[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Targi dzieci. Matka z wypożyczalni
![dziecko [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Targi dzieci. Matka z wypożyczalni](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16055510151d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372cb405397e2d00b4e913611ac57b9d53a.jpg)
Nigdy nie byłem w stanie wyrobić sobie opinii na ten temat, bo obie strony tej spolaryzowanej kłótni opierają swoje argumenty na dogmatach. Dogmatach, z które ludziom niezbędne - dogmatach religijnych i naukowych. Ludzie bez religii dziczeją, a bez nauki - popadają w zabobon.
I kiedy się nad pytaniem o homo-adopcję zastanawiam, pamiętam, że chrześcijaństwo istnieje od tysięcy lat i zmieniło świat na lepsze. Zawiera w sobie prawdy nieoczywiste, a sprawdzone. I możliwe, że ma rację, że pary homoseksualne nie powinny adoptować dzieci. Ja też nie urodziłem się wczoraj - wiem, że dzieci rodzą się jedynie w parach heteroseksualnych i - w idealnym świecie - w takich parach jedynie byłyby wychowywane. Przy biologicznym ojcu i prawdziwej matce.
Z drugiej strony - pamiętając o naukowej stronie argumentu - rozumiem też argumenty, że sprawdzone pary jednopłciowe dziecka nie tylko nie skrzywdzą, ale też zapewnią mu lepszą od sierocińcowej przyszłość. Badania jasno pokazują, że dzieciństwo "w bidulu" ma negatywny wpływ na życie. Negatywny wpływ, którego dałoby się uniknąć.
To są jednak wszystko spory, można by rzec, starej generacji. Czy kobieta, która po rozwodzie wiąże się z drugą kobietą może włączyć ją prawnie w wychowywanie dziecka z pierwszego związku? Czy para gejów może być rodziną zastępczą dla dziecka z poprawczaka? Jak traktować relację między rodzicami biologicznymi, a adopcyjnymi?
Te i inne pytania to w dużej mierze przeszłość. Teraz już nie adoptuje się już maluchów z domu dziecka. Teraz dzieci się zamawia!
Kilka dni temu w Brukseli odbyły się targi Men Having Babies. MHB to organizacja non-profit, promująca adopcję dzieci przez pary gejów
Ale nie "jakichś tam" dzieci, nie takich "z drugiej ręki", cudzych, tylko dzieci "zamówionych" specjalnie dla danej pary. Dzieci urodzonych przez surogatki. Czyli kobiety, które wynajmują swój brzuch dla ciąży, a gdy ta się skończy, zrzekają się swoich praw rodzica na rzecz osób, które za ciążę zapłaciły.
Zarodek wszczepiany jest, oczywiście in vitro, a samo zjawisko surogatek nazywa sie coraz częściej "rodzicielstwem zastępczym". I takie "rodzicielstwo" jest coraz bardziej popularne - również wśród bogatych par hetero.
Jeżeli chodzi o polski status prawny tego procederu - żaden przepis go nie zakazuje.
Prawo prawem, a co z moralnością? Sam musiałem się nad tym długo zastanawiać, i myślę, że - w przeciwieństwie do ogólnego pytania o homo-adopcję - tutaj udało mi się znaleźć odpowiedź:
Dziecko nie jest towarem, niezależne od orientacji pary, która je sobie zamawia. Surogacja jest niemoralna.
"Ale tu chodzi o miłość! Nikt nie traktuje tego dziecka, jak zamówienia!" - może się ktoś spierać.
Tak? To dlaczego podczas targów MHB zainteresowane pary mogą wybrać sobie kolor skóry, czy oczu dziecka? Czemu materiały promocyjne i strona internetowa wydarzenia bardziej przypominają broszury na wakacje i katalogi z Ikei? I czy to, że jakaś para czegoś bardzo, bardzo chce oznacza, że ma prawo to dostać? Nawet gdy "coś" jest człowiekiem?
Bo o to tu w sumie chodzi: czy istnieje prawo do posiadania dzieci? Czy można mieć prawo do drugiego człowieka? Moim zdaniem nie. Można by podnosić też inne argumenty: że negatywny wpływ na psychikę kobiety, że co ma o sobie potem myśleć dziecko, że to wykorzystywanie biednych kobiet przez bogate pary...
Ale niepotrzebna. Wystarczy pamiętać, że człowiek jest wyjątkowy i ma niezbywalne prawa. Człowiek to człowiek, a zamówić to można sobie pizzę.