Waldemar Krysiak: Kiedyś myślałem, że to Kościół jest zagrożeniem dla wolności. A to progresywna lewica chce cenzury

Kiedyś myślałem, że Kościół to zagrożenie dla wolności. Teraz jednak to lewica wprowadza cenzurę i szerzy dezinformację. Dlatego zeznaję w dwóch procesach przeciwko tęczowemu aktywiście. I te dwa procesy to nie koniec walki!
Cenzura Waldemar Krysiak: Kiedyś myślałem, że to Kościół jest zagrożeniem dla wolności. A to progresywna lewica chce cenzury
Cenzura / Pixabay.com

Kiedy byłem nastolatkiem, wierzyłem w pewną bzdurę, w którą wierzyło wtedy wielu nastolatków. Byłem wtedy przekonany, że największą opozycją wobec wolności, szczególnie wolności słowa, jest w Polsce Kościół katolicki. 15 lat temu świat był też innym miejscem. Nie istniały media społecznościowe, Internet dopiero raczkował, a na wsi, gdzie dorastałem, środowiska religijne nie stanowiły intelektualnej awangardy. Przeciwnie: starsze panie z grup modlitewnych były naszymi prostymi babciami, ksiądz reagował często histerycznie na nasze (przyznaję: często bezczelne) zachowanie, a szkolna katechetka była paskudną tyranką, szantażującą nas za każdą niezgodę z jej prostoliniowymi opiniami. Kiedy byłem nastolatkiem, łatwo więc było myśleć, że to ze środowisk religijnych wychodzi niebezpieczeństwo dla wolności.

 

Postępowe kłamstwa

Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. Styrany licznymi skandalami, ale też niesprawiedliwie szykanowany przez mainstreamowe media Kościół katolicki w Polsce nie rzuca dziś żadnego cienia na nasze swobody. Ciemno jest natomiast tam, gdzie dumnie stoi lewica. Albowiem ci, którzy jeszcze półtorej dekady temu opowiadali się za nauką i wolnością słowa, dzisiaj opowiadają się za histerią i cenzurą. Postępowi działacze chcieliby nas wsadzać do więzienia za myślozbrodnie, każda krytyka odbierana jest jako mowa nienawiści, a emocje zastąpiły fakty.

Dlatego właśnie mit tak zwanych stref wolnych od LGBT mógł wybrzmieć kłamliwym echem w mediach, szczególnie tych zagranicznych. Kiedy czytamy więc zachodnie żurnale, dowiadujemy się, że Polska ogłosiła osoby nieheteroseksualne i transwestytów nieproszonymi we własnym kraju. „Prawie 1/3 Polski zadecydowała, że nieheteronormatywni są nieproszeni” – to dosłowny cytat z niemieckojęzycznych publikacji na temat histerii rozniesionej po świecie przez Bartka Staszewskiego. Prorodzinne uchwały, które nie zmieniały praw polskich obywateli, zostały wyniesione do rangi ogrodów i restauracji, z których w latach 30. wypychano w Niemczech Żydów. Kiedy więc w Berlinie czy Zurychu wspomina się Polskę, ludzie pytają się zmartwionym głosem: to ten kraj, gdzie do więzienia wsadzają gejów za ich orientację?

Postępowi aktywiści nie ograniczają się jednak do dezinformacji. Uderzają również z frontu przemocowej statolatrii: jeżeli się z nami nie zgadzacie, to zegniemy rękę państwa, by zamknęła wam usta! Z jednej strony niby różnorodność, z drugiej strony monolit opinii. Różnorodność wszak liczy się tylko, jeżeli jest to różnorodność fetyszów, parafilii i zboczeń.

 

Myliłem się

Kiedy więc wspominam swoje przekonania sprzed 15 lat, bawi mnie, jak bardzo nie miałem racji. Nie mam jednak wielkiej pretensji do świata ani samego siebie: kto mógł przewidzieć, że cenzura nie wyjdzie od jednej z największych, najstarszych organizacji na świecie, a od śmiesznych dziewczynek z kolorowymi włosami i chudych chłopców, obrażonych na Polskę za to, że nie akceptował ich własny ojciec? Może mądrzejsi ode mnie, ale nie ja i nie większość mojego pokolenia! My nie mieliśmy pojęcia!

