[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Gdzie jest cesarz Unii?

Niektórzy argumentują, że Unia Europejska to nie imperium, bo nie ma cesarza. OK. To prawda, według klasycznego modelu powinna mieć cesarza. Cesarz to symbol.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Gdzie jest cesarz Unii?
/ Foto T. Gutry

Ale – można argumentować – żyjemy w innych czasach. Kiedyś władca otaczany był mistyką. Często był niedostępny. Sułtanów czy kalifów zamykano nawet w haremach. A często również oni sami chowali się, podczas gdy ich urzędnicy – wezyrowie i inni – prowadzili politykę w ich imieniu. Władcy chowali się i zza kurtyny przysłuchiwali się choćby odprawie zagranicznych posłów. Mistyka najjaśniejszego pana w kulturze europejskiej to klucz do zrozumienia esencji monarchii. Niektórzy królowie chrześcijańscy faktycznie chowali się przed podwładnymi, starali się być niedostępni. Ale nawet ci najwięksi samotnicy przecież dopuszczali przed swój majestat ludzi w ramach audiencji. Ponadto od wczesnego średniowiecza królewskim obowiązkiem i przywilejem było sądzenie podwładnych, osobiste dbanie o sprawiedliwość, rozsądzanie sporów, co zwykle trzeba było robić bezpośrednio.

Nawet za Ludwika XIV, króla Francji, pozwalano prostym ludziom wałęsać się po Wersalu i jego ogrodach, aby oglądać króla. W ten sposób monarcha mógł sobie wyobrażać, że przestawał z ludem.
Naturalnie były tego limity. Jest takie powiedzenie: „familiarity breeds contempt”, co oznacza, że „zażyłość rodzi pogardę”. Albo pokrewne: „no one knows a man better than his butler” – „nikt nie zna człowieka lepiej niż jego własny kamerdyner”. Oznacza to, że zdawano sobie sprawę z tego, że mistyka monarchy była zagrożona spoufalaniem się i że najbardziej intymne sprawy powinny zostać ukryte – stąd zapotrzebowanie na wierną służbę. Osobiści służący monarchy chronili go przed plotkami i jadowitymi jęzorami, które godziły w mistykę monarchy. Teraz nic takiego nie istnieje; właściwie nic nie udałoby się utrzymać w tajemnicy. Teraz wszystko jest na wierzchu. Każdy w liberalnej demokracji o wszystkim dyskutuje. O władcy też. Każdy służący czy oficjał potencjalnie może zostać zdrajcą i sprzedać do mediów smakowite kąski z życia rodziny królewskiej czy cesarskiej.

Proszę popatrzeć na dynastię Windsorów, czyli von Sachsen-Coburg-Gotha. Tabloidy żyją wręcz z plotek i skandali. Trudno powiedzieć, że osoba choćby króla Karola III jest przez ogół uważana za świętą czy nawet „namaszczoną”. A nawet jego matka, twarda i dobrze zahartowana w boju Elżbieta II za taką była uważana. Na pewno szanowano ją, ale przecież nawet jej pozycja była stale podkopywana. Liberalizm dopuszcza wolną prasę, która żeruje głównie na skandalach, bo te się sprzedają najlepiej w systemie kapitalistycznym. Naturalnie są wyjątki. Na przykład podczas moich prawie 40-letnich studiów nad Japonią (fascynacji nią i wizytami tam) nie przypominam sobie, aby „liberalizm” japoński zaowocował pluciem na cesarza i jego rodzinę. Wręcz przeciwnie. Pamiętam, kiedy czytelnicy uznali za krytyczny opublikowany w jednej z gazet opis kreacji, w którą ubrała się żona następcy tronu. Wybuchła prawdziwa burza. Zwykle taka obraza owocowała natychmiastową reakcją orientacji patriotycznej, wręcz szowinistycznej. Mam na myśli yakuzę, czyli gangsterów z podziemia kryminalnego. Podjeżdżali oni do takiej redakcji i obrzucali ją butelkami z benzyną. W gorszych wypadkach „gryzipiórki” znikały. No ale – mimo obietnic pewnego elektryka reprezentującego w kluczowym okresie Solidarność – ani w Polsce, ani w Europie nie mamy jeszcze „drugiej Japonii”. Tymczasem w Europie mamy „Europę”, czyli dyktaturę przyjemności, czyli nihilizm, czyli relatywizm moralny, czyli liberalizm. Właściwie nie ma nic świętego, nawet Holocaust jest pod ostrzałem – im głośniej o sprawie Palestyńczyków i Palestyny. No, LGBT, czyli homoseksualiści i inni wesołkowie są dla lewaków proletariatem zastępczym i dlatego od nich wara, ale trudno się spodziewać, że ktoś taki zostanie „cesarzem Europy”. Niektórzy się śmieli, że Donald Tusk to „król Europy”, ale to była farsa. Jak tu wykreować mistykę monarszą?

