[Tylko u nas] Prof. G. Kucharczyk: Katolicka Nauka Społeczna w polskim Kościele zamarła
![[Tylko u nas] Prof. G. Kucharczyk: Katolicka Nauka Społeczna w polskim Kościele zamarła](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/91373/1663672774920351c1a5103bb255fc95.jpg)
– „Chrześcijanin jest teraz jakoby wezwany, by wejść w ten zimny, odczarowany świat, bez strachu i bez zastrzeżeń. Bezwzględność tego wezwania jest następnie zaakcentowana przez to, że pewna nie dająca się zaprzeczyć ucieczka katolików od rzeczywistości po Rewolucji Francuskiej urasta do rangi wzorca osobowego całej chrześcijańskiej postawy w przeszłości” - Hans Urs von Balthasar „Kim jest chrześcijanin?”. W Polsce są jeszcze chrześcijanie gotowi na takie wyzwanie?
– Całe mnóstwo. Jeżeli zaangażowanie we świat współczesny rozumiemy także jako pewną konfrontację z antyewangelicznymi prądami umysłowymi, o których mówił Św. Jan Paweł II, to takich chrześcijan jest u nas całkiem sporo. Fakt, że niektórzy katolicy w Polsce dali się zepchnąć na margines, ale jest bardzo duża grupa wierzących na serio. Wiara na serio niesie ze sobą także społeczne konsekwencje wiedzą o tym np. słuchacze Radia Maryja, którzy poddawani są ciągłemu ostracyzmowi i atakom słownym, lecz mimo to wierzą i ciągle się formują. Wielu Polaków z różnych środowisk chce trwać w wierze i konfrontować się z różnymi ideologiami nie dla samej konfrontacji, ale by budować cywilizację miłości.
– Ale czy są katolicy, którzy chcieliby wychodzić na trudne areopagi współczesności i dawać świadectwo wierze?
– Wydaje mi się, że są. Wystarczy wspomnieć co działo się dwa lata temu, gdy różne bojówki atakowały świątynie i przerywały nabożeństwa. Wtedy pojawiali się ludzie, którzy całymi nocami otaczali świątynie tworząc żywy mur ochrony i modlitwy, bo często modlili się wtedy na Różańcu. Od pewnego czasu ulice naszych miast i dróg pokryte są bilbordami nawiązującymi do treści naszej wiary. To inicjatywa prywatnego człowieka, który w ten sposób ewangelizuje.
– Katolicy w Polsce doznają dzisiaj jawnej przemocy symbolicznej?
– Oczywiście, przemoc nie jest ze strony państwa, ale ze strony środowisk wojującego laicyzmu, które próbują stygmatyzować katolików, spychać ich do statusu obywateli drugiej kategorii. Nie można mówić, że człowiek jest w pełni wolny w wyznawaniu swojej wiary, jeżeli przedstawiciele jednej z największych sił politycznych w Polsce zapowiadają tzw. opiłowywanie katolików z rzekomych przywilejów. Przemoc symboliczna jest także wtedy, gdy młody człowiek w auli Uniwersytetu Warszawskiego ku uciesze słuchającego go audytorium porównuje katolików do świń taplających się w błocie. Ci sami ludzie mówią równocześnie o tolerancji i poszanowaniu różnorodności.
– Ks. prof. Robert Skrzypczak bada naturę antychrysta i twierdzi, że jednym z jego znaków może być pewna moda na chrystianofobię, klimat pogardy i odrzucenia wierzących.
– Ks. prof. Skrzypczak jest teologiem. Patrząc okiem historyka mogę powiedzieć, że mniej więcej od czasów Oświecenia co jakiś czas mamy fale antykatolickiej nagonki, ucisku ludzi wierzących, wytwarzania przekonania, że aby być nowoczesnym, rozumnym, oświeconym, to trzeba nie być katolikiem, a najlepiej zerwać z Kościołem demonstracyjnie.
– Ależ to szczyt lenistwa intelektualnego. Ktoś nie czyta, nie myśli, tylko wrzeszczy antykościelny hejt i przez to ma być tym, który „wie więcej”?
– Ale już Chesterton dawno stwierdził, że ludzie uwielbiają mówić o Kościele, ale nienawidzą o nim słuchać. Jeżeli klimat kulturowy jest taki, że mówi się o Kościele jedynie w sensie pejoratywnym, to tym bardziej wielu ludzi uważa, że łatwo pójść tą drogą.
– Ale ile można wyważać te same drzwi. W tym tępym antychrześcijaństwie nie ma nic odkrywczego, heroicznego i mądrego. To klimat sowieckiego „Bezbożnika”.
– Ale kto o tym mówi? O tym nie mówią tak zwani influencerzy w internecie, tylko Pan to może powiedzieć, ja mogę potwierdzić. Może to potwierdzić autor podręcznika do Historii i Teraźniejszości prof. Wojciech Roszkowski, który jest teraz poddany ostracyzmowi. Ten podręcznik atakuje się właśnie dlatego, że jest szansa na przełamanie tego monopolu na zastraszanie i wykpiwanie ludzi wierzących.
– Coraz więcej Polaków nosi w sobie przekonanie, że to co miarodajne w społeczności religijnej, nie może być miarodajne w społeczności świeckiej, która powinna być laicka.
– Tutaj jest pytanie o Kościół rozumiany hierarchicznie, o nauczanie społeczne Kościoła. W ciągu ostatnich trzydziestu lat Katolicka Nauka Społeczna w polskim Kościele zamarła. W ważnych kwestiach biskupów nie ma, nie ma ich głosu. Ze strony Kościoła nie słychać nauczania co naprawdę oznacza neutralność światopoglądowa państwa, rozdział religii od państwa.
– Pewien biskup mówił mi, że myśl polityczna w KNS to najbardziej zaniedbana dziedzina Kościoła dzisiaj.
– Podzielam ten pogląd. Wielu hierarchów dało sobie wmówić przez stronę laicką, że trzeba milczeć, jeśli chodzi o ważne kwestie społeczne. Taki znak jak niedawna beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego jest zachętą by pójść za tym wybitnym księciem Kościoła w głoszeniu i przede wszystkim praktykowaniu KNS.
– „Zarówno Św. Jan Paweł II jak i Prymas Wyszyński zanurzeni było w „głębi Tysiąclecia”. Dzięki temu mieli historyczną perspektywę […] jak bardzo takiego spojrzenia brakuje nam dzisiaj!” - pisze Pan w swojej książce „Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji”.
– Wielkie dzieła Prymasa, które pozwoliły przejść przez to morze czerwone komunizmu jak Wielka Nowenna to zjawisko społeczne i polityczne, nie tylko religijne. Pytanie co stało się po 2005 roku, po śmierci Jana Pawła II. Kontynuacja dzieł tych wielkich Polaków i ludzi Kościoła po prostu zamarła. Natura nie lubi próżni, miejsce opuszczone przez Kościół często wypełnia ideologia programowo chrześcijanom wroga.
– Dzieła Prymasa sprzed wojny dotyczące rewolucji nie straciły nic na aktualności.
– To, co pisał ks. dr Stefan Wyszyński jeszcze przed wojną na temat rewolucji jest ciągle aktualne w ten sposób, że wskazywał on sferę kultury oraz sferę moralności jako kluczowe płaszczyzny, na których rozstrzyga się bój z rewolucją. Pisał, że najbardziej podatni na indoktrynację komunistyczną są ludzie pozbawieni zasad moralnych. Zwracał też na to uwagę abp. Fulton Sheen, który mówił, że ludzi od chrześcijaństwa nie tyle odstręczają prawdy wiary, co przykazania. Dlaczego niecałe dwa lata temu wybuchła ta furia związana z tzw. Strajkiem kobiet? Bo wyrok TK przypomniał ludziom pewne prawdy wiary: nie wolno zabijać innych ludzi, trzeba mieć świadomość konsekwencji „bezpiecznego seksu”.
– „Ludzie dziś otwarcie walczą o to, by pewne nieprawdy zostały powszechnie uznane – w nadziei, że wtedy staną się nowymi prawdami, nowym antychrześcijańskim objawieniem” - pisał Prymas.
– Mamy kolejną fazę rewolucji, o której mówił bł. Prymas już w 1967 roku tłumacząc naturę dwóch komunizmów. Z jednej strony był komunizm oficjalny, państwowy, materialistyczny i był ten nieoficjalny. Mowa o komunizmie kulturowym i tzw. nowej lewicy, która w tamtym czasie była zakochana m.in., w Mao Zadongu. Prymas już wtedy przed lewicą kulturową przestrzegał. Dzisiaj wiemy jak ważną rolę w dekonstruowaniu chrześcijańskiej Europy odegrali tacy komuniści kulturowi jak Gramsci czy Spinelli.
– W którym miejscu jest dzisiaj w Polsce rewolucja? Młode pokolenie cechują się zupełnym brakiem wyczucia religijnego.
– Niedługo będzie 20 lat od śmierci Jana Pawła II. Od tego czasu wyrosło nowe pokolenie ukształtowane przez różnych celebrytów internetowych, pokolenie które boleśnie doświadcza rozpadu swoich rodzin i rozwodów rodziców, ale jednocześnie to pokolenie jest konfrontowane z milczeniem Kościoła. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, kwestię jakości katechezy w szkole. W podręcznikach do katechezy zatwierdzonych przez Kościół pojawiają się takie teksty, że jedną z przyczyn wybuchu reformacji był, „rygoryzm katolicki”. Jeżeli dodamy do tego jak wielu katechetów ma problem z wiarą, to jakość przekazu wiary jest żadna. A właściwie to zachęta do niewiary lub obojętności. To nie jest tak, że są takie czasy i należy się z tym pogodzić. Otóż nie musi tak być, historia pokazuje, że zwycięstwa laicyzmu, to były zwycięstwa konkretnych ugrupowań parlamentarnych, które forsowały pewne rozwiązania zwłaszcza w edukacji, a potem już te kostki domina leciały. Działalność Prymasa Wyszyńskiego pokazuje jak wiele może zrobić jeden człowiek.
– Który „bożek sezonowy” jak pisał kard. Wyszyński jest dzisiaj w Polsce najgorszy?
– Myślę, że coś, co się nazywa „współcześniactwem”, czyli uleganie przekonaniu, że człowiek współczesny to jakiś osobny byt w sensie ontologicznym, dla którego można zmieniać np. nauczanie Kościoła w obszarze moralności małżeńskiej. Z tego rodzi się mania dostosowywania się, ale jak mówił Prymas Wyszyński w latach 60., kiedy zaczął się już wir reform posoborowych, „to nie ważne, że mowa Chrystusowa jest twarda, ważne że prowadzi do zbawienia”.
– Może najniebezpieczniejszy dzisiaj jest indyferentyzm, ludzie porzucając wiarę nie doznają rozdarcia metafizycznego, po prostu przechodzą dalej.
– Jak wiemy choćby z Apokalipsy, Pan Bóg mówi w dosłownej pisowni, „Ja rzygam tymi letnimi”. Obojętność to zawsze było największe zagrożenie także w różnych formach prześladowań. Najbardziej współodpowiedzialnymi sojusznikami prześladowców to ludzie obojętni (Chesterton). Tutaj dochodzimy znowu do pewnego wymiaru społecznego przeżywania wiary. Wiara nie jest sprawą elitarną i prywatną. Sam Prymas był atakowany za to, że jest „zbyt maryjny”, odwołuje się do ludowości, a za tym kryje się nacjonalizm. Prymas wiedział, że Kościół, by przetrwać musi być złączony z narodem, a naród z Kościołem.
– Tytułowa odsiecz z nieba, o której Pan pisze w książce potrzebna jest samej nowoczesności, która bardzo się pogubiła i ma problemy sama ze sobą?
– Z pewnością. Widzimy gołym okiem do czego doprowadziła sekularyzacja. W naszej cywilizacji europejskiej zawsze jest tak, że kryzys cywilizacji jest skutkiem kryzysu Kościoła. Cywilizacja katedr i uniwersytetów to cywilizacja chrześcijańska, która wyrosła „przy Kościele”. Jeśli źródło bije słabo, nurt rzeki nie jest silny.
– Kryzys Europy jest rzeczywistością, przed którą stają współcześni chrześcijanie, ale czy widzą w tym swoją szansę?
– Tak, są tacy chrześcijanie. Musimy jednak pamiętać, że wychodzenie z kryzysu to nie jest wydarzenie z dnia na dzień. To wymaga czasu, wytrwałości i systematyczności. Dla mnie symbolicznym wydarzeniem był obraz, kiedy w stolicy laickiej Francji płonęła katedra Notre Dame, i znaleźli się młodzi ludzie, którzy na klęczkach z różańcem w ręku omadlali tę świątynię.