Jan Krzysztof Ardanowski: Rolnicy zostali oszukani

– Zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym rolnicy zostali oszukani. Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska nie zamierza w żaden sposób zajmować się ratowaniem polskiego rolnictwa i że czynił jedynie pozorne gesty, aby uspokoić rolników w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. Teraz maski opadły – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Jan Krzysztof Ardanowski Jan Krzysztof Ardanowski: Rolnicy zostali oszukani
Jan Krzysztof Ardanowski / fot. Wikimedia Commons / Adam Kraina / Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license

Co musisz wiedzieć:

  • Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi.
  • "Ogromne, globalne firmy chcą wykorzystywać najlepsze pod względem rolniczym tereny na świecie i uzależniać od siebie całe kontynenty – w tym Europę" - mówi Jan Krzysztof Ardanowski.
  • Jego zdaniem, w walce o dominację na rynku żywnościowym wykorzystuje się naiwność wielu ludzi, szczególnie młodych, wmawiając im, że powinniśmy ograniczać rolnictwo, ponieważ agenda klimatyczna jest ważniejsza.

 

"Wszystko, co mówił Donald Tusk, było jedynie propagandą"

– Motywem przewodnim bieżącego numeru naszego tygodnika są „wszystkie międzynarodowe sukcesy Donalda Tuska”. Chciałam w związku z tym zapytać o umowę Mercosur. Znów okazał się Pan „prorokiem zagłady”, ostrzegając przed jej możliwymi konsekwencjami już od lat. Rząd zapowiada negocjowanie tej umowy w taki sposób, aby znalazły się w niej zapisy chroniące polskie rolnictwo. To działania realne czy pozorowane?

– Wszystko, co do tej pory mówił Donald Tusk, było jedynie propagandą na użytek wewnętrzny. Zbiegało się zresztą z wyborami prezydenckimi – w kampanii lepiej było o niektórych rzeczach nie mówić, żeby nie pogrążyć Rafała Trzaskowskiego. Niezależnie od Tuska to, co się dzieje w tej chwili w sprawie Mercosur i w relacjach z Ukrainą, jest jakąś globalną walką o dominację nad światem. Mówię to bardzo otwarcie, ponieważ żywność – opanowanie jej produkcji i dystrybucji – jest obok wody i energii tym elementem, który zapewnia dominację nad całymi państwami. Ogromne, globalne firmy chcą wykorzystywać najlepsze pod względem rolniczym tereny na świecie i uzależniać od siebie całe kontynenty – w tym Europę.

– Które to tereny?

– To m.in. Ameryka Południowa i Północna, Nowa Zelandia, niektóre tereny w Australii, Ukraina, a także Rosja. Globalne firmy inwestują na tych terenach w wielkie gospodarstwa, współpracując najczęściej z miejscowymi posiadaczami ziemskimi – tak się dzieje na przykład w Ameryce Południowej, ale również z różnego rodzaju latyfundystami, jak np. na Ukrainie, gdzie rolniczymi koncernami rządzą oligarchowie, którzy dorobili się ogromnych majątków w okresie zawirowań politycznych po upadku Związku Radzieckiego. Na tych terenach, gdzie są dobre ziemie i sprzyjający klimat, a także odpowiednia ilość wody, można uzyskiwać bardzo duże plony.

– Czy jest to żywność dobrej jakości?

– Niekoniecznie. Poprzez skorumpowanie miejscowych władz, ich współpracę z mafiami i z oligarchami, nie przestrzega się tam żadnych uznanych na świecie standardów produkcji żywności, a już na pewno nie tych, których przestrzega Unia Europejska. Wymogi unijne są często nielogiczne, w Europie mocno wiążą one ręce rolnikom i ograniczają ich możliwości produkcyjne, a z kolei nie są one egzekwowane na tych obszarach, na których działają wielkie międzynarodowe koncerny.

 

"Niszczy się europejskie rolnictwo"

– Kto skorzysta na podpisaniu umowy Mercosur?

– Ta umowa była leniwie i bez jakiejś wielkiej determinacji ze strony Europy negocjowana od ponad 20 lat. Nikt się z tym specjalnie nie spieszył, nie była ona właściwie Europie potrzebna. Rolnictwo europejskie jest wiodące na świecie. Produkujemy bardzo dużo, więcej nawet niż wynoszą potrzeby żywnościowe Unii. Jest to żywność wysokiej jakości, spełniająca wyśrubowane standardy. W ostatnim czasie możemy jednak zaobserwować regres gospodarki niemieckiej i problemy niemieckiego przemysłu, dla którego coraz większą konkurencją stają się Chiny. Niemcy w związku z tym wymyślili, że można by zrobić taki deal, żeby eksportować niemieckie wyroby przemysłowe do Ameryki Południowej, gdzie ludzie żyją bardzo biednie i chętnie będą je nabywać, a w zamian za to importować stamtąd żywność produkowaną przez wielkie koncerny, które tam inwestują. Brazylia jest wielkim producentem drobiu, cukru, zboża… Argentyna jest ogromnym producentem mięsa wołowego, bardzo cenionego z uwagi na fakt, że znaczna część świata, przede wszystkim muzułmanie, jedzą wołowinę, a nie konsumują wieprzowiny. Argentyna, Urugwaj, Paragwaj i Brazylia są także wielkimi producentami soi, od której importu Europa się uzależniła, zamiast rozwijać swoje programy białkowe.

– Do kogo należą koncerny produkujące żywność w Ameryce Południowej?

– Są to w dużej mierze korporacje międzynarodowe, m.in. z niemieckimi pieniędzmi lub współpracujące z Niemcami. Warto może przypomnieć, że w krajach Ameryki Południowej po wojnie znalazło się wielu Niemców. Jeśli wytwarzaną tam żywność będą również importowały firmy niemieckie, położą one ręce na jej dystrybucji. Przypomina to mechanizm, który miał funkcjonować w przypadku rosyjskiego gazu. To Niemcy mieli decydować, do kogo w Europie trafi rosyjski gaz, w jakiej ilości i w jakiej cenie. I podobny mechanizm miałby funkcjonować w przypadku żywności z Ameryki Południowej. Żeby jednak zrobić na rynku europejskim miejsce żywności importowanej, trzeba zniszczyć własne rolnictwo. Ten związek przyczynowo-skutkowy jest dostrzegalny dla każdego, kto myśli w sposób zdroworozsądkowy.

Niszczy się europejskie rolnictwo, realizując jakąś agendę klimatyczną. Wpisują się w to trendy ekologiczne tudzież ekoterrorystyczne, często finansowane przez międzynarodowy kapitał, a także przez Rosję, która chce doprowadzić do ogromnych zawirowań w gospodarce Unii Europejskiej.

W to wszystko wpisuje się chęć zakazania jedzenia mięsa, picia mleka, chęć określania, co ludzie mają jeść. Wiele miliardów dolarów jest przeznaczanych na produkcję żywności sztucznej, syntetycznej, m.in. sztucznego mięsa czy też wykorzystywania do produkcji żywności białka owadów – tak, żeby zrezygnować z rolnictwa, rozumianego jako uprawa roślin i hodowla zwierząt.

– Brzmi przerażająco.

– Ale logicznie. To wszystko mieści się w globalnym planie. W aspekcie żywienia Europy produktami z różnych regionów świata plan ten jest zbieżny głównie z interesami Niemiec.

 

"Musimy walczyć o własną żywność"

– Jak powinien zachować się podczas negocjacji umowy Mercosur polski rząd?

– Musimy walczyć o własną żywność, to jest podstawa naszego bezpieczeństwa i naszej suwerenności. To jest konieczne, jeśli chcemy posiadać pewną odporność na kryzysy związane z niebezpieczeństwami zaburzenia łańcuchów dostaw, do czego mogą doprowadzić wojna, pandemia czy inne niepokoje na świecie. Potrzebujemy codziennie milionów ton żywności. W Polsce mieszka prawie 40 milionów ludzi, w tym duża liczba Ukraińców, których także trzeba przecież wyżywić. W Unii Europejskiej jest prawie 500 milionów ludzi. Skazywanie się na łaskę lub niełaskę dostaw zewnętrznych świadczy o braku logiki albo o wpisywaniu się w działania globalne, na których zależy wielkiemu międzynarodowemu kapitałowi, a okazuje się, że i Niemcom. Trzeba opierać się na własnym rolnictwie, bo tylko ono daje bezpieczeństwo żywnościowe, które jest tak ważne – obok bezpieczeństwa militarnego i energetycznego.

– Ludzie to rozumieją?

– Niestety nie zawsze. W walce o dominację na rynku żywnościowym wykorzystuje się naiwność wielu ludzi, szczególnie młodych, wmawiając im, że powinniśmy ograniczać rolnictwo, ponieważ agenda klimatyczna jest ważniejsza. Jest to działanie cyniczne, bo z jednej strony w Europie próbuje się wprowadzać drakońskie ograniczenia w hodowli zwierząt, a z kolei hodowle prowadzone w Ameryce Południowej nie spełniają żadnych standardów. Jeszcze wyraźniej widać tę hipokryzję w przypadku wycinania roślin. W Europie wycięcie drzewa – nawet sadzonego własnoręcznie na własnej działce – urasta do rangi czynu niemoralnego, a w Ameryce Południowej następuje wylesianie, deforestacja w stopniu ogromnym. Rocznie są to miliony hektarów wycinanych drzew, szczególnie na terenie „zielonych płuc świata”, czyli w dżungli amazońskiej.

– Dlaczego wycina się te drzewa?

– Aby zwiększyć obszary rolnicze, przede wszystkim pod uprawę soi i zbóż. Jakoś nie widzę Grety Thunberg, działaczy z Greenpeace czy WWF tudzież organizacji Otwarte Klatki protestujących przeciwko uzależnianiu świata od żywności wytwarzanej bez żadnych norm i standardów przestrzeganych w Europie. Były oczekiwania, że polski rząd będzie rozumiał te globalne zagrożenia i że będzie zabiegał o nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Takie były zresztą zapowiedzi Donalda Tuska, który jest motorem wszystkich działań w obszarze rolnictwa. Minister rolnictwa, który jest człowiekiem kompetentnym, nie ma nic do powiedzenia. Na jego miejscu, widząc brak skutecznych działań, po prostu podałbym się do dymisji. Ale o tym już każdy musi sam zdecydować. Nie jest to zresztą jedynie odpowiedzialność osobista ministra Czesława Siekierskiego, którego cenię. To jest również odpowiedzialność koalicjanta, jakim jest PSL. Przywiązanie do stołków czy – brutalnie mówiąc – do koryta jest tam ważniejsze niż interes polskiej wsi, tego elektoratu, którym PSL tak się chlubi.

– W kogo najmocniej uderzy w Polsce podpisanie umowy Mercosur?

– Przede wszystkim w większe gospodarstwa, te, które inwestowały, powiększały areał, które kupowały nowe maszyny i urządzenia, stawiały budynki. To są gospodarstwa mocno zadłużone, ale produkujące dużo żywności. Jeżeli napłynie żywność zewnętrzna, to w pierwszej kolejności zbankrutują w Polsce te gospodarstwa, które się rozwijały.

– Protesty rolnicze nie przyniosły efektów?

– Nie. Zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym rolnicy zostali oszukani. Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska nie zamierza w żaden sposób zajmować się ratowaniem polskiego rolnictwa i że czynił jedynie pozorne gesty, aby uspokoić rolników w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. Teraz maski opadły, nie potrzeba się już nawet kryć z tym, że rząd nie zamierza blokować podpisania umowy Mercosur ani w żaden sposób przyłączyć się do kilku krajów, które z determinacją walczą, żeby uratować europejskie rolnictwo. Jeżeli Polska by się do nich przyłączyła, mniejszość blokująca byłaby w dalszym ciągu możliwa. Beneficjentem umowy będą przede wszystkim Niemcy, więc biorąc pod uwagę kierunek polityki obecnego rządu, bierność rządu Donalda Tuska w działaniach na rzecz zablokowania umowy Mercosur nikogo już chyba nie powinna dziwić.

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, rolnikiem, działaczem opozycji antykomunistycznej represjonowanym w okresie PRL.


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców Dolnego Śląska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Dolnego Śląska

W czwartek, 23 października 2025 r., w godzinach pomiędzy 8 a 16, odbędą się prace serwisowe w tunelach drogowych na drodze ekspresowej S3.

Brutalny atak nożem na policjanta. Sąd zdecydował ws. Ukraińca z ostatniej chwili
Brutalny atak nożem na policjanta. Sąd zdecydował ws. Ukraińca

Sąd zadecydował o aresztowaniu 21-latka, obywatela Ukrainy, który podczas policyjnej interwencji w Katowicach zaatakował nożem jednego z funkcjonariuszy. Zranił go w okolice łokcia, przed poważniejszymi obrażeniami policjanta uchroniła kamizelka kuloodporna – podała w środę policja.

Prezydent Nawrocki jak James Bond, a Trzaskowski zaliczył wpadkę. Co za Shrek gorące
Prezydent Nawrocki jak James Bond, a Trzaskowski zaliczył wpadkę. "Co za Shrek"

Podczas gali XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Teatrze Wielkim w Warszawie pojawiła się para prezydencka – Karol i Marta Nawroccy. Pierwsza dama znów olśniła elegancją, a sam prezydent zebrał porównania do... Jamesa Bonda! Internauci nie kryli natomiast oburzenia na stylizacje prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Zobacz zdjęcia.

Polska jest pełna dat historycznych. Czarzasty tłumaczy się z konwentu we Włocławku Wiadomości
"Polska jest pełna dat historycznych". Czarzasty tłumaczy się z konwentu we Włocławku

– Polska jest pełna dat historycznych – stwierdził Włodzimierz Czarzasty w odpowiedzi na pytanie Marcina Fijołka, który na antenie Polsat News przytoczył słowa szefa Solidarności Piotra Dudy na temat hańby, jaką okryła się Nowa Lewica, która zorganizowała konferencję przy tamie we Włocławku w rocznicę porwania i męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

CBOS ujawnia najnowszy sondaż. Polacy ocenili prezydenta, Sejm i Senat z ostatniej chwili
CBOS ujawnia najnowszy sondaż. Polacy ocenili prezydenta, Sejm i Senat

Nowe dane CBOS pokazują, że prezydent Karol Nawrocki utrzymuje silne poparcie społeczne – dobrze ocenia go ponad połowa Polaków. Sejm i Senat wypadają gorzej – większość badanych nie jest zadowolona z pracy parlamentu. Zobacz, jak zmieniły się notowania władz w październikowym sondażu.

KO chce zmienić Kodeks wyborczy. Podano szczegóły z ostatniej chwili
KO chce zmienić Kodeks wyborczy. Podano szczegóły

Partia Donalda Tuska chce zmienić Kodeks wyborczy. W środę przedstawiony został projekt ustawy wprowadzający dwie zmiany w przepisach – informuje serwis money.pl.

Polityk Platformy wygadał się. Wiadomo, jak będzie się nazywać partia po rebrandingu z ostatniej chwili
Polityk Platformy wygadał się. Wiadomo, jak będzie się nazywać partia po rebrandingu

Witold Zembaczyński ujawnił, że nowa partia, powstała z połączenia Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej, będzie nazywać się Koalicja Obywatelska. Oficjalne ogłoszenie planowane jest na Krajowej Konwencji PO 25 października. Jak zapowiedział poseł, liderem ugrupowania pozostanie Donald Tusk, a w kierownictwie znajdą się również Barbara Nowacka i Adam Szłapka.

Andrzej Poczobut laureatem Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego z ostatniej chwili
Andrzej Poczobut laureatem Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego

Więziony dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut oraz gruzińska dziennikarka Mzia Amaglobeli zostali tegorocznymi laureatami Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego – poinformowała w środę przewodnicząca PE Roberta Metsola.

Strzały i pożar przed serbskim parlamentem z ostatniej chwili
Strzały i pożar przed serbskim parlamentem

Na terenie miasteczka namiotowego zwolenników władz, rozstawionego przed parlamentem Serbii, słychać było w środę strzały, po których kilka namiotów stanęło w ogniu – wynika z nagrań opublikowanych przez serbskich deputowanych. Media poinformowały o jednej rannej osobie i o zatrzymaniu jednego mężczyzny.

Bredzisz człowieku. Burza w sieci po programie TVN z ostatniej chwili
"Bredzisz człowieku". Burza w sieci po programie TVN

Powrót Małgorzaty Rozenek-Majdan do ''Dzień dobry TVN'' wywołał w sieci prawdziwą burzę. Choć celebrytka dołączyła do jubileuszowego Zjazdu Absolwentów z okazji 20-lecia programu, nie wszyscy widzowie przyjęli ten powrót z entuzjazmem. Jedni chwalili jej luz i poczucie humoru, inni – zarzucali hipokryzję i przesadę.

REKLAMA

Jan Krzysztof Ardanowski: Rolnicy zostali oszukani

– Zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym rolnicy zostali oszukani. Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska nie zamierza w żaden sposób zajmować się ratowaniem polskiego rolnictwa i że czynił jedynie pozorne gesty, aby uspokoić rolników w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. Teraz maski opadły – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Jan Krzysztof Ardanowski Jan Krzysztof Ardanowski: Rolnicy zostali oszukani
Jan Krzysztof Ardanowski / fot. Wikimedia Commons / Adam Kraina / Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license

Co musisz wiedzieć:

  • Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi.
  • "Ogromne, globalne firmy chcą wykorzystywać najlepsze pod względem rolniczym tereny na świecie i uzależniać od siebie całe kontynenty – w tym Europę" - mówi Jan Krzysztof Ardanowski.
  • Jego zdaniem, w walce o dominację na rynku żywnościowym wykorzystuje się naiwność wielu ludzi, szczególnie młodych, wmawiając im, że powinniśmy ograniczać rolnictwo, ponieważ agenda klimatyczna jest ważniejsza.

 

"Wszystko, co mówił Donald Tusk, było jedynie propagandą"

– Motywem przewodnim bieżącego numeru naszego tygodnika są „wszystkie międzynarodowe sukcesy Donalda Tuska”. Chciałam w związku z tym zapytać o umowę Mercosur. Znów okazał się Pan „prorokiem zagłady”, ostrzegając przed jej możliwymi konsekwencjami już od lat. Rząd zapowiada negocjowanie tej umowy w taki sposób, aby znalazły się w niej zapisy chroniące polskie rolnictwo. To działania realne czy pozorowane?

– Wszystko, co do tej pory mówił Donald Tusk, było jedynie propagandą na użytek wewnętrzny. Zbiegało się zresztą z wyborami prezydenckimi – w kampanii lepiej było o niektórych rzeczach nie mówić, żeby nie pogrążyć Rafała Trzaskowskiego. Niezależnie od Tuska to, co się dzieje w tej chwili w sprawie Mercosur i w relacjach z Ukrainą, jest jakąś globalną walką o dominację nad światem. Mówię to bardzo otwarcie, ponieważ żywność – opanowanie jej produkcji i dystrybucji – jest obok wody i energii tym elementem, który zapewnia dominację nad całymi państwami. Ogromne, globalne firmy chcą wykorzystywać najlepsze pod względem rolniczym tereny na świecie i uzależniać od siebie całe kontynenty – w tym Europę.

– Które to tereny?

– To m.in. Ameryka Południowa i Północna, Nowa Zelandia, niektóre tereny w Australii, Ukraina, a także Rosja. Globalne firmy inwestują na tych terenach w wielkie gospodarstwa, współpracując najczęściej z miejscowymi posiadaczami ziemskimi – tak się dzieje na przykład w Ameryce Południowej, ale również z różnego rodzaju latyfundystami, jak np. na Ukrainie, gdzie rolniczymi koncernami rządzą oligarchowie, którzy dorobili się ogromnych majątków w okresie zawirowań politycznych po upadku Związku Radzieckiego. Na tych terenach, gdzie są dobre ziemie i sprzyjający klimat, a także odpowiednia ilość wody, można uzyskiwać bardzo duże plony.

– Czy jest to żywność dobrej jakości?

– Niekoniecznie. Poprzez skorumpowanie miejscowych władz, ich współpracę z mafiami i z oligarchami, nie przestrzega się tam żadnych uznanych na świecie standardów produkcji żywności, a już na pewno nie tych, których przestrzega Unia Europejska. Wymogi unijne są często nielogiczne, w Europie mocno wiążą one ręce rolnikom i ograniczają ich możliwości produkcyjne, a z kolei nie są one egzekwowane na tych obszarach, na których działają wielkie międzynarodowe koncerny.

 

"Niszczy się europejskie rolnictwo"

– Kto skorzysta na podpisaniu umowy Mercosur?

– Ta umowa była leniwie i bez jakiejś wielkiej determinacji ze strony Europy negocjowana od ponad 20 lat. Nikt się z tym specjalnie nie spieszył, nie była ona właściwie Europie potrzebna. Rolnictwo europejskie jest wiodące na świecie. Produkujemy bardzo dużo, więcej nawet niż wynoszą potrzeby żywnościowe Unii. Jest to żywność wysokiej jakości, spełniająca wyśrubowane standardy. W ostatnim czasie możemy jednak zaobserwować regres gospodarki niemieckiej i problemy niemieckiego przemysłu, dla którego coraz większą konkurencją stają się Chiny. Niemcy w związku z tym wymyślili, że można by zrobić taki deal, żeby eksportować niemieckie wyroby przemysłowe do Ameryki Południowej, gdzie ludzie żyją bardzo biednie i chętnie będą je nabywać, a w zamian za to importować stamtąd żywność produkowaną przez wielkie koncerny, które tam inwestują. Brazylia jest wielkim producentem drobiu, cukru, zboża… Argentyna jest ogromnym producentem mięsa wołowego, bardzo cenionego z uwagi na fakt, że znaczna część świata, przede wszystkim muzułmanie, jedzą wołowinę, a nie konsumują wieprzowiny. Argentyna, Urugwaj, Paragwaj i Brazylia są także wielkimi producentami soi, od której importu Europa się uzależniła, zamiast rozwijać swoje programy białkowe.

– Do kogo należą koncerny produkujące żywność w Ameryce Południowej?

– Są to w dużej mierze korporacje międzynarodowe, m.in. z niemieckimi pieniędzmi lub współpracujące z Niemcami. Warto może przypomnieć, że w krajach Ameryki Południowej po wojnie znalazło się wielu Niemców. Jeśli wytwarzaną tam żywność będą również importowały firmy niemieckie, położą one ręce na jej dystrybucji. Przypomina to mechanizm, który miał funkcjonować w przypadku rosyjskiego gazu. To Niemcy mieli decydować, do kogo w Europie trafi rosyjski gaz, w jakiej ilości i w jakiej cenie. I podobny mechanizm miałby funkcjonować w przypadku żywności z Ameryki Południowej. Żeby jednak zrobić na rynku europejskim miejsce żywności importowanej, trzeba zniszczyć własne rolnictwo. Ten związek przyczynowo-skutkowy jest dostrzegalny dla każdego, kto myśli w sposób zdroworozsądkowy.

Niszczy się europejskie rolnictwo, realizując jakąś agendę klimatyczną. Wpisują się w to trendy ekologiczne tudzież ekoterrorystyczne, często finansowane przez międzynarodowy kapitał, a także przez Rosję, która chce doprowadzić do ogromnych zawirowań w gospodarce Unii Europejskiej.

W to wszystko wpisuje się chęć zakazania jedzenia mięsa, picia mleka, chęć określania, co ludzie mają jeść. Wiele miliardów dolarów jest przeznaczanych na produkcję żywności sztucznej, syntetycznej, m.in. sztucznego mięsa czy też wykorzystywania do produkcji żywności białka owadów – tak, żeby zrezygnować z rolnictwa, rozumianego jako uprawa roślin i hodowla zwierząt.

– Brzmi przerażająco.

– Ale logicznie. To wszystko mieści się w globalnym planie. W aspekcie żywienia Europy produktami z różnych regionów świata plan ten jest zbieżny głównie z interesami Niemiec.

 

"Musimy walczyć o własną żywność"

– Jak powinien zachować się podczas negocjacji umowy Mercosur polski rząd?

– Musimy walczyć o własną żywność, to jest podstawa naszego bezpieczeństwa i naszej suwerenności. To jest konieczne, jeśli chcemy posiadać pewną odporność na kryzysy związane z niebezpieczeństwami zaburzenia łańcuchów dostaw, do czego mogą doprowadzić wojna, pandemia czy inne niepokoje na świecie. Potrzebujemy codziennie milionów ton żywności. W Polsce mieszka prawie 40 milionów ludzi, w tym duża liczba Ukraińców, których także trzeba przecież wyżywić. W Unii Europejskiej jest prawie 500 milionów ludzi. Skazywanie się na łaskę lub niełaskę dostaw zewnętrznych świadczy o braku logiki albo o wpisywaniu się w działania globalne, na których zależy wielkiemu międzynarodowemu kapitałowi, a okazuje się, że i Niemcom. Trzeba opierać się na własnym rolnictwie, bo tylko ono daje bezpieczeństwo żywnościowe, które jest tak ważne – obok bezpieczeństwa militarnego i energetycznego.

– Ludzie to rozumieją?

– Niestety nie zawsze. W walce o dominację na rynku żywnościowym wykorzystuje się naiwność wielu ludzi, szczególnie młodych, wmawiając im, że powinniśmy ograniczać rolnictwo, ponieważ agenda klimatyczna jest ważniejsza. Jest to działanie cyniczne, bo z jednej strony w Europie próbuje się wprowadzać drakońskie ograniczenia w hodowli zwierząt, a z kolei hodowle prowadzone w Ameryce Południowej nie spełniają żadnych standardów. Jeszcze wyraźniej widać tę hipokryzję w przypadku wycinania roślin. W Europie wycięcie drzewa – nawet sadzonego własnoręcznie na własnej działce – urasta do rangi czynu niemoralnego, a w Ameryce Południowej następuje wylesianie, deforestacja w stopniu ogromnym. Rocznie są to miliony hektarów wycinanych drzew, szczególnie na terenie „zielonych płuc świata”, czyli w dżungli amazońskiej.

– Dlaczego wycina się te drzewa?

– Aby zwiększyć obszary rolnicze, przede wszystkim pod uprawę soi i zbóż. Jakoś nie widzę Grety Thunberg, działaczy z Greenpeace czy WWF tudzież organizacji Otwarte Klatki protestujących przeciwko uzależnianiu świata od żywności wytwarzanej bez żadnych norm i standardów przestrzeganych w Europie. Były oczekiwania, że polski rząd będzie rozumiał te globalne zagrożenia i że będzie zabiegał o nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Takie były zresztą zapowiedzi Donalda Tuska, który jest motorem wszystkich działań w obszarze rolnictwa. Minister rolnictwa, który jest człowiekiem kompetentnym, nie ma nic do powiedzenia. Na jego miejscu, widząc brak skutecznych działań, po prostu podałbym się do dymisji. Ale o tym już każdy musi sam zdecydować. Nie jest to zresztą jedynie odpowiedzialność osobista ministra Czesława Siekierskiego, którego cenię. To jest również odpowiedzialność koalicjanta, jakim jest PSL. Przywiązanie do stołków czy – brutalnie mówiąc – do koryta jest tam ważniejsze niż interes polskiej wsi, tego elektoratu, którym PSL tak się chlubi.

– W kogo najmocniej uderzy w Polsce podpisanie umowy Mercosur?

– Przede wszystkim w większe gospodarstwa, te, które inwestowały, powiększały areał, które kupowały nowe maszyny i urządzenia, stawiały budynki. To są gospodarstwa mocno zadłużone, ale produkujące dużo żywności. Jeżeli napłynie żywność zewnętrzna, to w pierwszej kolejności zbankrutują w Polsce te gospodarstwa, które się rozwijały.

– Protesty rolnicze nie przyniosły efektów?

– Nie. Zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym rolnicy zostali oszukani. Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska nie zamierza w żaden sposób zajmować się ratowaniem polskiego rolnictwa i że czynił jedynie pozorne gesty, aby uspokoić rolników w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. Teraz maski opadły, nie potrzeba się już nawet kryć z tym, że rząd nie zamierza blokować podpisania umowy Mercosur ani w żaden sposób przyłączyć się do kilku krajów, które z determinacją walczą, żeby uratować europejskie rolnictwo. Jeżeli Polska by się do nich przyłączyła, mniejszość blokująca byłaby w dalszym ciągu możliwa. Beneficjentem umowy będą przede wszystkim Niemcy, więc biorąc pod uwagę kierunek polityki obecnego rządu, bierność rządu Donalda Tuska w działaniach na rzecz zablokowania umowy Mercosur nikogo już chyba nie powinna dziwić.

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, rolnikiem, działaczem opozycji antykomunistycznej represjonowanym w okresie PRL.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe