Szwajcarski dziennik: Niemiecka „kultura gościnności” współodpowiedzialna za chaos na polskiej granicy

"Niemiecka „kultura gościnności” jest częściowo odpowiedzialna za chaos na polskiej granicy" - czytamy a artykule autorstwa Fatiny Keilani." Przyszły rząd federalny musi dostosować swoją politykę migracyjną do rzeczywistości, w przeciwnym razie zagrozi pokojowi nie tylko we własnym kraju" - pisze dziennikarka.
"[Migranci - red.] Najwyraźniej wierzą, że gdyby tylko mogli dostać się do Niemiec, to by im się udało (...) To efekt fałszywych sygnałów i nieudanej polityki, która teraz grozi doprowadzeniem do drugiego poważnego kryzysu migracyjnego UE w ciągu kilku lat" - uważa Keilani.
"Jeśli Niemcy coś „osiągnęły” to bez wątpienia to, że wysłały w świat zupełnie błędne sygnały, jeśli chodzi o imigrację – sygnały, które obowiązują do dziś i częściowo odpowiadają za dramatyczną sytuację na polskiej granicy. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenko może napędzać migrację, ale rząd federalny rozbudził przesadzone i błędne oczekiwania migrantów wobec Niemiec" - publikuje szwajcarskie medium.
"Migracja będzie istnieć tak długo, jak ludzie będą sobie wyobrażać, że gdzie indziej będą mogli żyć lepiej niż w domu. Więc zawsze (...) trzeba znaleźć reguły dla tej rzeczywistości. (...) Jednak funkcjonujące państwo opiekuńcze i niekontrolowana imigracja wzajemnie się wykluczają. Jeśli chodzi o integrację 1,4 miliona nowoprzybyłych w Niemczech od 2015 roku, niewiele osiągnięto. Świadczą o tym m.in. statystyki dotyczące przestępczości i wzrost potencjału ryzyka islamistów" - czytamy.
"Polacy jako jedyni zabezpieczyli do tej pory swoją granicę zewnętrzną, również unijną. Niemcy też mogą tu zaoferować pomoc dwustronną: z policjantami, materialną - czegokolwiek zażąda Warszawa. Ambasady niemieckie powinny również przeprowadzić zakrojoną na szeroką skalę kampanię, aby rozprzestrzenić apel w krajach, z których migranci udają się na Białoruś: Zostańcie w domu!" - apeluje NZZ.