Notabene, część rodu Habsburgów popierała Wspólnotę Europejską, a potem Unię Europejską, dla niektórych struktura ta była nadzieją na przywrócenie Imperium. Pamiętam, że bardzo dawno temu Otto von Habsburg, syn ostatniego monarchy austro-węgierskiego cesarza bł. Karola I (1887–1922), argumentował, aby językiem obrad Parlamentu Europejskiego była łacina. Został zresztą eurodeputowanym. Był powszechnie poważany, pokazywał się wszędzie, gdzie była potrzeba, pomagał choćby podczas powstania węgierskiego w 1956 roku czy kryzysu na granicy węgiersko-austriackiej w 1989 roku. Znał chyba wszystkie języki swoich poddanych, w tym polski. Zresztą nawet zawitał w PRL-u na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jego młodszy brat Rudolf, pilot myśliwca w RAF podczas II wojny światowej, opowiadał, że chodziło o powtórny pogrzeb Jagiellonów na Wawelu (po pracach archeologicznych). Zresztą rodzina nadal utrzymuje kontakty z Polską. Na przykład, opowiadał mi Karl (ur. 1961), najstarszy syn zmarłego już Otto, że kilkanaście lat temu został zaproszony do Nieświeża, gdzie dyktator Łukaszenka odnowił pięknie zamek Radziwiłłów. Jednak nie zadbano o porządne odnowienie zabytku i z powodu wielkiej burzy podmyło fundamenty, woda z fosy dostała się do katakumb i trumny zaczęły pływać po podziemiach książęcej siedziby. Proszono, aby Karl coś doradził, ponieważ jest on kuratorem-właścicielem największej krypty-nekropolii rodzinnej w Europie, grobów familii Habsburgów. Jego rada była taka, żeby Białoruś przywróciła stan Nieświeża i jego podziemi do takiego, jaki był za Rzeczpospolitej.

To karkołomna propozycja, bo pewnie żeby tak się stało, trzeba by przywrócić Rzeczpospolitą, a nie czekać na potomków czekistów, aby zadbali właściwie o zabytki. Chociaż z drugiej strony, faktycznie białoruskie KGB odnowiło dwór rodziny Dzierżyńskich, gdzie odbywają się obecnie uroczystości promocyjne. Niestety tam nie udało mi się wleźć, a więc nie znam tego z autopsji. W każdym razie nie zanosi się na to, że cesarzem UE stanie się Karl von Habsburg. Jak twierdzi żydowski prawicowiec Yoram Hazony, obecnie cesarzem UE jest prezydent USA, czyli Joe Biden (Yoram Hazony, The Virtue of Nationalism, First Edition, New York: Basic Books, 2018). Może cesarza nie ma, ale eurokraci to janczarzy z imperium osmańskiego albo nawet mandaryni z cesarstwa Qing w Chinach. Rządzą oni w siedmiu instytucjach unijnych. Po pierwsze we Frankfurcie, gdzie jest Europejski Bank Centralny; po drugie w Parlamencie Europejskim w Brukseli i Strasburgu; w Radzie UE w Brukseli i Luksemburgu; w Radzie Europy i Komisji Europejskiej w Brukseli; oraz w końcu w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskim Trybunale Obrachunkowym (European Court of Auditors) w Luksemburgu.
Decentralizacja tak jak w Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego, chociaż o tym imperium przywykło mówić się – „Bruksela” i jednym tchem – „Berlin”. Jaki cesarz, takie cesarstwo. Na razie to wystarczy, aby wszystkich trzymać w ryzach.

Waszyngton, DC, 1 marca 2023 r.
Intel z DC

 

 

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Rekordowy atak Rosji tuż przy polskiej granicy. Ponad 700 dronów nad Ukrainą z ostatniej chwili
Rekordowy atak Rosji tuż przy polskiej granicy. Ponad 700 dronów nad Ukrainą

W nocy z wtorku na środę rosyjska armia przeprowadziła największy jak dotąd zmasowany atak na Ukrainę, wystrzeliwując aż 728 dronów i 13 rakiet. Głównym celem był Łuck w obwodzie wołyńskim, położony zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską.

Pilny komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Pilny komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Nad Polskę będzie napływała bardzo wilgotna masa powietrza polarnego morskiego. Na przeważającym obszarze kraju środowisko atmosferyczne zmieni się na chłodniejsze. Intensywne deszcze w centrum i na południu kraju stwarzają ryzyko powodzi, na niektórych obszarach obowiązuję III stopień zagrożenia.

Intensywne opady w Polsce. W ministerstwie sztab kryzysowy z udziałem premiera z ostatniej chwili
Intensywne opady w Polsce. W ministerstwie sztab kryzysowy z udziałem premiera

Na środę rano w siedzibie MSWiA zwołano sztab kryzysowy w związku z zapowiadaną kumulacją opadów deszczu. W posiedzeniu sztabu wziął udział premier Donald Tusk, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, szef MSWiA Tomasz Siemoniak, minister infrastruktury Dariusz Klimczak i minister Marcin Kierwiński.

Deklaracja Hołowni. Wymowny wpis Tuska z ostatniej chwili
"Deklaracja Hołowni". Wymowny wpis Tuska

We wtorek po godz. 21 premier Donald Tusk opublikował wpis, w którym odniósł się do marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Pisze o "wyjaśnieniach i deklaracji".

Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony z ostatniej chwili
Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony

Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że Władimir Putin opowiada bzdury i nie szanuje ludzkiego życia. Powtórzył też, że nie jest z niego zadowolony, i potwierdził, że wyśle broń defensywną Ukrainie.

Seryjny samobójca grasuje w Rosji tylko u nas
Seryjny samobójca grasuje w Rosji

W każdy kraju – znamy to choćby z Polski – zdarzają się zagadkowe samobójstwa. Czy też tragiczne zgony w niewyjaśnionych okolicznościach. Dotyka to nieszczęście urzędników, oficerów, polityków, menedżerów. Ale w Rosji po wybuchu pełnoskalowej wojny z Ukrainą seryjny samobójca zbiera żniwo bogate jak nigdy.

Powstańcy chcą, aby koncert (Nie)zakazane piosenki poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP z ostatniej chwili
Powstańcy chcą, aby koncert "(Nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP

Powstańcy Warszawscy apelują do władz Telewizji Polskiej w likwidacji, aby tegoroczny koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. TVP odpowiedziało w lakoniczny sposób.

NFZ wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał pilny komunikat

Fałszywe SMS-y i e-maile o zwrocie składek wyłudzają dane – ostrzega NFZ. Sprawdź, jak nie dać się oszukać.

Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO] z ostatniej chwili
Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO]

Blisko tragedii było na przejeździe kolejowym w Inowrocławiu. Kierowca miejskiego autobusu wjechał na tory między zamykające się szlabany, ignorując czerwone światło. Świadkami groźnej sytuacji był policyjny patrol.

Poradnik prawny dla obrońców granic z ostatniej chwili
Poradnik prawny dla obrońców granic

Sytuacja na granicy polsko-niemieckiej staje się coraz bardziej napięta z powodu zwiększającej się liczby przybywających do Polski z tego kierunku imigrantów. Nowy poradnik Ordo Iuris podpowiada, jak działać bezpiecznie w czasie przywróconych kontroli.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Gdzie jest cesarz Unii?

Niektórzy argumentują, że Unia Europejska to nie imperium, bo nie ma cesarza. OK. To prawda, według klasycznego modelu powinna mieć cesarza. Cesarz to symbol.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Gdzie jest cesarz Unii?
/ Foto T. Gutry

Ale – można argumentować – żyjemy w innych czasach. Kiedyś władca otaczany był mistyką. Często był niedostępny. Sułtanów czy kalifów zamykano nawet w haremach. A często również oni sami chowali się, podczas gdy ich urzędnicy – wezyrowie i inni – prowadzili politykę w ich imieniu. Władcy chowali się i zza kurtyny przysłuchiwali się choćby odprawie zagranicznych posłów. Mistyka najjaśniejszego pana w kulturze europejskiej to klucz do zrozumienia esencji monarchii. Niektórzy królowie chrześcijańscy faktycznie chowali się przed podwładnymi, starali się być niedostępni. Ale nawet ci najwięksi samotnicy przecież dopuszczali przed swój majestat ludzi w ramach audiencji. Ponadto od wczesnego średniowiecza królewskim obowiązkiem i przywilejem było sądzenie podwładnych, osobiste dbanie o sprawiedliwość, rozsądzanie sporów, co zwykle trzeba było robić bezpośrednio.

Nawet za Ludwika XIV, króla Francji, pozwalano prostym ludziom wałęsać się po Wersalu i jego ogrodach, aby oglądać króla. W ten sposób monarcha mógł sobie wyobrażać, że przestawał z ludem.
Naturalnie były tego limity. Jest takie powiedzenie: „familiarity breeds contempt”, co oznacza, że „zażyłość rodzi pogardę”. Albo pokrewne: „no one knows a man better than his butler” – „nikt nie zna człowieka lepiej niż jego własny kamerdyner”. Oznacza to, że zdawano sobie sprawę z tego, że mistyka monarchy była zagrożona spoufalaniem się i że najbardziej intymne sprawy powinny zostać ukryte – stąd zapotrzebowanie na wierną służbę. Osobiści służący monarchy chronili go przed plotkami i jadowitymi jęzorami, które godziły w mistykę monarchy. Teraz nic takiego nie istnieje; właściwie nic nie udałoby się utrzymać w tajemnicy. Teraz wszystko jest na wierzchu. Każdy w liberalnej demokracji o wszystkim dyskutuje. O władcy też. Każdy służący czy oficjał potencjalnie może zostać zdrajcą i sprzedać do mediów smakowite kąski z życia rodziny królewskiej czy cesarskiej.

Proszę popatrzeć na dynastię Windsorów, czyli von Sachsen-Coburg-Gotha. Tabloidy żyją wręcz z plotek i skandali. Trudno powiedzieć, że osoba choćby króla Karola III jest przez ogół uważana za świętą czy nawet „namaszczoną”. A nawet jego matka, twarda i dobrze zahartowana w boju Elżbieta II za taką była uważana. Na pewno szanowano ją, ale przecież nawet jej pozycja była stale podkopywana. Liberalizm dopuszcza wolną prasę, która żeruje głównie na skandalach, bo te się sprzedają najlepiej w systemie kapitalistycznym. Naturalnie są wyjątki. Na przykład podczas moich prawie 40-letnich studiów nad Japonią (fascynacji nią i wizytami tam) nie przypominam sobie, aby „liberalizm” japoński zaowocował pluciem na cesarza i jego rodzinę. Wręcz przeciwnie. Pamiętam, kiedy czytelnicy uznali za krytyczny opublikowany w jednej z gazet opis kreacji, w którą ubrała się żona następcy tronu. Wybuchła prawdziwa burza. Zwykle taka obraza owocowała natychmiastową reakcją orientacji patriotycznej, wręcz szowinistycznej. Mam na myśli yakuzę, czyli gangsterów z podziemia kryminalnego. Podjeżdżali oni do takiej redakcji i obrzucali ją butelkami z benzyną. W gorszych wypadkach „gryzipiórki” znikały. No ale – mimo obietnic pewnego elektryka reprezentującego w kluczowym okresie Solidarność – ani w Polsce, ani w Europie nie mamy jeszcze „drugiej Japonii”. Tymczasem w Europie mamy „Europę”, czyli dyktaturę przyjemności, czyli nihilizm, czyli relatywizm moralny, czyli liberalizm. Właściwie nie ma nic świętego, nawet Holocaust jest pod ostrzałem – im głośniej o sprawie Palestyńczyków i Palestyny. No, LGBT, czyli homoseksualiści i inni wesołkowie są dla lewaków proletariatem zastępczym i dlatego od nich wara, ale trudno się spodziewać, że ktoś taki zostanie „cesarzem Europy”. Niektórzy się śmieli, że Donald Tusk to „król Europy”, ale to była farsa. Jak tu wykreować mistykę monarszą?

Notabene, część rodu Habsburgów popierała Wspólnotę Europejską, a potem Unię Europejską, dla niektórych struktura ta była nadzieją na przywrócenie Imperium. Pamiętam, że bardzo dawno temu Otto von Habsburg, syn ostatniego monarchy austro-węgierskiego cesarza bł. Karola I (1887–1922), argumentował, aby językiem obrad Parlamentu Europejskiego była łacina. Został zresztą eurodeputowanym. Był powszechnie poważany, pokazywał się wszędzie, gdzie była potrzeba, pomagał choćby podczas powstania węgierskiego w 1956 roku czy kryzysu na granicy węgiersko-austriackiej w 1989 roku. Znał chyba wszystkie języki swoich poddanych, w tym polski. Zresztą nawet zawitał w PRL-u na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jego młodszy brat Rudolf, pilot myśliwca w RAF podczas II wojny światowej, opowiadał, że chodziło o powtórny pogrzeb Jagiellonów na Wawelu (po pracach archeologicznych). Zresztą rodzina nadal utrzymuje kontakty z Polską. Na przykład, opowiadał mi Karl (ur. 1961), najstarszy syn zmarłego już Otto, że kilkanaście lat temu został zaproszony do Nieświeża, gdzie dyktator Łukaszenka odnowił pięknie zamek Radziwiłłów. Jednak nie zadbano o porządne odnowienie zabytku i z powodu wielkiej burzy podmyło fundamenty, woda z fosy dostała się do katakumb i trumny zaczęły pływać po podziemiach książęcej siedziby. Proszono, aby Karl coś doradził, ponieważ jest on kuratorem-właścicielem największej krypty-nekropolii rodzinnej w Europie, grobów familii Habsburgów. Jego rada była taka, żeby Białoruś przywróciła stan Nieświeża i jego podziemi do takiego, jaki był za Rzeczpospolitej.

To karkołomna propozycja, bo pewnie żeby tak się stało, trzeba by przywrócić Rzeczpospolitą, a nie czekać na potomków czekistów, aby zadbali właściwie o zabytki. Chociaż z drugiej strony, faktycznie białoruskie KGB odnowiło dwór rodziny Dzierżyńskich, gdzie odbywają się obecnie uroczystości promocyjne. Niestety tam nie udało mi się wleźć, a więc nie znam tego z autopsji. W każdym razie nie zanosi się na to, że cesarzem UE stanie się Karl von Habsburg. Jak twierdzi żydowski prawicowiec Yoram Hazony, obecnie cesarzem UE jest prezydent USA, czyli Joe Biden (Yoram Hazony, The Virtue of Nationalism, First Edition, New York: Basic Books, 2018). Może cesarza nie ma, ale eurokraci to janczarzy z imperium osmańskiego albo nawet mandaryni z cesarstwa Qing w Chinach. Rządzą oni w siedmiu instytucjach unijnych. Po pierwsze we Frankfurcie, gdzie jest Europejski Bank Centralny; po drugie w Parlamencie Europejskim w Brukseli i Strasburgu; w Radzie UE w Brukseli i Luksemburgu; w Radzie Europy i Komisji Europejskiej w Brukseli; oraz w końcu w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskim Trybunale Obrachunkowym (European Court of Auditors) w Luksemburgu.
Decentralizacja tak jak w Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego, chociaż o tym imperium przywykło mówić się – „Bruksela” i jednym tchem – „Berlin”. Jaki cesarz, takie cesarstwo. Na razie to wystarczy, aby wszystkich trzymać w ryzach.

Waszyngton, DC, 1 marca 2023 r.
Intel z DC

 

 

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe