[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Złe wieści z Bułgarii. Górą ludzie Moskwy

Zgodnie z prognozami, wybory prezydenckie w Bułgarii wygrał Rumen Radew. To będzie jego druga kadencja z rzędu. Ale co ważniejsze, Radew umocnił swój mandat i wpływy polityczne: zdobył w drugiej turze aż dwie trzecie głosów, a wcześniej związana z nim partia wygrała wybory parlamentarne. Co raduje Radewa, raduje też Rosjan. Prezydent Bułgarii jest bowiem zadeklarowanym rusofilem.
Wybrany na druga kadencję prezydent Bułgarii Rumen Radew [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Złe wieści z Bułgarii. Górą ludzie Moskwy
Wybrany na druga kadencję prezydent Bułgarii Rumen Radew / EPA/VASSIL DONEV Dostawca: PAP/EPA

Czwartek, 18 listopada, ostatnia debata telewizyjna przed II turą wyborów prezydenckich. Urzędująca głowa państwa Rumen Radew kontra Anastas Gerdżikow, rektor Uniwersytetu w Sofii. Gdy starcie schodzi na tematy międzynarodowe, Radew w pewnym momencie stwierdza, że „obecnie Krym jest rosyjski”. Później dodaje, że aneksja półwyspu odbyła się z naruszeniem prawa międzynarodowego, lecz „fakt jest faktem”. Taki ruch Radewa zyskuje mu wsparcie prorosyjskiego elektoratu, ale też wywołuje szok w Kijowie i na Zachodzie. Oto głowa państwa-członka UE i NATO, wbrew przyjętemu dawno temu wspólnego stanowisku niemal wszystkich państw na świecie, potwierdza de facto, że Krym jest częścią Rosji. Oburzyła się Ukraina, oburzyła się też ambasada USA w Sofii. Ale Radew się tym nie przejmuje. Cel osiągnął. Pozostanie prezydentem, ale co ważne, wyraźnie nadaje kierunek określonej polityce, której celem jest uczynienie z Bułgarii swoistego konia trojańskiego Rosji w UE i NATO.

Zacznijmy od samego Radewa. To generał w stanie spoczynku, były dowódca sił powietrznych Bułgarii. Przed poprzednimi wyborami prezydenckimi Moskwa szukała kandydata, który pokona rywala związanego z panującą od lat w Bułgarii centroprawicową GERB proniemieckiego Bojko Borysowa. Wydaje się, że już wtedy stratedzy ze związanego ściśle z wywiadem SWR think-tanku RISS uznali, że jeśli Moskwa chce zwiększyć wpływy w Bułgarii, musi zerwać z dotychczasową polityką wspierania socjalistów i zbudować nową opcję prorosyjską, z nową twarzą, najlepiej europejską i oczywiście nie postkomunistyczną. Jako że stery rządów mocno dzierżyła wtedy wspomniana GERB Borysowa, pierwszą okazją do rozpoczęcia nowej operacji stały się wybory prezydenckie w listopadzie 2016. Najpierw Rosjanie i ich bułgarscy sojusznicy przeprowadzili casting. Na zlecenie wspomnianego ośrodka RISS zbadano preferencje Bułgarów. Wyszło, że kandydatem z największym szansami na wygraną jest mężczyzna w średnim wieku (poniżej 60 lat) mogący pochwalić się udaną karierą, deklarujący się jako zwolennik ostrej walki z korupcją, odważny, zwolennik większej samodzielności Bułgarii w ramach UE i NATO. Odpowiedniego kandydata znaleziono szybko. W sierpniu 2016 generał Rumen Radew odchodzi ze służby w wojsku i natychmiast pojawiają się plotki, że chce być prezydentem. Już po trzech miesiącach ten świeżo upieczony polityk wygrywa z ponad 59 proc. głosów w II turze. Kolejne pięć lat – cała jego kadencja – potwierdza skuteczność rosyjskiej strategii. W II turze wyborów 21 listopada Radew otrzymuje 66 proc. głosów. Dla Moskwy to świetna wiadomość, bo w tym momencie wszyscy wiedzą, także ci oddający głosy, że Radew to polityk prorosyjski.

Teraz rozpocznie się kolejna faza operacji pod tytułem „pokojowe przejęcie Bułgarii”. Zacznijmy od tego, że Bułgaria jest republiką parlamentarną. Jednak ostatnie półtora roku to poważny kryzys polityczny tego państwa. Zaczęło się od długotrwałych protestów przeciwko skorumpowanemu rządowi GERB i pupila Merkel i Tuska, Borysowa. Wiosną br. odbyły się wybory. Nowy układ sił w parlamencie był taki, że nie udało się w konstytucyjnym terminie zbudować większości i powołać rządu. Więc były kolejne wybory, w sierpniu. I znów misja powołania rządu się nie udała. Więc w listopadzie odbyły się kolejne wybory, wraz z prezydenckimi. I w tych wyborach wystartowała zupełnie nowa partia, we wrześniu powołana, z dwoma byłymi ministrami rządu technicznego powołanego w maju, na czele. A rząd ten został zbudowany zgodnie z instrukcjami Radewa. Bo choć prezydent ma stosunkowo małe uprawnienia, w to w sytuacji paraliżu z budową nowej koalicji po wyborach parlamentarnych może wskazać rząd techniczny. W tym różnica z Izraelem choćby. Tam też była seria przedterminowych wyborów, ale rządził przez cały ten okres umownego bezkrólewia ostatni wybrany przez Kneset premier, czyli Benjamin Netanjahu. Bojko Borysow nie mógł na to liczyć, bo prawo w Bułgarii mówi inaczej. W efekcie, od maja rządzą ludzie prezydenta Radewa. Są to rządy techniczne, ale pozwalające na zbieranie dowodów (a także przysłowiowych haków) na GERB. Oczywiście takich nie brakuje, bo ekipa Borysowa od korupcji daleka nie była. Na pewno miało to wpływ na wyniki wyborów. Bo jeśli jeszcze w kwietniu GERB wygrała, to już w sierpniu i listopadzie zajmował 2. miejsce. W tych ostatnich wyborach uległa wspomnianej nowonarodzonej partii „chłopców z Harvardu”, jak określa się liderów ugrupowania Kontynuujmy Zmiany, byłych ministrów Kiriła Petkowa i Asena Wasilewa.

Obaj ci politycy, związani niewątpliwie z Radewem, będą teraz odgrywać kluczową rolę w budowie nowej większości i rządu. Będzie tym łatwiej, że prezydentem nadal pozostaje Radew. Będzie też tym łatwiej, że wielu – choćby wśród ekspertów zachodnich – uważa ich za nową jakość w bułgarskiej, przeżartej korupcją i waśniami, polityce. Pozują na prozachodnich technokratów, ale mogą okazać się bardziej niebezpieczni niż otwarcie prorosyjscy i postkomunistyczni socjaliści. Zresztą fatalny wynik tych ostatnich oznacza przypieczętowanie operacji zmiany przez Kreml swych bułgarskich politycznych faworytów. Ale nie chodzi już tylko o to, jaki i czy w ogóle powstanie rząd. Teraz Radew ma więcej narzędzi do prowadzenia polityki na krajowym podwórku. Zasygnalizowany wyżej długotrwały kryzys jest mu na rękę – bo zaczął głosić potrzebę zmiany ustrojowej. Republika prezydencka zamiast parlamentarnej. Z punktu widzenia Kremla to świetne rozwiązanie, łatwiej bowiem znaleźć, wypromować i wspierać jednego polityka (vide Radew), niż zdobyć wpływy w co najmniej 2-3 partiach, szczególnie przy takim rozdrobnieniu sceny politycznej.

Warto w najbliższych tygodniach obserwować Bułgarię. I chyba jednak nie przesadzać z wylewnością gratulacji dla Rumena Radewa. W najgorszym bowiem scenariuszu, to właśnie on może poprowadzić Bułgarię na wschód. I nie zmieni tego formalne członkostwo w UE i NATO.


 

POLECANE
Praworządny Didier Reynders usłyszał zarzuty prania brudnych pieniędzy Wiadomości
"Praworządny" Didier Reynders usłyszał zarzuty prania brudnych pieniędzy

Jeszcze niedawno pouczał Polskę o stanie praworządności, dziś sam ma poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Didier Reynders, były komisarz UE ds. sprawiedliwości i wicepremier Belgii, usłyszał zarzuty prania pieniędzy oraz inne zarzuty finansowe - poinformowały belgijskie i holenderskie media.

Strażnicy miejscy z Nysy dostaną nowe auto. Stary elektryk już nie ruszy Wiadomości
Strażnicy miejscy z Nysy dostaną nowe auto. Stary elektryk już nie ruszy

Nyska Straż Miejska wkrótce otrzyma nowy samochód. Gmina planuje przeznaczyć na ten cel 170 tysięcy złotych. Powodem nie jest jednak chęć modernizacji floty, lecz poważna awaria dotychczasowego pojazdu - elektrycznej Kii Soul.

Sąd uniewinnił celebrytę Piotra Zelta. Wzruszające słowa kpt. Anny Michalskiej z ostatniej chwili
Sąd uniewinnił celebrytę Piotra Zelta. Wzruszające słowa kpt. Anny Michalskiej

Sąd uniewinnił aktora Piotra Zelta w sprawie o zniesławienie byłej rzecznik Straży Granicznej, kpt. Anny Michalskiej. Sprawa dotyczyła wpisu w mediach społecznościowych z 2021 roku, w którym artysta w ostrych słowach odniósł się do działalności Straży Granicznej podczas kryzysu migracyjnego.

Właściciel TVN podał wyniki. Ważą się losy Warner Bros. Discovery z ostatniej chwili
Właściciel TVN podał wyniki. Ważą się losy Warner Bros. Discovery

Warner Bros. Discovery zanotował w trzecim kwartale 2025 r. 9,04 mld dolarów przychodów. To oznacza spadek aż o 6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem z 2024 r. Co zrobi właściciel TVN?

Prof. Piotrowski: Zbigniew Ziobro nie ma widoków na przyzwoity proces z ostatniej chwili
Prof. Piotrowski: Zbigniew Ziobro nie ma widoków na przyzwoity proces

Prof. Ryszard Piotrowski, wybitny prawnik i konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego odniósł się w programie Polityka na antenie Polsat News do sprawy byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak stwierdził, jego zdaniem w Polsce Ziobro nie ma szans na uczciwy proces.

Dwóch debiutantów w kadrze Polski. Urban przedstawił powołania Wiadomości
Dwóch debiutantów w kadrze Polski. Urban przedstawił powołania

Jan Urban odkrył karty przed listopadowymi meczami eliminacyjnymi. W reprezentacji Polski znalazło się 26 piłkarzy, w tym dwóch nowych.

KRUS wydał komunikat z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego poinformowała, że 10 listopada 2025 r. będzie dniem wolnym od pracy w KRUS.

Czeski przewoźnik RegioJet złoży skargę na PKP Intercity do Komisji Europejskiej z ostatniej chwili
Czeski przewoźnik RegioJet złoży skargę na PKP Intercity do Komisji Europejskiej

Branżowy czeski portal Z dopravy opublikował w czwartek wieczorem oświadczenie przewoźnika kolejowego RegioJet, w którym znalazła się informacja o przygotowywanej przez tę firmę skardze do Komisji Europejskiej w związku z „niezgodnym z prawem i sprzecznym z zasadami uczciwej konkurencji działaniem PKP Intercity”.

Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana Wiadomości
Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana

Inspekcja Handlowa skontrolowała 10 modeli podnośników trapezowych do samochodów i wykryła nieprawidłowości w siedmiu z nich, m.in. wady konstrukcyjne - poinformował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wskazał na ryzyko urazu w przypadku opadnięcia pojazdu znajdującego się na podnośniku.

Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia z ostatniej chwili
Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia

Przez blisko cztery miesiące konsorcjum ORLEN Petrobaltic, Geofizyka Toruń i MEWO przeprowadziło dla Baltic East ponad 1000 km pomiarów sejsmicznych oraz wiercenia i sondowania dna.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Złe wieści z Bułgarii. Górą ludzie Moskwy

Zgodnie z prognozami, wybory prezydenckie w Bułgarii wygrał Rumen Radew. To będzie jego druga kadencja z rzędu. Ale co ważniejsze, Radew umocnił swój mandat i wpływy polityczne: zdobył w drugiej turze aż dwie trzecie głosów, a wcześniej związana z nim partia wygrała wybory parlamentarne. Co raduje Radewa, raduje też Rosjan. Prezydent Bułgarii jest bowiem zadeklarowanym rusofilem.
Wybrany na druga kadencję prezydent Bułgarii Rumen Radew [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Złe wieści z Bułgarii. Górą ludzie Moskwy
Wybrany na druga kadencję prezydent Bułgarii Rumen Radew / EPA/VASSIL DONEV Dostawca: PAP/EPA

Czwartek, 18 listopada, ostatnia debata telewizyjna przed II turą wyborów prezydenckich. Urzędująca głowa państwa Rumen Radew kontra Anastas Gerdżikow, rektor Uniwersytetu w Sofii. Gdy starcie schodzi na tematy międzynarodowe, Radew w pewnym momencie stwierdza, że „obecnie Krym jest rosyjski”. Później dodaje, że aneksja półwyspu odbyła się z naruszeniem prawa międzynarodowego, lecz „fakt jest faktem”. Taki ruch Radewa zyskuje mu wsparcie prorosyjskiego elektoratu, ale też wywołuje szok w Kijowie i na Zachodzie. Oto głowa państwa-członka UE i NATO, wbrew przyjętemu dawno temu wspólnego stanowisku niemal wszystkich państw na świecie, potwierdza de facto, że Krym jest częścią Rosji. Oburzyła się Ukraina, oburzyła się też ambasada USA w Sofii. Ale Radew się tym nie przejmuje. Cel osiągnął. Pozostanie prezydentem, ale co ważne, wyraźnie nadaje kierunek określonej polityce, której celem jest uczynienie z Bułgarii swoistego konia trojańskiego Rosji w UE i NATO.

Zacznijmy od samego Radewa. To generał w stanie spoczynku, były dowódca sił powietrznych Bułgarii. Przed poprzednimi wyborami prezydenckimi Moskwa szukała kandydata, który pokona rywala związanego z panującą od lat w Bułgarii centroprawicową GERB proniemieckiego Bojko Borysowa. Wydaje się, że już wtedy stratedzy ze związanego ściśle z wywiadem SWR think-tanku RISS uznali, że jeśli Moskwa chce zwiększyć wpływy w Bułgarii, musi zerwać z dotychczasową polityką wspierania socjalistów i zbudować nową opcję prorosyjską, z nową twarzą, najlepiej europejską i oczywiście nie postkomunistyczną. Jako że stery rządów mocno dzierżyła wtedy wspomniana GERB Borysowa, pierwszą okazją do rozpoczęcia nowej operacji stały się wybory prezydenckie w listopadzie 2016. Najpierw Rosjanie i ich bułgarscy sojusznicy przeprowadzili casting. Na zlecenie wspomnianego ośrodka RISS zbadano preferencje Bułgarów. Wyszło, że kandydatem z największym szansami na wygraną jest mężczyzna w średnim wieku (poniżej 60 lat) mogący pochwalić się udaną karierą, deklarujący się jako zwolennik ostrej walki z korupcją, odważny, zwolennik większej samodzielności Bułgarii w ramach UE i NATO. Odpowiedniego kandydata znaleziono szybko. W sierpniu 2016 generał Rumen Radew odchodzi ze służby w wojsku i natychmiast pojawiają się plotki, że chce być prezydentem. Już po trzech miesiącach ten świeżo upieczony polityk wygrywa z ponad 59 proc. głosów w II turze. Kolejne pięć lat – cała jego kadencja – potwierdza skuteczność rosyjskiej strategii. W II turze wyborów 21 listopada Radew otrzymuje 66 proc. głosów. Dla Moskwy to świetna wiadomość, bo w tym momencie wszyscy wiedzą, także ci oddający głosy, że Radew to polityk prorosyjski.

Teraz rozpocznie się kolejna faza operacji pod tytułem „pokojowe przejęcie Bułgarii”. Zacznijmy od tego, że Bułgaria jest republiką parlamentarną. Jednak ostatnie półtora roku to poważny kryzys polityczny tego państwa. Zaczęło się od długotrwałych protestów przeciwko skorumpowanemu rządowi GERB i pupila Merkel i Tuska, Borysowa. Wiosną br. odbyły się wybory. Nowy układ sił w parlamencie był taki, że nie udało się w konstytucyjnym terminie zbudować większości i powołać rządu. Więc były kolejne wybory, w sierpniu. I znów misja powołania rządu się nie udała. Więc w listopadzie odbyły się kolejne wybory, wraz z prezydenckimi. I w tych wyborach wystartowała zupełnie nowa partia, we wrześniu powołana, z dwoma byłymi ministrami rządu technicznego powołanego w maju, na czele. A rząd ten został zbudowany zgodnie z instrukcjami Radewa. Bo choć prezydent ma stosunkowo małe uprawnienia, w to w sytuacji paraliżu z budową nowej koalicji po wyborach parlamentarnych może wskazać rząd techniczny. W tym różnica z Izraelem choćby. Tam też była seria przedterminowych wyborów, ale rządził przez cały ten okres umownego bezkrólewia ostatni wybrany przez Kneset premier, czyli Benjamin Netanjahu. Bojko Borysow nie mógł na to liczyć, bo prawo w Bułgarii mówi inaczej. W efekcie, od maja rządzą ludzie prezydenta Radewa. Są to rządy techniczne, ale pozwalające na zbieranie dowodów (a także przysłowiowych haków) na GERB. Oczywiście takich nie brakuje, bo ekipa Borysowa od korupcji daleka nie była. Na pewno miało to wpływ na wyniki wyborów. Bo jeśli jeszcze w kwietniu GERB wygrała, to już w sierpniu i listopadzie zajmował 2. miejsce. W tych ostatnich wyborach uległa wspomnianej nowonarodzonej partii „chłopców z Harvardu”, jak określa się liderów ugrupowania Kontynuujmy Zmiany, byłych ministrów Kiriła Petkowa i Asena Wasilewa.

Obaj ci politycy, związani niewątpliwie z Radewem, będą teraz odgrywać kluczową rolę w budowie nowej większości i rządu. Będzie tym łatwiej, że prezydentem nadal pozostaje Radew. Będzie też tym łatwiej, że wielu – choćby wśród ekspertów zachodnich – uważa ich za nową jakość w bułgarskiej, przeżartej korupcją i waśniami, polityce. Pozują na prozachodnich technokratów, ale mogą okazać się bardziej niebezpieczni niż otwarcie prorosyjscy i postkomunistyczni socjaliści. Zresztą fatalny wynik tych ostatnich oznacza przypieczętowanie operacji zmiany przez Kreml swych bułgarskich politycznych faworytów. Ale nie chodzi już tylko o to, jaki i czy w ogóle powstanie rząd. Teraz Radew ma więcej narzędzi do prowadzenia polityki na krajowym podwórku. Zasygnalizowany wyżej długotrwały kryzys jest mu na rękę – bo zaczął głosić potrzebę zmiany ustrojowej. Republika prezydencka zamiast parlamentarnej. Z punktu widzenia Kremla to świetne rozwiązanie, łatwiej bowiem znaleźć, wypromować i wspierać jednego polityka (vide Radew), niż zdobyć wpływy w co najmniej 2-3 partiach, szczególnie przy takim rozdrobnieniu sceny politycznej.

Warto w najbliższych tygodniach obserwować Bułgarię. I chyba jednak nie przesadzać z wylewnością gratulacji dla Rumena Radewa. W najgorszym bowiem scenariuszu, to właśnie on może poprowadzić Bułgarię na wschód. I nie zmieni tego formalne członkostwo w UE i NATO.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe