Romuald Szeremietiew: Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór

Chcąc oceniać represje władz PRL w czasach schyłkowych reżimu musimy zastanowić się czym był wówczas opór. System polityczny rozpadał się, chwiała się potęga sowiecka i przed ludźmi władzy stawało pytanie, czy nie trzeba będzie ponieść odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Po strajkach sierpniowych 1980 r. i powstaniu „Solidarności” reżim wyraźnie zakreślił granice ustępstw. Można było, uznając „kierowniczą rolę partii” reformować i naprawiać gospodarkę PRL, ale nie wolno domagać się dla Polski niepodległości. Zamknięcie nas (kierownictwa KPN) w więzieniu w czasie „karnawału Solidarności” wskazywało, co spotka nieposłusznych.
 Romuald Szeremietiew: Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór
/ screen YouTube

Jednak w wielomilionowym ruchu idea niepodległościowa zyskiwała zwolenników. Władze PRL zdawał sobie sprawę, że trzeba znaleźć jakichś sojuszników w społeczeństwie, aby uniknąć odpowiedzialności za popełnione bezeceństwa. Wtedy po komuszej stronie zaczęły pojawiać się opinie, że nie każdy oponent musi być wrogiem. Analitycy reżimowi czytali książkę Adama Michnika „Kościół, lewica, dialog” w której autor ogłosił, że głównym wrogiem „lewicy laickiej” jest „polski nacjonalizm”. W ośrodkach władzy z czasem pojawił się pomysł wykreowania „opozycji konstruktywnej”, z którą będzie można rozmawiać „jak Polak z Polakiem”, aby zapewnić sobie bezpieczne lądowanie. Zaczęło się zacieranie dawnego zasadniczego podziału na polską lewicę niepodległościową (PPS) i agenturalną, komunistyczną (KPP-PPR-PZPR). Jednocześnie przypisywano środowiskom niepodległościowym faszyzm, nacjonalizm, antysemityzm, ciągoty autorytarne. Mimo to nasza KPN, zyskiwała na znaczeniu (np. legitymacje konfederackie miało 12% delegatów na pierwszy zjazd „Solidarności”).

Wydaje się, że obok wielu przyczyn podjęcia decyzji o stanie wojennym była też chęć odwrócenie niekorzystnego dla władzy trendu. Represje stanu wojennego nie mogły jednak być zastosowane, tylko wobec wrogów reżimu PRL. Pozostawienie w spokoju przew. Wałęsy i jego doradców skompromitowałoby ich i uczyniło nieużytecznymi w sterowaniu nastrojami społecznym. Dlatego 13 grudnia 1981 r. zamykano wszystkich, traktując możliwie łagodnie, „aksamitnie” i „atłasowo”, przyszłych partnerów i surowo, „zgodnie z prawem stanu wojennego”, zdeklarowanych wrogów reżimu. To zdaje się powodowało, że w więzieniach Jaruzelskiego były warunki bardzo różne.

Kiedy trafiłem do Barczewa zastanawialiśmy się z Tadeuszem Stańskim co sprawiło, że wywieziono nas, kierownictwo KPN, z Rakowieckiej. Dlaczego zgromadzono uważanych za radykałów w dalekim od stolicy miejscu?

Późną jesienią 1983 r. dotarła za pośrednictwem mojego obrońcy i przyjaciela śp. Jerzego Woźniaka wiadomość, że czerwony rozpoczął poufne rozmowy z wyselekcjonowaną grupą działaczy i doradców „Solidarności” siedzących na Rakowieckiej. W tych kontaktach mieli uczestniczyć przedstawiciele Kościoła, a jakieś rozmowy toczyły się w rządowym pałacyku w Otwocku. To było miejsce źle zapisane w historii Polski. W czasach saskich w tym pałacyku spotkali się król August II Mocny, który zlikwidował wojsko Rzeczpospolitej (służyli w nim starcy, brakowało broni i koni – na pułk jazdy przypadał 1 koń!) z carem Piotrem I budującym imperialną potęgę Rosji. Obaj monarchowie snuli wtedy plany rozbioru Polski. Stański zauważył, że teraz w Otwocku też mogą omawiać coś równie paskudnego. Sądził, że wywiezienie nas do Barczewa było elementem przygotowań do tych rozmów. Obecność na Rakowieckiej naszej grupy mogło w tym przeszkadzać.

Rozważaliśmy, co możemy w związku z tym zrobić. Doszliśmy do przekonania, że trzeba wykorzystać protest, który podejmiemy w związku z zaostrzeniem reżimu więziennego. Jurek Kropiwnicki i Andrzej Słowik zaczęli bezterminową głodówkę. Była to bierna formą oporu. Moczulski znając nasze obiekcje w sprawie głodowania zaproponował głodówkę „rotacyjną” – kolejnego dnia miała głodować kolejna cela. Byłby to protest na niby. Uznaliśmy, że należy podjąć opór czynny, głośny na zewnątrz i w konsekwencji zepsuć klimat sprzyjający otwockim spotkaniom.

Więzienie jest miejscem, gdzie panuje cisza. Hałas burzy panujący porządek. Postanowiliśmy więc hałasować o różnych porach dnia i nocy. Zostałem przywódcą buntu i ja miałem dawać sygnały do rozpoczynania akcji. Zdawaliśmy sobie sprawę, że władze więzienia zastosują ostre represje.

Poinformowaliśmy o tym planie Kosmowskiego. Bez zastrzeżeń zgodził się uczestniczyć w akcji. Namówiliśmy Frasyniuka, nie wspominając mu o głębszych powodach naszego protestu. Nie udało się porozumieć z Bednarzem, który był w głębokiej depresji. Dopiero później dowiedziałem się, że Piotrowi podawano leki psychotropowe. Przedstawiliśmy koncepcję Moczulskiemu. Nie zgodził się z nami, wolał głodować „rotacyjnie”. Podobnie postąpił Bałuka. W efekcie rozpoczęliśmy walkę w czterech i ta grupa została poddana najostrzejszej pacyfikacji. Ciężkie chwile przeżywali też głodujący Słowik i Kropiwnicki. Ich usiłowano karmić siłą stosując brutalne metody.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami protest miał swoje reperkusje poza więzieniem. Mimo izolacji byliśmy w stanie przekazywać grypsy z informacjami o stosowanych torturach. Stało się to przedmiotem pytań dziennikarzy zachodnich na konferencjach prasowych rzecznika rządu Urbana. W Polsce zjawiła się delegacja szwajcarskiego Czerwonego Krzyża. Nie wpuszczono jej do Barczewa. Zaczęły się interwencje Kościoła, także Ojca Świętego. W końcu władze nie mogły wytrzymać nacisku i polecono naczelnikowi, aby spełnił nasze żądania. Wywalczyliśmy warunki jakie powinny przysługiwać więźniom polityczny. Wygraliśmy. Na pierwszym spotkaniu z adwokatami dowiedziałem się, że w czasie naszego protestu otwockie rozmowy przerwano. Nie można było układać się z Kiszczakiem, gdy opinia publiczna słyszała, co się wyprawia w Barczewie.

Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór. W następstwie podjąłem walkę cywilną z reżimem. Walkę, a to oznaczało, że po przeciwnej stronie nie było partnera do rozmów. Był wróg, którego należało pokonać. Uwięzienia nie traktowałem jako przerwy w walce. To też było „pole bitwy”. Mam dowód, że tak było – w aktach IPN jest opinia na mój temat sporządzona w Barczewie.

„Zachowanie skazanego od samego początku odbywania kary jest niewłaściwe. Nie przestrzega ustalonego porządku dnia i wymogów regulaminu. Odmawia dostosowania się do ogólnie przyjętych wymogów jak: słania łóżka, meldowania się przełożonym (klawiszom – RSz), wstawania na pobudkę i na apel. Twierdzi, że regulamin wykonania kary pozbawienia wolności go nie dotyczy – domaga się przyznania „statutu więźnia politycznego” (chodziło o status, naczelnik nie zrozumiał – RSz). W stosunku do przełożonych (tj. klawiszy – RSz) jest ironiczno – cyniczny. Bezkrytycznie ustosunkowany do popełnionego przestępstwa oraz obecnego postępowania. Popełnił kilkadziesiąt przekroczeń regulaminowych, za które był łącznie kilkanaście razy karany dyscyplinarnie. Skazany był inspiratorem wszelkich wystąpień skazanych z pobudek politycznych przeciwko administracji zakładu karnego, co stanowi groźne niebezpieczeństwo dla bezpieczeństwa zakładu. Za stawianie oporu przy wyjściu z celi na przeszukanie był zastosowany w stosunku do skazanego szczególny środek bezpieczeństwa w postaci siły fizycznej w dniu 7.12.1983 r. Za swoje wysoce naganne zachowanie został decyzją Komisji Penitencjarnej w dniu 28.02.1984 r. zdegradowany do rygoru obostrzonego. W dniu 29.03.1984 r. dopuścił się czynnej napaści na wykonującego obowiązki służbowe funkcjonariusza SW. 
Ogólna ocena zachowania – negatywna.”
Zastępca Naczelnika Zakładu Karnego, 
podpis nieczytelny. 30.03.1984.


 

POLECANE
Wojska Obrony Terytorialnej wydały pilny komunikat z ostatniej chwili
Wojska Obrony Terytorialnej wydały pilny komunikat

Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) ogłosiły ALERT GOTOWOŚCI w związku z prognozowanymi gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Żołnierze mogą zostać wezwani do natychmiastowej pomocy lokalnym społecznościom w przypadku skutków burz i upałów.

Grozi nam kolejna powódź? Wody Polskie wydały komunikat z ostatniej chwili
Grozi nam kolejna powódź? Wody Polskie wydały komunikat

Intensywne opady i niż genueński mogą spowodować zagrożenie tzw. powodziami błyskawicznymi w południowej i centralnej Polsce. "Sytuacja na zbiornikach przeciwpowodziowych na dzień 7 lipca 2025 roku jest stabilna i na bieżąco monitorowana" – poinformowały Wody Polskie.

Wprowadzenie kontroli na granicy. Jest komentarz KE z ostatniej chwili
Wprowadzenie kontroli na granicy. Jest komentarz KE

Komisja Europejska poinformowała w poniedziałek, że otrzymała od Polski powiadomienie o przywróceniu na 30 dni tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami i Litwą. Podkreśliła, że takie kontrole wymagają ścisłej koordynacji na szczeblu UE.

Michał Kamiński straci stanowisko? Zaskakujące ustalenia z ostatniej chwili
Michał Kamiński straci stanowisko? Zaskakujące ustalenia

Michał Kamiński może stracić funkcję wicemarszałka Senatu po nocnym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim i Szymonem Hołownią – informuje w poniedziałek Onet.

Donald Tusk uderza w Ruch Obrony Granic i ogłasza przejścia graniczne infrastrukturą krytyczną z ostatniej chwili
Donald Tusk uderza w Ruch Obrony Granic i ogłasza przejścia graniczne "infrastrukturą krytyczną"

– Na granicy z Niemcami wszystkie przejścia graniczne stały się obiektami infrastruktury krytycznej. To znaczy, że te miejsca podlegają szczególnej ochronie – przekazał w poniedziałek premier Donald Tusk.

To dziś uczynię. Marszałek Hołownia złożył deklarację pilne
"To dziś uczynię". Marszałek Hołownia złożył deklarację

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że w poniedziałek podpisze postanowienie o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego. Wyraził nadzieję, że zostanie ono opublikowane jeszcze tego dnia

Poseł PO miała wraz z żoną gangstera szukać kobiet, które byłyby gotowe oskarżyć Nawrockiego o sutenerstwo z ostatniej chwili
Poseł PO miała wraz z żoną gangstera szukać kobiet, które byłyby gotowe oskarżyć Nawrockiego o sutenerstwo

Szokujące informacje nt. brudnych kulisów kampanii prezydenckiej zdradził w poniedziałek tygodnik "Wprost".

Co to za chory pomysł. Burza po programie TVN gorące
"Co to za chory pomysł". Burza po programie TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Polacy nie chcą już jeździć do pracy do Niemiec tylko u nas
Polacy nie chcą już jeździć do pracy do Niemiec

Niemiecka gazeta Frankfurter Allgemeine Zeit (FAZ) opublikowała w ostatnich dniach bardzo interesującą relacją na temat przemian na niemieckim rynku pracy, dotyczącą także Polaków.

Efekt Tuska. Hurtowe ceny energii w Polsce jednego dnia wzrosły 50-krotnie gorące
"Efekt Tuska". Hurtowe ceny energii w Polsce jednego dnia wzrosły 50-krotnie

Pierwszy w sezonie upał spowodował, że w ciągu jednego dnia ceny energii wzrosły 50-krotnie – przekazały PAP Polskie Sieci Elektroenergetyczne. W upalne wieczory klimatyzatory powodują wzrost zużycia prądu, a jeśli nie pracują OZE, zastąpić je musi droższa energia konwencjonalna.

