„Trzeba skorzystać z jedynego po 1990 roku okienka i cofnąć Rosję do drugiej ligi”

W ubiegłym tygodniu prezydent USA Joe Biden ogłosił kolejną transzę pomocy dla Ukrainy. Polityk obiecał Ukrainie wsparcie warte 800 mln dolarów, głównie haubice i drony taktyczne oraz amunicję. W czwartek rzecznik Pentagonu John Kirby ogłosił, że Ameryka dostarczyła już ponad połowę z 90 obiecanych Ukrainie haubic kalibru 155 mm.
W mediach pojawiają się głosy, że w trakcie inwazji Rosji na Ukrainę doszło do zmiany stanowiska Stanów Zjednoczonych wobec Moskwy. Dotychczas skłonna opowiadać się za wyłącznie gospodarczymi sankcjami, teraz administracja prezydenta Bidena dostarcza Ukrainie sprzęt wojskowy, by ta mogła się bronić, a Federacja Rosyjska potrzebowała wiele czasu na odbudowanie sił.
– Chcemy zobaczyć Rosję osłabioną do tego stopnia, by nie mogła robić tego rodzaju rzeczy, które robi, napadając na Ukrainę. Ona już straciła znaczną część swojej zdolności bojowej i szczerze mówiąc, wielu swoich żołnierzy. Chcemy, by nie byli w stanie bardzo szybko odbudować tych zdolności
– mówił podczas spotkania w Kijowie sekretarz obrony USA Lloyd Austin.
„Jedyne okienko po 1990 roku”
Do powyższej wypowiedzi odniósł się prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku. Jego zdaniem jest to jedno z najbardziej przełomowych oświadczeń ostatnich lat.
– Widząc ogromne koszty poniesione przez Rosję, trzeba skorzystać z jedynego po 1990 roku okienka, które pozwala znacząco osłabić Moskwę. Tak, żeby cofnąć ją do światowej drugiej ligi. Zarówno pod względem strategicznym, jak i politycznym
– przekonywał profesor w rozmowie z portalem wp.pl. Ekspert omówił też znaczenie ostatniej transzy wsparcia, jaką Ukrainie zapewniają Stany Zjednoczone.
CZYTAJ TEŻ: „Nie wygląda dobrze”. Lekarze spekulują na temat problemów zdrowotnych Putina
– Przy rozpoznaniu bojowym, które dają Ukraińcom drony, mogą oni punktowo niszczyć rosyjski sprzęt. Broń, którą ma przekazywać Zachód, daje też im dużą siłę ognia i zniszczenia. W dużej mierze to broń dalekiego zasięgu, więc Rosjanie – w wielu przypadkach – nie będą mogli jej zniszczyć
– tłumaczył.
Wojna zastępcza
Zdaniem profesora obecna wojna na Ukrainie jest tak zwaną wojną zastępczą, czyli konfrontacją NATO z Rosją, prowadzoną jednak na terenie państwa trzeciego. Podkreślił, że jedynym sposobem na ograniczenie potęgi Rosji jest zniszczenie jej potencjału zbrojeniowego. Przekonywał, że tylko w ten sposób można pozbawić Rosję narzędzi nacisku.