Zamiast jednak biadolić, że kompletnie się myliłem, dopasowuję się do rzeczywistości. Staram się walczyć z histerią i cenzurą. Bo świat czystych emocji to czysty chaos, a bez wolności słowa nie ma żadnych innych wolności. My, ludzie – zwierzęta wyniesione ponad inne językiem – bez swobodnej mowy nie możemy wszak swobodnie myśleć i działać.

 

Procesy przeciwko Bartowi Staszewskiemu

Jak poinformowałem kilka tygodni temu w moich mediach społecznościowych, jestem świadkiem w dwóch procesach przeciwko Bartkowi Staszewskiemu, który rozpropagował mit tzw. stref wolnych od LGBT. Oba procesy wytaczane są przez regiony, które ucierpiały przez haniebne działania tęczowego aktywisty.

Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak: pierwszy proces został rozłożony na dwie części. Podczas pierwszego posiedzenia nie mogłem być w Polsce i zeznawałem online. By dopełnić formalności – polskie procesy muszą mieć miejsce w Polsce, nawet jeżeli są wirtualne – musi odbyć się druga część, w której będę zeznawał z terenu ojczyzny.

 

Ideologia LGBT

Dzięki moim zeznaniom sąd uznał, że możliwe jest, iż istnieje ideologia LGBT sterująca Staszewskim. On i inni tęczowi aktywiści twierdzą, że to nie tak i że działają tylko w obronie bliżej nieokreślonych, szumnych haseł o prawach człowieka, tolerancji i miłości. Ja byłem w stanie przedstawić argumenty za tym, że to bzdura. Dlatego sąd zdecydował się na powołanie biegłego, który w drugiej części procesu wyrazi swoją opinię. Druga część sprawy miała się odbyć parę tygodni temu, została jednak jeszcze odłożona na obecnie nieokreślony termin. Prawdopodobnie pod koniec tego lub na początku następnego roku.

Drugi proces werdyktu też jeszcze nie zna: sąd bowiem poprosił naszą strony o dostarczenie dowodów pokazujących, iż działania Staszewskiego przyczyniły się w mediach, szczególnie zagranicznych, do powstania fałszywego, zakrzywionego obrazu o Polsce. Media wirtualne działają tak, że to, co było wczoraj, jest zeszłorocznym śniegiem i trudniej jest czasem pokazać, jak wyglądały wiadomości sprzed roku, dwóch. Szukając więc jasnych, dobitnych przykładów szkodliwych skutków działalności Staszewskiego, zmuszeni byliśmy poprosić o przedłużenie terminu. Udało nam się jednak znaleźć w naszej opinii oczywiste przykłady tego, jak mit Bartka zrodził inne, jeszcze gorsze mity. Dowody przesłaliśmy do sądu i czekamy na jego reakcję.

 

Życzcie mi szczęścia

Pierwsza sprawa będzie więc miała jeszcze część drugą, a druga czeka na opinie prawników. Życzcie nam szczęścia! Jak Bóg da, może coś z tego wyjdzie!

 

I na koniec: dzisiaj zgodziłem się też na uczestnictwo w trzeciej sprawie. Tym razem będę bronił katolickiej organizacji, którą tęczowi aktywiści ciągają po sądach, by zastraszyć do zmiany zdania. O tym jednak innym razem: jeszcze wczoraj wszak nie wiedziałem, że będę częścią i tej historii. Obiecuję informować Was, drodzy czytelnicy, na bieżąco.


 

POLECANE
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane

Niemieckie służby opublikowały raport dotyczący sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Podano dane.

Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego tylko u nas
Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego

Przy ulicy Lisa-Fittko-Straße w Berlinie miało powstać 215 mieszkań socjalnych. Koszty wynajmu mieszkań to jeden z najważniejszych tematów i bolączką niemieckiej stolicy.

Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost z ostatniej chwili
Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost

Nikt do tej pory nie zgłosił się po odebranie ciała Jacka Jaworka. Prokuratura czeka na decyzję rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że potrójnego zabójcę z Borowców będzie musiała pochować opieka społeczna.

Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę z ostatniej chwili
Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę

Tuż przed startem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu policja zdecydowała o pilnej ewakuacji placu nieopodal trasy pochodu sportowców.

Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę z ostatniej chwili
Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę

Minister Finansów Andrzej Domański zapowiedział w Sejmie, że od 1 stycznia 2025 roku zlikwidowana zostanie składka zdrowotna dla przedsiębiorców od sprzedaży środków trwałych.

Znany program znika z TVP2 po 33 latach z ostatniej chwili
Znany program znika z TVP2 po 33 latach

Po ponad 30 latach z anteny TVP2 znika "Panorama". Nowa "Panorama" ma mieć teraz nową formułę i będzie emitowana w TVP Info.

Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury z ostatniej chwili
Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury

Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wycofaniu zarzutów wobec Adama "Nergala" Darskiego i jego współpracowników dotyczących znieważenia polskiego godła.

Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni z ostatniej chwili
Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni

Łazik Perseverance dokonał na Marsie niezwykłego odkrycia. Chodzi o skałę o nazwie "Cheyava Falls", która może zawierać ślady dawnego życia na Czerwonej Planecie.

REKLAMA

Waldemar Krysiak: Kiedyś myślałem, że to Kościół jest zagrożeniem dla wolności. A to progresywna lewica chce cenzury

Kiedyś myślałem, że Kościół to zagrożenie dla wolności. Teraz jednak to lewica wprowadza cenzurę i szerzy dezinformację. Dlatego zeznaję w dwóch procesach przeciwko tęczowemu aktywiście. I te dwa procesy to nie koniec walki!
Cenzura Waldemar Krysiak: Kiedyś myślałem, że to Kościół jest zagrożeniem dla wolności. A to progresywna lewica chce cenzury
Cenzura / Pixabay.com

Kiedy byłem nastolatkiem, wierzyłem w pewną bzdurę, w którą wierzyło wtedy wielu nastolatków. Byłem wtedy przekonany, że największą opozycją wobec wolności, szczególnie wolności słowa, jest w Polsce Kościół katolicki. 15 lat temu świat był też innym miejscem. Nie istniały media społecznościowe, Internet dopiero raczkował, a na wsi, gdzie dorastałem, środowiska religijne nie stanowiły intelektualnej awangardy. Przeciwnie: starsze panie z grup modlitewnych były naszymi prostymi babciami, ksiądz reagował często histerycznie na nasze (przyznaję: często bezczelne) zachowanie, a szkolna katechetka była paskudną tyranką, szantażującą nas za każdą niezgodę z jej prostoliniowymi opiniami. Kiedy byłem nastolatkiem, łatwo więc było myśleć, że to ze środowisk religijnych wychodzi niebezpieczeństwo dla wolności.

 

Postępowe kłamstwa

Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. Styrany licznymi skandalami, ale też niesprawiedliwie szykanowany przez mainstreamowe media Kościół katolicki w Polsce nie rzuca dziś żadnego cienia na nasze swobody. Ciemno jest natomiast tam, gdzie dumnie stoi lewica. Albowiem ci, którzy jeszcze półtorej dekady temu opowiadali się za nauką i wolnością słowa, dzisiaj opowiadają się za histerią i cenzurą. Postępowi działacze chcieliby nas wsadzać do więzienia za myślozbrodnie, każda krytyka odbierana jest jako mowa nienawiści, a emocje zastąpiły fakty.

Dlatego właśnie mit tak zwanych stref wolnych od LGBT mógł wybrzmieć kłamliwym echem w mediach, szczególnie tych zagranicznych. Kiedy czytamy więc zachodnie żurnale, dowiadujemy się, że Polska ogłosiła osoby nieheteroseksualne i transwestytów nieproszonymi we własnym kraju. „Prawie 1/3 Polski zadecydowała, że nieheteronormatywni są nieproszeni” – to dosłowny cytat z niemieckojęzycznych publikacji na temat histerii rozniesionej po świecie przez Bartka Staszewskiego. Prorodzinne uchwały, które nie zmieniały praw polskich obywateli, zostały wyniesione do rangi ogrodów i restauracji, z których w latach 30. wypychano w Niemczech Żydów. Kiedy więc w Berlinie czy Zurychu wspomina się Polskę, ludzie pytają się zmartwionym głosem: to ten kraj, gdzie do więzienia wsadzają gejów za ich orientację?

Postępowi aktywiści nie ograniczają się jednak do dezinformacji. Uderzają również z frontu przemocowej statolatrii: jeżeli się z nami nie zgadzacie, to zegniemy rękę państwa, by zamknęła wam usta! Z jednej strony niby różnorodność, z drugiej strony monolit opinii. Różnorodność wszak liczy się tylko, jeżeli jest to różnorodność fetyszów, parafilii i zboczeń.

 

Myliłem się

Kiedy więc wspominam swoje przekonania sprzed 15 lat, bawi mnie, jak bardzo nie miałem racji. Nie mam jednak wielkiej pretensji do świata ani samego siebie: kto mógł przewidzieć, że cenzura nie wyjdzie od jednej z największych, najstarszych organizacji na świecie, a od śmiesznych dziewczynek z kolorowymi włosami i chudych chłopców, obrażonych na Polskę za to, że nie akceptował ich własny ojciec? Może mądrzejsi ode mnie, ale nie ja i nie większość mojego pokolenia! My nie mieliśmy pojęcia!

Zamiast jednak biadolić, że kompletnie się myliłem, dopasowuję się do rzeczywistości. Staram się walczyć z histerią i cenzurą. Bo świat czystych emocji to czysty chaos, a bez wolności słowa nie ma żadnych innych wolności. My, ludzie – zwierzęta wyniesione ponad inne językiem – bez swobodnej mowy nie możemy wszak swobodnie myśleć i działać.

 

Procesy przeciwko Bartowi Staszewskiemu

Jak poinformowałem kilka tygodni temu w moich mediach społecznościowych, jestem świadkiem w dwóch procesach przeciwko Bartkowi Staszewskiemu, który rozpropagował mit tzw. stref wolnych od LGBT. Oba procesy wytaczane są przez regiony, które ucierpiały przez haniebne działania tęczowego aktywisty.

Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak: pierwszy proces został rozłożony na dwie części. Podczas pierwszego posiedzenia nie mogłem być w Polsce i zeznawałem online. By dopełnić formalności – polskie procesy muszą mieć miejsce w Polsce, nawet jeżeli są wirtualne – musi odbyć się druga część, w której będę zeznawał z terenu ojczyzny.

 

Ideologia LGBT

Dzięki moim zeznaniom sąd uznał, że możliwe jest, iż istnieje ideologia LGBT sterująca Staszewskim. On i inni tęczowi aktywiści twierdzą, że to nie tak i że działają tylko w obronie bliżej nieokreślonych, szumnych haseł o prawach człowieka, tolerancji i miłości. Ja byłem w stanie przedstawić argumenty za tym, że to bzdura. Dlatego sąd zdecydował się na powołanie biegłego, który w drugiej części procesu wyrazi swoją opinię. Druga część sprawy miała się odbyć parę tygodni temu, została jednak jeszcze odłożona na obecnie nieokreślony termin. Prawdopodobnie pod koniec tego lub na początku następnego roku.

Drugi proces werdyktu też jeszcze nie zna: sąd bowiem poprosił naszą strony o dostarczenie dowodów pokazujących, iż działania Staszewskiego przyczyniły się w mediach, szczególnie zagranicznych, do powstania fałszywego, zakrzywionego obrazu o Polsce. Media wirtualne działają tak, że to, co było wczoraj, jest zeszłorocznym śniegiem i trudniej jest czasem pokazać, jak wyglądały wiadomości sprzed roku, dwóch. Szukając więc jasnych, dobitnych przykładów szkodliwych skutków działalności Staszewskiego, zmuszeni byliśmy poprosić o przedłużenie terminu. Udało nam się jednak znaleźć w naszej opinii oczywiste przykłady tego, jak mit Bartka zrodził inne, jeszcze gorsze mity. Dowody przesłaliśmy do sądu i czekamy na jego reakcję.

 

Życzcie mi szczęścia

Pierwsza sprawa będzie więc miała jeszcze część drugą, a druga czeka na opinie prawników. Życzcie nam szczęścia! Jak Bóg da, może coś z tego wyjdzie!

 

I na koniec: dzisiaj zgodziłem się też na uczestnictwo w trzeciej sprawie. Tym razem będę bronił katolickiej organizacji, którą tęczowi aktywiści ciągają po sądach, by zastraszyć do zmiany zdania. O tym jednak innym razem: jeszcze wczoraj wszak nie wiedziałem, że będę częścią i tej historii. Obiecuję informować Was, drodzy czytelnicy, na bieżąco.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe