[Tylko u nas] Prof. Chwedoruk: Spadek poparcia dla PiS? Rząd przestał być "prawicą plus"
![[Tylko u nas] Prof. Chwedoruk: Spadek poparcia dla PiS? Rząd przestał być](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16052871671d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372afb0b779f9c8c95ccedd2f700cfc3d49.jpg)
Czytaj więcej: [najnowszy sondaż] Tak złych wyników ZP jeszcze nie było? Opozycja dogania PiS
Robert Wąsik: - Ostatnie sondaże nie pozostawiają wątpliwości - nastąpiło wielkie tąpnięcie w poparciu dla Prawa i Sprawiedliwości, które przestaje być niekwestionowanym liderem na polskiej scenie politycznej. W ostatnim sondażu Social Changes PiS może liczyć na poparcie 32 proc. wyborców, KO natomiast na 29 proc. Jeszcze miesiąc temu taka sytuacja wydawała się nie do pomyślenia. Co się stało?
Prof. Rafał Chwedoruk: - Złożyło się na to wiele czynników. Pierwszy: protesty związane z werdyktem Trybunału Konstytucyjnego. One długofalowo zmobilizują przeciwko PiS najmłodsze pokolenie wyborców, ale w sposób bezpośredni przyczyniły się do pogłębienia dezorientacji dotychczasowych wyborców tej partii. Mówię pogłębienia dlatego, bo już wcześniejsze wydarzenia zasiały ziarno - myślę o sposobie radzenia sobie z II falą pandemii, o piątce dla zwierząt i zmorze polskiej prawicy, czyli podziałach wewnętrznych, tym razem tak silnych, że informacje o nich dotarły do opinii publicznej.
- Czy werdykt Trybunału mógł faktycznie spowodować tak duże tąpnięcie?
- Pamiętajmy, że PiS do tej pory był "prawicą plus". W latach 90-tych prawica w Polsce konsolidowana była podejściem do historii, kwestiami kulturowymi, relacjami państwo-Kościół, stosunkiem do aborcji itd. W kwestiach gospodarczych pozostawała niespójna. To się zmieniło i PiS dzięki polityce społecznej pozyskiwał także wyborców odległych w swoich poglądach od prawicy. Drugim filarem tego poparcia był pragmatyzm PiS-u w sprawach kulturowych, tzn. manifestowanie konserwatyzmu defensywnego. PiS przeistoczył się w partię broniącą statusu quo, sprzeciwiającą się rewolucji lewicowo-liberalnej, ale zarazem partią, która nie chce dokonywać rewolucji kulturowych w ogóle, co doskonale było widać po reakcji na pierwsze próby wprowadzenia pod obrady Sejmu poprzedniej kadencji ustawy dot. aborcji. Wśród wyborców tej partii wielu było takich, którzy mają liberalne poglądy. Wreszcie także, zachodzą zmiany i demograficzne i cywilizacyjne, które dotyczą także elektoratu PiS - wiejskiego i małomiasteczkowego. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, w chwili obecnej PiS przestał być "prawicą plus". Stał się znów po prostu prawicą, a to oznacza utratę części wyborców. PiS musi się liczyć z powrotem do sytuacji z lat 2011-2013, gdzie przewodził w sondażach, ale posiadany poziom poparcia - rzędu trzydziestu kilku procent - nie gwarantuje sprawowania władzy po kolejnych wyborach.
- Czy w ciągu najbliższych miesięcy możemy spodziewać się odbicia w sondażach? PiS wróci na stare tory gdy emocje wokół kontrowersyjnych tematów opadną?
- Nie. Szansa na ucieczkę może polegać tylko na tym, że opozycja będzie dalej się dzielić. Jeśli do duetu PO-Lewica i w tle słabnącego PSL-u, na trwałe dojdzie zabierający im głosy Szymon Hołownia, wówczas PiS może zwiększyć swą przewagę poprzez przepływy głosów pomiędzy opozycyjnymi oponentami. Na trwałe odzyskanie wyborców, których teraz utracił w krótkim czasie, PiS nie ma co liczyć. Nałożyło się na siebie wiele spraw, a liczna część wyborców PiS to wyborcy mniej zainteresowani polityką, zdystansowani i nieufni, których trudno zmobilizować i łatwo zdemobilizować, co pokazała dobitnie ta sytuacja. Mamy nowy etap w polskiej polityce. PiS w jeden wieczór utracił wielu wyborców, na których pracował 10 lat, utracił równocześnie strategiczny cel na najbliższą kadencję, tzn. pogłębienie zróżnicowania wewnętrznego własnej bazy wyborczej - pomysł docierania do większego segmentu młodych wyborców legł w gruzach. PiS nie tylko nie będzie w stanie poszerzyć, ale będzie miał problem z utrzymaniem posiadanej niszy wśród młodzieży. Na dodatek musi się liczyć z tym, że młodzi wyborcy będą przeciw niemu zmobilizowani i można się tylko zastanawiać przez kogo w największym stopniu. To tworzy nową rzeczywistość polityczną w trudniejszym otoczeniu dla Prawa i Sprawiedliwości. PiS ma nade wszystko także inny problem.
- Jaki?
- Stabilny Sejm. W kadencji 2015-2019 Sejm był niestabilny, rozpadał się ruch Kukiza, kryzys przeżywali ludowcy i PiS mógł ewentualne luki we własnym klubie, mówiąc brutalnie, łatać na bieżąco. Teraz sytuacja się odwróciła, Zjednoczona Prawica sprawia wrażenie formacji, której obrzeża mogą być kuszone przez inne kluby. Zwłaszcza, że kontekst międzynarodowy i prawdopodobne zwycięstwo Joe Bidena w USA będzie zmniejszało chęć wiązania się z PiS-em, bo to wszystko osłabia perspektywę rządów PiS po kolejnych wyborach.
- Dotychczas Jarosław Kaczyński temat aborcji traktował instrumentalnie. Widział sam, jakie protesty społeczne powodowały jakiekolwiek próby zmiany prawa aborcyjnego w poprzednich latach, więc starał się trzymać ten temat daleko od siebie. Cóż więc się zmieniło, że pozwolił tej sprawie wypłynąć na agendę, przez co jego obóz poniósł tak dotkliwe straty?
- Możemy przyjąć alternatywę - czy było to działania zaplanowane, czy jednak jego inspiracje tkwiły poza PiS. Jeśli było to działanie świadome, to zostało oparte na błędnej diagnozie. Być może prezes PiS liczył na to, że trudna sytuacja, pandemia, wybory w Stanach itd. osłabią zainteresowanie opinii publicznej, a uda się zadowolić coraz mocniej naciskającą konserwatywną prawicę. Tym bardziej, że wolty Solidarnej Polski wskazywały na perspektywę tworzenia nowego bytu na prawo od PiS-u. Jeśli takie przyjęto założenia, tzn. że nie wyciągnięto w pełni wniosków z "czarnych protestów" i słabo rozeznano najmłodsze pokolenie.
- A druga możliwość?
- Być może wydarzenia w Trybunale zadziały się wbrew oczekiwaniom kierownictwa PiS. To by znaczyło, że procesy odśrodkowe w szeroko pojętej Zjednoczonej Prawicy zaszły bardzo daleko, że bardzo liczne podmioty w polskiej prawicy orientują się na osłabienie PiS, Jarosława Kaczyńskiego i budowanie własnej przyszłości, nawet jeśli miałoby się to dziać kosztem utraty władzy.
Nie ulega wątpliwości, że stało się coś nowego. Można się zastanawiać, czy PiS nie bagatelizował ostrzegawczych sygnałów, które zewsząd płynęły od wielu miesięcy. Czy był sens wchodzenia na pole minowe, skoro pojawiały się nowe strategiczne okoliczności? W tej chwili PiS jest w takiej sytuacji, że musi być zamkniętą twierdzą i czekać na błędy przeciwnika. Jedynie zmiany w olbrzymim stopniu niezależne od polskiej polityki mogą znów otworzyć w tej, czy kolejnej kadencji Sejmu możliwości wyjścia z owej zamkniętej twierdzy i powrotu do statusu partii obejmującej nie tylko prawicę, ale dużą część społecznego centrum, czyli mniej zaangażowanych wyborców.