Prowadzący zadał pytanie o aborcję. Kompromitacja poseł od Hołowni

- Chciałbym wykazać, że referendum w sprawie aborcji nie będzie. Kto zarządza w Polsce referendum? - zapytał.
W tym miejscu Hennig-Kloska udzieliła niepoprawnej odpowiedzi, twierdząc, że dzieje się to z udziałem marszałka Sejmu, a "rozpisuje to prezydent".
Dziennikarz szybko wyprowadził ją z błędu.
- Nie, Sejm bezwzględną większością głosów w obecności minimum 230 posłów - powiedział.
Parlamentarzystka wyjaśniła, dlaczego jej zdaniem konieczne jest referendum. Stwierdziła, że nawet jeżeli ustawa liberalizująca prawo aborcyjne znajdzie się na biurku prezydenta do podpisu, to i spotka się ze sprzeciwem.
"Referendum"
Dodała, że decyzję tę powinien podjąć Sejm lub społeczeństwo.
- W konstytucji wpisana jest demokracja bezpośrednia jako najwyższy mandat. Skoro politycy od 30 lat nie potrafią się porozumieć w kwestii aborcji, związków partnerskich, czy małżeństw jednopłciowych, to po prostu trzeba sięgnąć po najwyższy mandat. Dając silny mandat, porządkujemy sprawę aborcji raz na zawsze. Prawica kiedyś wróci do władzy i nie będzie mogła wtedy łatwo tego zmienić, bo ciężko podnosi się rękę na mandat społeczny. Do tej pory na referendalne decyzje Polaków nikt ręki nie podnosił - przyznała posłanka Hołowni.
Politycy PSL i Polski 2050 uważają, że tylko referendum jest skutecznym sposobem na zniesienie zakazu aborcji. Podkreślają, że nawet jeżeli opozycja miałaby większość i poparła liberalizację, to i tak przeszkodzi w tym prezydent Andrzej Duda.
Liderzy wspomnianych ugrupowań zapowiedzieli, że głos musi otrzymać społeczeństwo, by ostatecznie mogło odbyć się referendum w tej sprawie.
Złamanie konstytucji
Sprawa aborcji eugenicznej od której rozpoczęła się histeria środowisk proaborcyjnych został rozstrzygnięta "raz na zawsze" orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał przesłankę eugeniczną do aborcji za niezgodną z konstytucją. Jest to orzeczenie zgodne z linią orzeczniczą poprzednich Trybunałów Konstytucyjnych i wynika z zapisanej w konstytucji ochrony życia. W sensie formalnym nie da się tego zmienić bez zmiany konstytucji, bądź jej złamania.
Warto przypomnieć, że mówimy tu o środowiskach, które miały "walczyć w obronie konstytucji"