[Nasz wywiad] Waldemar Krenc: Wyścig jest dzieckiem Solidarności

– Ten rok jest już doświadczeniem radzenia sobie w kryzysie. W tej chwili organizacyjnie wyścig jest dopięty. To będzie ogromne wydarzenie sportowe w świecie kolarskim – mówi Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Łódzka i szef komitetu organizacyjnego 32. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków, w rozmowie z Marcinem Krzeszowcem i Mateuszem Kosińskim.
 [Nasz wywiad] Waldemar Krenc: Wyścig jest dzieckiem Solidarności
/ foto. Marcin Żegliński

Tygodnik Solidarność: Za nami ciężki również dla sportu rok pandemii. Czy w sprawach organizacyjnych udało się zrealizować wszystko, co wcześniej zaplanowano? Czy w tym roku obostrzenia nie pokrzyżowały planów organizatorom? 

Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Łódzka i szef komitetu organizacyjnego 32. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków: Na pewno pandemia spowodowała, że dużo imprez ubyło. W kolarstwie to szczególnie widać w Polsce – znikają nam drużyny zawodowe. Kryzys spowodował, że sponsor CCC zrezygnował z jednej z najlepszych kolarskich drużyn, które ścigały się na świecie. Mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o rok ubiegły, to była katastrofa dla sportu, również dla naszego wyścigu kolarskiego. Pandemia spowodowała, że wiele miast się wycofało, bo szukało oszczędności na sporcie.
Wyścig kolarski musi mieć szereg zgód od wielu instytucji, co jest trudne do zorganizowania, gdy trwa paraliż urzędów. Do tego dochodzi planowanie budżetów na wyścig, którego koszt to mniej więcej milion złotych. Jeżeli w samorządach nie znajdą się środki, to mamy katastrofę. W tamtym roku wiele miast się wycofało i gdyby nie pomoc wielu moich kolegów działaczy związkowych z przewodniczącym na czele – to być może katastrofa finansowa spowodowałaby, że wyścig by się nie odbył. Ten rok jest już doświadczeniem radzenia sobie w kryzysie. W tej chwili organizacyjnie wyścig jest dopięty. Mamy zgodę na użytkowanie dróg, a na peletonie kolarskim będziemy mieli łącznie z obsługą około 500 osób. Na wyścig zapisało się 176 kolarzy z 28 drużyn, a 40 czeka w rezerwie. To będzie ogromne wydarzenie sportowe w świecie kolarskim. 

Kto w Pana ocenie będzie faworytem wyścigu? 

Ja zawsze stawiam jako organizator na polską ekipę, bo ten wyścig jest organizowany dla wszystkich polskich ekip w odróżnieniu od Tour de Pologne, a nie dla zagranicy. Natomiast cieszę się, jak silne drużyny przyjeżdżają do Polski i się ścigają, i chcą jeszcze zapłacić za swój pobyt. O tym, jakie są szanse, będzie można mówić w momencie, kiedy zapiszą się wszystkie drużyny. Myślę, że trzeba upatrywać faworyta w drużynie Vostera lub w Mazowszu Banaszka. 

Pierwszego dnia odbędą się dwa etapy. Czy to dodatkowe utrudnienie dla kolarzy i organizatorów?

Oczywiście, i kolarze też tak to oceniają, ale organizator musi również patrzeć, żeby jak najmniej dokładać do wyścigu. Należy pamiętać, że trzeba przenocować kolarzy i całą grupę – łącznie ok. 500 osób, więc dwa etapy jednego dnia zrekompensują nam część kosztów. Pomagają nam też sponsorzy. Głównym sponsorem jest Totalizator Sportowy – żółta koszulka, KK NSZZ „Solidarność” – biała koszulka, Spółka Kolejowa – górska koszulka, Hotel DAL i Związek Pracodawców Kolejowych – błękitna koszulka.

W tym roku wyścig odbywa się głównie po płaskich terenach. Czy należy spodziewać się dynamicznej jazdy peletonu i ostrych sprintów? 

Tak nie do końca płaskie, bo Góry Świętokrzyskie rozjadą peleton. Dlaczego nie jedziemy w wyższe góry? Po katastrofie finansowej na Podkarpaciu w tamtym roku po prostu musimy sobie zrobić rok separacji. Dlatego tego jednego dnia jest 6 górskich premii. Trzy etapy płaskie, czwarty jest pod górę i w mojej ocenie tam się rozstrzygnie wyścig, tam się może porwać, ale to zależy, jaka będzie pogoda. Zobaczymy, jak będzie wyglądał ostatni etap. Damy jeszcze szansę tym, którzy jeśli przeżyją góry, będą mieli szansę na wygranie. To wtedy na ostatnim etapie z Ostrowca Świętokrzyskiego do Stalowej Woli będziemy wiedzieli, kto jest liderem. I to jest etap, na którym cokolwiek trudno urwać, zrobić. Także nie jest tak do końca, że górale nie będą mieli szansy. Zobaczymy, jak ją wykorzystają na tym czwartym etapie z Tomaszowa Mazowieckiego do Kielc. Ten etap do Kielc będzie poświęcony osobom, które najdłużej strajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego w KWK „Piast” i wyjechali samowolnie, a nie pod presją reżimu Jaruzelskiego.

Wyścig Solidarności to również towarzyszące głównemu wyścigowi zawody dla dzieci. Czy to poza promowaniem idei sportu promocja wartości Solidarności? 

Oczywiście. Uważamy, że Solidarność zawsze kojarzyła się z czymś, co przepojone jest miłością, rodziną i patriotyzmem, a więc ten wyścig dla dzieci pokazuje i uczy tego sportowego ducha walki. Jest to coś pięknego. W tej chwili prezydenci czy burmistrzowie nie wyobrażają sobie startu bądź mety bez wyścigu dzieci. Organizujemy już trzynasty taki wyścig i cieszymy się, że to się przyjęło. Wyścig oprócz dzieci ma też olimpijczyków w swoim programie i to jest popularyzacja ruchu olimpijskiego. To najpiękniejsze ideały, z którymi zawsze utożsamia się Solidarność i nie wstydzi się ich. Nie wstydzimy się rodziny, nie wstydzimy się patriotyzmu i wielu rzeczy, które są chlubą, a dzisiaj są obrzydzane przez lewacko-liberalne środowiska. Wyścig dzieci zaczynamy w niedzielę w parku w Łodzi, a później tradycyjnie albo przed startem bądź metą danego etapu albo po nim. Dzieci mogą uczyć się prawdziwego sportu przy głośnikach, przy spikerach, a ich radość z medalu jest ogromna. Znałem takie przypadki, że rodzice z dziećmi potrafili pojechać do trzech miast, żeby się ścigać, żeby ich pociechy mogły walczyć i coś osiągnąć. To jest coś pięknego.

W tym roku zmarł Ryszard Szurkowski, wybitny kolarz, który był wielkim przyjacielem Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Jak Pan wspomina Mistrza? 

Ryszard Szurkowski był przyjacielem naszego wyścigu. Zawsze, gdy tylko mógł, przyjeżdżał na Wyścig Solidarności i ciepło się o nim wypowiadał. Trzeba pamiętać, że sam śp. Szurkowski też próbował wyścigi tworzyć, budować. Świat polskiego kolarstwa traci najwartościowszych ludzi. Tak na marginesie powiem, że Szurkowski przeżył ogromną tragedię – 11 września 2001 roku w zamachu na WTC zginął jego syn. On bardzo to przeżył. Myślę, że wielu ludzi zostało zasmuconych jego śmiercią. Ja, zaczynając tegoroczny wyścig, na pewno wspomnę o Ryszardzie Szurkowskim. Wielu olimpijczyków, którzy jeździli razem z Wyścigiem Solidarności, odeszło, a my staramy się ich wspominać. Trzeba pamiętać, że ten wyścig jest dzieckiem Solidarności. Myśmy go nie ukradli, nie zabraliśmy go komuś, nie kupiliśmy go. Solidarność ten wyścig zbudowała od zera, wypromowała i wprowadziła do Ligi Mistrzów. Związek zawodowy jest ojcem tego wyścigu. Zawsze wspominamy na tym wyścigu tych, którzy go zawsze wspierali. Z wyścigiem pojadą olimpijczycy: Mietek Nowicki, Marek Leśniewski, Edek Skorek.
Trzeba też wspomnieć, że odeszła, ale bardzo po cichu, legenda polskiego kolarstwa – Edek Borysewicz, który wychował kolarstwo w Stanach Zjednoczonych. Wielu wspaniałych ludzi odchodzi, ale najbardziej przeżyliśmy wszyscy śmierć Ryszarda Szurkowskiego. Chciałbym, żebyśmy kiedyś mieli jeszcze takiego kolarza, jakim był śp. Rysiu Szurkowski na naszym wyścigu – oby się w Polsce taki kolarz urodził.

Organizatorem wyścigu jest łódzka Solidarność. Z jakimi problemami w ostatnich 12 miesiącach borykał się Państwa region?

Cieszę się, że ten wyścig przeszedł już do fazy organizacyjnej. Miałem dzisiaj długie spotkanie z Tadeuszem Skorkiem. Przez ostatnie kilka lat powtarzał mi: „Waldku, ja już muszę odejść”. Ja zajmowałem się sprawami organizacyjnym, a Tadeusz zajmował się sędziowskimi i zawodnikami. Zawsze w duchu martwiłem się, że być może jest to coś, z czym sobie nie poradzę. Ale w międzyczasie udało się nam wychować dwie wspaniałe dziewczyny, które są sędzinami i one to zaczęły przejmować. Ja dałem sobie radę, przejmując więcej obowiązków, pokonałem to, czego się bałem. Dzisiaj mu powiedziałem: „Tadziu, odcięliśmy pępowinę. Ty odszedłeś, Mieciu odszedł, ja też odejdę, ale wychowaliśmy następców, którzy już dzisiaj zrobią ten wyścig bez nas”. Wiedziałem, że przyjdzie taki moment. Tadeusz od samego początku był dyrektorem wyścigu. Przez 32 lata zajmował się stroną organizacyjną i sportową, czyli sędziami, wyznaczaniem trasy, ubieganiem się o zabezpieczenie dróg, całą mrówczą pracą. Tego się obawiałem, ale dzisiaj wiem, że spokojnie zrobię wszystko, aby wyścig przygotować i żeby Tadeusz mógł przyjechać już jako gość. Mogę powiedzieć, że będę występował o odznaczenie państwowe dla tego wspaniałego człowieka, który zasłużył się dla sportu. 
Trzeba wiedzieć o jednym – samemu się świata nie zbuduje. Trzeba mieć wokół ludzi, z którymi można wspólnie budować wielkie rzeczy. Dlatego chciałbym podziękować moim kolegom, przewodniczącym regionów, w których wyścig się odbywa, wielu przewodniczącym, którzy wspomagali nas jako sponsorzy bądź szukając dla nas sponsorów – za to składam ogromne podziękowania na ich ręce, na czele z przewodniczącym Piotrem Dudą.
 


 

POLECANE
Tragedia w Województwie Pomorskim. Drzewo spadło na auto. Są ranni z ostatniej chwili
Tragedia w Województwie Pomorskim. Drzewo spadło na auto. Są ranni

Dwie osoby zostały ranne po tym, jak podczas wichury przechodzącej nad Pomorskiem drzewo spadło na samochód osobowy w Antoninie w powiecie kwidzyńskim - podała straż pożarna.

Tusk: Nie mam mściwej natury. Ale rozliczenia będą kontynuowane z ostatniej chwili
Tusk: "Nie mam mściwej natury". Ale rozliczenia będą kontynuowane

Donald Tusk zapewnił, że nie kieruje się zemstą, lecz „sprawiedliwością”. Premier pochwalił działania ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka i zapowiedział przyspieszenie rozliczeń poprzedniej władzy, w tym Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego.

J.D. Vance wyjaśnia wznowienie prób jądrowych przez USA: „Ma na celu sprawdzenie naszego arsenału” z ostatniej chwili
J.D. Vance wyjaśnia wznowienie prób jądrowych przez USA: „Ma na celu sprawdzenie naszego arsenału”

Ogłoszone przez prezydenta Trumpa wznowienie prób broni atomowej ma na celu upewnienie się, że nasz arsenał działa prawidłowo - powiedział w czwartek wiceprezydent J.D. Vance. Stwierdził, że choć broń jest sprawna, musi być kontrolowana.

Pałac Buckingham nie miał litości. Książę Andrzej wyrzucony z rezydencji i bez tytułu Wiadomości
Pałac Buckingham nie miał litości. Książę Andrzej wyrzucony z rezydencji i bez tytułu

Pałac Buckingham ogłosił, że król Karol III rozpoczął formalny proces pozbawienia księcia Andrzeja tytułu i odznaczeń. Młodszy brat monarchy ma opuścić Royal Lodge i przenieść się do innej nieruchomości. Decyzja to efekt ujawnionych powiązań z Jeffrey’em Epsteinem.

Ultimatum Donalda Trumpa: albo pieniądze, albo gender tylko u nas
Ultimatum Donalda Trumpa: albo pieniądze, albo gender

Donald Trump dotrzymuje obietnic. Tym razem prezydent USA próbuje wykasować ideologię gender z amerykańskiej edukacji. Działania Republikanina mają już swoje pierwsze pozytywne skutki.

Elon Musk rzuca wyzwanie Wikipedii i uruchamia nowy projekt z ostatniej chwili
Elon Musk rzuca wyzwanie Wikipedii i uruchamia nowy projekt

Elon Musk uruchamia opartą na sztucznej inteligencji Grokipedię, która ma stanowić alternatywę dla „lewicowej” Wikipedii.

Szokujący raport dotyczący elit: Najbogatsi emitują najwięcej CO₂ i jeszcze zwiększają emisję z ostatniej chwili
Szokujący raport dotyczący elit: Najbogatsi emitują najwięcej CO₂ i jeszcze zwiększają emisję

0,1 proc. najzamożniejszych ludzi emituje codziennie ponad 800 kg CO₂ na osobę, podczas gdy najbiedniejsza część ludzkości zaledwie 2 kg – informuje raport Oxfam „Climate Plunder”, który zwraca uwagę na rosnącą nierówność emisji CO₂ w skali globalnej.

Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi z ostatniej chwili
Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro niespodziewanie przedłużył wizytę w Budapeszcie. Powodem okazał się telefon z kancelarii Viktora Orbána. O szczegółach mówił poseł PiS Michał Wójcik w programie "Gość Wydarzeń".

Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Balony z Białorusi znowu zakłóciły ruch z ostatniej chwili
Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Balony z Białorusi znowu zakłóciły ruch

W czwartek wieczorem wstrzymano ruch na lotnisku w Wilnie. Według wstępnych ustaleń, decyzję podjęto z powodu balonów, które zbliżały się w kierunku portu lotniczego. To kolejny taki incydent w ostatnich dniach.

Potężne problemy gospodarcze Niemiec. W tle polityka klimatyczna UE z ostatniej chwili
Potężne problemy gospodarcze Niemiec. W tle polityka klimatyczna UE

Jak poinformował portal dw.com, PKB Niemiec w trzecim kwartale 2025 stanął w miejscu. Eksperci nie mają optymistycznych prognoz: szanse na ożywienie w końcówce roku są minimalne, a problemy gospodarcze się nasilają.

REKLAMA

[Nasz wywiad] Waldemar Krenc: Wyścig jest dzieckiem Solidarności

– Ten rok jest już doświadczeniem radzenia sobie w kryzysie. W tej chwili organizacyjnie wyścig jest dopięty. To będzie ogromne wydarzenie sportowe w świecie kolarskim – mówi Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Łódzka i szef komitetu organizacyjnego 32. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków, w rozmowie z Marcinem Krzeszowcem i Mateuszem Kosińskim.
 [Nasz wywiad] Waldemar Krenc: Wyścig jest dzieckiem Solidarności
/ foto. Marcin Żegliński

Tygodnik Solidarność: Za nami ciężki również dla sportu rok pandemii. Czy w sprawach organizacyjnych udało się zrealizować wszystko, co wcześniej zaplanowano? Czy w tym roku obostrzenia nie pokrzyżowały planów organizatorom? 

Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Łódzka i szef komitetu organizacyjnego 32. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków: Na pewno pandemia spowodowała, że dużo imprez ubyło. W kolarstwie to szczególnie widać w Polsce – znikają nam drużyny zawodowe. Kryzys spowodował, że sponsor CCC zrezygnował z jednej z najlepszych kolarskich drużyn, które ścigały się na świecie. Mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o rok ubiegły, to była katastrofa dla sportu, również dla naszego wyścigu kolarskiego. Pandemia spowodowała, że wiele miast się wycofało, bo szukało oszczędności na sporcie.
Wyścig kolarski musi mieć szereg zgód od wielu instytucji, co jest trudne do zorganizowania, gdy trwa paraliż urzędów. Do tego dochodzi planowanie budżetów na wyścig, którego koszt to mniej więcej milion złotych. Jeżeli w samorządach nie znajdą się środki, to mamy katastrofę. W tamtym roku wiele miast się wycofało i gdyby nie pomoc wielu moich kolegów działaczy związkowych z przewodniczącym na czele – to być może katastrofa finansowa spowodowałaby, że wyścig by się nie odbył. Ten rok jest już doświadczeniem radzenia sobie w kryzysie. W tej chwili organizacyjnie wyścig jest dopięty. Mamy zgodę na użytkowanie dróg, a na peletonie kolarskim będziemy mieli łącznie z obsługą około 500 osób. Na wyścig zapisało się 176 kolarzy z 28 drużyn, a 40 czeka w rezerwie. To będzie ogromne wydarzenie sportowe w świecie kolarskim. 

Kto w Pana ocenie będzie faworytem wyścigu? 

Ja zawsze stawiam jako organizator na polską ekipę, bo ten wyścig jest organizowany dla wszystkich polskich ekip w odróżnieniu od Tour de Pologne, a nie dla zagranicy. Natomiast cieszę się, jak silne drużyny przyjeżdżają do Polski i się ścigają, i chcą jeszcze zapłacić za swój pobyt. O tym, jakie są szanse, będzie można mówić w momencie, kiedy zapiszą się wszystkie drużyny. Myślę, że trzeba upatrywać faworyta w drużynie Vostera lub w Mazowszu Banaszka. 

Pierwszego dnia odbędą się dwa etapy. Czy to dodatkowe utrudnienie dla kolarzy i organizatorów?

Oczywiście, i kolarze też tak to oceniają, ale organizator musi również patrzeć, żeby jak najmniej dokładać do wyścigu. Należy pamiętać, że trzeba przenocować kolarzy i całą grupę – łącznie ok. 500 osób, więc dwa etapy jednego dnia zrekompensują nam część kosztów. Pomagają nam też sponsorzy. Głównym sponsorem jest Totalizator Sportowy – żółta koszulka, KK NSZZ „Solidarność” – biała koszulka, Spółka Kolejowa – górska koszulka, Hotel DAL i Związek Pracodawców Kolejowych – błękitna koszulka.

W tym roku wyścig odbywa się głównie po płaskich terenach. Czy należy spodziewać się dynamicznej jazdy peletonu i ostrych sprintów? 

Tak nie do końca płaskie, bo Góry Świętokrzyskie rozjadą peleton. Dlaczego nie jedziemy w wyższe góry? Po katastrofie finansowej na Podkarpaciu w tamtym roku po prostu musimy sobie zrobić rok separacji. Dlatego tego jednego dnia jest 6 górskich premii. Trzy etapy płaskie, czwarty jest pod górę i w mojej ocenie tam się rozstrzygnie wyścig, tam się może porwać, ale to zależy, jaka będzie pogoda. Zobaczymy, jak będzie wyglądał ostatni etap. Damy jeszcze szansę tym, którzy jeśli przeżyją góry, będą mieli szansę na wygranie. To wtedy na ostatnim etapie z Ostrowca Świętokrzyskiego do Stalowej Woli będziemy wiedzieli, kto jest liderem. I to jest etap, na którym cokolwiek trudno urwać, zrobić. Także nie jest tak do końca, że górale nie będą mieli szansy. Zobaczymy, jak ją wykorzystają na tym czwartym etapie z Tomaszowa Mazowieckiego do Kielc. Ten etap do Kielc będzie poświęcony osobom, które najdłużej strajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego w KWK „Piast” i wyjechali samowolnie, a nie pod presją reżimu Jaruzelskiego.

Wyścig Solidarności to również towarzyszące głównemu wyścigowi zawody dla dzieci. Czy to poza promowaniem idei sportu promocja wartości Solidarności? 

Oczywiście. Uważamy, że Solidarność zawsze kojarzyła się z czymś, co przepojone jest miłością, rodziną i patriotyzmem, a więc ten wyścig dla dzieci pokazuje i uczy tego sportowego ducha walki. Jest to coś pięknego. W tej chwili prezydenci czy burmistrzowie nie wyobrażają sobie startu bądź mety bez wyścigu dzieci. Organizujemy już trzynasty taki wyścig i cieszymy się, że to się przyjęło. Wyścig oprócz dzieci ma też olimpijczyków w swoim programie i to jest popularyzacja ruchu olimpijskiego. To najpiękniejsze ideały, z którymi zawsze utożsamia się Solidarność i nie wstydzi się ich. Nie wstydzimy się rodziny, nie wstydzimy się patriotyzmu i wielu rzeczy, które są chlubą, a dzisiaj są obrzydzane przez lewacko-liberalne środowiska. Wyścig dzieci zaczynamy w niedzielę w parku w Łodzi, a później tradycyjnie albo przed startem bądź metą danego etapu albo po nim. Dzieci mogą uczyć się prawdziwego sportu przy głośnikach, przy spikerach, a ich radość z medalu jest ogromna. Znałem takie przypadki, że rodzice z dziećmi potrafili pojechać do trzech miast, żeby się ścigać, żeby ich pociechy mogły walczyć i coś osiągnąć. To jest coś pięknego.

W tym roku zmarł Ryszard Szurkowski, wybitny kolarz, który był wielkim przyjacielem Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Jak Pan wspomina Mistrza? 

Ryszard Szurkowski był przyjacielem naszego wyścigu. Zawsze, gdy tylko mógł, przyjeżdżał na Wyścig Solidarności i ciepło się o nim wypowiadał. Trzeba pamiętać, że sam śp. Szurkowski też próbował wyścigi tworzyć, budować. Świat polskiego kolarstwa traci najwartościowszych ludzi. Tak na marginesie powiem, że Szurkowski przeżył ogromną tragedię – 11 września 2001 roku w zamachu na WTC zginął jego syn. On bardzo to przeżył. Myślę, że wielu ludzi zostało zasmuconych jego śmiercią. Ja, zaczynając tegoroczny wyścig, na pewno wspomnę o Ryszardzie Szurkowskim. Wielu olimpijczyków, którzy jeździli razem z Wyścigiem Solidarności, odeszło, a my staramy się ich wspominać. Trzeba pamiętać, że ten wyścig jest dzieckiem Solidarności. Myśmy go nie ukradli, nie zabraliśmy go komuś, nie kupiliśmy go. Solidarność ten wyścig zbudowała od zera, wypromowała i wprowadziła do Ligi Mistrzów. Związek zawodowy jest ojcem tego wyścigu. Zawsze wspominamy na tym wyścigu tych, którzy go zawsze wspierali. Z wyścigiem pojadą olimpijczycy: Mietek Nowicki, Marek Leśniewski, Edek Skorek.
Trzeba też wspomnieć, że odeszła, ale bardzo po cichu, legenda polskiego kolarstwa – Edek Borysewicz, który wychował kolarstwo w Stanach Zjednoczonych. Wielu wspaniałych ludzi odchodzi, ale najbardziej przeżyliśmy wszyscy śmierć Ryszarda Szurkowskiego. Chciałbym, żebyśmy kiedyś mieli jeszcze takiego kolarza, jakim był śp. Rysiu Szurkowski na naszym wyścigu – oby się w Polsce taki kolarz urodził.

Organizatorem wyścigu jest łódzka Solidarność. Z jakimi problemami w ostatnich 12 miesiącach borykał się Państwa region?

Cieszę się, że ten wyścig przeszedł już do fazy organizacyjnej. Miałem dzisiaj długie spotkanie z Tadeuszem Skorkiem. Przez ostatnie kilka lat powtarzał mi: „Waldku, ja już muszę odejść”. Ja zajmowałem się sprawami organizacyjnym, a Tadeusz zajmował się sędziowskimi i zawodnikami. Zawsze w duchu martwiłem się, że być może jest to coś, z czym sobie nie poradzę. Ale w międzyczasie udało się nam wychować dwie wspaniałe dziewczyny, które są sędzinami i one to zaczęły przejmować. Ja dałem sobie radę, przejmując więcej obowiązków, pokonałem to, czego się bałem. Dzisiaj mu powiedziałem: „Tadziu, odcięliśmy pępowinę. Ty odszedłeś, Mieciu odszedł, ja też odejdę, ale wychowaliśmy następców, którzy już dzisiaj zrobią ten wyścig bez nas”. Wiedziałem, że przyjdzie taki moment. Tadeusz od samego początku był dyrektorem wyścigu. Przez 32 lata zajmował się stroną organizacyjną i sportową, czyli sędziami, wyznaczaniem trasy, ubieganiem się o zabezpieczenie dróg, całą mrówczą pracą. Tego się obawiałem, ale dzisiaj wiem, że spokojnie zrobię wszystko, aby wyścig przygotować i żeby Tadeusz mógł przyjechać już jako gość. Mogę powiedzieć, że będę występował o odznaczenie państwowe dla tego wspaniałego człowieka, który zasłużył się dla sportu. 
Trzeba wiedzieć o jednym – samemu się świata nie zbuduje. Trzeba mieć wokół ludzi, z którymi można wspólnie budować wielkie rzeczy. Dlatego chciałbym podziękować moim kolegom, przewodniczącym regionów, w których wyścig się odbywa, wielu przewodniczącym, którzy wspomagali nas jako sponsorzy bądź szukając dla nas sponsorów – za to składam ogromne podziękowania na ich ręce, na czele z przewodniczącym Piotrem Dudą.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe