nie zapomniała

Wiktor Leszkowicz do bezpieki wstąpił we wrześniu 1944 r., w wieku 26 lat. Wcześniej ukończył kurs w Specjalnej Szkole Politycznej w Kujbyszewie. Funkcję wicedyrektora Departamentu Śledczego MBP pełnił od 15 listopada 1951 r. do 8 kwietnia 1954 r. Był członkiem PPR i PZPR. Po odejściu ze "służby" w 1956 r. partia nie zapomniała o nim - załatwiła pracę w Instytucie Radiotechnicznym w Warszawie. Resortową emeryturę III RP tylko trochę mu przycięła.

Szpieg biskupa Kaczmarka 

Ubek Leszkowicz represjonował m.in. Józefa Stemlera, polskiego działacza oświatowego, wiceministra informacji Delegatury Rządu na Kraj. W marcu 1945 r. Stemler był sekretarzem delegacji, która przybyła do Pruszkowa na zaproponowane przez Sowietów rozmowy polityczne. Zaproszenie gen. NKWD Iwana Sierowa okazało się pułapką, w której wyniku wraz z innymi przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego Józef Stemler został wywieziony do Moskwy. Po trzech miesiącach spędzonych na Łubiance został uniewinniony w procesie szesnastu.

Wrócił do kraju i został szefem przedstawicielstwa Kongresu Polonii Amerykańskiej w Warszawie. Po kilku latach komuniści, tym razem polscy, wszczęli przeciwko niemu śledztwo dotyczące „bezprawnego posiadania i rozpowszechniania informacji stanowiących tajemnicę wojskową i państwową”. Stemlerowi zarzucono udział w amerykańskiej siatce szpiegowskiej związanej z biskupem kieleckim Czesławem Kaczmarkiem.
UB zatrzymało Stemlera w lutym 1951 r. Wiktor Leszkowicz usankcjonował areszt dopiero po pięciu dniach, a nie jak wymagało tego nawet stalinowskie prawo, po 48 godzinach. Potem - dzięki usłużnym sądom - jeszcze dziewięć razy przedłużał areszt. Także z pogwałceniem terminów. Dzięki temu 60-letniego Stemlera ubecy torturowali w śledztwie ponad trzy lata.

Zasłonić twarz

W III RP proces Leszkowicza odbywał się przed sądem wojskowym. W tym samym gmachu poprzednicy dzisiejszych sędziów skazywali po wojnie polskich patriotów. Ze względu na stan zdrowia oskarżonego rozprawy nie mogły trwać dłużej niż dwie godziny. Sąd co chwila dopytywał, jak się czuje. Leszkowicz zasłaniał twarz przed nielicznymi dziennikarzami.

Leszkowicz zeznawał, że o niczym nie decydował, tylko podpisywał wnioski. Mógł robić to po czasie, z "nieuwagi albo było jakieś święto". Zresztą nikt na to nie zwracał uwagi, ani prokuratura, ani sądy. Czasem w ogóle nie czytał akt, bo tych spraw było za dużo.

I teraz najlepsze: Leszkowicz robił to dla dobra więźniów, aby "ludzie nie siedzieli bez sankcji". Mimo, że sam ich torturował, kłamał, że nigdy nikogo nie przesłuchiwał, nie wiedział nawet, jak wyglądały śledztwa. "Nie było spraw prowadzonych ze względów politycznych" - zakończył. A przecież Józef Stemler nie był więźniem kryminalnym, tylko politycznym. Jako wróg sowieckiej władzy dostał wyrok sześciu lat więzienia.

Rozliczanie komunizmu

Jak się można domyślać Wiktor Leszkowicz – po przeciąganym kilka lat procesie – uniknął sprawiedliwości. Po jednej z rozpraw słabosilny w sądzie ubek dziarsko krzyknął w moją stronę: "Ty ch...". A ponieważ takimi wulgaryzmami określa się w Polsce papieża, nie mogłem poczuć się obrażony. Zareagowała na to kobieta z kancelarii wojskowego sądu: "Dajcie spokój starszemu panu, bo będziemy musieli wezwać karetkę". Tak wygląda w Polsce rozliczanie zbrodni komunizmu.

„Normalna” praca

Kilkanaście lat temu na pytanie sądu, co robił w bezpiece, Wiktor Leszkowicz odpowiadał: „Normalnie pracowałem”. Wówczas był świadkiem (a nie oskarżonym!!!) na procesie Adama Humera (kolejny wiceszef Departamentu Śledczego MBP), sądzono wówczas również podwładnych Leszkowicza – „oficerów” śledczych. W czasie tej normalnej pracy Leszkowicz poznał wszystkich oskarżonych. O dziwo, pamiętał również Humera, który przez pewien czas był jego przełożonym (inni oskarżeni byli podwładnymi Leszkowicza). W innych sprawach dopadła go jednak amnezja. O czym Leszkowicz zapomniał? Oczywiście o tym, jakie rozkazy dostawał od Humera i jakie sam wydawał podległym mu „oficerom”.

Krwawy ubek Wiktor Leszkowicz zmarł 19 sierpnia 2017 r. w Warszawie, w wieku 99 lat. Został pochowany na Cmentarzu Północnym.

Tadeusz Płużański




 

Polecane
Emerytury
Stażowe