Katar - tak, zawrót głowy – nie!

Katar - tak, zawrót głowy – nie!

Iga Świątek wygrywa, jak wygrywała, bierze wszystko, co można z kortu wziąć i jest liderką światowego rankingu. Piłkarze natomiast zrobili to, co robili rzadko, czyli wygrali ze Szwedami. Dotychczas w pojedynkach Sarmatów z Wikingami dwa razy więcej zwycięstw odnieśli ci drudzy. Ale w tym najważniejszym meczu, bo otwierającym - lub zamykającym – szlaban na mundial w Katarze, wygraliśmy zdecydowanie. Drugie 45 minut było chyba jednym z lepszych w ostatnich latach, gdy chodzi o mecze o punkty. A mi się przypomniało, gdy jako 11-letni chłopak oglądałem mecz Polski ze Szwecją na mistrzostwach świata w NRF (wtedy jeszcze nie było Republiki Federalnej Niemiec, tylko Niemiecka Republika Federalna). Wygraliśmy po męczarniach 1:0, a Jan Tomaszewski obronił swojego pierwszego karnego na tych mistrzostwach. Drugi był ten z Niemcami, ale ten ze Skandynawami zadecydował o naszym zwycięstwie.

Tak było. A teraz po wiktorii z zespołem „Trzech Koron” od razu w narodzie wzrosły apetyty. Słyszymy już o półfinale. Michniewicz ujawnia telefon od Piechniczka, który życzy mu, aby osiągnął więcej niż Piechniczek w 1982 i Kazimierz Górski w 1974 roku. Sami się nakręcamy. Z jednej strony to rozumiem, bo apetyt (także piłkarski) rośnie w miarę jedzenia. Z drugiej strony trochę się tego obawiam, bo pamiętam rok 2002 i 2006. Byłem w Korei (2002), gdzie jechaliśmy po mistrzostwo świata, jak sugerował Jerzy Engel, a potem na własne oczy widziałem baty z gospodarzami (0:2) i podwójne baty z Portugalią (0:4, trzy bramki Paulety). W meczu pocieszenia wygraliśmy z Amerykanami 3:2, a mogliśmy wyżej, bo Maciej Żurawski nie strzelił karnego. Tylko co z tego, skoro to USA i gospodarze awansowali, a faworyzowani Portugalczycy i Polacy spakowali manatki.

Po czterech latach na mundial w Niemczech jechaliśmy z może mniejszymi apetytami, ale wyjście z grupy było oczywistością. Tym bardziej, że w meczu towarzyskim roznieśliśmy kilka miesięcy przed MŚ w RFN Ekwador 3:0. Z tym samym Ekwadorem na inaugurację Mistrzostw przegraliśmy wyraźnie 0:2, a pierwszego gola drużyna z Ameryki Łacińskiej strzeliła w momencie, gdy polscy kibice, z niżej podpisanym, zaczęli śpiewać hymn narodowy, żeby dodać animuszu naszym Orłom. Znowu wygraliśmy ostatni mecz – pocieszenia – z Kostaryka , po dwóch bramkach obrońcy Bartosza Bosackiego, ale to było tylko dla poprawienia nastrojów przy kolejnym pakowaniu się do domu. Dlatego też dziś na te bębny bojowe wieszczące nam pierwszą „czwórkę” patrzę z dystansem. Źle mi się to kojarzy i już.

Tym bardziej, że znowu mieliśmy „korzystne” losowanie. Wiadomo, Arabia Saudyjska… Rzecz w tym, że o „korzystnym” losowaniu słyszałem przed mundialami: koreańskim i niemieckim oraz przed EURO 2012, u nas, w kraju. Skończyło się, jak się skończyło. Dlatego też o tym, czy jakaś grupa jest „korzystna” wolę wypowiadać się PO pierwszych trzech meczach, a nie PRZED.

Naprawdę nie chcę nakłuwać balona nadziei. Sam jestem kibicem, wierzę w naszych, mamy zespół walczaków, który na boisku zostawia serce i mamy wirtuoza Lewandowskiego - a to bardzo dużo. Dlatego też uważam, że powinno być dobrze, ale niekoniecznie jestem za tym, aby już stawiać Biało-Czerwonych na podium w Doha.

Właśnie zresztą wróciłem z Kataru i jego stolicy, gdzie odbywało się już XX międzynarodowe Doha Forum. Tuż po moim wyjeździe zaczął się kongres FIFA, w którym miało uczestniczyć ponad 1000 delegatów i gości. Na Doha Forum nie mówiono o sporcie, tylko o polityce międzynarodowej, geopolityce, energetyce i ekologii, ale piłka była tam obecna, a właściwie jeden wielki piłkarz: mianowicie David Beckham.

Mam na pamiątkę fotkę z Anglikiem. Gdy przesłałem ją ministrowi sportu, ten zauważył, że Beckham powinien iść do fryzjera. Nie znam się na męskiej modzie, a z piłką nożną kojarzy mi się bardziej „Fryzjer”, niż fryzjer prawdziwy. No, ale nie ciągnijmy tego wątku, bo dziś należy Czesława Michniewicza oklaskiwać, a nie go kopać, bo przecież wykonał „misję specjalną”, którą zaordynował prezes Cezary Kulesza. Obaj są do przodu mimo morza krytyków, nieraz zresztą jadących po bandzie.

Mundial w Katarze będzie rozgrywany w dzikim terminie listopadowo-grudniowym, czego nigdy nie było w historii piłkarskich MŚ, które w tym roku obchodzą 92 lat istnienia. Zatem przed nami aż osiem niemalże miesięcy nadziei, bo dopiero na sam koniec listopada będziemy wiedzieć, kto wyszedł z „polskiej” grupy z Argentyną, Meksykiem i Arabami od dynastii Saudów.

Na razie możemy się pasjonować „polskim” półfinałem siatkarskiej Ligi Mistrzów. Tak, siatkówka krzepi. Oby piłkarze też nas pokrzepili tuż przed świętami Bożego Narodzenia Anno Domini 2022...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (04.04.2022)


 

POLECANE
Kuba Wojewódzki opublikował grafikę ze swastyką. Gwiazdor TVN wywołał skandal w sieci gorące
Kuba Wojewódzki opublikował grafikę ze swastyką. Gwiazdor TVN wywołał skandal w sieci

Jakub Wojewódzki, przedstawiający się jako "Kuba", gwiazdor TVN, opublikował na Instagramie grafikę z wykorzystanym symbolem niemieckiej swastyki, czym wywołał skandal.

Donald Trump po rozmowie z Putinem: Rosja i Ukraina rozpoczną negocjacje ws. zawieszenia broni Wiadomości
Donald Trump po rozmowie z Putinem: Rosja i Ukraina rozpoczną negocjacje ws. zawieszenia broni

Prezydent USA Donald Trump powiedział, że jego poniedziałkowa rozmowa z Władimirem Putinem poszła bardzo dobrze, a w jej myśl Rosja i Ukraina rozpoczną natychmiast negocjacje w sprawie zawieszenia broni.

Czy Polacy obronią Krzyż przed Rafałem Trzaskowskim? tylko u nas
Czy Polacy obronią Krzyż przed Rafałem Trzaskowskim?

Fakty są nieubłaganie jednoznaczne: Rafał Trzaskowski przechodzi do historii jako pierwszy kandydat na prezydenta RP, który - jako prezydent stolicy - wprowadził de facto zakaz symboliki chrześcijańskiej w urzędach.

Karol Nawrocki: Wybory 1 czerwca będą najważniejszymi po 1989 roku Wiadomości
Karol Nawrocki: Wybory 1 czerwca będą najważniejszymi po 1989 roku

Obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki ocenił w poniedziałek w Toruniu, że wybory 1 czerwca będą najważniejszymi po 1989 roku.

Paulina Matysiak dopuszcza głosowanie na Karola Nawrockiego polityka
Paulina Matysiak dopuszcza głosowanie na Karola Nawrockiego

W II turze wyborów prezydenckich Paulina Matysiak dopuszcza głosowanie na Karola Nawrockiego. Krytykuje Rafała Trzaskowskiego za brak działań wobec wyborców lewicy.

Pomoc humanitarna wraca do Strefy Gazy. ONZ: To kropla w morzu potrzeb Wiadomości
Pomoc humanitarna wraca do Strefy Gazy. ONZ: To kropla w morzu potrzeb

Izraelska armia pozwoliła na wjazd pięciu ciężarówek z pomocą humanitarną do Strefy Gazy. To pierwsze dostawy od marca.

Seria podpaleń nieruchomości premiera Wielkiej Brytanii. Trwa śledztwo Wiadomości
Seria podpaleń nieruchomości premiera Wielkiej Brytanii. Trwa śledztwo

Londyńska policja poinformowała w poniedziałek o aresztowaniu trzeciego mężczyzny w związku z podpaleniem dwóch nieruchomości i samochodu, mających związek z brytyjskim premierem Keirem Starmerem – podała telewizja Sky News.

Telewizja Republika zaprasza na debatę prezydencką przed II turą wyborów pilne
Telewizja Republika zaprasza na debatę prezydencką przed II turą wyborów

Telewizja Republika wystosowała zaproszenie na debatę prezydencką, która ma się odbyć w najbliższą środę przed II turą wyborów prezydenckich.

Żona Wojciecha Szczęsnego opublikowała wpis. Te słowa chwytają za serce Wiadomości
Żona Wojciecha Szczęsnego opublikowała wpis. Te słowa chwytają za serce

"Kiedy ogłosiłeś koniec kariery, coś we mnie nie pozwalało w to uwierzyć" – napisała na Instagramie Marina Łuczenko-Szczęsna. Żona Wojciecha Szczęsnego w osobistym, choć publicznym wpisie pogratulowała mu sukcesów z FC Barceloną.

Zaginęło pół tysiąca kart do głosowania. Sprawę bada policja Wiadomości
Zaginęło pół tysiąca kart do głosowania. Sprawę bada policja

W jednej z obwodowych komisji wyborczych w Wałbrzychu zaginęło 498 kart do głosowania. Sprawą zajmuje się już policja.

REKLAMA

Katar - tak, zawrót głowy – nie!

Katar - tak, zawrót głowy – nie!

Iga Świątek wygrywa, jak wygrywała, bierze wszystko, co można z kortu wziąć i jest liderką światowego rankingu. Piłkarze natomiast zrobili to, co robili rzadko, czyli wygrali ze Szwedami. Dotychczas w pojedynkach Sarmatów z Wikingami dwa razy więcej zwycięstw odnieśli ci drudzy. Ale w tym najważniejszym meczu, bo otwierającym - lub zamykającym – szlaban na mundial w Katarze, wygraliśmy zdecydowanie. Drugie 45 minut było chyba jednym z lepszych w ostatnich latach, gdy chodzi o mecze o punkty. A mi się przypomniało, gdy jako 11-letni chłopak oglądałem mecz Polski ze Szwecją na mistrzostwach świata w NRF (wtedy jeszcze nie było Republiki Federalnej Niemiec, tylko Niemiecka Republika Federalna). Wygraliśmy po męczarniach 1:0, a Jan Tomaszewski obronił swojego pierwszego karnego na tych mistrzostwach. Drugi był ten z Niemcami, ale ten ze Skandynawami zadecydował o naszym zwycięstwie.

Tak było. A teraz po wiktorii z zespołem „Trzech Koron” od razu w narodzie wzrosły apetyty. Słyszymy już o półfinale. Michniewicz ujawnia telefon od Piechniczka, który życzy mu, aby osiągnął więcej niż Piechniczek w 1982 i Kazimierz Górski w 1974 roku. Sami się nakręcamy. Z jednej strony to rozumiem, bo apetyt (także piłkarski) rośnie w miarę jedzenia. Z drugiej strony trochę się tego obawiam, bo pamiętam rok 2002 i 2006. Byłem w Korei (2002), gdzie jechaliśmy po mistrzostwo świata, jak sugerował Jerzy Engel, a potem na własne oczy widziałem baty z gospodarzami (0:2) i podwójne baty z Portugalią (0:4, trzy bramki Paulety). W meczu pocieszenia wygraliśmy z Amerykanami 3:2, a mogliśmy wyżej, bo Maciej Żurawski nie strzelił karnego. Tylko co z tego, skoro to USA i gospodarze awansowali, a faworyzowani Portugalczycy i Polacy spakowali manatki.

Po czterech latach na mundial w Niemczech jechaliśmy z może mniejszymi apetytami, ale wyjście z grupy było oczywistością. Tym bardziej, że w meczu towarzyskim roznieśliśmy kilka miesięcy przed MŚ w RFN Ekwador 3:0. Z tym samym Ekwadorem na inaugurację Mistrzostw przegraliśmy wyraźnie 0:2, a pierwszego gola drużyna z Ameryki Łacińskiej strzeliła w momencie, gdy polscy kibice, z niżej podpisanym, zaczęli śpiewać hymn narodowy, żeby dodać animuszu naszym Orłom. Znowu wygraliśmy ostatni mecz – pocieszenia – z Kostaryka , po dwóch bramkach obrońcy Bartosza Bosackiego, ale to było tylko dla poprawienia nastrojów przy kolejnym pakowaniu się do domu. Dlatego też dziś na te bębny bojowe wieszczące nam pierwszą „czwórkę” patrzę z dystansem. Źle mi się to kojarzy i już.

Tym bardziej, że znowu mieliśmy „korzystne” losowanie. Wiadomo, Arabia Saudyjska… Rzecz w tym, że o „korzystnym” losowaniu słyszałem przed mundialami: koreańskim i niemieckim oraz przed EURO 2012, u nas, w kraju. Skończyło się, jak się skończyło. Dlatego też o tym, czy jakaś grupa jest „korzystna” wolę wypowiadać się PO pierwszych trzech meczach, a nie PRZED.

Naprawdę nie chcę nakłuwać balona nadziei. Sam jestem kibicem, wierzę w naszych, mamy zespół walczaków, który na boisku zostawia serce i mamy wirtuoza Lewandowskiego - a to bardzo dużo. Dlatego też uważam, że powinno być dobrze, ale niekoniecznie jestem za tym, aby już stawiać Biało-Czerwonych na podium w Doha.

Właśnie zresztą wróciłem z Kataru i jego stolicy, gdzie odbywało się już XX międzynarodowe Doha Forum. Tuż po moim wyjeździe zaczął się kongres FIFA, w którym miało uczestniczyć ponad 1000 delegatów i gości. Na Doha Forum nie mówiono o sporcie, tylko o polityce międzynarodowej, geopolityce, energetyce i ekologii, ale piłka była tam obecna, a właściwie jeden wielki piłkarz: mianowicie David Beckham.

Mam na pamiątkę fotkę z Anglikiem. Gdy przesłałem ją ministrowi sportu, ten zauważył, że Beckham powinien iść do fryzjera. Nie znam się na męskiej modzie, a z piłką nożną kojarzy mi się bardziej „Fryzjer”, niż fryzjer prawdziwy. No, ale nie ciągnijmy tego wątku, bo dziś należy Czesława Michniewicza oklaskiwać, a nie go kopać, bo przecież wykonał „misję specjalną”, którą zaordynował prezes Cezary Kulesza. Obaj są do przodu mimo morza krytyków, nieraz zresztą jadących po bandzie.

Mundial w Katarze będzie rozgrywany w dzikim terminie listopadowo-grudniowym, czego nigdy nie było w historii piłkarskich MŚ, które w tym roku obchodzą 92 lat istnienia. Zatem przed nami aż osiem niemalże miesięcy nadziei, bo dopiero na sam koniec listopada będziemy wiedzieć, kto wyszedł z „polskiej” grupy z Argentyną, Meksykiem i Arabami od dynastii Saudów.

Na razie możemy się pasjonować „polskim” półfinałem siatkarskiej Ligi Mistrzów. Tak, siatkówka krzepi. Oby piłkarze też nas pokrzepili tuż przed świętami Bożego Narodzenia Anno Domini 2022...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (04.04.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe