[Tylko u nas] Radny Kraśnika: Zrobiono z nas "strefę wolną od LGBT" posługując się fake newsami

– Zrobiono z nas „strefę wolną od LGBT”, „samorząd homofobiczny”, posługując się niesprawiedliwymi skrótami myślowymi i fake newsami – mówi radny Kraśnika Tomasz Saj w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Radny Kraśnika Tomasz Saj
Radny Kraśnika Tomasz Saj / zbiory Tomasza Saja

– O Kraśniku zrobiło się ostatnio głośno. Opowiada się o nim dowcipy niczym kiedyś o Wąchocku. Czy spodziewał się Pan, że Pańskie miasto stanie się tak sławne?
– Ta „sława” trochę przerosła moje wyobrażenia. Zacząłem już powoli nabierać dystansu, ale ostatnie dni były dla mnie rzeczywiście bardzo trudne. Trudno tu mówić o sławie miasta, to raczej niesława, na którą sobie nie zasłużyliśmy. 

– Z czego ona wynika?
– Z wielu przekłamań, powielania przez dłuższy czas niesprawdzonych informacji, stosowania skrótów pojęciowych w rodzaju „Strefa wolna od LGBT”, „uchwała anty-LGBT”, „uchwała homofobiczna” etc. Wielokrotne powtarzanie tego typu sloganów uczyniło nam ogromne straty wizerunkowe i wpłynęło na tworzenie podziałów wśród kraśniczan – w obrębie rady miasta, ale także wśród mieszkańców, a nawet w naszych rodzinach. Mam wrażenie, że fake news o naszym mieście jest wykorzystywany politycznie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że antagonizuje on mieszkańców, zwłaszcza młodych ludzi, którzy są szczególnie wrażliwi i narażeni na manipulację. Jest to ogromna strata. 

– Nie wycofałby się Pan, gdyby zawczasu znał Pan konsekwencje swojej decyzji opowiedzenia się za uchwałą sprzeciwiającą się promocji ideologii LGBT?
– Każdą decyzję podejmujemy w konkretnych okolicznościach, które są niepowtarzalne. Uchwała niesie ze sobą przekaz, że nasz samorząd jest „wolny od ideologii LGBT”, a nie od „LGBT”. Jeszcze raz podkreślam, że chodzi tu o ideologię, w żadnym wypadku o ludzi. Głosując za przyjęciem uchwały, zrobiłem to w zgodzie ze swoim sumieniem i z wyznawanym przeze mnie systemem wartości. Chociaż sam tytuł dokumentu, jak widać, wciąż budzi kontrowersje. Mówię tu o pierwotnej uchwale z maja 2019 roku. Jeśli chodzi natomiast o ostatnie głosowanie podczas sesji rady miasta, muszę powiedzieć, że proponowana przez wnioskodawcę treść uchwały uchylającej tę pierwotną była nie do przyjęcia. Opierała się ona na nieprawdziwej tezie o tym, że Kraśnik rzeczywiście jest miastem homofonicznym, dyskryminującym osoby nieheteronormatywne, a tak po prostu nie jest. Nigdy w tym względzie nie opowiadałem się przeciwko jakiejkolwiek osobie lub grupie ludzi, ale stawałem w obronie wartości, które w moim odczuciu są zagrożone, a w przyszłości mogą być zagrożone jeszcze bardziej. Nasza uchwała odnosi się zresztą do Konstytucji RP, która wskazuje na określone prawa i przywileje. W sposób szczególny akcentuje wychowanie dzieci, zgodne z przekonaniami rodziców, wolność słowa, swobodę działania przedsiębiorców, a także przeciwstawia się źle rozumianej poprawności politycznej. Nawiązuje do naszej wiary, historii, kultury, tradycji, a zatem wartości, które budowały nie tylko Polskę, ale i Kraśnik, i do których jesteśmy mocno przywiązani. 

– Historia Kraśnika zna momenty, kiedy mieszkańcy miasta stawali publicznie w obronie wyznawanych przez siebie wartości?
– Tak, w 1959 roku w Kraśniku doszło do pierwszych w Polsce protestów społecznych na dużą skalę. Dotyczyły one obrony miejsca kultu, które zostało ludziom odebrane przez ówczesne władze komunistyczne. Nowsza, fabryczna część Kraśnika, która powstała w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego w 1935 roku i rozwijała się po wojnie, jako odrębne miasto, została zaplanowana jako „miejsce bez Boga”, bez kościołów, przesiąknięte ideą komunizmu. Chciano tu zrealizować podobny projekt jak w Nowej Hucie i podobnie jak tam, także i tutaj ludzie upomnieli się o prawo do wyznawania swojej wiary. Na polanie pod lasem ustawili krzyż. Zaczęły się tam odbywać pierwsze Komunie Święte, nabożeństwa majowe i inne wspólne modlitwy. Władza zareagowała bardzo radykalnie. Wiele osób aresztowano, część z nich odbyła długie wyroki, niektórzy opuścili miasto bądź stracili pracę. Być może nasza obecna postawa wynika po części z przywiązania do tradycyjnych wartości, także tych związanych z wyznawaną wiarą, i zwiększonej czujności na sytuacje, kiedy mogą być one – nawet w jakiejś perspektywie czasowej – zagrożone. 

– Ma Pan poczucie istnienia ofensywy ideologii LGBT?
– Myślę, że podjęcie przez nasz i wiele innych samorządów tej uchwały było pewnego rodzaju reakcją na przyjęcie przez Rafała Trzaskowskiego i większość radnych Warszawy Karty LGBT+, której założenia były tak radykalne, że nawet sami stołeczni samorządowcy realizują ją w umiarkowanym stopniu. Mieliśmy poczucie, że przetacza się nad Polską pewien spór ideowy, zderzenie dwóch systemów wartości, że mamy do czynienia z rewolucją obyczajową. Nasza uchwała miała na celu zasygnalizowanie, jakie wartości są dla nas ważne, ale także zabranie głosu w debacie społecznej. To przesłanie jednak zostało wypaczone i szybko zrobiono z nas „strefę wolną od LGBT”, „samorząd homofobiczny”, posługując się niesprawiedliwymi skrótami myślowymi i fake newsami. Niestety wiele osób dało się na to nabrać i jest to bardzo smutne, a dla nas krzywdzące. 

– Czy odnosi Pan wrażenie, że obecna nagonka ma na celu między innymi odstraszenie ewentualnych naśladowców Państwa postawy?
– Jest to możliwe. Podobne do naszej uchwały przyjęło około stu samorządów w Polsce, jest to pokaźna grupa ludzi, na którą w ten czy w inny sposób jest wywierana presja. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zaskarżył część tych uchwał. W przypadku części z nich to się udało, w części jednak sąd oddalał tego rodzaju pozwy. Nie wiem jednak, czy gdziekolwiek zaistniała sytuacja, żeby uchwały postulujące odwołanie wcześniej podjętych postanowień dotyczących ideologii LGBT wypływały od samych radnych. W przypadku Kraśnika tego typu projekt opierał się na fałszywym założeniu i nie był niemożliwy do przyjęcia – mówił m.in. o tym, że przegłosowana przez nas uchwała miała charakter dyskryminacyjny i że jako rada miasta nie mieliśmy w ogóle prawa zajmować się kwestią ideologii LGBT. To nieprawda. Statut mówi, że mamy prawo zajmować się wszystkimi istotnymi ze względu na publiczny interes sprawami. Kolejnym aspektem poruszonym przez oponentów była konstatacja, że nieodwołanie przez nas podjętej wcześniej uchwały poskutkuje odebraniem nam pieniędzy na inwestycje, a z Kraśnika pozostanie pustynia, bo wszyscy się stąd wyniosą. Szantaż finansowy był zdecydowanie przesadzony. Straszono nas np. tym, że odbiorą nam środki z Funduszy Norweskich, których jeszcze nawet nie zdążyliśmy pozyskać. Trudno pracować pod taką presją. Kraśniczanie mieli trudną historię i wiele wycierpieli w obu wojnach, a później w okresie PRL-u, zachowali jednak niepodległościowego ducha. Działało tutaj niezależne harcerstwo, odbywały się strajki solidarnościowe, mamy zatem już trochę doświadczeń w stawianiu oporu w ważnych sprawach. Jednym z moich niepisanych mott jest hasło: „Warto narażać się w słusznej sprawie”.

– Czy przez rok obowiązywania podjętej przez Państwa uchwały komuś z jej powodu stała się krzywda?
– Według mnie nic takiego nie nastąpiło. Uchwała ma zresztą bardziej charakter stanowiska, deklaracji ideowej. Nie zobowiązuje nikogo do podejmowania jakichkolwiek działań. Część młodych mieszkańców miasta zrozumiało jednak, że komuś faktycznie w związku z uchwałą dzieje się krzywda i ostatnio zaczęli przeciwko temu protestować – w dobrej wierze i ze szlachetnych pobudek. Przykro mi, że ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd podsycaniem medialnej nagonki na nasze miasto. Zależy mi, żeby nasza społeczność nie antagonizowała się bez potrzeby. Znam przypadki osób nieheteronormatywnych, mieszkających w naszym mieście i traktowanych przez swoje rodziny i przyjaciół z miłością i szacunkiem, a nawet ze szczególną wrażliwością. Jeśli zdarzy się przypadek, że ktoś odniesie się do nich w sposób agresywny, jest to raczej margines, a nie reguła. Zresztą tego typu ataki mogą zdarzyć się każdemu. Nie ma zgody na przemoc wobec kogokolwiek. 

– Jaki rozwój sytuacji w Kraśniku Pan przewiduje?
– Zależy mi na tym, żebyśmy osiągnęli porozumienie w radzie miasta i naszej społeczności. Podsycanie emocji służy jedynie tym osobom, które chcą na tej sytuacji zbić kapitał polityczny. Na pewno nie służy to Kraśnikowi i jego mieszkańcom. Mam nadzieję, że z czasem wyjdziemy z impasu. A że ludzie się z nas śmieją? Powoli nabieram do tego dystansu. Pewnie mają w sobie dużo do odreagowania i właśnie zostaje to uwolnione. 

Wywiad ukazał się w Nr 41 Tygodnika Solidarność


 

POLECANE
USA wskazuje Polskę jako wzór. Rose: Nie możemy być wszędzie, potrzebujemy was z ostatniej chwili
USA wskazuje Polskę jako wzór. Rose: Nie możemy być wszędzie, potrzebujemy was

Im silniejsza Polska, tym silniejsza Ameryka - podkreślił we wtorek ambasador USA w Polsce Thomas Rose. Jak dodał, wszystkie kraje w Europie muszą podążyć za przykładem Polski, zwiększając swoje zaangażowanie w obronność, by chronić rolę USA jako nieodłącznego partnera w NATO.

Pożar na terenie Portu Wojennego w Gdyni. Wojsko wydało komunikat z ostatniej chwili
Pożar na terenie Portu Wojennego w Gdyni. Wojsko wydało komunikat

We wtorkowy wieczór w gdyńskim Porcie Wojennym doszło do pożaru. Nad Oksywiem uniósł się gęsty dym, a na miejsce natychmiast skierowano kilka zastępów straży pożarnej. Marynarka Wojenna RP wydała komunikat.

Polskie MIGi w zamian za dostęp do ukraińskich technologii dronowych i rakietowych? z ostatniej chwili
Polskie MIGi w zamian za dostęp do ukraińskich technologii dronowych i rakietowych?

Polska rozważa przekazanie Ukrainie wycofywanych ze służby samolotów MIG-29 – wynika z komunikatu Sztab Generalnego Wojska Polskiego, opublikowanego na X. Jak podkreślono, decyzja nie została jeszcze podjęta, a operacja ma wzmocnić wsparcie Ukrainy i bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO. "W związku z planowanym przekazaniem MIG-29 prowadzone są także rozmowy z Ukrainą w zakresie udostępnienia wybranych technologii dronowych i rakietowych" - czytamy w komunikacie 

Zełenski gotów przeprowadzić wybory na Ukrainie. Postawił jeden warunek z ostatniej chwili
Zełenski gotów przeprowadzić wybory na Ukrainie. Postawił jeden warunek

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że wybory na Ukrainie mogłyby odbyć się w ciągu 60–90 dni, jeśli USA i Europa zagwarantują bezpieczeństwo podczas głosowania.

Delhi coraz bliżej Moskwy. Co na to Donald Trump? tylko u nas
Delhi coraz bliżej Moskwy. Co na to Donald Trump?

Wizyta Władimira Putina w Indiach pokazała, że Delhi coraz odważniej zbliża się do Moskwy – mimo presji USA i globalnych sankcji. Rosnące interesy energetyczne i militarne łączą oba kraje, a świat czeka na reakcję Donalda Trumpa, który musi zdecydować, jak odpowiedzieć na ten geopolityczny zwrot.

PKO BP wydał pilny komunikat dla swoich klientów Wiadomości
PKO BP wydał pilny komunikat dla swoich klientów

Przestępcy sięgają po narzędzia sztucznej inteligencji, aby tworzyć przekonujące fałszywe legitymacje bankowe. Dzięki nim podszywają się pod pracowników instytucji finansowych i próbują wyłudzić pieniądze od klientów. Bank ostrzega: żadnych legitymacji ani wizytówek nie wysyłamy SMS-em ani mailem.

Gizela Jagielska już poza szpitalem w Oleśnicy z ostatniej chwili
Gizela Jagielska już poza szpitalem w Oleśnicy

Gizela Jagielska – jedna z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce aborcjonistek – poinformowała, że z końcem roku przestaje pracować w szpitalu w Oleśnicy. Jak podkreśliła w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych, to nie była jej decyzja. 

Ceny gazu spadają. To świetna wiadomość dla Polski i fatalna dla Rosji  Wiadomości
Ceny gazu spadają. To świetna wiadomość dla Polski i fatalna dla Rosji 

Ceny gazu w Europie spadają do poziomów niewidzianych od 2024 roku, co poprawia sytuację polskich importerów i producentów nawozów, a jednocześnie ogranicza dochody Rosji z eksportu surowca. Niższe ceny kontraktów holenderskich dają ulgę sektorowi chemicznemu i przemysłowi nawozowemu, choć konsumenci w domach będą musieli poczekać na tańszy gaz do połowy 2026 roku.

Zamieszanie wokół decyzji Wilna. Litwa dementuje informacje o „stanie wyjątkowym” z ostatniej chwili
Zamieszanie wokół decyzji Wilna. Litwa dementuje informacje o „stanie wyjątkowym”

Na Litwie nie wprowadzono stanu wyjątkowego, tylko stan sytuacji ekstremalnej, to dwie różne formuły prawne, inne są też procedury ich wprowadzania – wyjaśniła we wtorek ambasada Litwy w Warszawie, gdy w mediach pojawiły się informacje o wprowadzeniu przez Wilno stanu wyjątkowego.

Nie żyje reżyser kultowych polskich bajek z ostatniej chwili
Nie żyje reżyser kultowych polskich bajek

Zofia Ołdak, wybitna reżyser i autorka kultowych serii animowanych „Plastuś” i „Piesek w kratkę”, zmarła w wieku 95 lat. Artystka pozostawiła po sobie dorobek kilkudziesięciu filmów krótkometrażowych, które na trwałe wpisały się w historię polskiej animacji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Radny Kraśnika: Zrobiono z nas "strefę wolną od LGBT" posługując się fake newsami

– Zrobiono z nas „strefę wolną od LGBT”, „samorząd homofobiczny”, posługując się niesprawiedliwymi skrótami myślowymi i fake newsami – mówi radny Kraśnika Tomasz Saj w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Radny Kraśnika Tomasz Saj
Radny Kraśnika Tomasz Saj / zbiory Tomasza Saja

– O Kraśniku zrobiło się ostatnio głośno. Opowiada się o nim dowcipy niczym kiedyś o Wąchocku. Czy spodziewał się Pan, że Pańskie miasto stanie się tak sławne?
– Ta „sława” trochę przerosła moje wyobrażenia. Zacząłem już powoli nabierać dystansu, ale ostatnie dni były dla mnie rzeczywiście bardzo trudne. Trudno tu mówić o sławie miasta, to raczej niesława, na którą sobie nie zasłużyliśmy. 

– Z czego ona wynika?
– Z wielu przekłamań, powielania przez dłuższy czas niesprawdzonych informacji, stosowania skrótów pojęciowych w rodzaju „Strefa wolna od LGBT”, „uchwała anty-LGBT”, „uchwała homofobiczna” etc. Wielokrotne powtarzanie tego typu sloganów uczyniło nam ogromne straty wizerunkowe i wpłynęło na tworzenie podziałów wśród kraśniczan – w obrębie rady miasta, ale także wśród mieszkańców, a nawet w naszych rodzinach. Mam wrażenie, że fake news o naszym mieście jest wykorzystywany politycznie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że antagonizuje on mieszkańców, zwłaszcza młodych ludzi, którzy są szczególnie wrażliwi i narażeni na manipulację. Jest to ogromna strata. 

– Nie wycofałby się Pan, gdyby zawczasu znał Pan konsekwencje swojej decyzji opowiedzenia się za uchwałą sprzeciwiającą się promocji ideologii LGBT?
– Każdą decyzję podejmujemy w konkretnych okolicznościach, które są niepowtarzalne. Uchwała niesie ze sobą przekaz, że nasz samorząd jest „wolny od ideologii LGBT”, a nie od „LGBT”. Jeszcze raz podkreślam, że chodzi tu o ideologię, w żadnym wypadku o ludzi. Głosując za przyjęciem uchwały, zrobiłem to w zgodzie ze swoim sumieniem i z wyznawanym przeze mnie systemem wartości. Chociaż sam tytuł dokumentu, jak widać, wciąż budzi kontrowersje. Mówię tu o pierwotnej uchwale z maja 2019 roku. Jeśli chodzi natomiast o ostatnie głosowanie podczas sesji rady miasta, muszę powiedzieć, że proponowana przez wnioskodawcę treść uchwały uchylającej tę pierwotną była nie do przyjęcia. Opierała się ona na nieprawdziwej tezie o tym, że Kraśnik rzeczywiście jest miastem homofonicznym, dyskryminującym osoby nieheteronormatywne, a tak po prostu nie jest. Nigdy w tym względzie nie opowiadałem się przeciwko jakiejkolwiek osobie lub grupie ludzi, ale stawałem w obronie wartości, które w moim odczuciu są zagrożone, a w przyszłości mogą być zagrożone jeszcze bardziej. Nasza uchwała odnosi się zresztą do Konstytucji RP, która wskazuje na określone prawa i przywileje. W sposób szczególny akcentuje wychowanie dzieci, zgodne z przekonaniami rodziców, wolność słowa, swobodę działania przedsiębiorców, a także przeciwstawia się źle rozumianej poprawności politycznej. Nawiązuje do naszej wiary, historii, kultury, tradycji, a zatem wartości, które budowały nie tylko Polskę, ale i Kraśnik, i do których jesteśmy mocno przywiązani. 

– Historia Kraśnika zna momenty, kiedy mieszkańcy miasta stawali publicznie w obronie wyznawanych przez siebie wartości?
– Tak, w 1959 roku w Kraśniku doszło do pierwszych w Polsce protestów społecznych na dużą skalę. Dotyczyły one obrony miejsca kultu, które zostało ludziom odebrane przez ówczesne władze komunistyczne. Nowsza, fabryczna część Kraśnika, która powstała w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego w 1935 roku i rozwijała się po wojnie, jako odrębne miasto, została zaplanowana jako „miejsce bez Boga”, bez kościołów, przesiąknięte ideą komunizmu. Chciano tu zrealizować podobny projekt jak w Nowej Hucie i podobnie jak tam, także i tutaj ludzie upomnieli się o prawo do wyznawania swojej wiary. Na polanie pod lasem ustawili krzyż. Zaczęły się tam odbywać pierwsze Komunie Święte, nabożeństwa majowe i inne wspólne modlitwy. Władza zareagowała bardzo radykalnie. Wiele osób aresztowano, część z nich odbyła długie wyroki, niektórzy opuścili miasto bądź stracili pracę. Być może nasza obecna postawa wynika po części z przywiązania do tradycyjnych wartości, także tych związanych z wyznawaną wiarą, i zwiększonej czujności na sytuacje, kiedy mogą być one – nawet w jakiejś perspektywie czasowej – zagrożone. 

– Ma Pan poczucie istnienia ofensywy ideologii LGBT?
– Myślę, że podjęcie przez nasz i wiele innych samorządów tej uchwały było pewnego rodzaju reakcją na przyjęcie przez Rafała Trzaskowskiego i większość radnych Warszawy Karty LGBT+, której założenia były tak radykalne, że nawet sami stołeczni samorządowcy realizują ją w umiarkowanym stopniu. Mieliśmy poczucie, że przetacza się nad Polską pewien spór ideowy, zderzenie dwóch systemów wartości, że mamy do czynienia z rewolucją obyczajową. Nasza uchwała miała na celu zasygnalizowanie, jakie wartości są dla nas ważne, ale także zabranie głosu w debacie społecznej. To przesłanie jednak zostało wypaczone i szybko zrobiono z nas „strefę wolną od LGBT”, „samorząd homofobiczny”, posługując się niesprawiedliwymi skrótami myślowymi i fake newsami. Niestety wiele osób dało się na to nabrać i jest to bardzo smutne, a dla nas krzywdzące. 

– Czy odnosi Pan wrażenie, że obecna nagonka ma na celu między innymi odstraszenie ewentualnych naśladowców Państwa postawy?
– Jest to możliwe. Podobne do naszej uchwały przyjęło około stu samorządów w Polsce, jest to pokaźna grupa ludzi, na którą w ten czy w inny sposób jest wywierana presja. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zaskarżył część tych uchwał. W przypadku części z nich to się udało, w części jednak sąd oddalał tego rodzaju pozwy. Nie wiem jednak, czy gdziekolwiek zaistniała sytuacja, żeby uchwały postulujące odwołanie wcześniej podjętych postanowień dotyczących ideologii LGBT wypływały od samych radnych. W przypadku Kraśnika tego typu projekt opierał się na fałszywym założeniu i nie był niemożliwy do przyjęcia – mówił m.in. o tym, że przegłosowana przez nas uchwała miała charakter dyskryminacyjny i że jako rada miasta nie mieliśmy w ogóle prawa zajmować się kwestią ideologii LGBT. To nieprawda. Statut mówi, że mamy prawo zajmować się wszystkimi istotnymi ze względu na publiczny interes sprawami. Kolejnym aspektem poruszonym przez oponentów była konstatacja, że nieodwołanie przez nas podjętej wcześniej uchwały poskutkuje odebraniem nam pieniędzy na inwestycje, a z Kraśnika pozostanie pustynia, bo wszyscy się stąd wyniosą. Szantaż finansowy był zdecydowanie przesadzony. Straszono nas np. tym, że odbiorą nam środki z Funduszy Norweskich, których jeszcze nawet nie zdążyliśmy pozyskać. Trudno pracować pod taką presją. Kraśniczanie mieli trudną historię i wiele wycierpieli w obu wojnach, a później w okresie PRL-u, zachowali jednak niepodległościowego ducha. Działało tutaj niezależne harcerstwo, odbywały się strajki solidarnościowe, mamy zatem już trochę doświadczeń w stawianiu oporu w ważnych sprawach. Jednym z moich niepisanych mott jest hasło: „Warto narażać się w słusznej sprawie”.

– Czy przez rok obowiązywania podjętej przez Państwa uchwały komuś z jej powodu stała się krzywda?
– Według mnie nic takiego nie nastąpiło. Uchwała ma zresztą bardziej charakter stanowiska, deklaracji ideowej. Nie zobowiązuje nikogo do podejmowania jakichkolwiek działań. Część młodych mieszkańców miasta zrozumiało jednak, że komuś faktycznie w związku z uchwałą dzieje się krzywda i ostatnio zaczęli przeciwko temu protestować – w dobrej wierze i ze szlachetnych pobudek. Przykro mi, że ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd podsycaniem medialnej nagonki na nasze miasto. Zależy mi, żeby nasza społeczność nie antagonizowała się bez potrzeby. Znam przypadki osób nieheteronormatywnych, mieszkających w naszym mieście i traktowanych przez swoje rodziny i przyjaciół z miłością i szacunkiem, a nawet ze szczególną wrażliwością. Jeśli zdarzy się przypadek, że ktoś odniesie się do nich w sposób agresywny, jest to raczej margines, a nie reguła. Zresztą tego typu ataki mogą zdarzyć się każdemu. Nie ma zgody na przemoc wobec kogokolwiek. 

– Jaki rozwój sytuacji w Kraśniku Pan przewiduje?
– Zależy mi na tym, żebyśmy osiągnęli porozumienie w radzie miasta i naszej społeczności. Podsycanie emocji służy jedynie tym osobom, które chcą na tej sytuacji zbić kapitał polityczny. Na pewno nie służy to Kraśnikowi i jego mieszkańcom. Mam nadzieję, że z czasem wyjdziemy z impasu. A że ludzie się z nas śmieją? Powoli nabieram do tego dystansu. Pewnie mają w sobie dużo do odreagowania i właśnie zostaje to uwolnione. 

Wywiad ukazał się w Nr 41 Tygodnika Solidarność



 

Polecane