Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": W szkole w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci

Właśnie ze zdumieniem dowiedziałem się, że w podstawówce w Dolinie Jurupa w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci. Trąd brzmi tak średniowiecznie, że właściwie nie zastanawiałem się nad nim w kontekście współczesności.
Szkoła, w której stwierdzono podejrzenie trądu Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": W szkole w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci
Szkoła, w której stwierdzono podejrzenie trądu / Google Street View
Historia trądu sięga czasów przedantycznych. Rzekomo wywodzi się z prehistorycznej Afryki Wschodniej. Pierwsze zapiski o chorobie pochodzą jednak z VII w. przed Chrystusem, z Indii. Przyjmuje się, że na Bliski Wschód trąd przywlokły armie Aleksandra Wielkiego. Potem legiony rzymskie sprowadziły go do Italii. Pierwszy przypadek odnotowano w Pompeii w 62 r. przed Chrystusem. Przez stulecia trąd szalał w basenie Morza Śródziemnego, szczególnie w okresie krucjat, ale zaniknął w XIV w. Choroba objawiła się ponownie w XIX w., a roznosiła się wraz ze światowym handlem niewolnikami.

Naturalnie do szerzenia się trądu przyczyniły się też zwykłe migracje. Np. w 1848 r. choroba (mai lepera) pojawiła się na Hawajach, a tubylcy winili za nią chińskich kulisów. Władcy hawajscy, w tym i królowa Lililuokalani, natychmiast wprowadzili i utrzymywali politykę separacji. Po pewnym czasie ustanowiono osobną kolonię na wyspie Molokai, gdzie trędowatych po prostu porzucono. Politykę tę kontynuowały USA po aneksji Hawajów.

Izolowano chorych na wyspach trędowatych. Np. odziedziczywszy problem po Hiszpanii, Stany Zjednoczone utrzymywały kolonie trędowatych na wyspie Culion w Archipelagu Filipińskim oraz na wyspie Chamorro w Archipelagu Guamskim. Potem obie kolonie połączono, gdy bezwzględnie deportowano pacjentów z Chamorro na Culion w 1912 r. Chodziło nie tylko o to, aby ograniczyć przypadki infekcji, ale i o to, by chorzy umierali w spokoju i nie zagrażali innym. Jak widać strach przed chorobą i przyzwyczajenia oraz stereotypy z nią związane funkcjonowały jeszcze w XX w.

Stopniowo jednak warunki się poprawiły – bardzo powoli. W stanie Luizjana istniały kolonie trędowatych, które funkcjonowały na zasadzie segregacji aż do lat 1920. Wprowadzano przymusową kwarantannę, na przykład w szpitalu dla trędowatych Carille Leprosarium w latach 1905 a 1915, co oznaczało w praktyce uwięzienie pacjentów. Dopiero po II wojnie światowej zaczęto ich traktować z większym humanitaryzmem.

Starożytni uważali, że trąd przenosi się przez kontakty seksualne, brudną wodę, zepsutą rybę czy ugryzienie owada. Odnoszono się też do Biblii, a dokładnie Księgi Kapłańskiej, która opisuje straszliwe epidemie i cierpienia, w tym i rozmaite przypadłości dermatologiczne, np. owrzodzenie. Scalano przy tym różne przypadłości: obok trądu np. syfilis. Stąd powszechne potępienie trądu jako dopustu Bożego, a trędowatych jako grzeszników, którym taki straszny los się należy. Wizerunek trędowatego zlewał się w jedno z image biedaka czy żebraka, wyrzuconego poza nawias społeczeństwa. Do tego dochodziła czasami konotacja lubieżności i słusznej kary za ekscesy seksualne.

Trąd drążył ciało, a po śmierci również duszę grzesznika. Stąd choroba ta natężała strach niezarażonych. Krucjaty pomogły podreperować ten wizerunek, bo przecież niemożliwe było, że świętobliwi pielgrzymi i rycerze chrystusowi, którzy zapadli na tę przypadłość, mieli być skazani na piekło. Mimo że trąd zrodził się z grzechu, istniała możliwość odkupienia. Nie zmieniło to jednak polityki separacji. Trędowaci chodzili w wyróżniających ich ubraniach i używali kołatek, aby ostrzec zdrowych przed sobą. Kościół nawet wprowadził osobne pogrzeby dla osób cierpiących na trąd. W cywilizacjach niechrześcijańskich, szczególnie w kręgu buddyjskim i taoistycznym, uznano, że okrucieństwo w stosunku do trędowatych jest usprawiedliwione. W Chinach trąd (li-lai, albo mafeng – zdrętwiały wiatr) wszedł na stałe do słownictwa medycznego około XV w. Podobnie jak w Europie nie rozumiano źródeł choroby. Uważano, że jest to przypadłość dziedziczna, a jako jej rozsadników uznano puszczalskie kobiety. Winiono je za czary i zanieczyszczanie społeczeństwa. W buddyzmie na dodatek uznano, że trąd to „choroba karmy”.

Cykl życia powtarzał się wraz z karą za występki w poprzednim bycie. W Japonii, gdzie trąd pojawił się w VIII w., wiązało się to z dziedzicznym wstydem. W XI w. odnotowano trędowatych żebrzących pod świątyniami. Chorych po prostu wyrzucano z domów i nie mieli z czego się utrzymać. W okresie szogunatu Tokugawa ustanowiono kolonie trędowatych, praktykę kontynuowano do początku XX w. Dopiero w 1931 ustanowiono pierwszy szpital i wdrożono naukowe podejście do przypadłości. Podobne reformy wprowadzono w koreańskiej kolonii Tokio, gdzie praktyki w stosunku do chorych były bardzo okrutne, szczególnie w kolonii na wyspie Sorok.

Podejście do trądu i trędowatych zmieniło się dopiero w XIX w. Pionierami naukowego traktowania tej choroby było dwóch Norwegów. Gerhard A. Hansen odkrył, że choroba przenosi się za pomocą zarazków. Ale Daniel C. Danielssen uznał ją za przypadłość dziedziczną. Hansen miał rację, stąd trąd zwany jest też „chorobą Hansena”.

Przypadłość ta atakuje wyłącznie ludzi i pancerniki (armadillos). Źródłem choroby są zarazki Mycobacterium leprae. Łacińskie słowo „lepra” oznacza łuski. Początkowo każdą niemal patologię dermatologiczną określano w taki sposób. Duża część autorytetów naukowych twierdzi, że trąd przenosi się drogą powietrzną: przez kichanie i kasłanie. Jednak inni podkreślają, że sposób infekcji nie jest do końca jasny. Niektórzy obawiają się, że być może zarazić się można też przez dotyk. Było to dość powszechne przekonanie w dawnych czasach. Stąd stygmatyzacja trędowatych oraz ich izolacja i segregacja. Do dziś na świecie istnieje 21 kolonii trędowatych.

W końcu nowoczesna medycyna wymyśliła lekarstwo na trąd: Multidrug Therapy (MT), czyli terapię kombinowaną. Początkowo stosowano olej chaulmoogra, który powodował bardzo poważne komplikacje jako efekt uboczny. Ale na szczęście dr. Guy Faget z Carville Leprosarium wyodrębnił antybiotyk, który w połączeniu z innymi lekarstwami pomaga zwalczyć patogen trądu. Pionierska praca dr. Paula Branda ze szpitala w Vellore w Indiach pozwoliła zastosować najnowsze zdobycze chirurgii rekonstrukcyjnej, które potrafią przywrócić trędowatym możliwość użytkowania kończyn. Do tego dochodzi praca misjonarzy i takich psychologów jak dr. Joon Lew w Korei. Nowoczesna medycyna pomogła w leczeniu ponad 16 milionów ofiar trądu przez ostatnie 30 lat. W zdrowym ciele zdrowy duch, a może lepiej: zdrowy duch pomoże ciału ozdrowieć. Nawet z trądu.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 6 września 2016 r
www.iwp.edu

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Jacek Protasiewicz pisze o seryjnych samobójcach: Znam ich wszystkich z ostatniej chwili
Jacek Protasiewicz pisze o "seryjnych samobójcach": "Znam ich wszystkich"

- Hej Marcin Kierwiński- jeśli pośród tych osób jestem i ja, to wyślij pozew(adres Twoi ludzie ustalą w minutę).Czekam. Jeśli jednak myślisz o „seryjnych samobójcach”, to odpuść. Pewnie znam ich wszystkich. Oni - znają mnie. Nic z tego nie będzie, poza kolejną wtopą. I już winka w PE nie będzie! - napisał Jacek Protasiewicz odpowiadając na groźby szefa MSWiA, że będzie pozywał tych, którzy mówią, że był pod wpływem alkoholu w trakcie uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Niebezpieczna majówka na drogach: Wszystkie statystyki wypadają gorzej z ostatniej chwili
Niebezpieczna majówka na drogach: "Wszystkie statystyki wypadają gorzej"

– Od wtorku do soboty w 346 wypadkach drogowych zginęły 32 osoby, a 399 zostało rannych, zatrzymano też 1512 nietrzeźwych kierowców – poinformował w niedzielę nadkomisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji. Przekazał, że w ciągu tych pięciu dni utonęło 12 osób.

Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego z ostatniej chwili
Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego

Zastępca Prokuratora Generalnego prok. Michał Ostrowski opublikował wpis w mediach społecznościowych poświęcony sprawie kontrowersji wokół przemówienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. "Z uwagi na interes społeczny i zaufanie obywateli do państwa, warto byłoby zweryfikować procesowo działania policjantów w tej sprawie" – zaapelował.

Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę z ostatniej chwili
Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę

Ukraina będzie dążyć do przeprowadzenia kontrofensywy na froncie w 2025 roku, po otrzymaniu uzbrojenia w ramach amerykańskiej pomocy wojskowej w wysokości ponad 60 mld dolarów - oświadczył, cytowany przez "Financiał Times", doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan.

Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości z ostatniej chwili
Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości

Nie milkną echa wystąpienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Ekspert Szymon Gburek, znany szerzej jako "Dźwiękowiec na Plan", nie ma wątpliwości - kontrowersyjne przemówienie nie było spowodowane problemami z dźwiękiem.

Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli baseny śmierci z ostatniej chwili
Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli "baseny śmierci"

Na dnie Morza Czerwonego odkryto baseny śmierci, czyli miejsca, które są zupełnie pozbawione tlenu. Każde zwierzę, które zapuści się w jego okolice zostanie ogłuszone z powodu braku tlenu albo zabite.

Europoseł PiS mówi o sporym błędzie kierownictwa partii z ostatniej chwili
Europoseł PiS mówi o "sporym błędzie" kierownictwa partii

– Specyfika pracy w nim wymaga też jednak odpowiednich kompetencji i innych zachowań, niż te, które są wystarczające w polityce krajowej – twierdzi europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Ekspert: niemiecka stacja opublikowała nieprawdę z ostatniej chwili
Ekspert: niemiecka stacja opublikowała nieprawdę

- Publiczna stacja telewizyjno-radiowa NDR uległa manipulacji i niestety opublikowała nieprawdę. Inicjatywa niemiecka i gmina Heringsdorf nie zaskarżyły projektu portu kontenerowego w Świnoujściu przed sądem - napisała Aleksandra Fedorska w mediach społecznościowych.

Rząd Tuska chce wysłać polskich żołnierzy na Ukrainę? Co miał na myśli Sikorski? z ostatniej chwili
Rząd Tuska chce wysłać polskich żołnierzy na Ukrainę? Co miał na myśli Sikorski?

Szef MSZ Radosław Sikorski w rozmowie z BBC World nie wykluczył, że polscy żołnierze mogą w przyszłości zostać wysłani na Ukrainę. - - Nie będziemy odsłaniać naszych kart. Pozwólmy prezydentowi Putinowi zastanawiać się, co zrobimy - stwierdził.

Tusk skomentował skandal z Kierwińskim polityka
Tusk skomentował skandal z Kierwińskim

"Boska Iga 2:1 (Królowa na długo), moja Lechia 3:0 (prawie ekstraklasa), no i Marcin Kierwinski 0,0. Magiczny wieczór" - napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych, stając w obronie ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego, który dziwnie zachowywał się podczas uroczystości z okazji Dnia Strażaka i zdaniem niektórych komentatorów mógł być pod wpływem alkoholu.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": W szkole w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci

Właśnie ze zdumieniem dowiedziałem się, że w podstawówce w Dolinie Jurupa w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci. Trąd brzmi tak średniowiecznie, że właściwie nie zastanawiałem się nad nim w kontekście współczesności.
Szkoła, w której stwierdzono podejrzenie trądu Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": W szkole w Kalifornii odnotowano trąd wśród dzieci
Szkoła, w której stwierdzono podejrzenie trądu / Google Street View
Historia trądu sięga czasów przedantycznych. Rzekomo wywodzi się z prehistorycznej Afryki Wschodniej. Pierwsze zapiski o chorobie pochodzą jednak z VII w. przed Chrystusem, z Indii. Przyjmuje się, że na Bliski Wschód trąd przywlokły armie Aleksandra Wielkiego. Potem legiony rzymskie sprowadziły go do Italii. Pierwszy przypadek odnotowano w Pompeii w 62 r. przed Chrystusem. Przez stulecia trąd szalał w basenie Morza Śródziemnego, szczególnie w okresie krucjat, ale zaniknął w XIV w. Choroba objawiła się ponownie w XIX w., a roznosiła się wraz ze światowym handlem niewolnikami.

Naturalnie do szerzenia się trądu przyczyniły się też zwykłe migracje. Np. w 1848 r. choroba (mai lepera) pojawiła się na Hawajach, a tubylcy winili za nią chińskich kulisów. Władcy hawajscy, w tym i królowa Lililuokalani, natychmiast wprowadzili i utrzymywali politykę separacji. Po pewnym czasie ustanowiono osobną kolonię na wyspie Molokai, gdzie trędowatych po prostu porzucono. Politykę tę kontynuowały USA po aneksji Hawajów.

Izolowano chorych na wyspach trędowatych. Np. odziedziczywszy problem po Hiszpanii, Stany Zjednoczone utrzymywały kolonie trędowatych na wyspie Culion w Archipelagu Filipińskim oraz na wyspie Chamorro w Archipelagu Guamskim. Potem obie kolonie połączono, gdy bezwzględnie deportowano pacjentów z Chamorro na Culion w 1912 r. Chodziło nie tylko o to, aby ograniczyć przypadki infekcji, ale i o to, by chorzy umierali w spokoju i nie zagrażali innym. Jak widać strach przed chorobą i przyzwyczajenia oraz stereotypy z nią związane funkcjonowały jeszcze w XX w.

Stopniowo jednak warunki się poprawiły – bardzo powoli. W stanie Luizjana istniały kolonie trędowatych, które funkcjonowały na zasadzie segregacji aż do lat 1920. Wprowadzano przymusową kwarantannę, na przykład w szpitalu dla trędowatych Carille Leprosarium w latach 1905 a 1915, co oznaczało w praktyce uwięzienie pacjentów. Dopiero po II wojnie światowej zaczęto ich traktować z większym humanitaryzmem.

Starożytni uważali, że trąd przenosi się przez kontakty seksualne, brudną wodę, zepsutą rybę czy ugryzienie owada. Odnoszono się też do Biblii, a dokładnie Księgi Kapłańskiej, która opisuje straszliwe epidemie i cierpienia, w tym i rozmaite przypadłości dermatologiczne, np. owrzodzenie. Scalano przy tym różne przypadłości: obok trądu np. syfilis. Stąd powszechne potępienie trądu jako dopustu Bożego, a trędowatych jako grzeszników, którym taki straszny los się należy. Wizerunek trędowatego zlewał się w jedno z image biedaka czy żebraka, wyrzuconego poza nawias społeczeństwa. Do tego dochodziła czasami konotacja lubieżności i słusznej kary za ekscesy seksualne.

