[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Alternatywny hub gazowy. Polska uwiera dużych graczy

Możemy w UE narzekać na rosnące ceny gazu i energii, możemy psioczyć na rosyjskie intrygi. Ale co mają powiedzieć kraje spoza UE i NATO, a traktowane przez Moskwę wrogo? Ukraina gotuje się na „wojnę zimową” z Rosją, Mołdawia musiała wprowadzić stan wyjątkowy. Oba kraje uzależnione od tranzytu czy dostaw surowca od Gazpromu. Ten test pokazuje na razie jedno: UE nie potrafi (nie chce?) im pomóc. Ratują poszczególni członkowie Unii, jak choćby Polska. Co staje się kolejnym powodem, by dążyć do zmiany rządu w Warszawie, a co za tym idzie, podporządkowania się Polski energetycznym planom Moskwy i Berlina.
Gazoport w Świnoujściu
Gazoport w Świnoujściu / materiały prasowe

Polska uwiera paru dużych graczy. Uwiera, bo stoi na przeszkodzie do zrealizowania projektu gazowego kondominium rosyjsko-niemieckiego w Europie Środkowej i Wschodniej. Kiedyś było już podobne kondominium. W czasach resetu. Wtedy Moskwa i Berlin – przy akceptacji amerykańskiej administracji Obamy – podzieliły się wpływami w krajach regionu. Zazwyczaj wyglądało to tak, że politycznie dominowały Niemcy (vide rządy Tuska w Polsce czy Borysowa w Bułgarii), ale wpływy gospodarcze, zwłaszcza energetyczne Rosji były gwarantowane. Rewolucja przeciwko moskiewskiemu wasalowi Janukowyczowi na Ukrainie wywróciła ten układ do góry nogami. Aneksja Krymu i wojna w Donbasie zmusiły Obamę do zaostrzenia polityki wobec Rosji, a Niemcy do wypowiedzenia nieformalnego układu o podziale wpływów w Trójmorzu. Skoro poróżnili się „zaborcy”, pojawiła się szansa, wykorzystana, na realną zmianę polityczną – przede wszystkim w Polsce. Od 2015 roku rządzi Zjednoczona Prawica, zdecydowanie bardziej antyrosyjska i proamerykańska niż poprzednicy. No i sceptyczna wobec Niemiec, w przeciwieństwie do nazywanej „partia pruską” Platformy Obywatelskiej.

Szybki rozwój gospodarczy Polski, sukces modelu społecznej polityki obecnego obozu rządzącego, obrona suwerenności wobec arbitralnych decyzji organów unijnych (i stojących za nimi wrogich PiS Niemiec) i rola Polski we wzmacnianiu NATO, jak też jego wschodniej flanki, to mimo wszystko nie główne powody wściekłych już ataków na Warszawę. Wydaje się, że najwięcej krwi Berlinowi i Moskwie psuje Polska swoją niezależną polityką energetyczną. Co ważne, polityką mającą wpływ na całe Międzymorze. I na całą UE zresztą też.

Zaczęło się – szybko po przejęciu rządów przez PiS – od podjęcia zdecydowanej polityki uniezależniania się od dostaw gazu z Rosji. Wzięli się za to przede wszystkim Piotr Naimski i ludzie w różnym stopniu z nim związani, ludzie, którym ufał. Błyskawicznie rozpoczęto rozmowy z różnymi amerykańskimi firmami ws. długoterminowych kontraktów na dostawy LNG, zaczęto rozbudowywać Gazoport im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu i wrócono do koncepcji budowy gazociągu łączącego Polskę ze złożami na Morzu Norweskim (projekt jeszcze z czasów AWS szybko pogrzebał SLD). Już w czerwcu 2017 roku do Świnoujścia wpłynął pierwszy tankowiec z amerykańskim gazem. Potem podpisano kilka dużych umów z Amerykanami. Ruszyła budowa Baltic Pipe, a PGNiG zaczął kupować kolejne udziały w złożach na M. Norweskim. No a przede wszystkim – z punktu widzenia wrogów polskiej dywersyfikacji gazowej – Polska poinformowała Gazprom, że nie przedłuży kontraktu jamalskiego wygasającego z końcem 2022 r. Do tego doszła wygrana PGNiG z Gazpromem przed arbitrażem sztokholmskim – która oznaczała poważne zasilenie kasy polskiego koncernu.

Jednocześnie Polska ostro zwalczała – przez długi czas wspólnie z administracją Trumpa – projekt Nord Stream 2. Z jednej strony mieliśmy tercet Waszyngton-Warszawa-Kijów, z drugiej duet niemiecko-rosyjski. Opóźniło to projekt Nord Stream 2 o ponad rok, ale po zmianie gospodarza Białego Domu stało się jasne, że gazociąg prędzej czy później ruszy. Ale to, co udało się już osiągnąć, poważnie przeszkadza wprowadzeniu niepisanego wielkiego układu Berlin-Moskwa: budowy w Europie Środkowej, Wschodniej i Południowej gazowego kondominium Rosji i Niemiec. Mówiąc w skrócie, chodzi o uczynienie Niemiec wielkim hubem gazowym dla tej części Europy, przy czym surowiec będzie pochodził oczywiście z Rosji – przez Nord Stream i Nord Stream 2. Rosja zakręci kurki na dotychczasowych szlakach eksportu: przez Ukrainę i przez Białoruś/Polskę (Gazociąg Jamalski), przez co uniezależni się od krajów tranzytowych (a z tym wiążą się też koszty). Surowiec pójdzie dookoła, północą przez Bałtyk i południem przez Bałkany (TurkStream). W efekcie gaz do Europy Środkowej docierałby może i z zachodu, ale byłby to i tak gaz rosyjski. Mówiąc krótko, okrążenie i odcięcia przeciwnika.

Aktywność gazowa Polski poważnie komplikuje te plany. Nie chodzi tylko o to, że poprzez Baltic Pipe i rozbudowę importu LNG Polska stanie się niezależna od Rosji i Niemiec. Z ich punktu widzenia jeszcze gorszą perspektywą – choć utrata dużego rynku polskiego to też porażka – jest możliwość wspierania przez Polskę innych krajów regionu. To Polska może się stać konkurencyjnym hubem gazowym dla Niemiec, choć opierając się na innych źródłach, niż Rosja. Niedawne połączenie gazociągowe Polski z Litwą oznacza wyjście na północ, na rynki bałtyckie. Ale jest też ważne dlatego, że łączy dwa kraje regionu posiadające terminale LNG: polskie Świnoujście i litewską Kłajpedę. Jest też trójstronne porozumienie USA-Polska-Ukraina oznaczające połączenie rynków Polski i Ukrainy. Zresztą ta gazowa współpraca polsko-ukraińska była niezbędna dla pomocy Polski Mołdawii. To właśnie ze strony polskiej, via Ukraina, Mołdawia otrzymała pierwszą w historii dostawę gazu nie ze źródła rosyjskiego. I to właśnie umowy PGNiG z Mołdawią przyczyniły się do ustępstw strony rosyjskiej w wojnie gazowej z Kiszyniowem. Gdy okazało się, że są możliwości dywersyfikacji dostaw gazu do Mołdawii, Gazprom przestał sprawę stawiać tak twardo. Choć ustalona cena jest wyższa od tej sprzed roku, to jednak niższa, niż ta, którą Rosjanie dyktowali choćby w październiku, a nawet we wrześniu.

Wniosek? Nie ma lepszego środka na neutralizację rosyjskich intryg gazowych, niż zapewnienie poszczególnym krajom możliwości wyboru importu „błękitnego paliwa”. Jeśli działa to w przypadku krajów spoza UE, to tym bardziej powinno zadziałać na rynku unijnym. Temu od paru lat jest podporządkowana polityka dywersyfikacji gazowej Polski. I to jest też jeden z głównych powodów wściekłych ataków na polski rząd.


 

POLECANE
Ruszył proces znanych aktorów z ostatniej chwili
Ruszył proces znanych aktorów

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ruszył proces m.in. aktorów Bogusława Lindy i Magdaleny Cieleckiej, którym prokuratura zarzuciła nielegalną reklamę alkoholu oraz pięciu innych osób, którym zarzuca zlecenie reklamy napojów alkoholowych na portalach społecznościowych.

Nowa nazwa CPK. Kaczyński odpowiedział Tuskowi z ostatniej chwili
Nowa nazwa CPK. Kaczyński odpowiedział Tuskowi

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do propozycji nowej nazwy CPK, ocenił, że „Port Polska” to element politycznej gry Donalda Tuska. Według niego premier próbuje wykreować się na patriotę, jednak jest to – jak stwierdził – „zabieg socjotechniczny”. Zaznaczył również, że rząd Tuska poczytuje sobie za sukces inwestycje, które rozpoczął rząd Zjednoczonej Prawicy.

Tusk ogłosił nową nazwę CPK z ostatniej chwili
Tusk ogłosił nową nazwę CPK

„Nie będziemy więcej używali nazwy, którą nasi poprzednicy zhańbili. Nie chcę, żeby te złe skojarzenia, te fatalne fakty związane z tą inwestycją ciągnęły się za nami także w wymiarze symbolicznym” - oświadczył premier Donald Tusk podczas spotkania "Lotnisko centralne - przyszłość i możliwości".

Napływ migrantów do Niemiec wyhamowuje. Nowe dane zaskakują tylko u nas
Napływ migrantów do Niemiec wyhamowuje. Nowe dane zaskakują

Najnowsze dane pokazują wyhamowanie napływu migrantów do Niemiec. Jak wskazuje Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec, choć liczby wciąż są wysokie, zmiana trendu może wpłynąć na kształt demograficzny Niemiec.

Kreml mówi wprost: Donbas jest nasz, żadnego referendum z ostatniej chwili
Kreml mówi wprost: Donbas jest nasz, żadnego referendum

Jurij Uszakow, doradca Władimira Putina, oświadczył, że Rosja uzna przejęcie całego Donbasu za swój cel i jest gotowa osiągnąć go także środkami militarnymi. Jednocześnie odrzucił propozycje kompromisu przedstawiane przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Euromaidan-Warszawa pikietował przed ambasadą Belgii. W tle rosyjskie aktywa gorące
Euromaidan-Warszawa pikietował przed ambasadą Belgii. W tle rosyjskie aktywa

„Belgio, odblokuj reparacyjną pożyczkę dla Ukrainy” – z takim transparentem Natalia Panchenko i Euromaidan-Warszawa pikietowali 11 grudnia przed Ambasadą Królestwa Belgii w Warszawie. Przekaz był jednoznaczny – „Staliśmy z jednym jasnym apelem: agresor musi zapłacić za wojnę”.

Kuriozalny wpis Tuska o prezydencie. „Stan emocjonalnego rozdygotania tylko się pogłębia” z ostatniej chwili
Kuriozalny wpis Tuska o prezydencie. „Stan emocjonalnego rozdygotania tylko się pogłębia”

Donald Tusk w swoich wpisach zdołał połączyć sprawę pobicia nastoletniego kibica w Gdyni oraz ataku na hiszpańskich kibiców z osobą prezydenta Karola Nawrockiego. Rzecznik prezydenta odpowiedział ze współczuciem: „Niestety, stan emocjonalnego rozdygotania Donalda Tuska tylko się pogłębia”.

Orban o działaniach UE ws. rosyjskich aktywów: Brukselczycy przekraczają Rubikon, nastała dyktatura z ostatniej chwili
Orban o działaniach UE ws. rosyjskich aktywów: Brukselczycy przekraczają Rubikon, nastała dyktatura

„Brukselczycy przekraczają Rubikon, nastała brukselska dyktatura; Węgry protestują przeciwko tej decyzji i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby przywrócić porządek prawny” – napisał w piątek na Facebooku węgierski premier Viktor Orban, komentując najnowsze decyzje UE ws. zamrożonych rosyjskich aktywów.

Irakijczyk Barham Ahmed Salih nowym Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców. A co z Hołownią? z ostatniej chwili
Irakijczyk Barham Ahmed Salih nowym Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców. A co z Hołownią?

O stanowisko nowego Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców ubiegał się Szymon Hołownia. Jednak został na niego wybrany były prezydent Iraku Barham Salih.

Samochody będą droższe i będzie ich mniej. PE i Rada UE zawarły porozumienie w sprawie sektora motoryzacyjnego z ostatniej chwili
Samochody będą droższe i będzie ich mniej. PE i Rada UE zawarły porozumienie w sprawie sektora motoryzacyjnego

Wczesnym rankiem w piątek Parlament Europejski i Rada UE osiągnęły tymczasowe porozumienie w sprawie nowych unijnych przepisów dotyczących obiegu zamkniętego, które mają objąć cały cykl życia pojazdu, od projektu po ostateczne traktowanie na koniec cyklu życia.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Alternatywny hub gazowy. Polska uwiera dużych graczy

Możemy w UE narzekać na rosnące ceny gazu i energii, możemy psioczyć na rosyjskie intrygi. Ale co mają powiedzieć kraje spoza UE i NATO, a traktowane przez Moskwę wrogo? Ukraina gotuje się na „wojnę zimową” z Rosją, Mołdawia musiała wprowadzić stan wyjątkowy. Oba kraje uzależnione od tranzytu czy dostaw surowca od Gazpromu. Ten test pokazuje na razie jedno: UE nie potrafi (nie chce?) im pomóc. Ratują poszczególni członkowie Unii, jak choćby Polska. Co staje się kolejnym powodem, by dążyć do zmiany rządu w Warszawie, a co za tym idzie, podporządkowania się Polski energetycznym planom Moskwy i Berlina.
Gazoport w Świnoujściu
Gazoport w Świnoujściu / materiały prasowe

Polska uwiera paru dużych graczy. Uwiera, bo stoi na przeszkodzie do zrealizowania projektu gazowego kondominium rosyjsko-niemieckiego w Europie Środkowej i Wschodniej. Kiedyś było już podobne kondominium. W czasach resetu. Wtedy Moskwa i Berlin – przy akceptacji amerykańskiej administracji Obamy – podzieliły się wpływami w krajach regionu. Zazwyczaj wyglądało to tak, że politycznie dominowały Niemcy (vide rządy Tuska w Polsce czy Borysowa w Bułgarii), ale wpływy gospodarcze, zwłaszcza energetyczne Rosji były gwarantowane. Rewolucja przeciwko moskiewskiemu wasalowi Janukowyczowi na Ukrainie wywróciła ten układ do góry nogami. Aneksja Krymu i wojna w Donbasie zmusiły Obamę do zaostrzenia polityki wobec Rosji, a Niemcy do wypowiedzenia nieformalnego układu o podziale wpływów w Trójmorzu. Skoro poróżnili się „zaborcy”, pojawiła się szansa, wykorzystana, na realną zmianę polityczną – przede wszystkim w Polsce. Od 2015 roku rządzi Zjednoczona Prawica, zdecydowanie bardziej antyrosyjska i proamerykańska niż poprzednicy. No i sceptyczna wobec Niemiec, w przeciwieństwie do nazywanej „partia pruską” Platformy Obywatelskiej.

Szybki rozwój gospodarczy Polski, sukces modelu społecznej polityki obecnego obozu rządzącego, obrona suwerenności wobec arbitralnych decyzji organów unijnych (i stojących za nimi wrogich PiS Niemiec) i rola Polski we wzmacnianiu NATO, jak też jego wschodniej flanki, to mimo wszystko nie główne powody wściekłych już ataków na Warszawę. Wydaje się, że najwięcej krwi Berlinowi i Moskwie psuje Polska swoją niezależną polityką energetyczną. Co ważne, polityką mającą wpływ na całe Międzymorze. I na całą UE zresztą też.

Zaczęło się – szybko po przejęciu rządów przez PiS – od podjęcia zdecydowanej polityki uniezależniania się od dostaw gazu z Rosji. Wzięli się za to przede wszystkim Piotr Naimski i ludzie w różnym stopniu z nim związani, ludzie, którym ufał. Błyskawicznie rozpoczęto rozmowy z różnymi amerykańskimi firmami ws. długoterminowych kontraktów na dostawy LNG, zaczęto rozbudowywać Gazoport im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu i wrócono do koncepcji budowy gazociągu łączącego Polskę ze złożami na Morzu Norweskim (projekt jeszcze z czasów AWS szybko pogrzebał SLD). Już w czerwcu 2017 roku do Świnoujścia wpłynął pierwszy tankowiec z amerykańskim gazem. Potem podpisano kilka dużych umów z Amerykanami. Ruszyła budowa Baltic Pipe, a PGNiG zaczął kupować kolejne udziały w złożach na M. Norweskim. No a przede wszystkim – z punktu widzenia wrogów polskiej dywersyfikacji gazowej – Polska poinformowała Gazprom, że nie przedłuży kontraktu jamalskiego wygasającego z końcem 2022 r. Do tego doszła wygrana PGNiG z Gazpromem przed arbitrażem sztokholmskim – która oznaczała poważne zasilenie kasy polskiego koncernu.

Jednocześnie Polska ostro zwalczała – przez długi czas wspólnie z administracją Trumpa – projekt Nord Stream 2. Z jednej strony mieliśmy tercet Waszyngton-Warszawa-Kijów, z drugiej duet niemiecko-rosyjski. Opóźniło to projekt Nord Stream 2 o ponad rok, ale po zmianie gospodarza Białego Domu stało się jasne, że gazociąg prędzej czy później ruszy. Ale to, co udało się już osiągnąć, poważnie przeszkadza wprowadzeniu niepisanego wielkiego układu Berlin-Moskwa: budowy w Europie Środkowej, Wschodniej i Południowej gazowego kondominium Rosji i Niemiec. Mówiąc w skrócie, chodzi o uczynienie Niemiec wielkim hubem gazowym dla tej części Europy, przy czym surowiec będzie pochodził oczywiście z Rosji – przez Nord Stream i Nord Stream 2. Rosja zakręci kurki na dotychczasowych szlakach eksportu: przez Ukrainę i przez Białoruś/Polskę (Gazociąg Jamalski), przez co uniezależni się od krajów tranzytowych (a z tym wiążą się też koszty). Surowiec pójdzie dookoła, północą przez Bałtyk i południem przez Bałkany (TurkStream). W efekcie gaz do Europy Środkowej docierałby może i z zachodu, ale byłby to i tak gaz rosyjski. Mówiąc krótko, okrążenie i odcięcia przeciwnika.

Aktywność gazowa Polski poważnie komplikuje te plany. Nie chodzi tylko o to, że poprzez Baltic Pipe i rozbudowę importu LNG Polska stanie się niezależna od Rosji i Niemiec. Z ich punktu widzenia jeszcze gorszą perspektywą – choć utrata dużego rynku polskiego to też porażka – jest możliwość wspierania przez Polskę innych krajów regionu. To Polska może się stać konkurencyjnym hubem gazowym dla Niemiec, choć opierając się na innych źródłach, niż Rosja. Niedawne połączenie gazociągowe Polski z Litwą oznacza wyjście na północ, na rynki bałtyckie. Ale jest też ważne dlatego, że łączy dwa kraje regionu posiadające terminale LNG: polskie Świnoujście i litewską Kłajpedę. Jest też trójstronne porozumienie USA-Polska-Ukraina oznaczające połączenie rynków Polski i Ukrainy. Zresztą ta gazowa współpraca polsko-ukraińska była niezbędna dla pomocy Polski Mołdawii. To właśnie ze strony polskiej, via Ukraina, Mołdawia otrzymała pierwszą w historii dostawę gazu nie ze źródła rosyjskiego. I to właśnie umowy PGNiG z Mołdawią przyczyniły się do ustępstw strony rosyjskiej w wojnie gazowej z Kiszyniowem. Gdy okazało się, że są możliwości dywersyfikacji dostaw gazu do Mołdawii, Gazprom przestał sprawę stawiać tak twardo. Choć ustalona cena jest wyższa od tej sprzed roku, to jednak niższa, niż ta, którą Rosjanie dyktowali choćby w październiku, a nawet we wrześniu.

Wniosek? Nie ma lepszego środka na neutralizację rosyjskich intryg gazowych, niż zapewnienie poszczególnym krajom możliwości wyboru importu „błękitnego paliwa”. Jeśli działa to w przypadku krajów spoza UE, to tym bardziej powinno zadziałać na rynku unijnym. Temu od paru lat jest podporządkowana polityka dywersyfikacji gazowej Polski. I to jest też jeden z głównych powodów wściekłych ataków na polski rząd.



 

Polecane