Niemieckie porty były najważniejsze. Teraz rośnie znaczenie Gdyni

W efekcie akcje Gdyni i Gdańska poszły mocno w górę, a port w Gdyni stał się głównym i strategicznym terminalem przeładunkowym dla wojskowego sprzętu.
Bałtycki Terminal Kontenerowy jest coraz bardziej popularny, a przeładunki wojskowe odbywają się praktycznie cały czas. Największy z nich miał miejsce w czerwcu, kiedy wyładowano 1,5 tys. sztuk rozmaitego sprzętu wojskowego.
Chińczycy próbowali położyć ręce na polskim terminalu. Ostatecznie jednak to się nie udało i w grze pozostali Filipińczycy, za którymi dyskretnie stoją Amerykanie.
Do sprawy odniósł się Wojciech Szymulewicz, prezes BCT.
- Z terminala o znaczeniu stricte komercyjnym staliśmy się terminalem podwójnego znaczenia. Nasi sojusznicy zaczęli coraz chętniej korzystać z naszych usług. Ostatnie lata potwierdzają ten trend. Jesteśmy coraz bardziej skoncentrowani na wykonywaniu usług przeładunkowych dla wojsk NATO, co jest zauważalne również medialnie. Obserwujemy również widoczną aktywność marynarek wojennych sojuszników. Niedawno w Gdyni gościły na przykład okręty hiszpańskiej i duńskiej marynarki. Znaczenie portu wyraźnie rośnie i to w tempie imponującym - podkreślił.
Popularność polskiego portu
W ostatnich miesiącach wzrasta aktywność sojuszników NATO, co jest zauważalne za sprawą popularności gdyńskiego portu.
Amerykanie publikują wiele zdjęć w mediach społecznościowych, pokazując aktualne dostawy. Okazują tym samym prawdopodobnie sympatię wobec Europy, Polski i samej Gdyni.
- Mogę powiedzieć, że następny rok będzie również okresem dość intensywnej współpracy z wojskami NATO w tym względzie. Przez lata wypracowaliśmy wysokie standardy bezpieczeństwa, przez co cieszymy się zaufaniem wojsk sojuszniczych oraz polskich sił zbrojnych - dodał prezes BCT.
Wciąż jednak istnieje zagrożenie ze strony chińskiej. W niemieckim dzienniku "Tagesschau" pojawiła się wzmianka o przejęciu udziałów w spółce HHLA w Hamburgu. Terminalem kontenerowym zarządza chiński operator COSCO. Niemcy mieli dogadywać się z Chińczykami odnośnie współpracy przy inwestowaniu w porty polskie (w Gdyni i Gdańsku).
O sprzedaży udziałów w terminalu kontenerowym w Hamburgu zdecydował kanclerz Scholz. Po protestach Chińczykom udało się przejąć tylko 25 proc., zamiast 35 proc. jak planowano.
Pojawiły się pewne obawy, czy scenariusz nie powtórzy się także w Gdyni. Podnosi się, że polskie porty są chronione przez prawo, co powinno uniemożliwić przejecie właścicielskie.
Okazuje się jednak, że nie jest to do końca prawdą. W Gdyni znajduje się bowiem chińska firma Hutchison Ports z własnym terminalem. Funkcjonuje ona na terenie ponad 20 hektarów.