[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Frau Ribbentrop, czyli wschodni testament Merkel
![[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Frau Ribbentrop, czyli wschodni testament Merkel](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16298313781d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372a4ac273205b51be00e1fd34b789ddeac.jpg)
Merkel przez długie lata swych rządów dążyła uparcie do poprawy stosunków z Rosją. Jakie są efekty? Anektowany Krym, wojna w Donbasie, Nord Stream 2 i Nawalny w kolonii karnej – tak w wielkim skrócie. Oceniając wschodnią politykę Merkel wystarczy odpowiedź na jedno pytanie: co Berlin uzyskał od Moskwy, nie tyle dla siebie, co dla całego Zachodu? Otóż nic. Wręcz przeciwnie, era Merkel to najbardziej agresywny rozdział rządów Putina.
Zawsze podkreślała, że przy każdej rozmowie z rosyjskim prezydentem porusza kwestie wolności słowa i swobód politycznych w Rosji. Tylko że nic z tego nigdy nie wynikało. Choćby sprawa Aleksieja Nawalnego. Rok temu na polecenie Merkel wydobyto go z rosyjskiego szpitala i otoczono najlepszą opieką medyczną (i ochroną) w Berlinie. Minął rok. Dokładnie w rocznicę zamachu na Nawalnego Merkel mogła tylko bezsilnie wspominać o nim na spotkaniu z Putinem. Bo opozycjonista siedzi w kolonii karnej. Rok temu Merkel głośno zastanawiała się, czy po zamachu na Nawalnego nie wycofać się z Nord Stream 2. Teraz w Moskwie symbolicznie przypieczętowała wspólnie z Putinem ten projekt, i to w sposób, który może szokować. Oświadczyła, że Nord Stream 2 „nie jest dwustronnym projektem rosyjsko-niemieckim, a projektem o charakterze europejskim, dlatego że uczestniczą w nim również inne przedsiębiorstwa z innych krajów”. Słowa to nadzwyczaj bezczelne, bo jednak projekt wymyśliły i realizowały de facto tylko dwa kraje: Niemcy i Rosja. Projekt uderza w bezpieczeństwo Europy i grzebie ostatecznie ideę unijnej solidarności energetycznej. Nie dość, że Berlin niszczy podstawy bezpieczeństwa Ukrainy, a także – choć w mniejszym stopniu – swych sojuszników z UE i NATO, to utrwala też podział wspólnoty europejskiej na lepszych i gorszych.
Merkel zawiodła Nawalnego i całą rosyjską społeczność obywatelską. W kontynuowaniu Nord Stream 2 Niemcom – wszak tak „troszczącym” się o „wolne media” w Polsce – nie przeszkadzały represje i niszczenie przez reżim Putina ostatnich wolnych mediów w Rosji. Ale Merkel zawiodła też Europę i sojuszników Niemiec. Polityka po 2014 roku to fiasko, a wizyta w Moskwie była jej podsumowaniem. Merkel przyznała tam, że postęp w rozmowach o konflikcie w Donbasie „nie jest taki, jakim chciałaby go widzieć”. Przekonywała jednak, że nie można pozwolić, by format miński „znalazł się w ślepej uliczce”. Sęk w tym, że ten format już dawno temu znalazł się w ślepej uliczce. Ostatnio przywódcy Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy spotkali się w grudniu 2019 roku. Wcześniej – w październiku 2016. Rozmowy grup roboczych de facto zamrożone po wydarzeniach na Białorusi, agresywnej polityce Łukaszenki wobec Kijowa i deklaracji Ukrainy, że w Mińsku rozmów prowadzić nie będzie.
Ale największe pretensje do Merkel mają Ukraińcy (zresztą nie tylko oni) o Nord Stream 2. Skutek polityki obecnej kanclerz jest taki, że tak złej prasy Niemcy nie miały nad Dnieprem od 30 lat, a samą Merkel nazywa się tam „Frau Ribbentrop”. Rurociągi przez Bałtyk to nóż w plecy Ukrainy. Pozwalają odciąć przepływ gazu przez Ukrainę i pozwalają Rosji zaatakować Ukrainę bez ryzyka przerw dostaw dla UE. Jednak Berlin od lat je promuje. Merkel nie zmieniła tego kursu nawet po aneksji Krymu. Nie zmieniła też po zamachu na Nawalnego. - Będziemy opowiadać się za nowymi sankcjami na Rosję, jeśli Moskwa spróbuje wykorzystać gazociąg Nord Stream 2 jako broń - oświadczyła w Kijowie po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Ten zaś zaznaczył, że Ukraina nie będzie mówić o Nord Stream 2 jako o projekcie gospodarczym. To kwestia polityki i bezpieczeństwa - ocenił prezydent. Nawiązał do słów Merkel sprzed kilku dni w Moskwie, że to projekt ekonomiczny i europejski. Merkel „rozczarowała Ukrainę” - pisze nawet niemiecki „Die Welt”. Nie odpowiedziała na pytania Zełenskiego, skoro ten na konferencji po rozmowie stwierdził: „Chcę zrozumieć, jakie mamy gwarancje i kto nam je daje”. Nerwowość nad Dnieprem jest tym większa, że nie wiadomo, co o czy cokolwiek, Merkel z Putinem ustaliła. Kilka dni później jeden z zastępców Siergieja Ławrowa mówił, że Rosja może sobie poradzić z eksportem gazu bez tranzytu przez Ukrainę już teraz. To raczej gra nerwów, niż realna groźba.
Rosja jest nieporównanie ważniejsza dla Merkel niż Ukraina. Dlatego najpierw poleciała do Moskwy, a dopiero dwa dni później do Kijowa. Pytanie, dlaczego nie trzy dni później? Wszak 23 sierpnia miała miejsce inauguracja Platformy Krymskiej. Ale skoro Rosja nazywa ten format „sabatem”, to odchodząca kanclerz Niemiec nie chciała irytować Putina. A nuż czeka na nią dobrze płatna posada w Rosji, jak jej poprzednika?Na inauguracji Platformy Krymskiej Niemcy reprezentował minister gospodarki Peter Altmaier, choć wcześniej zapowiadano przyjazd szefa MSZ Heiko Maasa. A przecież Altmaier to największy adwokat Nord Stream 2 i zacieśniania współpracy gospodarczej z Rosją w rządzie niemieckim. Niemcy mają pomóc Ukrainie pieniędzmi, by stała się mniej zależna od rosyjskiego gazu - na przykład poprzez rozwój energii odnawialnych. Altmaier w Kijowie rozmawiał dużo z sekretarz energii USA i ministrem energii Ukrainy, ale nic nie uzgodniono. Były ładne słowa o energii odnawialnej i ukraińskim „zielonym wodorze” dla Europy. Tyle że takie procesy kosztują i są długotrwałe. Tymczasem straty dla Ukrainy wynikające z Nord Stream 2 są już teraz i są realne. Zresztą, w jaki niby sposób produkcja wodoru na Ukrainie miałaby zwiększyć jej bezpieczeństwo w razie agresji rosyjskiej? Raz jeszcze, bezpieczeństwo to zwiększa bardzo fakt, że Gazprom musi wysyłać gaz do UE przez Ukrainę – co wiąże ręce rosyjskim generałom.