Włoski ekspert: Francji nie można już ufać

Według profesora Pelandy wizyta Macrona w Chinach stanowi bardzo silną rozbieżność zarówno z G7, jak i z NATO, a także UE. Według niego to nic nowego, ale nowością jest intensywność, z jaką Macron zaostrzył tę rozbieżność.
Naukowiec zwraca uwagę na rozbieżność w samej Unii Europejskiej, w której szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wypowiadała się o Chinach bardzo sceptycznie, natomiast szef unijnej dyplomacji Josep Borrell przeciwnie. Według prof. Pelandy dziś widać, że to Francja mogła naciskać na Borrella.
Francuskojęzyczna suwerenność strategiczna
Rozumowanie Macrona jest całkowicie błędne: powiedziałbym, że to, co popełnia Paryż, jest błędem systemowym, a mianowicie pragnieniem dążenia do strategicznej autonomii Europy poprzez dążenie do pewnego rodzaju europejskiej niezależności od innych demokracji. Ale to jest po prostu śmieszne. Powiedzmy, że postawę Macrona można tłumaczyć tym, że Paryż realizuje plan, zgodnie z którym europejska suwerenność strategiczna byłaby francuskocentryczna i broniona przez jedyne nuklearne mocarstwo na kontynencie po opuszczeniu Wielkiej Brytanii, czyli Francję. Nalega na to i zawsze to robił. Problem polega na tym, że konsolidacja Zachodu po inwazji na Ukrainę zniszczyła projekt Macrona. Teraz jednak Chiny dostrzegły możliwość zabiegania o względy Francji, by wyszła z zakrętu
– mówi Pelanda.
Traktować Francję jak Turcję
Państwa demokratyczne niewątpliwie konsultowały się i, podobnie jak w przypadku Turcji, będą próbowały doprowadzić do miękkiego wchłonięcia Francji w ramach sojuszu. Pewne jest natomiast, że Paryż zostanie wykluczony z dającej przewagę technologii, na której opiera się oczekiwanie zwycięstwa demokracji nad autokracjami rosyjską i chińską: a to dlatego, że Francji nie można ufać, bo równie dobrze mogłaby stanąć po stronie Chińczyków, zważywszy również na to, że nie znamy treści bilateralnego porozumienia między Xi a Macronem
– mówi włoski ekspert.
Według niego Włochy Giorgii Meloni wybrały wyraźnie transatlantycką linię, a Francji nie mogą już ufać.
Stanowisko Niemiec
Prof. Carlo Pelanda mówi, że nie jest jeszcze jasne, jakie jest stanowisko Niemiec. Z jednej strony można być pewnym, że Berlin nigdy nie oderwie się od USA, z drugiej strony wiadomo, że Niemcy są bardzo silnie uzależnione od chińskiego rynku, którego nie da się w krótkim czasie zmniejszyć. Obecnie Niemcy milczą.