Lechowi Wałęsie nie starcza na życie 6 tys. zł emerytury. Takich słów od posła PO się nie spodziewał

77-letni były polski prezydent już w ubiegłym roku zaczął alarmować o swoim kłopotach finansowych. Jak mówił, z powodu pandemii koronawirusa nie mógł m.in. dorabiać na wykładach czy zagranicznych odczytach. Skarżył się wtedy, że musiały zostać odwołane jego wizyty we Włoszech, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych.
– I bankrutuję teraz. Bo ja dostaję 6 tys. zł emerytury, a żona wydaje co miesiąc 7 tysięcy – mówił Wałęsa. Jak dodawał, „musi zarobić na utrzymanie siebie i żony”.
Kilka tygodni temu w sieć obiegło ogłoszenie o pracę, które były prezydent wystawił na jednym z portali: „Doświadczony przywódca, świetny mówca, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent RP 1990-1995, współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność, poprowadzi spotkania i szkolenia z leadership, przyjmie zaproszenia na spotkania motywacyjne w firmach, ale też w rodzinach, możliwe dodatkowe usługi promocyjne, wspólne zdjęcia, autografy”.
Do życiowych problemów Lecha Wałęsy odniósł się jego wieloletni przyjaciel, poseł Platformy Obywatelskiej Jerzy Borowczak, który nie ukrywał zdumienia całą sytuacją.
– Lech jest moim przyjacielem, ale niech się nie wygłupia, bo głodny i goły nie chodzi i nie będzie chodził. To jest cały Wałęsa, wrzucił kamyczek do ogródka i patrzy po internecie, jak kto zareaguje na jego sprawę. Czy ja go zatrudnię w biurze poselskim? Nie mamy pieniędzy. Ja jako poseł dostaję 5,4 tys. zł na czysto i też mam żonę, mieszkanie, muszę utrzymać to wszystko – powiedział „Super Expressowi” Borowczak.
– Wałęsa ma pieniądze. Trzy lata temu byłem z nim w Korei, gdzie miał wykład, odczyt i naprawdę witali go bardzo godnie, limuzyny przyjechały po niego, zawiozły na uniwersytety, witali go i zajmowali się nim jak głową państwa. Lech Wałęsa ma 6 tys. zł emerytury, zarabiał na wykładach, cóż to jest cały Wałęsa, choć pewnie nie ma tyle kasy, ile miał, ale i tak ma dużo – dodał.