"Kaczyński oszalał... Koniec tej władzy. Śnię o tym od 12 już dni". Durczok bajdurzy o upadku rządu

„J***ć PiS”. „Wypier****ć”. „Kot może zostać, reszta won”. [wulgaryzmy ocenzurowaliśmy - red.]
Padły tamy. Poprawności językowej, zakazu manifestowania, werbalnej nienawiści wobec całej, bandy rodzimych talibów. Padły, bo nie wytrzymały buntu dziewczyn, kobiet i popierających ich facetów. Wściekłość nigdy nie była tak wielka, nigdy nie utrzymywała się tak długo
- rozpoczyna swój wpis rozemocjonowany Kamil Durczok. Były redaktor zadaje sobie pytanie "jak i czym się skończy ta rewolucja".
Trzeba by rozmawiać z Kaczyńskim. No, ale tu już pusty śmiech, bo na wszystkich marszach przynajmniej połowa haseł odnosi się bezpośrednio do Króla Prezesa, i sprowadza się do prostego przekazu wypisanego na tekturowych transparentach: „wypier***ć”. A jeśli jeszcze taki facet, jak minister edukacji, każe swoim podwładnym szukać prowokatorów wśród wściekłej młodzieży, to znaczy, że rozwój mini-stra zatrzymał się w czasach PRL albo rządzonego przez Talibów Afganistanu. Gość tyle rozumie z tego co się dzieje, ile ja z gry w snookera - są bile, kije i stół. Reszta to czarna magia
- komentuje Durczok. W jego opinii "twarze rewolucji powinny się wyłonić same".
To muszą być młodzi, którzy przed kamerą zdejmą maseczki i wykrzyczą, czego żądają, co ich boli. A że język ich buntu jest ostry, czasem wulgarny, ale jasny i prosty - to będzie wszystkich polityków bardzo bolało. I słusznie, bo ma boleć. Jeśli ktokolwiek, jakakolwiek partia, spróbuje się „podpiąć” pod ten protest, to znaczy, że ich głupota jest bezgraniczna. Buntownicy szybciutko wystawią im rachunek. Spory, bo słuszne są opinie, że tzw. kompromis aborcyjny, był w istocie kompromisem polityków z biskupami. Opinia Polek była temu męskiemu towarzystwu, całkowicie zbędna
- pisze upadły gwiazdor TVN. W ostatnim akapicie bajdurzy o scenariuszu, w którym... prezes PiS oszalał.
Stawiam też, że możliwy jest inny jeszcze scenariusz. Jarosław Kaczyński oszalał. Wrzeszczący do posłów, że są przestępcami, wzywający pod kościoły bandziorów, by fizycznie atakowali protestujących, cedzący w swoim legendarnym już przemówieniu o użyciu „wszelkich sposobów” by zatrzymać protesty - jest w amoku i nie jest już zdolny do pohamowania emocji. Ogromna część jego zaplecza to widzi. I wkrótce (o ile nie już) zacznie się tam partyjna wojna domowa. Sami się powycinają. Używając tych wszystkimi brudów i haków , które na siebie zbierają, czy nie. Nie obchodzi mnie to. Liczy się efekt. A efektem walk buldogów będzie rozpad zjednoczonej prawicy. Oraz koniec tej władzy. To taki piękny sen, śnię nad ranem, od 12 już dni
- konkluduje Kamil Durczok.
„Jebać PiS”. „Wypierdalać”. „Kot może zostać, reszta won”. Padły tamy. Poprawności językowej, zakazu manifestowania,...
Opublikowany przez Kamila Durczoka Wtorek, 3 listopada 2020