REKLAMA

Romuald Szeremietiew: Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór

Chcąc oceniać represje władz PRL w czasach schyłkowych reżimu musimy zastanowić się czym był wówczas opór. System polityczny rozpadał się, chwiała się potęga sowiecka i przed ludźmi władzy stawało pytanie, czy nie trzeba będzie ponieść odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Po strajkach sierpniowych 1980 r. i powstaniu „Solidarności” reżim wyraźnie zakreślił granice ustępstw. Można było, uznając „kierowniczą rolę partii” reformować i naprawiać gospodarkę PRL, ale nie wolno domagać się dla Polski niepodległości. Zamknięcie nas (kierownictwa KPN) w więzieniu w czasie „karnawału Solidarności” wskazywało, co spotka nieposłusznych.
 Romuald Szeremietiew: Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór
/ screen YouTube

Jednak w wielomilionowym ruchu idea niepodległościowa zyskiwała zwolenników. Władze PRL zdawał sobie sprawę, że trzeba znaleźć jakichś sojuszników w społeczeństwie, aby uniknąć odpowiedzialności za popełnione bezeceństwa. Wtedy po komuszej stronie zaczęły pojawiać się opinie, że nie każdy oponent musi być wrogiem. Analitycy reżimowi czytali książkę Adama Michnika „Kościół, lewica, dialog” w której autor ogłosił, że głównym wrogiem „lewicy laickiej” jest „polski nacjonalizm”. W ośrodkach władzy z czasem pojawił się pomysł wykreowania „opozycji konstruktywnej”, z którą będzie można rozmawiać „jak Polak z Polakiem”, aby zapewnić sobie bezpieczne lądowanie. Zaczęło się zacieranie dawnego zasadniczego podziału na polską lewicę niepodległościową (PPS) i agenturalną, komunistyczną (KPP-PPR-PZPR). Jednocześnie przypisywano środowiskom niepodległościowym faszyzm, nacjonalizm, antysemityzm, ciągoty autorytarne. Mimo to nasza KPN, zyskiwała na znaczeniu (np. legitymacje konfederackie miało 12% delegatów na pierwszy zjazd „Solidarności”).

Wydaje się, że obok wielu przyczyn podjęcia decyzji o stanie wojennym była też chęć odwrócenie niekorzystnego dla władzy trendu. Represje stanu wojennego nie mogły jednak być zastosowane, tylko wobec wrogów reżimu PRL. Pozostawienie w spokoju przew. Wałęsy i jego doradców skompromitowałoby ich i uczyniło nieużytecznymi w sterowaniu nastrojami społecznym. Dlatego 13 grudnia 1981 r. zamykano wszystkich, traktując możliwie łagodnie, „aksamitnie” i „atłasowo”, przyszłych partnerów i surowo, „zgodnie z prawem stanu wojennego”, zdeklarowanych wrogów reżimu. To zdaje się powodowało, że w więzieniach Jaruzelskiego były warunki bardzo różne.

Kiedy trafiłem do Barczewa zastanawialiśmy się z Tadeuszem Stańskim co sprawiło, że wywieziono nas, kierownictwo KPN, z Rakowieckiej. Dlaczego zgromadzono uważanych za radykałów w dalekim od stolicy miejscu?

Późną jesienią 1983 r. dotarła za pośrednictwem mojego obrońcy i przyjaciela śp. Jerzego Woźniaka wiadomość, że czerwony rozpoczął poufne rozmowy z wyselekcjonowaną grupą działaczy i doradców „Solidarności” siedzących na Rakowieckiej. W tych kontaktach mieli uczestniczyć przedstawiciele Kościoła, a jakieś rozmowy toczyły się w rządowym pałacyku w Otwocku. To było miejsce źle zapisane w historii Polski. W czasach saskich w tym pałacyku spotkali się król August II Mocny, który zlikwidował wojsko Rzeczpospolitej (służyli w nim starcy, brakowało broni i koni – na pułk jazdy przypadał 1 koń!) z carem Piotrem I budującym imperialną potęgę Rosji. Obaj monarchowie snuli wtedy plany rozbioru Polski. Stański zauważył, że teraz w Otwocku też mogą omawiać coś równie paskudnego. Sądził, że wywiezienie nas do Barczewa było elementem przygotowań do tych rozmów. Obecność na Rakowieckiej naszej grupy mogło w tym przeszkadzać.

Rozważaliśmy, co możemy w związku z tym zrobić. Doszliśmy do przekonania, że trzeba wykorzystać protest, który podejmiemy w związku z zaostrzeniem reżimu więziennego. Jurek Kropiwnicki i Andrzej Słowik zaczęli bezterminową głodówkę. Była to bierna formą oporu. Moczulski znając nasze obiekcje w sprawie głodowania zaproponował głodówkę „rotacyjną” – kolejnego dnia miała głodować kolejna cela. Byłby to protest na niby. Uznaliśmy, że należy podjąć opór czynny, głośny na zewnątrz i w konsekwencji zepsuć klimat sprzyjający otwockim spotkaniom.

Więzienie jest miejscem, gdzie panuje cisza. Hałas burzy panujący porządek. Postanowiliśmy więc hałasować o różnych porach dnia i nocy. Zostałem przywódcą buntu i ja miałem dawać sygnały do rozpoczynania akcji. Zdawaliśmy sobie sprawę, że władze więzienia zastosują ostre represje.

Poinformowaliśmy o tym planie Kosmowskiego. Bez zastrzeżeń zgodził się uczestniczyć w akcji. Namówiliśmy Frasyniuka, nie wspominając mu o głębszych powodach naszego protestu. Nie udało się porozumieć z Bednarzem, który był w głębokiej depresji. Dopiero później dowiedziałem się, że Piotrowi podawano leki psychotropowe. Przedstawiliśmy koncepcję Moczulskiemu. Nie zgodził się z nami, wolał głodować „rotacyjnie”. Podobnie postąpił Bałuka. W efekcie rozpoczęliśmy walkę w czterech i ta grupa została poddana najostrzejszej pacyfikacji. Ciężkie chwile przeżywali też głodujący Słowik i Kropiwnicki. Ich usiłowano karmić siłą stosując brutalne metody.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami protest miał swoje reperkusje poza więzieniem. Mimo izolacji byliśmy w stanie przekazywać grypsy z informacjami o stosowanych torturach. Stało się to przedmiotem pytań dziennikarzy zachodnich na konferencjach prasowych rzecznika rządu Urbana. W Polsce zjawiła się delegacja szwajcarskiego Czerwonego Krzyża. Nie wpuszczono jej do Barczewa. Zaczęły się interwencje Kościoła, także Ojca Świętego. W końcu władze nie mogły wytrzymać nacisku i polecono naczelnikowi, aby spełnił nasze żądania. Wywalczyliśmy warunki jakie powinny przysługiwać więźniom polityczny. Wygraliśmy. Na pierwszym spotkaniu z adwokatami dowiedziałem się, że w czasie naszego protestu otwockie rozmowy przerwano. Nie można było układać się z Kiszczakiem, gdy opinia publiczna słyszała, co się wyprawia w Barczewie.

Należałem do wrogów systemu PRL. Był to mój świadomy wybór. W następstwie podjąłem walkę cywilną z reżimem. Walkę, a to oznaczało, że po przeciwnej stronie nie było partnera do rozmów. Był wróg, którego należało pokonać. Uwięzienia nie traktowałem jako przerwy w walce. To też było „pole bitwy”. Mam dowód, że tak było – w aktach IPN jest opinia na mój temat sporządzona w Barczewie.

„Zachowanie skazanego od samego początku odbywania kary jest niewłaściwe. Nie przestrzega ustalonego porządku dnia i wymogów regulaminu. Odmawia dostosowania się do ogólnie przyjętych wymogów jak: słania łóżka, meldowania się przełożonym (klawiszom – RSz), wstawania na pobudkę i na apel. Twierdzi, że regulamin wykonania kary pozbawienia wolności go nie dotyczy – domaga się przyznania „statutu więźnia politycznego” (chodziło o status, naczelnik nie zrozumiał – RSz). W stosunku do przełożonych (tj. klawiszy – RSz) jest ironiczno – cyniczny. Bezkrytycznie ustosunkowany do popełnionego przestępstwa oraz obecnego postępowania. Popełnił kilkadziesiąt przekroczeń regulaminowych, za które był łącznie kilkanaście razy karany dyscyplinarnie. Skazany był inspiratorem wszelkich wystąpień skazanych z pobudek politycznych przeciwko administracji zakładu karnego, co stanowi groźne niebezpieczeństwo dla bezpieczeństwa zakładu. Za stawianie oporu przy wyjściu z celi na przeszukanie był zastosowany w stosunku do skazanego szczególny środek bezpieczeństwa w postaci siły fizycznej w dniu 7.12.1983 r. Za swoje wysoce naganne zachowanie został decyzją Komisji Penitencjarnej w dniu 28.02.1984 r. zdegradowany do rygoru obostrzonego. W dniu 29.03.1984 r. dopuścił się czynnej napaści na wykonującego obowiązki służbowe funkcjonariusza SW. 
Ogólna ocena zachowania – negatywna.”
Zastępca Naczelnika Zakładu Karnego, 
podpis nieczytelny. 30.03.1984.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe