Madagaskar, czyli odciski palców Rosji

Madagaskar, czyli odciski palców Rosji

Dwa dni po śmierci Vangelisa lecę z Europy hen, aż na zachodnie połacie Oceanu Indyjskiego, za południowo-wschodnie wybrzeże Afryki, na czwartą co do wielkości wyspę świata: Madagaskar. Ludzie obok mnie, przede mną i za mną oglądają filmy: wojenne, kryminalne, biograficzne - a ja na okrągło słucham albumu Vangelisa „Rosetta”. Lecimy nad kontynentem zwanym w czasach przed „poprawnością polityczną” Czarnym Lądem, a ja kontempluję „Origins”. Czas, żeby zagłębić się w historię i współczesność kraju, który jest spektakularnym przykładem ingerencji Rosji jakże daleko od jej granic. BBC już w 2019 roku informuje o swoim dziennikarskim śledztwie w sprawie oferowania przez Rosjan pieniędzy na kampanię wyborczą... co najmniej sześciu (!) kandydatom na prezydenta Madagaskaru. Słucham „Sunlight” Vangelisa i myślę o Moskwie i jej ambicjach bycia globalnym imperium. W tym roku „France 24” mówi o „geopolitycznych ambicjach Rosji w Afryce” i przypomina działalność rosyjskich „prywatnych struktur militarnych”, często określanych jako „Grupa Wagnera”. A amerykańscy eksperci z Center for Strategic and International Studies (CSIS) z Waszyngtonu idą dalej, pokazując aktywność Rosji w ostatnich sześciu (sic!) latach w Sudanie, Sudanie Południowym, Libii, Republice Środkowej Afryki (RSA), Madagaskarze i Mozambiku. Jest o czym myśleć. Moskwa, jak zawsze, gra na kilku geopolitycznych fortepianach.

 

Cień Rosji na końcu świata

 

Pamiętam jeszcze na początku tej kadencji Parlamentu Europejskiego - jesień 2019 roku - dyskusję na komisji PE, zajmującej się w szczególny sposób Afryką (Komisja Rozwoju) i nagłe przebudzenie deputowanego z Belgii, oburzonego niespodziewanym dla niego i jego rządu wzrostem rosyjskich inwestycji ekonomicznych w Afryce. Dla belgijskiego liberała nie było szczególnym problemem oderwanie przez Moskwę kawałka Gruzji czy Ukrainy, ale wkroczenie w tradycyjna strefę wpływów w Afryce państw kolonialnych takich, jak Belgia właśnie, czy Francja - wywołało święte oburzenie: „jak mogli!”. Identycznie reagowali Francuzi na aktywność „Wagnerowców” w dawnych koloniach francuskich - i to już wiele miesięcy przed napaścią Rosji na naszego wschodniego sąsiada.

Madagaskar uzyskał niepodległość od Francji przed 62 laty. Od tego czasu były tam cztery zamachy stanu. Ale to nie Francuzi dotarli tu jako pierwsi Europejczycy – w XVI wieku byli nimi Portugalczycy, którzy traktowali wyspę jako przystanek w morskiej drodze do Indii. Od XVII wieku królowała tu Francja, która wygrała rywalizację z Anglią. Dziś, jak to pokazałem wcześniej, kraj mający dewizę „Ojczyzna, Wolność, Postęp” jest boiskiem, na którym wielcy gracze grają o wpływy.

Z Europy na Madagaskar najprościej dostać się z Paryża francuskimi liniami Air France. Można też wybrać drogę z przesiadką w Etiopii – wtedy ze Starego Kontynentu leci się „Ethiopian Airlines” do Addis-Abeby, a z etiopskiej stolicy, również „EA” - uważanymi za najlepsze linie lotnicze Afryki (obok „Kenyan Airways”) już bezpośrednio do Antananarivo. Wybieram połączenie Warszawa - Paryż - Madagaskar. Z lotniska imienia prezydenta i generała Charlesa de Gaulle'a lecę 11 godzin - to jeden z moich najdłuższych lotów. Najpierw lecimy nad Afryką Północną i Egiptem. Pod nami Pustynia Nubijska, Sudan, Etiopia, po prawej Kenia, a dalej Tanzania. Wypisuję wciąż egzotycznie brzmiące - mimo, że byłem już w kilkunastu krajach Afryki - nazwy miast: po lewej Xuddur i Baidoa, po prawej Mandera, dalej mocno po prawej Chismayu, lecimy na Mogadishu, po prawej Tanzania, której nazwa wzięła z polaczenia Tanganiki i Zanzibaru, potem wyspy Komory ,przedsionek do największej wyspy kontynentu - Madagaskaru.

 

Chrześcijańscy męczennicy, żebrzące dzieci i ...nowoczesny stadion

 

Wita mnie idealna pogoda: nie jest za gorąco, jak w większości państw Afryki, nie jest parno, jest - w sam raz. Przejazd nocą z lotniska do centrum - blisko. Rano, gdy wyruszam widzę, że jakaś ekipa kręci film w naszym hotelu. Grzecznie przepraszam i wtedy słyszę, jak aktor trzymający za rękę aktorkę - Azjatkę mówi do mnie czystą polszczyzną: „Dzień dobry!”. Miło słyszeć polską mowę na końcu świata. Grzecznie odpowiadam w języku ojczystym, na co słyszę: „Znam Pana tylko z telewizji”. Nasi są wszędzie...

Wyprawa po stolicy, Antananarivo. Młoda apatyczna żebraczka ze śpiącym parolatkiem. Wszędzie żebrzące dzieci. I kontrast: restauracja włoska, restauracja francuska, Irish Pub - tu przychodzą nie tylko cudzoziemcy, także miejscowe elity.

Na ulicach bardzo wiele motocykli. Szyld: „Agencja Pogrzebowa Madagaskaru” (sic!). Intensywny spacer w górę. Chrześcijański kościół - część „Narodowego Dziedzictwa” tego kraju, zbudowany w 1867 roku: upamiętnienie naszych braci w wierze zamordowanych w 1849 roku. Dla miejscowych władz byli oni wtedy przykładem „zewnętrznej ingerencji” w wewnętrzne sprawy Madagaskaru. Ludzie tłumnie wychodzą z niedzielnej mszy. Wszyscy są w maskach. Tutaj zaraza zebrała spore śmiertelne żniwo. Także wśród pracujących na wyspie polskich kapłanów. Czytam napisy na przykościelnych nagrobkach. James Hestie, zmarły w 1830.roku, negocjował zniesienie niewolnictwa na wyspie, a był, jak to określono „agentem rządu brytyjskiego”. 

W środku świątyni jeszcze spotkanie laikatu i kapłanów. Po obu stronach schodków za ogrodzeniem dzieciaki żebrzą. Jedno z nich płacze. Żebractwo tu wydaje się być ważną gałęzią gospodarki narodowej i jest chyba nieźle zorganizowane.

Na pobliskim podwórku dorośli z przejęciem grają w domino. Obserwuję funkcjonowanie publicznej ręcznej(!) pralni. Kamienna konstrukcja ,szereg stanowisk pracy, plastikowe balie. Pracują tu głównie kobiety, jest jeden mężczyzna, pranie jest z całej okolicy. Pranie, wyżymanie, wieszanie na dziesiątkach specjalnych palików, linek, balustrad wokół tej specyficznej pralni.

Pralnia rodem z minionej - tu aktualnej - epoki góruje nad bardzo nowoczesnym stadionem piłkarskim, pobudowanym na zamówienie władz przez Chińczyków przed dwoma laty, na fali narodowego entuzjazmu po sensacyjnym awansie Madagaskaru do ćwierćfinału Pucharu Afryki czyli mistrzostw kontynentu. A to historyczne miejsca:  tu, na południu dzisiejszej aglomeracji w XVII wieku powstała obecna stolica z pałacem królowej i osobnym(!) króla. Teraz mieszka tu trzy miliony ludzi, a system monarchiczny dobrze ponad wiek temu zlikwidowali kolonizatorzy z Francji. Ci się nie patyczkowali...

Spojrzenie daleko w dół na sztuczne jezioro Anosy, utworzone w 1833 roku.  I spojrzenie na mojego przewodnika - jest w koszuli z długim rękawem, kurtce i jeszcze na dodatek w kamizelce. Ja w t-shircie. Upał mocny, południe, jeszcze sporo chodzimy. Ja ociekam potem -w przeciwieństwie do niego...

 

 

Ludzie marzą o prądzie elektrycznym, a piesi żeby nie zginąć na drodze...

 

Tylko 15 % mieszkańców Madagaskaru ma dostęp do elektryczności. Tak twierdzą miejscowi. W miastach z elektryczności ma szczęście korzystać „aż” połowa mieszkańców. Jednak na wsi tylko co dwudziesty mieszkaniec.

 

Ostrzegają mnie tego dnia i w następnych przed grasującymi tu powszechnie w centrum kieszonkowcami. Portfel z tylnej kieszeni mam przełożyć do przedniej. To nie tylko problem stolicy. W całym kraju grasują bandyci kradnący - na zamówienie, w zorganizowany sposób - bydło. Moi rozmówcy narzekają na upadek „etyki zawodowej” rzezimieszków: kiedyś zabierali tylko bydło, teraz napadają wszystkich i zabierają wszystko.

Patrzę na wielki pomnik upamiętniający niepodległościowe powstanie z 1947 roku. Madagaskar uzyskał niepodległość 13 lat później, ale wpływy francuskie są tu dalej olbrzymie. To, że Air France była jedyną linią europejską, która tu latała w czasie COVID-u i dalej jest jedyną - to przykład tylko jeden z wielu.

Mijam siostrę zakonną w habicie. To normalny tutaj widok. Sporo dorosłych i dzieci ma na szyi krzyżyki. Widzę coś, co imituje postój taksówek. A na nim obdrapany Renault 4. Chyba z lat 1960-ch...

Dwóch mężczyzn paraduje w stolicy z ciężkimi workami na głowach – widok powszechny, ale raczej na afrykańskiej prowincji. Kobieta siedzi na ulicy i karmi dziecko piersią. Ludzie przechodzą tuż obok. Patrzę na malgaskie napisy: „polisy” czyli „policja". Albo „ommissariat” czyli nasz „komisariat”. Cóż, Polacy czują się tu dobrze także ze względów językowych...

 

Ruch uliczny jest tu specyficzny. Gdy na głównej ulicy Antananarivo wprowadzono sygnalizację świetlną, nagle bardzo wzrosła liczba wypadków! Ludzie tu przyzwyczajeni są do kierujących ruchem policjantów. Przechodzę przez pasy, jestem w połowie, ale tuż przede mną śmiga samochód. Auto ważniejsze jest tu niż pieszy. Przechodzień jest jak jednostka w wierszu komunisty Majakowskiego – „zerem”...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (06.06.2022)


 

POLECANE
Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów” pilne
Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów”

Prezydent Karol Nawrocki w Bratysławie mówił nie tylko o współpracy ze Słowacją, ale też o relacjach z Ukrainą. Podkreślił, że Polska może wspierać Kijów, ale nie kosztem własnych interesów.

Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem Wiadomości
Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem

Bawarska policja ścigała 31-letniego Polaka, który – będąc pod wpływem środków odurzających – uciekał przed kontrolą drogową. Pościg zakończył się dopiero po przejechaniu ponad 50 kilometrów i postawieniu policyjnych blokad.

Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój” Wiadomości
Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój”

Sąd w Akwizgranie skazał pielęgniarza na dożywocie za zabicie 10 pacjentów i 27 prób morderstwa. Śledczy nie mają wątpliwości – podawał leki uspokajające i przeciwbólowe, by „mieć ciszę” na oddziale.

Wiadomości
Branża piwowarska alarmuje: Rządowy projekt uderza w piwo bezalkoholowe, ignorując problem „małpek”

Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie ostro krytykuje projekt nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia. Zdaniem piwowarów proponowane zmiany, w tym całkowity zakaz reklamy, w nieproporcjonalny sposób uderzają w branżę piwną i hamują pozytywny trend spadku spożycia alkoholu w Polsce. Co więcej, projekt całkowicie pomija kluczowe problemy, takie jak sprzedaż mocnego alkoholu w małych butelkach, tzw. „małpek”, oraz nocną prohibicję.

Śmierć wschodzącej gwiazdy siatkówki. Wypadek na basenie  z ostatniej chwili
Śmierć wschodzącej gwiazdy siatkówki. Wypadek na basenie 

Świat siatkówki stracił jeden ze swoich największych talentów. W wieku zaledwie 26 lat zmarł Saber Kazemi — reprezentant Iranu, mistrz Azji i MVP kontynentalnego czempionatu. Jego śmierć nastąpiła po tajemniczym wypadku w Dosze, którego okoliczności do dziś budzą wątpliwości.

Lekarz bez badania wydał opinię o Ziobrze. Naczelna Izba Lekarska reaguje po interwencji europosła z ostatniej chwili
Lekarz bez badania wydał opinię o Ziobrze. Naczelna Izba Lekarska reaguje po interwencji europosła

Naczelna Izba Lekarska wszczyna kontrolę wobec lekarza, który wydał opinię o stanie zdrowia Zbigniewa Ziobry. Jak ustaliło Radio ESKA, decyzja zapadła po wniosku europosła PiS Jacka Ozdoby, który wskazał na możliwy brak rzetelności opinii.

Rz: Agenci FSB pobierali stypendium z polskiego MSZ pilne
"Rz": Agenci FSB pobierali stypendium z polskiego MSZ

Rosyjskie małżeństwo, które miało należeć do antyputinowskiej opozycji, przez lata otrzymywało stypendium finansowane przez polski rząd. Śledztwo ujawniło, że Igor R. był agentem FSB i szpiegował nawet rosyjskich opozycjonistów w Polsce.

Działka pod infrastrukturę CPK wróci do państwa. Nowe informacje pilne
Działka pod infrastrukturę CPK wróci do państwa. Nowe informacje

Umowa zwrotu 160 hektarów ziemi w Zabłotni ma zostać sfinalizowana w najbliższym czasie. Właściciel nieruchomości zgodził się oddać działkę za pierwotną cenę sprzedaży i zrzekł się roszczeń inwestycyjnych.

Putin zapowiedział odwet za testy atomowe Wiadomości
Putin zapowiedział odwet za testy atomowe

Przywódca Rosji Władimir Putin podczas spotkania z kadrą kierowniczą resortów i służb odpowiedzialnych za sektor bezpieczeństwa zapowiedział, że Rosja będzie musiała podjąć odpowiednie środki odwetowe w odpowiedzi na próby atomowe innych państw.

Niemieckie media wracają do odkrycia złóż ropy obok Świnoujścia. Przywołują czasy NRD   z ostatniej chwili
Niemieckie media wracają do odkrycia złóż ropy obok Świnoujścia. Przywołują czasy NRD  

Regionalny niemiecki nadawca MDR, przywoływany przez dw.com, wraca do obaw związanych z ewentualnym wydobyciem polskiej ropy i gazu na Bałtyku. Przypomina jednocześnie czasy NRD, która również eksploatowała złoża w regionie i nie pytała Polski o zgodę. 

REKLAMA

Madagaskar, czyli odciski palców Rosji

Madagaskar, czyli odciski palców Rosji

Dwa dni po śmierci Vangelisa lecę z Europy hen, aż na zachodnie połacie Oceanu Indyjskiego, za południowo-wschodnie wybrzeże Afryki, na czwartą co do wielkości wyspę świata: Madagaskar. Ludzie obok mnie, przede mną i za mną oglądają filmy: wojenne, kryminalne, biograficzne - a ja na okrągło słucham albumu Vangelisa „Rosetta”. Lecimy nad kontynentem zwanym w czasach przed „poprawnością polityczną” Czarnym Lądem, a ja kontempluję „Origins”. Czas, żeby zagłębić się w historię i współczesność kraju, który jest spektakularnym przykładem ingerencji Rosji jakże daleko od jej granic. BBC już w 2019 roku informuje o swoim dziennikarskim śledztwie w sprawie oferowania przez Rosjan pieniędzy na kampanię wyborczą... co najmniej sześciu (!) kandydatom na prezydenta Madagaskaru. Słucham „Sunlight” Vangelisa i myślę o Moskwie i jej ambicjach bycia globalnym imperium. W tym roku „France 24” mówi o „geopolitycznych ambicjach Rosji w Afryce” i przypomina działalność rosyjskich „prywatnych struktur militarnych”, często określanych jako „Grupa Wagnera”. A amerykańscy eksperci z Center for Strategic and International Studies (CSIS) z Waszyngtonu idą dalej, pokazując aktywność Rosji w ostatnich sześciu (sic!) latach w Sudanie, Sudanie Południowym, Libii, Republice Środkowej Afryki (RSA), Madagaskarze i Mozambiku. Jest o czym myśleć. Moskwa, jak zawsze, gra na kilku geopolitycznych fortepianach.

 

Cień Rosji na końcu świata

 

Pamiętam jeszcze na początku tej kadencji Parlamentu Europejskiego - jesień 2019 roku - dyskusję na komisji PE, zajmującej się w szczególny sposób Afryką (Komisja Rozwoju) i nagłe przebudzenie deputowanego z Belgii, oburzonego niespodziewanym dla niego i jego rządu wzrostem rosyjskich inwestycji ekonomicznych w Afryce. Dla belgijskiego liberała nie było szczególnym problemem oderwanie przez Moskwę kawałka Gruzji czy Ukrainy, ale wkroczenie w tradycyjna strefę wpływów w Afryce państw kolonialnych takich, jak Belgia właśnie, czy Francja - wywołało święte oburzenie: „jak mogli!”. Identycznie reagowali Francuzi na aktywność „Wagnerowców” w dawnych koloniach francuskich - i to już wiele miesięcy przed napaścią Rosji na naszego wschodniego sąsiada.

Madagaskar uzyskał niepodległość od Francji przed 62 laty. Od tego czasu były tam cztery zamachy stanu. Ale to nie Francuzi dotarli tu jako pierwsi Europejczycy – w XVI wieku byli nimi Portugalczycy, którzy traktowali wyspę jako przystanek w morskiej drodze do Indii. Od XVII wieku królowała tu Francja, która wygrała rywalizację z Anglią. Dziś, jak to pokazałem wcześniej, kraj mający dewizę „Ojczyzna, Wolność, Postęp” jest boiskiem, na którym wielcy gracze grają o wpływy.

Z Europy na Madagaskar najprościej dostać się z Paryża francuskimi liniami Air France. Można też wybrać drogę z przesiadką w Etiopii – wtedy ze Starego Kontynentu leci się „Ethiopian Airlines” do Addis-Abeby, a z etiopskiej stolicy, również „EA” - uważanymi za najlepsze linie lotnicze Afryki (obok „Kenyan Airways”) już bezpośrednio do Antananarivo. Wybieram połączenie Warszawa - Paryż - Madagaskar. Z lotniska imienia prezydenta i generała Charlesa de Gaulle'a lecę 11 godzin - to jeden z moich najdłuższych lotów. Najpierw lecimy nad Afryką Północną i Egiptem. Pod nami Pustynia Nubijska, Sudan, Etiopia, po prawej Kenia, a dalej Tanzania. Wypisuję wciąż egzotycznie brzmiące - mimo, że byłem już w kilkunastu krajach Afryki - nazwy miast: po lewej Xuddur i Baidoa, po prawej Mandera, dalej mocno po prawej Chismayu, lecimy na Mogadishu, po prawej Tanzania, której nazwa wzięła z polaczenia Tanganiki i Zanzibaru, potem wyspy Komory ,przedsionek do największej wyspy kontynentu - Madagaskaru.

 

Chrześcijańscy męczennicy, żebrzące dzieci i ...nowoczesny stadion

 

Wita mnie idealna pogoda: nie jest za gorąco, jak w większości państw Afryki, nie jest parno, jest - w sam raz. Przejazd nocą z lotniska do centrum - blisko. Rano, gdy wyruszam widzę, że jakaś ekipa kręci film w naszym hotelu. Grzecznie przepraszam i wtedy słyszę, jak aktor trzymający za rękę aktorkę - Azjatkę mówi do mnie czystą polszczyzną: „Dzień dobry!”. Miło słyszeć polską mowę na końcu świata. Grzecznie odpowiadam w języku ojczystym, na co słyszę: „Znam Pana tylko z telewizji”. Nasi są wszędzie...

Wyprawa po stolicy, Antananarivo. Młoda apatyczna żebraczka ze śpiącym parolatkiem. Wszędzie żebrzące dzieci. I kontrast: restauracja włoska, restauracja francuska, Irish Pub - tu przychodzą nie tylko cudzoziemcy, także miejscowe elity.

Na ulicach bardzo wiele motocykli. Szyld: „Agencja Pogrzebowa Madagaskaru” (sic!). Intensywny spacer w górę. Chrześcijański kościół - część „Narodowego Dziedzictwa” tego kraju, zbudowany w 1867 roku: upamiętnienie naszych braci w wierze zamordowanych w 1849 roku. Dla miejscowych władz byli oni wtedy przykładem „zewnętrznej ingerencji” w wewnętrzne sprawy Madagaskaru. Ludzie tłumnie wychodzą z niedzielnej mszy. Wszyscy są w maskach. Tutaj zaraza zebrała spore śmiertelne żniwo. Także wśród pracujących na wyspie polskich kapłanów. Czytam napisy na przykościelnych nagrobkach. James Hestie, zmarły w 1830.roku, negocjował zniesienie niewolnictwa na wyspie, a był, jak to określono „agentem rządu brytyjskiego”. 

W środku świątyni jeszcze spotkanie laikatu i kapłanów. Po obu stronach schodków za ogrodzeniem dzieciaki żebrzą. Jedno z nich płacze. Żebractwo tu wydaje się być ważną gałęzią gospodarki narodowej i jest chyba nieźle zorganizowane.

Na pobliskim podwórku dorośli z przejęciem grają w domino. Obserwuję funkcjonowanie publicznej ręcznej(!) pralni. Kamienna konstrukcja ,szereg stanowisk pracy, plastikowe balie. Pracują tu głównie kobiety, jest jeden mężczyzna, pranie jest z całej okolicy. Pranie, wyżymanie, wieszanie na dziesiątkach specjalnych palików, linek, balustrad wokół tej specyficznej pralni.

Pralnia rodem z minionej - tu aktualnej - epoki góruje nad bardzo nowoczesnym stadionem piłkarskim, pobudowanym na zamówienie władz przez Chińczyków przed dwoma laty, na fali narodowego entuzjazmu po sensacyjnym awansie Madagaskaru do ćwierćfinału Pucharu Afryki czyli mistrzostw kontynentu. A to historyczne miejsca:  tu, na południu dzisiejszej aglomeracji w XVII wieku powstała obecna stolica z pałacem królowej i osobnym(!) króla. Teraz mieszka tu trzy miliony ludzi, a system monarchiczny dobrze ponad wiek temu zlikwidowali kolonizatorzy z Francji. Ci się nie patyczkowali...

Spojrzenie daleko w dół na sztuczne jezioro Anosy, utworzone w 1833 roku.  I spojrzenie na mojego przewodnika - jest w koszuli z długim rękawem, kurtce i jeszcze na dodatek w kamizelce. Ja w t-shircie. Upał mocny, południe, jeszcze sporo chodzimy. Ja ociekam potem -w przeciwieństwie do niego...

 

 

Ludzie marzą o prądzie elektrycznym, a piesi żeby nie zginąć na drodze...

 

Tylko 15 % mieszkańców Madagaskaru ma dostęp do elektryczności. Tak twierdzą miejscowi. W miastach z elektryczności ma szczęście korzystać „aż” połowa mieszkańców. Jednak na wsi tylko co dwudziesty mieszkaniec.

 

Ostrzegają mnie tego dnia i w następnych przed grasującymi tu powszechnie w centrum kieszonkowcami. Portfel z tylnej kieszeni mam przełożyć do przedniej. To nie tylko problem stolicy. W całym kraju grasują bandyci kradnący - na zamówienie, w zorganizowany sposób - bydło. Moi rozmówcy narzekają na upadek „etyki zawodowej” rzezimieszków: kiedyś zabierali tylko bydło, teraz napadają wszystkich i zabierają wszystko.

Patrzę na wielki pomnik upamiętniający niepodległościowe powstanie z 1947 roku. Madagaskar uzyskał niepodległość 13 lat później, ale wpływy francuskie są tu dalej olbrzymie. To, że Air France była jedyną linią europejską, która tu latała w czasie COVID-u i dalej jest jedyną - to przykład tylko jeden z wielu.

Mijam siostrę zakonną w habicie. To normalny tutaj widok. Sporo dorosłych i dzieci ma na szyi krzyżyki. Widzę coś, co imituje postój taksówek. A na nim obdrapany Renault 4. Chyba z lat 1960-ch...

Dwóch mężczyzn paraduje w stolicy z ciężkimi workami na głowach – widok powszechny, ale raczej na afrykańskiej prowincji. Kobieta siedzi na ulicy i karmi dziecko piersią. Ludzie przechodzą tuż obok. Patrzę na malgaskie napisy: „polisy” czyli „policja". Albo „ommissariat” czyli nasz „komisariat”. Cóż, Polacy czują się tu dobrze także ze względów językowych...

 

Ruch uliczny jest tu specyficzny. Gdy na głównej ulicy Antananarivo wprowadzono sygnalizację świetlną, nagle bardzo wzrosła liczba wypadków! Ludzie tu przyzwyczajeni są do kierujących ruchem policjantów. Przechodzę przez pasy, jestem w połowie, ale tuż przede mną śmiga samochód. Auto ważniejsze jest tu niż pieszy. Przechodzień jest jak jednostka w wierszu komunisty Majakowskiego – „zerem”...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (06.06.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe