Anna Kubacka: „Ich ciało, ich wybór” - PE próbuje ingerować w wewnętrzne ustawodawstwo USA

Kompetencje PE znów przekroczone
Parlament Europejski regularnie ignoruje ograniczenia jakie wspólną decyzją państw członkowskich UE zostały nałożone na Unię i wypowiada się oraz formułuje zalecenia i żądania w dziedzinach zarezerwowanych dla państw członkowskich, m.in. z zakresu prawa rodzinnego czy polityki zdrowotnej. W rezolucji z 7 października 2021 r. w sprawie antyaborcyjnego prawa stanowego w Teksasie (Stany Zjednoczone) (2021/2910(RSP))[1] posunął się jeszcze dalej i zdecydował się sformułować żądania i pouczenia względem państwa trzeciego, piętnując ustawodawstwo przyjęte przez jeden ze stanów USA i żądając natychmiastowej reakcji amerykańskich władz w celu przyjęcia prawa zgodnego z linią ideologiczną Unii Europejskiej.
Unia Europejska wykroczyła tym razem o wiele dalej niż zazwyczaj poza swoje kompetencje, narażając siebie – i wszystkie państwa członkowskie – na utratę wiarygodności instytucjonalnej oraz kapitału politycznego, a także pogorszenie stosunków z partnerem strategicznym jakim niewątpliwie są Stany Zjednoczone. Próba bezprawnego ingerowania w wewnętrzne ustawodawstwo państwa trzeciego czy narzucanie mu własnych strategii politycznych w imię ideologizacji polityki jest aktem skrajnie nieodpowiedzialnym.
Co europosłowie wiedzą o prawie międzynarodowym?
Przyjęta rezolucja jest odpowiedzią UE na przyjętą z początkiem września przez Teksas ustawę wykluczającą możliwość przeprowadzenia aborcji po wykryciu bicia serca nienarodzonego dziecka. Już sam fakt przyjęcia nowego prawa budzi sprzeciw PE, który – pomimo braku tego typu postanowień w prawie międzynarodowym – usilnie przekonuje jakoby aborcja miała stanowić prawo człowieka. W swojej rezolucji PE posuwa się wręcz do szantażu i w lit. C zaznacza, że partnerstwo UE-USA ma „korzenie w naszych wspólnych wartościach”, do których PE samowolnie zalicza swobodny dostęp do aborcji.
PE idzie jeszcze o krok dalej i wielokrotnie, wbrew faktom, twierdzi, że aborcja jest prawem człowieka. Tymczasem żaden wiążący akt prawa międzynarodowego nigdy takiego prawa nie potwierdził. Z braku podstaw prawnych do poparcia swojej tezy, PE posuwa się w rezolucji do używania infantylnych haseł (pkt 15 rezolucji: „urządzanie w XXI w. polowania na czarownice” – w kontekście karania za świadczenie nielegalnych usług aborcyjnych, szczególnie zaś lit. G rezolucji: „ich ciało, ich wybór”), którym próbuje nadać rangę zasad, a co gorsza, także do licznych kłamstw:
- PE twierdzi w lit. E rezolucji, że zadania 3.7 i 5.6 celów zrównoważonego rozwoju ONZ, co do których wszystkie państwa członkowskie przyjęły na siebie obowiązki i zobowiązania w zakresie poszanowania i propagowania tych celów, dotyczą „praw i zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego” – przy czym podkreślić należy, że pod pojęciem „prawa seksualne” najczęściej rozumie się swobodny dostęp do aborcji.
W rzeczywistości w celu 3.7 mowa jest jedynie o „świadczeniach z zakresu zdrowia seksualnego reprodukcyjnego”, zaś w celu 5.6. o „dostępie do ochrony zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz korzystania z praw reprodukcyjnych”. Termin „prawa seksualne” w celach zrównoważonego rozwoju ONZ nie występuje[2]. - PE twierdzi w lit. E rezolucji, że „prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne figurują wśród podstawowych praw człowieka, są chronione jako prawa człowieka w międzynarodowym i europejskim prawie dotyczącym praw człowieka, w tym w Międzynarodowym pakcie praw obywatelskich i politycznych, Międzynarodowym pakcie praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych, CEDAW oraz w europejskiej konwencji praw człowieka”.
Tymczasem w żadnym z pierwszych dwóch wymienionych przez PE aktów prawa międzynarodowego „prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne” (SRHR), ani nawet „zdrowie reprodukcyjne i seksualne” (SRH) nie figurują. Co więcej międzynarodowego paktu praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych USA nigdy nie ratyfikowały, więc nie są związane jego postanowieniami.
Również konwencji CEDAW (która notabene również nie zawiera sformułowania SRHR, lecz jedynie wspomina w art. 12 o „usługach związanych z planowaniem rodziny”[3]) Stany Zjednoczone nigdy nie ratyfikowały, więc rozważanie działań USA w odniesieniu do jej postanowień jest nonsensem. Podobnie, sygnatariuszami europejskiej konwencji o ochronie prawa człowieka są państwa członkowskie Rady Europy, do której USA – z oczywistych względów – nie należy. Nie zmienia to faktu, że również ta ostatnia konwencja posługuje się terminem SRHR ani SRH. Co więcej, konwencja ta w art. 2 stanowi, że „prawo każdego człowieka do życia jest chronione” i artykuł ten nie jest obwarowany żadnym postanowieniem zawężającym ochronę (np. „od urodzenia”), co przeczy możliwości wywodzenia prawa do aborcji z postanowień tej konwencji.
- W lit. J rezolucji PE powołuje się na Kartę Prawa Podstawowych Unii Europejskiej, po raz kolejny zapominając, że Stany Zjednoczone, nie będąc członkiem UE, nie są związane postanowieniami Karty.
- PE powołuje się też m.in. na Międzynarodową Konferencję na temat Ludności i Rozwoju (ICPD), która odbyła się w Kairze w 1994 r., oraz jej program działania, przy czym m.in. w lit. N rezolucji ubolewa nad faktem, że teksańska ustawa antyaborcyjna „na pewno zniechęci do świadczenia tego typu usług zdrowotnych”. Tymczasem w postanowieniach końcowych wspomnianej konferencji wskazano, że „w żadnym wypadku aborcja nie powinna być promowana jako jedna z metod planowania rodziny. Wszystkie organizacje rządowe i pozarządowe są wezwane do tego by mając na uwadze zdrowie kobiet by zmierzyć się ze skutkami zdrowotnymi niebezpiecznej aborcji. Należy przeciwdziałać aborcjom, by wyeliminować potrzebę aborcji. Kobiety będące w niechcianych ciążach powinny mieć dostęp do informacji i pełnego współczucia poradnictwa (…).” (pkt. 8.25).
Ochrona życia niemile widziana
Jednakże tym, co najbardziej martwi PE jest trend legislacyjny, widoczny już od pewnego czasu w USA, zmierzający do wprowadzenia większej ochrony życia poczętego. PE odnosi się do tego w swej rezolucji wielokrotnie, a w punkcie 17 pisze wprost, że „jest głęboko zaniepokojony wpływem teksańskiej ustawy na inne stany USA, które (…) będą chciały wprowadzić zakaz aborcji w całym kraju, czego dowodzi przykład Florydy”. Co więcej, oprócz ustawodawcy teksańskiego, jeszcze kilkanaście innych stanów zdecydowało się na przyjęcie ustaw „za życiem”, jednakże ich obowiązywanie jest uzależnione od uchylenia przez Sąd Najwyższy wyroku Roe v. Wade. Na wyroku tym oparte jest całe proaborcyjne prawo obowiązujące obecnie w USA, a dotychczasowe wydarzenia i aktualny skład amerykańskiego Sądu Najwyższego wskazują, że uchylenie kontrowersyjnego wyroku jest bardzo możliwe.
Dlatego też PE posuwa się, narażając na poważny szwank relacje na linii UE-USA, do licznych „wezwań” skierowanych do zarówno do rządu Teksasu (pkt 2 rezolucji – wezwanie do „szybkiego uchylenia” ustawy), prezydenta Bidena (pkt 8 – wezwanie zapewniania dostępu do legalnej aborcji i „zachęta” aby była ona powszechnie dostępna), jak i rządu USA (pkt 9 – wezwanie „do pełnej depenalizacji aborcji”, pkt 10 – wezwanie do objęcia powszechnego dostępu do aborcji ochroną federalną), czy nawet kongresu USA (pkt 11 – wezwanie do wprowadzenia federalnej ochrony prawnej w zakresie dostępu do aborcji).
Cios w relacje UE-USA?
Bezprawną i niechybnie szkodliwą dla wzajemnych stosunków pomiędzy Unią a niezależnym, suwerennym państwem jakim są Stany Zjednoczone, dopełniają równie irracjonalne wezwania skierowane do państw członkowskich UE. Zdaniem PE (pkt 26 rezolucji) państwa członkowskie winny sabotować amerykański porządek prawny poprzez „zaoferowanie wszelkiego możliwego wsparcia, w tym finansowego” stosownym organizacjom działającym w USA na rzecz SRHR (rozumianym szczególnie jako swobodny dostęp do aborcji). Państwa członkowskie mają też „zapewnić schronienie wszystkim pracownikom ochrony zdrowia, którzy mogą być narażeni na nękanie, w tym z wykorzystaniem środków prawnych, w związku z ich legalną pracą”. Zwłaszcza ostatni postulat zdaje się nie mieć innego wytłumaczenia niż paranoiczny strach PE przed prawodawstwem chroniącym życie ludzkie jeszcze przed narodzeniem, które eurodeputowani odczytują jako prawo zagrażające pracownikom ochrony zdrowia.
W przyjętej 7 października rezolucji w sprawie antyaborcyjnego prawa stanowego w Teksasie, PE nie tylko wielokrotnie wprost kłamie, twierdząc jakoby aborcja była prawem człowieka, ale też skrajnie nieodpowiedzialnie przekracza swoje kompetencje. Rezolucja ta stanowi przekroczenie mandatu przez organ UE i bezprawnie ingeruje w wewnętrzne sprawy państwa trzeciego. Takie działanie godzi w kapitał polityczny całej Unii i może poważnie szkodzić stosunkom z partnerami strategicznymi.
Anna Kubacka - analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
[1] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 7 października 2021 r. w sprawie antyaborcyjnego prawa stanowego w Teksasie (Stany Zjednoczone) (2021/2910(RSP)), https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/TA-9-2021-0419_PL.pdf (dostęp: 11.10.2021).
[2] Zob. Cele zrównoważonego rozwoju ONZ, https://www.un.org.pl/ (dostęp: 11.10.2021).
[3] Zob. CEDAW, https://www.un.org/womenwatch/daw/cedaw/text/econvention.htm#article11 (dostęp: 11.10.2021).