Celebryta TVN wyjechał na narty na Słowację i komentuje polskie obostrzenia. "Wnioski zostawiam państwu"
To były 3 piękne dni spędzone na desce na Słowacji 🇸🇰. Nikt nie pytał czy to podróż służbowa... bo wiadomo, że nie. Nie ma zabawy w kotka i myszkę. Pytano za to o aktualny test na covid, kiedy kupowałem karnet. Do gondoli, albo na "krzesełko" razem wchodzą tylko domownicy. Jak nie to jedziesz sam. Oczywiście nie ma jak tego dokładnie skontrolować w cyklu pracy wyciągu, ale każdy sam to kontroluje i to serio działa. Fakt kolejki są trochę dłuższe, ale też bez przesady. Odstępy, maseczki w kolejkach, gastro na powietrzu. Od dziś mają tu lockdown. Tylko z głową. Wyciągi dalej będą jeździć, hotele pracować. Jest ciężko, masa ograniczeń, ale miejscowi mogą zarabiać pieniądze, a turyści je wydawać. Mozolnie, ale jakoś się to kręci. Zakopane i Jasną (Chopok🏔) dzieli godzina drogi. Czytam, że po świętach kwarantanna będzie obowiązkowa dla osób, które przyjadą transportem zorganizowanym do Polski między 28 grudnia a 17 stycznia. Prywatne auto transportem zorganizowanym nie jest. Polacy razem ze swoimi pieniędzmi przyjadą więc zapewne tu... Dostosują się do covidowych zasad, które są tu bardzo restrykcyjnie przestrzegane i spędzą piękny czas w Tatrach. Jest mi bardzo przykro, że w Polsce zabrakło słowackiego rozsądku bo nie trzeba być Wernyhorą, żeby wiedzieć co stanie się z naszym przemysłem turystycznym po tym sezonie... Wnioski, morał, zostawiam Państwu.
- pisze Filip Chajzer.