[Tylko u nas] Marcin Bąk: Faszyzm, faszyzm, wszędzie faszyzm…
![[Tylko u nas] Marcin Bąk: Faszyzm, faszyzm, wszędzie faszyzm…](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16295694571d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b3728814fa2b5a850303aa2c08ca6293ecea.jpg)
Zastanówmy się wobec tego, czym jest w ogóle ten faszyzm, którym straszą zatroskani przyszłością naszego kraju lewicowo-liberalni publicyści.
Pojęcie to funkcjonuje w przestrzeni publicznej z kilkoma różnymi znaczeniami. Na potrzeby naszego tekstu posłużę się trzema roboczymi definicjami. Pierwsza z nich to definicja historyczna, odwołująca się do historii idei. Mówi ona, że faszyzm to ideologia polityczna i ustrój państwowy, który powstał we Włoszech w latach 20 tych XX wieku, jego program sformułowany został przez byłego działacza Włoskiej Partii Socjalistycznej Benito Musoliniego. Ustrój oparty na ideologii faszystowskiej był ustrojem wybitnie etatystycznym, kładł nacisk na kontrolę Państwa nad wszelkimi przejawami życia społecznego. Jednocześnie państwo faszystowskie chętnie podejmowało się roli redystrybutora dóbr i państwa opiekuńczego. Poza Włochami partie faszystowskie istniały również w innych krajach, próby wprowadzenia elementów ustroju faszystowskiego można znaleźć przed II wojną w różnych miejscach na świecie. Czasem z faszyzmem zrównuje się niemiecki narodowy socjalizm, choć istnieją między tymi ideologiami różnice.
Inna definicja faszyzmu zaczęła funkcjonować od 1925 roku, gdy Komintern przyjął rezolucję, w której uznano, że faszyzm jest narzędziem burżuazji do walki z klasą robotniczą. Wedle tej nowej, zmodyfikowanej definicji marksistowskiej, faszyzm jest naturalnym, ostatnim stadium społeczeństwa kapitalistycznego, które w agonalnym odruchu, czując zbliżającą się nieuchronnie zagładę w postaci Rewolucji, wydaje z siebie najbardziej spotworniałą formację społeczno – ekonomiczną. Jest nią właśnie faszyzm. Dzięki wpływom agenturalnym wszędzie tam, gdzie docierała propaganda kominternowska a docierała naprawdę daleko, rozpowszechniało się takie właśnie, rozszerzone definiowanie faszyzmu. Ta rozszerzona definicja pozwalała stalinowskiej propagandzie nazywać faszystami w zasadzie wszystkich, którzy nie szli jednolitym, ludowym frontem w stronę wszechświatowej Rewolucji. Pojawiła się też kategoria „najmitów faszyzmu”, do której można było zostać zaliczonym jeszcze łatwiej i tak na przykład zwolennicy Trockiego zostali przez czujnych propagandystów Stalina zdemaskowani właśnie jako „najmici faszyzmu” i „międzynarodowej finansjery”. Nie miało kompletnie znaczenia, jakie były faktycznie głoszone przez oznakowanych etykietką „faszyzm” poglądy, mogli oni uważać się za socjalistów, rewolucjonistów, anarchistów, komunistów, nie ważne. Jeśli kierowany przez stalinowców Komintern uznał ich za faszystów – byli faszystami.
Jest jeszcze trzecia definicja, która rozpowszechniła się po II wojnie i wydaje się być dzisiaj najbardziej popularna wśród dominującego w mediach nurtu lewicowo – liberalnego. Jest to definicja kulturowa czy raczej antykulturowa. Jej początki sięgają lat trzydziestych XX wieku i prac tzw szkoły frankfurckiej. Na uwagę zasługuje szczególnie praca działających od lat 30 na emigracji w USA Maxa Horkheimera i Teodora W. Adorno, którzy wydali w 1944 roku książkę „Dialektyka Oświecenia”. Praca ta i szereg następujących po niej, stanowiła dogłębną krytykę dotychczasowej cywilizacji zachodniej. W ujęciu frankfurtczyków faszyzm był naturalnym efektem panującej w Europie od stuleci kultury, pojęciem znacznie szerszym od doktryny politycznej. Faszyzm rodzi się, ich zdaniem, jako końcowy efekt panującej w Europie hierarchii wartości, religii chrześcijańskiej, patriarchalnej, monogamicznej rodziny. To rozszerzone pojęcie faszyzmu przeniknęło do kultury masowej i publicystyki tak mocno, że dzisiaj wielu ludzi używa go nawet nie zdając sobie sprawy z jego pochodzenia. W rozumieniu lewicowych krytyków cywilizacji łacińskiej faszyzmem może być absolutnie wszystko, co wiąże się z kulturą zachodnią. Faszyzmem zostają nazwane przywiązanie do tradycji, uczestnictwo w praktykach religijnych, szacunek dla społecznej hierarchii lub poszanowanie dla kanonów estetycznych, obowiązujących przez stulecia w europejskiej sztuce. Faszyzmem zostanie nazwane jakiekolwiek kwestionowanie obecnie dominującego ustroju, czyli demokracji przedstawicielskiej i wypowiedzi pozytywne wobec innej formy ustrojowej np. monarchii. Jednak i sama demokracja również może zostać nazwana faszyzmem, gdy tylko w jakimś referendum lub głosowaniu większość obywateli podejmie niewłaściwą, zdaniem luminarzy postępu decyzję. Kto ma prawo oceniać, co jest a co nie jest faszyzmem? Znowu trzeba się odwołać do myśliciela szkoły frankfurckiej Herberta Marcusego, który w eseju „Tolerancja Represywna” z roku 1965 uzasadnił, że to dobrze zorganizowana, postępowa i świadoma swoich celów mniejszość ma dominować nad konserwatywną, lecz nie potrafiącą bronić własnego systemu wartości większością. Jednym słowem, wszystko co czyni postępowa, lewicowa awangarda społeczeństwa jest z definicji słuszne zaś wszystkie próby przeciwstawienia się postępowi przez konserwatywną większość mogą być nazwane faszyzmem. Faszystą bywa nazywany w publicystyce premier Węgier Viktor Orban, faszystami bywają przywódcy Polski i innych krajów europejskich. Jeszcze bardziej dezorientuje częste użycie terminu „faszyzujący” w odniesieniu do przeciwników politycznych, gdyż jest to pojęcie wymykające się już jakimkolwiek precyzyjnym definicjom a stosowane jest w publicystyce politycznej jako stygmatyzująca etykieta.
Tak więc warto pamiętać, że słowo faszyzm, używane i nadużywane w debacie publicznej ma już bardzo mało albo zgoła nic wspólnego z ideologią stworzoną przez Musoliniego. Pozostaje natomiast wygodnym narzędziem walki antykulturowej.