Trąd drążył ciało, a po śmierci również duszę grzesznika. Stąd choroba ta natężała strach niezarażonych. Krucjaty pomogły podreperować ten wizerunek, bo przecież niemożliwe było, że świętobliwi pielgrzymi i rycerze chrystusowi, którzy zapadli na tę przypadłość, mieli być skazani na piekło. Mimo że trąd zrodził się z grzechu, istniała możliwość odkupienia. Nie zmieniło to jednak polityki separacji. Trędowaci chodzili w wyróżniających ich ubraniach i używali kołatek, aby ostrzec zdrowych przed sobą. Kościół nawet wprowadził osobne pogrzeby dla osób cierpiących na trąd. W cywilizacjach niechrześcijańskich, szczególnie w kręgu buddyjskim i taoistycznym, uznano, że okrucieństwo w stosunku do trędowatych jest usprawiedliwione. W Chinach trąd (li-lai, albo mafeng – zdrętwiały wiatr) wszedł na stałe do słownictwa medycznego około XV w. Podobnie jak w Europie nie rozumiano źródeł choroby. Uważano, że jest to przypadłość dziedziczna, a jako jej rozsadników uznano puszczalskie kobiety. Winiono je za czary i zanieczyszczanie społeczeństwa. W buddyzmie na dodatek uznano, że trąd to „choroba karmy”.

Cykl życia powtarzał się wraz z karą za występki w poprzednim bycie. W Japonii, gdzie trąd pojawił się w VIII w., wiązało się to z dziedzicznym wstydem. W XI w. odnotowano trędowatych żebrzących pod świątyniami. Chorych po prostu wyrzucano z domów i nie mieli z czego się utrzymać. W okresie szogunatu Tokugawa ustanowiono kolonie trędowatych, praktykę kontynuowano do początku XX w. Dopiero w 1931 ustanowiono pierwszy szpital i wdrożono naukowe podejście do przypadłości. Podobne reformy wprowadzono w koreańskiej kolonii Tokio, gdzie praktyki w stosunku do chorych były bardzo okrutne, szczególnie w kolonii na wyspie Sorok.

Podejście do trądu i trędowatych zmieniło się dopiero w XIX w. Pionierami naukowego traktowania tej choroby było dwóch Norwegów. Gerhard A. Hansen odkrył, że choroba przenosi się za pomocą zarazków. Ale Daniel C. Danielssen uznał ją za przypadłość dziedziczną. Hansen miał rację, stąd trąd zwany jest też „chorobą Hansena”.

Przypadłość ta atakuje wyłącznie ludzi i pancerniki (armadillos). Źródłem choroby są zarazki Mycobacterium leprae. Łacińskie słowo „lepra” oznacza łuski. Początkowo każdą niemal patologię dermatologiczną określano w taki sposób. Duża część autorytetów naukowych twierdzi, że trąd przenosi się drogą powietrzną: przez kichanie i kasłanie. Jednak inni podkreślają, że sposób infekcji nie jest do końca jasny. Niektórzy obawiają się, że być może zarazić się można też przez dotyk. Było to dość powszechne przekonanie w dawnych czasach. Stąd stygmatyzacja trędowatych oraz ich izolacja i segregacja. Do dziś na świecie istnieje 21 kolonii trędowatych.

W końcu nowoczesna medycyna wymyśliła lekarstwo na trąd: Multidrug Therapy (MT), czyli terapię kombinowaną. Początkowo stosowano olej chaulmoogra, który powodował bardzo poważne komplikacje jako efekt uboczny. Ale na szczęście dr. Guy Faget z Carville Leprosarium wyodrębnił antybiotyk, który w połączeniu z innymi lekarstwami pomaga zwalczyć patogen trądu. Pionierska praca dr. Paula Branda ze szpitala w Vellore w Indiach pozwoliła zastosować najnowsze zdobycze chirurgii rekonstrukcyjnej, które potrafią przywrócić trędowatym możliwość użytkowania kończyn. Do tego dochodzi praca misjonarzy i takich psychologów jak dr. Joon Lew w Korei. Nowoczesna medycyna pomogła w leczeniu ponad 16 milionów ofiar trądu przez ostatnie 30 lat. W zdrowym ciele zdrowy duch, a może lepiej: zdrowy duch pomoże ciału ozdrowieć. Nawet z trądu.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 6 września 2016 r
www.iwp.edu


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe