WIELKA GRA
Wschodnia Europa może być - choć nie musi być!- w przededniu wojny. Warto przeanalizować, jakie są interesy poszczególnych państw w kontekście jednego z największych kryzysów na arenie międzynarodowej w tym stuleciu.
USA - chcą za wszelką (no, może prawie wszelka) cenę wyizolować Chiny, a tym celu rozerwać sojusz Pekin-Moskwa. Są gotowe zapłacić za to sporą cenę, tak jak podczas „pierwszego” resetu, gdy kupując względną neutralność Moskwy ws. Iranu, Afganistanu czy Bliskiego Wschodu poszli na ustępstwa wobec niej w naszym regionie Europy, odwołując np. wcześniejsze decyzje instalacji tzw. tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.
CHINY -nie chcą wojny, bo budowały swoją potęgę, gdy świat przestał być dwubiegunowy. Stad prezydent ChRL odwodził od tego prezydenta Federacji Rosyjskiej (dalej FR).
ROSJA - jak się da, to bez jednego wystrzału chce zająć to, co faktycznie i tak okupują jej ludzie, czyli rzekomo „autonomiczne” republiki powstałe na terytorium wschodniej Ukrainy. Ale przede wszystkim dążą do nowego podziału stref wpływów w Europie. Czytaj: chcą znacznie poszerzyć swoją...
UE - chce pokazać, że jeszcze potrafi podejmować decyzje wspólnie i jako jeden podmiot, mimo wyraźnego osłabnięcia jej roli na arenie międzynarodowej ...
NATO - to dla Paktu okazja, aby pokazać, że pogłoski i jego śmierci są „przesadzone”, jak i śmierci Marka Twaina. I że dalej jest potrzebny i nie pachnie naftaliną.
POLSKA - broni własnej niepodległości (i strefy wpływu), bo jest w stanie, jak napisał niemiecki „Die Zeit”, tu cytat „egzystencjalnego zagrożenia”. Ostatni tydzień pokazał - porozumienie z Czechami, przybycie do nas kolejnej grupy żołnierzy USA, próba ocieplenia relacji z Brukselą - że mimo dekoniunktury międzynarodowej dla naszego kraju (od stycznia 2021) można skutecznie walczyć o swoje.
KRAJE BAŁTYCKIE - to dla nich w praktyce „być albo nie być”, zgodnie ze słowami sp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi w 2008 roku, że po Gruzji przyjdzie czas na Ukrainę, potem na Bałtów, wreszcie na „mój kraj”, jak powiedział.
NIEMCY - chcą doprowadzić Nord - Stream 2 do końca, zachować pozycję głównego partnera USA w UE, jaką uzyskały za Bidena, a jednocześnie głównego partnera Rosji w tejże Unii. I przykryć totalne fiasko „Formatu Normandzkiego”, w którym uczestniczą i który reżyserują od ośmiu lat.
WIELKA BRYTANIA - to dla niej okazja zademonstrować, że mimo Brexitu liczy się w Europie, a nie tylko w „Commonwealth” czy Azji.Tutaj i teraz - „hic et nunc” każdy ma coś do ugrania.
*tekst ukazał się na portalu wprost.pl (07.02.2022)