[Wywiad] Ks. dr Janusz Chyła: Kościół nie jest od tego żeby dostarczać rozrywki

W ostatnich miesiącach coraz częściej można usłyszeć, że ktoś dokonał aktu apostazji, czyli formalnego wystąpienia ze wspólnoty Kościoła. Mam jednak wrażenie, że zdecydowana większość tych ludzi nie patrzy na Kościół jako na wspólnotę ludzi wierzących, ale jako na instytucję, którą na dodatek kierują sami księża. Jak pogodzić te instytucjonalne ramy Kościoła z jego wspólnotowym wymiarem? Czy nie jest to ze sobą sprzeczne? Na te i inne pytania odpowiedziałem w wywiadzie, który ukazał się w Spojrzeniach 1(2021), piśmie kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. Wywiad przeprowadził alumn Krystian Rink, redaktor naczelny pisma. Dziękuję za zadanie ważnych pytań i pozwolenie na publikację tekstu na blogu Tysol.pl
witraż rozety kościoła w Bratysławie [Wywiad] Ks. dr Janusz Chyła: Kościół nie jest od tego żeby dostarczać rozrywki
witraż rozety kościoła w Bratysławie / Pixabay.com

W ostatnich miesiącach coraz częściej można usłyszeć, że ktoś dokonał aktu apostazji, czyli formalnego wystąpienia ze wspólnoty Kościoła. Mam jednak wrażenie, że zdecydowana większość tych ludzi nie patrzy na Kościół jako na wspólnotę ludzi wierzących, ale jako na instytucję, którą na dodatek kierują sami księża. Jak pogodzić te instytucjonalne ramy Kościoła z jego wspólnotowym wymiarem? Czy nie jest to ze sobą sprzeczne? 

To prawda, że w ostatnim czasie wzrosła liczba apostazji. I chociaż zjawisko to dotyczy bardziej dużych miast, to w żaden sposób nie powinno nas pocieszać. Jako kapłani i świeccy odpowiadamy za cały Kościół, a nie tylko nasze podwórko. Apostazja motywowana jest różnie. To decyzja bardziej lub mniej przemyślana. Niejednokrotnie podejmowana pod wpływem emocjonalnego impulsu związanego ze „strajkiem kobiet”. Przypuszczam, że dla niektórych osób to jedynie zewnętrzne potwierdzenie tego, co na poziomie wewnętrznym nastąpiło wcześniej, a zatem braku wiary jako żywej relacji z Jezusem Chrystusem oraz braku identyfikacji z Kościołem oraz jego wykładnią Ewangelii i Bożych Przykazań. Tego czym, a raczej kim jest Kościół musimy się wciąż uczyć.

Zatem kim jest?

Jest on – jak nauczał w Pelplinie w 1999 roku Jan Paweł II – Chrystusem żyjącym w ludziach. Z Jego woli w Kościele są różne stany, charyzmaty i zakresy odpowiedzialności. Błędem jest oddzielanie, a tym bardziej przeciwstawianie wymiaru hierarchicznego wspólnotowemu. Poza tym, chrześcijaństwo ze swej natury jest wspólnotowe w odniesieniu do Boga i bliźnich. To porządki nieodłączne. Oddalając się od wspólnoty oddalamy się od Boga. A oddalając się od Boga, oddalamy się od wspólnoty. I przeciwnie, kiedy wracamy do Boga, wracamy także do tych, którzy są blisko Niego. Przypowieści o synu marnotrawnym i zagubionej owcy, a nawet historia Judasza opuszczającego Wieczernik dobrze to obrazują. Apostazja naszych braci i sióstr powinna nas skłonić do większej odpowiedzialności za tych, którzy przeżywają kryzysy wiary oraz tych, którzy nie mają doświadczenia wiary. Bóg daje wolność, ale jednocześnie szuka człowieka, aby do siebie znów go przyprowadzić.

Czy uważa Ksiądz, że powinniśmy bardziej akcentować fakt, że jako Kościół jesteśmy wspólnotą?

Winniśmy sięgać do źródeł i pytać o wszystko Tego, do którego Kościół należy. Jako wierzący należymy do Kościoła. W pewnym sensie Kościół jest także nasz, ale nie jesteśmy jego właścicielami w tym znaczeniu, że możemy demokratycznie przegłosować własne pomysły. I całe szczęście… Choć pokusy zredukowania Kościoła do wymiaru tylko ludzkiego w różnych częściach świata pojawiają się. Taka postawa to przejaw pychy, grożącej zarówno duchownym jak i świeckim. Kościół jest wspólnotą z Bogiem i między ludźmi. Ale oczywiście wspólnotowość Kościoła, to tylko jeden z wymiarów jego istnienia. Kościół jest w najgłębszej swej istocie tajemnicą. Wymyka się ludzkim, w tym socjologicznym opisom. Oprócz wymiaru ziemskiego zawiera Boski profil. A wiemy, że Boga do końca ogarną rozumem nie jesteśmy w stanie. To samo więc możemy powiedzieć o Kościele.

Czymś zupełnie naturalnym jest, że w przynależności do jakiejś grupy szukamy pewnego komfortu, akceptacji i zrozumienia, a niekiedy nawet korzyści. Co jest atrakcyjnego np. we wspólnocie parafialnej? Co powiedziałby Ksiądz komuś, kto chciałby się w nią zaangażować, jakoś ją przez to poznać i zrozumieć, ale nie bardzo wie jak?

Jeśli ktoś szuka atrakcji to trzeba jasno powiedzieć, że są miejsca, które dostarczają ich znacznie więcej niż wspólnota parafialna. Kościół nie jest od tego, aby dostarczać rozrywki. Nie jest przestrzenią „zabawiania”, ale „zbawiania” człowieka. Te dwa słowa różnią się tylko jedną literą, a w istocie dzieli je kosmiczna odległość. W parafii może być miejsce i dobrze gdy jest, na twórcze i miłe spędzanie czasu. Parafie organizują spływy kajakowe, turnieje, festyny, koncerty, rajdy rowerowe, ogniska i wiele innych imprez. Istotą jednak życia parafialnego jest głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów, modlitwa, adoracja Najświętszego Sakramentu i chrześcijańska formacja. Wszystko inne, o tyle ma sens, o ile pomaga w realizacji głównego z celów, jakim jest prowadzenie ludzi do Boga i wiecznego zbawienia. Jeśli coś w tym przeszkadza, to nie powinno mieć miejsca w parafii.

Z perspektywy duszpasterskiej pewnie warto szukać metod, żeby zachęcać do takiego uczestnictwa w życiu parafii, które pogłębia więź z Bogiem. 

Zaproszenie do włączenia się w życie parafialne jest najskuteczniejsze przez indywidulane dotarcie do człowieka. W Chojnicach, gdzie jestem proboszczem, kiedy tworzyła się Rada Rycerzy Kolumba oraz Domowy Kościół, to pierwsze osoby zostały indywidualnie zaproszone przeze mnie, a kolejne przez tych, którzy już do tych wspólnot należeli. Skuteczność ogłoszeń parafialnych w tej kwestii jest znikoma, aby nie powiedzieć, że wręcz zerowa.   

A co z ludźmi, którzy czują się w Kościele niechciani, może nawet odtrąceni? Często jest tak z osobami niemogącymi z różnych powodów przystępować do sakramentów… Co powiedzieć ludziom, którzy nie mogą odnaleźć się w Kościele?

Poczucie odrzucenia i odtrącenia ma wiele źródeł. Kościół z założenia nikogo nie odtrąca. Choć pewnie różnie bywa z naszą duszpasterską praktyką. Ale oczywiście nie każda idea czy ludzkie zachowanie może być zaakceptowane. Kościół ma odwagę nazywać dobro – dobrem, a grzech – grzechem, ponieważ umiejąc stawiać diagnozy duchowych chorób wie, że posiada także lekarstwo. Rozwadnianie moralnych zasad, to w gruncie rzeczy brak miłości bliźniego – okłamywanie, że pacjentowi nic nie dolega. A przecież choroba grzechu go unieszczęśliwia, a brak leczenia może spowodować utratę wiecznego zbawienia. Są sytuacje, kiedy zachodzi konieczność odłożenia w czasie przyjmowania sakramentów. Warto jednak powtarzać za Papieżem Franciszkiem i wciąż na nowo odkrywać, że „Kościół to szpital polowy”. Każdy może do niego przyjść. Słuchanie Słowa Bożego i modlitwa w żaden sposób nie są limitowane. 

Jakie jest Księdza osobiste doświadczenie Kościoła jako wspólnoty?

Trochę się tego nazbierało. Wymienię moje doświadczenia w różnych wspólnotach. Kościół bowiem jak naucza II Sobór Watykański jest wspólnotą wspólnot. Stąd najskuteczniej wspólnotowość Kościoła przeżywamy w małych wspólnotach. Zanim wstąpiłem do seminarium byłem ministrantem, chodziłem na piesze pielgrzymki na Jasną Górę, uczestniczyłem w Europejskich Spotkaniach Młodych, byłem dwa razy w Taizé, brałem udział w formacji oazowej, a następnie neokatechumenalnej.

Domyślam się, że miało to duży wpływ także na rozwój i rozeznanie przez Księdza powołania... 

Nie wyobrażam sobie odkrycia powołania bez tych doświadczeń, a aktualnie duszpasterzowania bez istnienia wspólnot w parafii. Osobiście potrzebuję wspólnot jako miejsca modlitwy, dzielenia się wiarą, wymiany życiowych doświadczeń i takiej relacji ze świeckimi, którzy, jeśli zachodzi potrzeba szczerze mi powiedzą w jakich zakresach konieczne jest moje nawrócenie. Uważam, że jako kapłan mogę mieć swoje upodobania liturgiczne lub zamiłowania do wybranej formy duchowości. Ale katolickość kapłańskiego posłannictwa skłania do tego, że powinienem być dla każdej ze wspólnot, która ma potwierdzenie Magisterium Kościoła, jako dobra droga realizacji Ewangelii. Z radością więc spełniam także funkcję zleconą mi przez Księdza Biskupa Diecezjalnego jakokościelnego asystenta Rady Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich Diecezji Pelplińskiej. Także coroczne spotkania przedstawicieli poszczególnych diecezji w Warszawie, to twórcza wymiana doświadczeń. Ufam, że korzystna dla chojnickiej parafii i naszej diecezji. 

Apokalipsa św. Jana w pierwszych rozdziałach zawiera listy do siedmiu Kościołów. Zawierają one wiele uwag, poleceń, nie raz też skarg i pochwał, jakie Chrystus kieruje do kilku wspólnot w Azji Mniejszej. Każdy list kończy się słowami: „Kto masz uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Jak Ksiądz myśli, co dzisiaj Duch Święty mówi do wspólnoty Kościoła w Polsce?

Niezmiennie to samo od wieków. Ewangelia jest bowiem ponadczasowa. Zmieniają się zewnętrzne okoliczności życia, ale nasze wnętrza, w które Pan Bóg wpisał tęsknotę za Sobą, pozostają wciąż takie same. Może współcześnie, żyjąc w dużej mierze konsumpcyjnie, zadawalamy się pokarmem dla żołądka i emocjonalnych wrażeń i dlatego nie odczuwamy tak namacalnie duchowego głodu? Ale ludzkie wnętrze stęsknione sensu, pokoju, akceptacji i miłości, czyli jednym słowem – Boga jest najlepszym sojusznikiem ewangelizacji. Naszym zadaniem jest wpierw odkrycie tego głosu w sobie, abyśmy mogli innych na niego uwrażliwiać i podprowadzać do źródła, przy którym każdy może się nasycić. Św. Jan w Apokalipsie – oprócz zachęty do otwarcia uszu na Słowo Boże – pisze także o rozpaleniu na nowo charyzmatów, które zostały nam dane i zadane. Ewangelia i jej głoszenie nie jest więc sprawą przeszłości, ale teraźniejszości i przyszłości. Myślę, że my wciąż za Panem Jezusem nie nadążamy i nie dorastamy do zadań nam wyznaczonych. Ale świat i jego przyszłość nie zależy tylko od nas. Bóg w swojej Opatrzności wciąż czuwa. Nie traćmy więc nadziei…

Bardzo dziękuję za rozmowę. 


 

POLECANE
Atak na kibiców koszykówki wracających autokarem. Zginął kierowca Wiadomości
Atak na kibiców koszykówki wracających autokarem. Zginął kierowca

Włochy są w szoku. Po meczu Pistoia Basket z Rieti doszło do dramatycznego zdarzenia. Kibice Toskanii, którzy świętowali wyjazdowe zwycięstwo, zostali zaatakowani w drodze powrotnej. Kamień trafił kierowcę autokaru przewożącego fanów. Mężczyzna nie przeżył. 

Nawrocki: Żurawlow nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech z ostatniej chwili
Nawrocki: Żurawlow nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech

Dobrze się stało, że Wołodymyr Żurawlow zostaje w Polsce – uważa prezydent Karol Nawrocki. Podkreślił, że po stronie niemieckiej Ukraińca mógłby czekać niesprawiedliwy proces, a interesy gospodarcze wzięłyby górę nad rozsądkiem.

Kary za rezygnację z edukacji zdrowotnej? Niejasny komunikat MEN z ostatniej chwili
Kary za rezygnację z edukacji zdrowotnej? Niejasny komunikat MEN

Rodzice, którzy zrezygnowali z uczestnictwa swoich dzieci w zajęciach z nowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej – niepokoją się, czy może to mieć dla nich konsekwencje prawne. Głos ws. zabrało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Choć resort uspokaja, przedstawiona odpowiedź budzi wątpliwości – w komunikacie nie znalazło się jednoznaczne stwierdzenie, że kar nie ma, a jedynie, że „nic o nich nie wiadomo”.

Globalna awaria Amazon Web Services sparaliżowała sieć z ostatniej chwili
Globalna awaria Amazon Web Services sparaliżowała sieć

Problemy po stronie platformy Amazon Web Services (AWS) sprawiły, że setki popularnych stron i aplikacji na całym świecie przestały działać lub działają niestabilnie. "To zdecydowanie jedna z największych awarii usług chmurowych ostatnich lat" - pisze portal antyweb.pl. 

Nawet bez koalicjantów 100 konkretów to blef. Minister przeczy narracji Tuska pilne
Nawet bez koalicjantów 100 konkretów to blef. Minister przeczy narracji Tuska

Minister ds. nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu Maciej Berek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim przyznał, że nawet bez koalicjantów rząd Donalda Tuska nie zrealizowałby słynnych „100 konkretów”. Jego jednoznaczna odpowiedź zaskoczyła komentatorów i zaprzeczyła tłumaczeniom premiera.

Via Baltica otwarta. Karol Nawrocki: To coś więcej niż droga pilne
Via Baltica otwarta. Karol Nawrocki: To coś więcej niż droga

Prezydent Karol Nawrocki wziął udział w uroczystym otwarciu litewskiego odcinka Via Baltica. Wspólnie z prezydentem Litwy podkreślił, że nowoczesna trasa łącząca oba kraje symbolizuje partnerstwo, wspólne wartości i solidarność narodów Europy Środkowej.

Komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Warszawy

Warszawa zapowiada dużą inwestycję w centrum miasta. Aleja Jana Pawła II – jedna z najważniejszych arterii stolicy – przejdzie metamorfozę. Po wschodniej stronie, między rondem ONZ a aleją „Solidarności”, powstanie nowa droga dla rowerów, a przestrzeń wokół niej wypełni zieleń, drzewa i trzy parki kieszonkowe.

Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy  Wiadomości
Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy 

Ostatni dzień przesłuchań XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie przynosi dreszcz emocji — dziś w nocy zostaną ogłoszone wyniki. Historia pokazuje jednak, że finały tego prestiżowego turnieju nie zawsze kończyły się spokojnie. Bywały dramatyczne, wywoływały skandale, protesty publiczności i bunty jurorów, które przechodziły do legendy.

Wiadomości
Nowe wyzwania dla samorządów – Forum Samorządowe w Zakopanem 2025

W dniach 25–26 listopada 2025 roku w Zakopanem odbędzie się Forum Samorządowe – najważniejsze jesienne wydarzenie poświęcone wyzwaniom, przed jakimi stoją polskie samorządy. Spotkanie organizowane jest przez Fundację Instytut Studiów Wschodnich we współpracy z Województwem Małopolskim oraz Miastem Zakopane. Organizacja kolejnej edycji wydarzenia to odpowiedź na ogromne zainteresowanie, jakim cieszył się Europejski Kongres Samorządów w Mikołajkach. Forum w Zakopanem ma stać się kluczową platformą dialogu i wymiany doświadczeń między liderami samorządów z całego kraju.

Sąd uniewinnia Cenckiewicza. Tusk złożył kasację z ostatniej chwili
Sąd uniewinnia Cenckiewicza. Tusk złożył kasację

Sąd uznał, że Sławomir Cenckiewicz nie zataił żadnych informacji w ankiecie bezpieczeństwa. Decyzja służb o odebraniu mu poświadczenia bezpieczeństwa miała związek z przyjmowaniem zwykłych leków, które – jak orzekł sąd – nie są substancjami psychotropowymi.

REKLAMA

[Wywiad] Ks. dr Janusz Chyła: Kościół nie jest od tego żeby dostarczać rozrywki

W ostatnich miesiącach coraz częściej można usłyszeć, że ktoś dokonał aktu apostazji, czyli formalnego wystąpienia ze wspólnoty Kościoła. Mam jednak wrażenie, że zdecydowana większość tych ludzi nie patrzy na Kościół jako na wspólnotę ludzi wierzących, ale jako na instytucję, którą na dodatek kierują sami księża. Jak pogodzić te instytucjonalne ramy Kościoła z jego wspólnotowym wymiarem? Czy nie jest to ze sobą sprzeczne? Na te i inne pytania odpowiedziałem w wywiadzie, który ukazał się w Spojrzeniach 1(2021), piśmie kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. Wywiad przeprowadził alumn Krystian Rink, redaktor naczelny pisma. Dziękuję za zadanie ważnych pytań i pozwolenie na publikację tekstu na blogu Tysol.pl
witraż rozety kościoła w Bratysławie [Wywiad] Ks. dr Janusz Chyła: Kościół nie jest od tego żeby dostarczać rozrywki
witraż rozety kościoła w Bratysławie / Pixabay.com

W ostatnich miesiącach coraz częściej można usłyszeć, że ktoś dokonał aktu apostazji, czyli formalnego wystąpienia ze wspólnoty Kościoła. Mam jednak wrażenie, że zdecydowana większość tych ludzi nie patrzy na Kościół jako na wspólnotę ludzi wierzących, ale jako na instytucję, którą na dodatek kierują sami księża. Jak pogodzić te instytucjonalne ramy Kościoła z jego wspólnotowym wymiarem? Czy nie jest to ze sobą sprzeczne? 

To prawda, że w ostatnim czasie wzrosła liczba apostazji. I chociaż zjawisko to dotyczy bardziej dużych miast, to w żaden sposób nie powinno nas pocieszać. Jako kapłani i świeccy odpowiadamy za cały Kościół, a nie tylko nasze podwórko. Apostazja motywowana jest różnie. To decyzja bardziej lub mniej przemyślana. Niejednokrotnie podejmowana pod wpływem emocjonalnego impulsu związanego ze „strajkiem kobiet”. Przypuszczam, że dla niektórych osób to jedynie zewnętrzne potwierdzenie tego, co na poziomie wewnętrznym nastąpiło wcześniej, a zatem braku wiary jako żywej relacji z Jezusem Chrystusem oraz braku identyfikacji z Kościołem oraz jego wykładnią Ewangelii i Bożych Przykazań. Tego czym, a raczej kim jest Kościół musimy się wciąż uczyć.

Zatem kim jest?

Jest on – jak nauczał w Pelplinie w 1999 roku Jan Paweł II – Chrystusem żyjącym w ludziach. Z Jego woli w Kościele są różne stany, charyzmaty i zakresy odpowiedzialności. Błędem jest oddzielanie, a tym bardziej przeciwstawianie wymiaru hierarchicznego wspólnotowemu. Poza tym, chrześcijaństwo ze swej natury jest wspólnotowe w odniesieniu do Boga i bliźnich. To porządki nieodłączne. Oddalając się od wspólnoty oddalamy się od Boga. A oddalając się od Boga, oddalamy się od wspólnoty. I przeciwnie, kiedy wracamy do Boga, wracamy także do tych, którzy są blisko Niego. Przypowieści o synu marnotrawnym i zagubionej owcy, a nawet historia Judasza opuszczającego Wieczernik dobrze to obrazują. Apostazja naszych braci i sióstr powinna nas skłonić do większej odpowiedzialności za tych, którzy przeżywają kryzysy wiary oraz tych, którzy nie mają doświadczenia wiary. Bóg daje wolność, ale jednocześnie szuka człowieka, aby do siebie znów go przyprowadzić.

Czy uważa Ksiądz, że powinniśmy bardziej akcentować fakt, że jako Kościół jesteśmy wspólnotą?

Winniśmy sięgać do źródeł i pytać o wszystko Tego, do którego Kościół należy. Jako wierzący należymy do Kościoła. W pewnym sensie Kościół jest także nasz, ale nie jesteśmy jego właścicielami w tym znaczeniu, że możemy demokratycznie przegłosować własne pomysły. I całe szczęście… Choć pokusy zredukowania Kościoła do wymiaru tylko ludzkiego w różnych częściach świata pojawiają się. Taka postawa to przejaw pychy, grożącej zarówno duchownym jak i świeckim. Kościół jest wspólnotą z Bogiem i między ludźmi. Ale oczywiście wspólnotowość Kościoła, to tylko jeden z wymiarów jego istnienia. Kościół jest w najgłębszej swej istocie tajemnicą. Wymyka się ludzkim, w tym socjologicznym opisom. Oprócz wymiaru ziemskiego zawiera Boski profil. A wiemy, że Boga do końca ogarną rozumem nie jesteśmy w stanie. To samo więc możemy powiedzieć o Kościele.

Czymś zupełnie naturalnym jest, że w przynależności do jakiejś grupy szukamy pewnego komfortu, akceptacji i zrozumienia, a niekiedy nawet korzyści. Co jest atrakcyjnego np. we wspólnocie parafialnej? Co powiedziałby Ksiądz komuś, kto chciałby się w nią zaangażować, jakoś ją przez to poznać i zrozumieć, ale nie bardzo wie jak?

Jeśli ktoś szuka atrakcji to trzeba jasno powiedzieć, że są miejsca, które dostarczają ich znacznie więcej niż wspólnota parafialna. Kościół nie jest od tego, aby dostarczać rozrywki. Nie jest przestrzenią „zabawiania”, ale „zbawiania” człowieka. Te dwa słowa różnią się tylko jedną literą, a w istocie dzieli je kosmiczna odległość. W parafii może być miejsce i dobrze gdy jest, na twórcze i miłe spędzanie czasu. Parafie organizują spływy kajakowe, turnieje, festyny, koncerty, rajdy rowerowe, ogniska i wiele innych imprez. Istotą jednak życia parafialnego jest głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów, modlitwa, adoracja Najświętszego Sakramentu i chrześcijańska formacja. Wszystko inne, o tyle ma sens, o ile pomaga w realizacji głównego z celów, jakim jest prowadzenie ludzi do Boga i wiecznego zbawienia. Jeśli coś w tym przeszkadza, to nie powinno mieć miejsca w parafii.

Z perspektywy duszpasterskiej pewnie warto szukać metod, żeby zachęcać do takiego uczestnictwa w życiu parafii, które pogłębia więź z Bogiem. 

Zaproszenie do włączenia się w życie parafialne jest najskuteczniejsze przez indywidulane dotarcie do człowieka. W Chojnicach, gdzie jestem proboszczem, kiedy tworzyła się Rada Rycerzy Kolumba oraz Domowy Kościół, to pierwsze osoby zostały indywidualnie zaproszone przeze mnie, a kolejne przez tych, którzy już do tych wspólnot należeli. Skuteczność ogłoszeń parafialnych w tej kwestii jest znikoma, aby nie powiedzieć, że wręcz zerowa.   

A co z ludźmi, którzy czują się w Kościele niechciani, może nawet odtrąceni? Często jest tak z osobami niemogącymi z różnych powodów przystępować do sakramentów… Co powiedzieć ludziom, którzy nie mogą odnaleźć się w Kościele?

Poczucie odrzucenia i odtrącenia ma wiele źródeł. Kościół z założenia nikogo nie odtrąca. Choć pewnie różnie bywa z naszą duszpasterską praktyką. Ale oczywiście nie każda idea czy ludzkie zachowanie może być zaakceptowane. Kościół ma odwagę nazywać dobro – dobrem, a grzech – grzechem, ponieważ umiejąc stawiać diagnozy duchowych chorób wie, że posiada także lekarstwo. Rozwadnianie moralnych zasad, to w gruncie rzeczy brak miłości bliźniego – okłamywanie, że pacjentowi nic nie dolega. A przecież choroba grzechu go unieszczęśliwia, a brak leczenia może spowodować utratę wiecznego zbawienia. Są sytuacje, kiedy zachodzi konieczność odłożenia w czasie przyjmowania sakramentów. Warto jednak powtarzać za Papieżem Franciszkiem i wciąż na nowo odkrywać, że „Kościół to szpital polowy”. Każdy może do niego przyjść. Słuchanie Słowa Bożego i modlitwa w żaden sposób nie są limitowane. 

Jakie jest Księdza osobiste doświadczenie Kościoła jako wspólnoty?

Trochę się tego nazbierało. Wymienię moje doświadczenia w różnych wspólnotach. Kościół bowiem jak naucza II Sobór Watykański jest wspólnotą wspólnot. Stąd najskuteczniej wspólnotowość Kościoła przeżywamy w małych wspólnotach. Zanim wstąpiłem do seminarium byłem ministrantem, chodziłem na piesze pielgrzymki na Jasną Górę, uczestniczyłem w Europejskich Spotkaniach Młodych, byłem dwa razy w Taizé, brałem udział w formacji oazowej, a następnie neokatechumenalnej.

Domyślam się, że miało to duży wpływ także na rozwój i rozeznanie przez Księdza powołania... 

Nie wyobrażam sobie odkrycia powołania bez tych doświadczeń, a aktualnie duszpasterzowania bez istnienia wspólnot w parafii. Osobiście potrzebuję wspólnot jako miejsca modlitwy, dzielenia się wiarą, wymiany życiowych doświadczeń i takiej relacji ze świeckimi, którzy, jeśli zachodzi potrzeba szczerze mi powiedzą w jakich zakresach konieczne jest moje nawrócenie. Uważam, że jako kapłan mogę mieć swoje upodobania liturgiczne lub zamiłowania do wybranej formy duchowości. Ale katolickość kapłańskiego posłannictwa skłania do tego, że powinienem być dla każdej ze wspólnot, która ma potwierdzenie Magisterium Kościoła, jako dobra droga realizacji Ewangelii. Z radością więc spełniam także funkcję zleconą mi przez Księdza Biskupa Diecezjalnego jakokościelnego asystenta Rady Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich Diecezji Pelplińskiej. Także coroczne spotkania przedstawicieli poszczególnych diecezji w Warszawie, to twórcza wymiana doświadczeń. Ufam, że korzystna dla chojnickiej parafii i naszej diecezji. 

Apokalipsa św. Jana w pierwszych rozdziałach zawiera listy do siedmiu Kościołów. Zawierają one wiele uwag, poleceń, nie raz też skarg i pochwał, jakie Chrystus kieruje do kilku wspólnot w Azji Mniejszej. Każdy list kończy się słowami: „Kto masz uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Jak Ksiądz myśli, co dzisiaj Duch Święty mówi do wspólnoty Kościoła w Polsce?

Niezmiennie to samo od wieków. Ewangelia jest bowiem ponadczasowa. Zmieniają się zewnętrzne okoliczności życia, ale nasze wnętrza, w które Pan Bóg wpisał tęsknotę za Sobą, pozostają wciąż takie same. Może współcześnie, żyjąc w dużej mierze konsumpcyjnie, zadawalamy się pokarmem dla żołądka i emocjonalnych wrażeń i dlatego nie odczuwamy tak namacalnie duchowego głodu? Ale ludzkie wnętrze stęsknione sensu, pokoju, akceptacji i miłości, czyli jednym słowem – Boga jest najlepszym sojusznikiem ewangelizacji. Naszym zadaniem jest wpierw odkrycie tego głosu w sobie, abyśmy mogli innych na niego uwrażliwiać i podprowadzać do źródła, przy którym każdy może się nasycić. Św. Jan w Apokalipsie – oprócz zachęty do otwarcia uszu na Słowo Boże – pisze także o rozpaleniu na nowo charyzmatów, które zostały nam dane i zadane. Ewangelia i jej głoszenie nie jest więc sprawą przeszłości, ale teraźniejszości i przyszłości. Myślę, że my wciąż za Panem Jezusem nie nadążamy i nie dorastamy do zadań nam wyznaczonych. Ale świat i jego przyszłość nie zależy tylko od nas. Bóg w swojej Opatrzności wciąż czuwa. Nie traćmy więc nadziei…

Bardzo dziękuję za rozmowę. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe