Czy zawód psychoterapeuty zostanie wkrótce przejęty przez roboty?

W warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej na kierunku „psychologia i informatyka” można zrobić specjalność ze sztucznej inteligencji. Do uczestnictwa w niej zachęca dr Michał Boni, pisząc: „psycholog korzystający z systemów sztucznej inteligencji czy narzędzi algorytmicznych będzie w swojej pracy osiągał to, co jeszcze niedawno było nie do wyobrażenia”.
robot - zdjęcie poglądowe Czy zawód psychoterapeuty zostanie wkrótce przejęty przez roboty?
robot - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

I rzeczywiście, możliwości sztucznej inteligencji wydają się nieograniczone. Czy zawód psychoterapeuty stanie się kolejnym rynkiem pracy powoli przejmowanym przez roboty?

„Rozumiem / opowiedz mi więcej”

Anna Jarosz-Bilińska na portalu psychologiawpraktyce.pl przypomina początki wykorzystywania sztucznej inteligencji w psychoterapii. „Chatboty są często używane na stronach internetowych jako interaktywne, wirtualne postacie zastępujące żywych konsultantów, odpowiadające na pytania z zakresu usług i działalności danej firmy. Ich historia sięga lat 60. XX wieku. To właśnie wtedy Joseph Weizenbaum z Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracował Elizę, znaną także jako «the Doctor». Jest to pierwszy program symulujący rozmowę terapeutyczną człowieka z maszyną. Chatbot, choć prosty w swojej konstrukcji, był zdolny przeprowadzić nieskomplikowany dialog z pacjentem. Iluzję prawdziwej rozmowy można było uzyskać za pomocą przestawiania fraz i słów kluczowych, które następnie były używane w wypowiedziach Elizy. Podczas rozmowy często pojawiają się uniwersalne zwroty, takie jak: «rozumiem» lub «opowiedz mi więcej o X», co pozwalało utrzymywać iluzję rozmowy z terapeutą i tym samym zwodzić przez dłuższy czas osoby badane”.

Jarosz-Bilińska przytacza transkrypcję jednej z konwersacji pacjenta z robotem terapeutą:
„Eliza: Powiedz mi, co Cię martwi? Pacjent: Wszystko. Eliza: Powiedz mi więcej o tym. Pacjent: Ostatnio wszystko mi przeszkadza. Eliza: Mówienie o tym Ci przeszkadza? Pacjent: Co dziwne, nie. Eliza: Dlaczego nie? Pacjent: Po prostu, nie. Eliza: Nie jestem pewna, czy rozumiem Cię w pełni. Pacjent: Rozmawianie o tym mi nie przeszkadza. Eliza: Jesteś zdecydowany, żeby o tym porozmawiać? Pacjent: Nie wiem, a powinienem? Eliza: Naprawdę nie wiesz? Pacjent: Naprawdę nie wiem. Eliza: Dlaczego? Pacjent: Pomożesz mi czy nie? Eliza: Dlaczego jesteś zainteresowany tym, czy jestem tu po to, żeby Ci pomóc?”.

Jak wskazuje autorka opracowania, mimo iż pacjenci wiedzieli, że nawiązują dialog z robotem, a nie z realnym człowiekiem, i tak traktowali te sesje poważnie i przywiązywali się do nich. „Jedna z anegdot dotyczy sekretarki samego Weizenbauma. Pewnego dnia kobieta poprosiła go o opuszczenie pokoju, aby mogła odbyć rozmowę z Elizą. Twórca programu był tym zaskoczony, pisząc później: «Nie zdawałem sobie sprawy, że bardzo krótkie ekspozycje na stosunkowo prosty program komputerowy mogą wywołać silne myślenie urojeniowe u całkiem normalnych ludzi»” – pisze Jarosz-Bilińska.

„Dziś Eliza ma skuteczniejszych i niezwykle wiarygodnych następców, takich jak Tess firmy X2AI. Można z nią porozmawiać poprzez SMS-y, komunikator Facebook Messenger i kilka innych platform. Nie wymaga dodatkowych aplikacji – z punktu widzenia użytkownika jest numerem telefonu komórkowego” – wskazuje na portalu Focus.pl psycholog dr Tomasz Witkowski. Za sprawą sztucznej inteligencji Tess pacjenci mogą korzystać z terapii i psychoedukacji. I chwalą to sobie. „Byłam wstrząśnięta tym, jak naturalnie czułam się podczas tej rozmowy. W ciągu kilku minut zapomniałam, że moim rozmówcą w rzeczywistości jest komputer” – opowiada cytowana przez dr. Witkowskiego Alison Berman z Singularity University. Autor artykułu podkreśla, że aplikacje cyfrowe oparte na metodach stosowanych w terapii poznawczo-behawioralnej w Wielkiej Brytanii są już standardem w zaleceniach psychoterapeutycznych dotyczących pracy z lękiem i depresją. „Także i w Polsce trwają prace nad podobnymi rozwiązaniami – zaangażowane są w to Uniwersytet SWPS i firma Norbsoft” – pisze Witkowski. I dodaje: „Nadal w procesie leczenia bierze udział psycholog potrzebny np. do postawienia diagnozy. Jednak wkrótce i to może się zmienić”.

Zamykamy za wygląd?

Dalsza część artykułu wskazuje już na mocno kontrowersyjne zagadnienia. Nie sposób uniknąć tu skojarzeń ze słynnymi teoriami włoskiego psychiatry i kryminologa Cesarego Lombrosa, który skłonności przestępczych upatrywał w określonych cechach fizycznych, takich jak np. mocno wysunięta dolna szczęka, nadmierne owłosienie, ciemny odcień skóry, nieprawidłowości w kształcie czaszki, zez, cofnięte czoło, duże uszy, mięsiste usta czy… leworęczność. Czy pomysły „zamykania za wygląd” mają szansę powrócić w XXI wieku? „Xiaolin Wu i Xi Zhang z Shanghai Jiao Tong University stworzyli sieć neuronową – program, który uczy się na podstawie dostarczonych mu danych. Po «nakarmieniu» go zdjęciami różnych obywateli Chin uzyskali algorytm rozpoznający przestępców z dokładnością bliską 90 proc. Okazało się, że znaczenie ma tylko kilka cech. Naukowcy nadal nie wiedzą, dlaczego akurat taka budowa twarzy ma związek ze skłonnościami przestępczymi, ani czy fenomen nie dotyczy wyłącznie osób pochodzenia azjatyckiego. Jedno jest już jednak pewne – w tym względzie sztuczna inteligencja może co najmniej dorównać ludzkiej intuicji” – pisze dr Witkowski.
W tym miejscu nie sposób się nie zatrzymać i nie zastanowić nad tym, jak niebezpiecznym narzędziem może okazać się pozbawiona ludzkiej kontroli sztuczna inteligencja. Czy trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której algorytm rozpoznaje na podstawie wyglądu potencjalnego przestępcę i następnie dąży do jego wyeliminowania ze społeczeństwa, aby ochronić w ten sposób resztę ludzi? Dajmy na to, że z początku będzie to „jedynie” wykluczenie cyfrowe lub np. niemożność skorzystania ze środków zbiorowego transportu. Brzmi jak science fiction? Niestety niekoniecznie.

„Hodujemy sobie gatunek, który stanie się – efektywniejszy od nas – naszym naturalnym wrogiem. Będzie dysponował tym, co zawsze było naszym atutem – intelektem. Jesteśmy słabi fizycznie, wolni, nie radzimy sobie w środowisku, padlibyśmy, gdyby nie to, że mamy lepszy mózg. Jeśli wyhodujemy sobie konkurencję, będzie po nas” – wskazuje w programie „Didaskalia” profesor fizyki Andrzej Dragan. „Narzędzie zostało stworzone w taki sposób, by nam służyć. Człowiek zawsze mógł decydować, jaki zrobi użytek z wynalazku. Tymczasem nóż nie zdecyduje, że nam zaszkodzi, a to urządzenie może to zrobić. To dość niepokojące. Nie rozumiemy, jak to wszystko działa, bo wymyśliliśmy tylko sposób pisania algorytmów uczenia maszynowego. Teraz nie wiemy, co może się wydarzyć. Nie mamy pojęcia, czy będziemy umieli kontrolować ten proces. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego wariantu, żeby to się dla nas źle nie skończyło” – ostrzega naukowiec.

Na niebezpieczeństwa nieograniczonego stosowania sztucznej inteligencji wskazuje także psycholog María Alejandra Castro Arbeláez. „Kiedy instalujemy program na naszym komputerze lub aplikację na telefonie komórkowym, zgadzamy się na warunki, które rzadko czytamy. Uważamy, że jeśli większość je akceptuje, my też możemy je przyjąć. Tym sposobem wielokrotnie udzielamy przywilejów, z których nie do końca zdajemy sobie sprawę. Z drugiej strony, każdy psycholog w swoim zawodzie rządzi się kodeksem etycznym. Zdaje sobie sprawę, że istnieją zasady i jeśli je naruszy, będzie musiał odpowiedzieć przed właściwym organem. Mówimy o poziomie świadomości, do którego z trudnością może dotrzeć maszyna” – pisze psycholog na portalu pieknoumyslu.com. „Sztuczna inteligencja i psychologia pozostają w relacji, która być może kryje dwa wielkie niebezpieczeństwa. Pierwsze to dzielenie się zbyt wrażliwymi danymi z maszyną zaprogramowaną w języku, którego użytkownik nie zna. A drugie to brak świadomości pewnych standardów – kodu deontologicznego – które powinny regulować określone usługi, korzyści lub działania czy zajęcia” – dodaje Arbeláez.

Zespół stresu elektronicznego

Kolejnym niebezpieczeństwem związanym ze sztuczną inteligencją jest sama kwestia konsekwencji nadmiernego stosowania urządzeń elektronicznych skutkującego nie tylko uzależnieniami, problemami ze skupieniem uwagi, przebodźcowaniem, ale nawet zmianami w mózgu. Dotyczy to szczególnie dzieci i młodzieży. „Szkoła jest miejscem zdobywania wiedzy i rozwijania talentów, dlatego powinna zapewniać uczniom warunki do należytego skupienia uwagi. Nie jest to możliwe, gdy silne bodźce generowane przez smartfony lub smartwatche odciągają uwagę uczniów od przedmiotu zajęć. Pogłębia to trudności związane z przyswajaniem wiedzy i nabywanych umiejętności. Ponadto, nie można bagatelizować szkodliwego wpływu technologii na zdrowie fizyczne i psychiczne dzieci i młodzieży. Badania wskazują na coraz więcej jednostek chorobowych, spowodowanych nadmiernym korzystaniem z urządzeń elektronicznych. Problem zbyt dużej obecności ekranów w życiu dzieci prowadzi m.in. do: zaburzeń koncentracji uwagi, nadpobudliwości ruchowej i rozdrażnienia, stanów lękowych i depresyjnych, obniżenia zdolności interpersonalnych i zmniejszenia umiejętności językowych, popadania w nałogi, na czele z uzależnieniem od pornografii, mediów społecznościowych i gier. Badania pokazują, że w Polsce zjawisko problematycznego użytkowania internetu dotyczy już co trzeciego nastolatka, a trzech na stu wymaga specjalistycznej pomocy. 28 proc. deklaruje, że z powodu nadużywania internetu miało zawroty głowy bądź pogorszył im się wzrok. 35 proc. przyznaje, że z tego samego powodu odczuwa przemęczenie i niedostatek snu. Aż 40 proc. nastolatek podpisało się pod twierdzeniem, że «Moje życie byłoby puste bez mojego telefonu/smartfona»” – piszą w liście otwartym do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka organizatorzy akcji „Szkoła bez smartfonów” zorganizowanej przez Centrum Życia i Rodziny. „Dlatego tak ważne jest podjęcie wszelkich możliwych działań, aby ryzyko szkodliwego wpływu użytkowania tych urządzeń na zdrowie dzieci i młodzieży zredukować do minimum. Przykład innych państw pokazuje, że wprowadzenie takich rozwiązań jest możliwe i przynosi pożądane rezultaty. Wystarczy wspomnieć Francję, Australię, Włochy i kanadyjską prowincję Ontario” – dodają.

„Dziecko, które wiele godzin przesiaduje przed ekranem, może trwale uszkodzić sobie mózg” – ostrzega w rozmowie z Polskim Radiem psycholog Bogna Białecka. Postuluje ona stopniową zmianę kultury cyfrowej w Polsce. „Chodzi o to, aby normą było nieposiadanie smartfona przez dziecko i aby jego brak nie powodował wykluczenia z grupy” – tłumaczy, dodając, że dziecko nie musi być uzależnione, aby pojawiły się u niego problemy rozwojowe. „Naukowcy mówią m.in. o zespole stresu elektronicznego, który wiążą ze zwiększoną liczbą diagnoz ADHD i innych zaburzeń rozwojowych. Oglądanie krótkich filmików powoduje m.in. problemy ze skupieniem uwagi” – podkreśla Białecka.

Nie należy, rzecz jasna, wylewać dziecka z kąpielą i w związku z zagrożeniami cyfrowymi palić komputerów i przechodzić na drewniane liczydła. O ile sztuczna inteligencja z pewnością może znaleźć zastosowanie w analizie danych w kryminologii (choćby do porównywania śladów DNA znalezionych na miejscu zbrodni z tymi zgromadzonymi w policyjnych bazach danych), to jednak jej wykorzystywanie w procesie terapeutycznym wymaga już głębszego zastanowienia, także nad kwestią tego, jakie czynniki decydują o powodzeniu terapii. Tym, co leczy, jest przecież nie tylko możliwość wyrzucenia z siebie nagromadzonych emocji, nazwania ich i „przepracowania” w toku stopniowej zmiany destrukcyjnych przekonań, ale przede wszystkim – nawiązanie opartej na zaufaniu więzi terapeutycznej. Robot może wypełnić tę funkcję jedynie w pewnym ograniczonym stopniu. Jego „przewagą” nad terapeutą-człowiekiem może być fakt stałej dostępności sztucznej inteligencji, która – w przeciwieństwie do realnego terapeuty – nie będzie miała gorszego dnia, nie popełni błędu ani nie zachoruje. Czy jednak tego rodzaju terapia przybliży pacjenta do lepszego kontaktowania się z – niedoskonałymi przecież – realnymi ludźmi, w tym niedoskonałym samym sobą? Czy pacjent nie uzależni się od tego – niemal doskonałego przecież – terapeuty? Czy się w nim nie zakocha? I wreszcie – last but not least – co, jeśli w którymś momencie wyłączy mu się prąd?

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Polski pilot ofiarą mordercy sądowego, który awansował na prezesa Sądu Najwyższego tylko u nas
Tadeusz Płużański: Polski pilot ofiarą mordercy sądowego, który awansował na prezesa Sądu Najwyższego

Porucznika Edwarda Pytko komuniści zamordowali w sierpniu 1952 r. Ten 22-letni pilot instruktor Oficerskiej Szkoły Lotniczej nr 5 w Radomiu chciał być człowiekiem wolnym, dlatego próbował uciec ze stalinowskiej Polski. Karę śmierci wydawał na niego Bogdan Dzięcioł – tego stalinowskiego funkcjonariusza Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie dopiero w marcu 2024 r. nieprawomocnie skazał na 5 lat pozbawienia wolności.

Nożownik zaatakował taksówkarza w Krakowie. Trwa policyjna obława Wiadomości
Nożownik zaatakował taksówkarza w Krakowie. Trwa policyjna obława

W Krakowie trwają poszukiwania mężczyzny, który w trakcie kursu zaatakował taksówkarza nożem i uciekł. Poszkodowany obcokrajowiec, który prowadził pojazd, z ranami ciętymi trafił do szpitala.

Trump: Putin ma „kilka tygodni”. Waszyngton zapowiada decyzję Wiadomości
Trump: Putin ma „kilka tygodni”. Waszyngton zapowiada decyzję

Prezydent USA Donald Trump odniósł się w piątek do rosyjskiego ataku na amerykańską firmę działającą na Ukrainie. Podkreślił, że „nie podoba mu się to” i dodał: „Nie podoba mi się wszystko, co się dzieje na tej wojnie”.

Nadciąga zmiana pogody. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Nadciąga zmiana pogody. IMGW wydał komunikat

Jak poinformował IMGW, przeważający obszar Europy znajdować się będzie pod wpływem niżów z ośrodkami nad północną Norwegią, w okolicach Islandii, w rejonie Bałtyku oraz nad Rosją i Ukrainą i związanych z nimi frontów atmosferycznych. Na zachodzie kontynentu będzie oddziaływać wyż znad Morza Norweskiego i Wysp Brytyjskich.

Tȟašúŋke Witkó: Dyplomatyczna huśtawka nastrojów tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Dyplomatyczna huśtawka nastrojów

Gdyby spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w alaskańskim Anchorage relacjonował jakiś krytyk teatralny z XIX wieku, to winien on swoją recenzję uwieńczyć takowym akapitem: „Kiedy wreszcie kurtyna opadła – miłosiernie skrywając postacie aktorów – wówczas na widowni rozległy się, najpierw nieśmiałe, potem jednak coraz głośniejsze i natarczywsze gwizdy, a na galeriach zagrzmiały pełne oburzenia głosy, żądające zwrotu pieniędzy za bilety!

Atak nożownika w Chorzowie. Są nowe informacje z ostatniej chwili
Atak nożownika w Chorzowie. Są nowe informacje

W Chorzowie w piątek po południu 47-letni mężczyzna śmiertelnie ugodził nożem innego mężczyznę. Sprawca, który – jak ustalili policjanci – był pod wpływem alkoholu, został zatrzymany. Droga w rejonie zdarzenia jest już przejezdna.

Nowy gatunek dinozaura odkryty na brytyjskiej wyspie z ostatniej chwili
Nowy gatunek dinozaura odkryty na brytyjskiej wyspie

Brytyjscy naukowcy poinformowali o odkryciu nowego gatunku dinozaura Istiorachis macaruthurae, żyjącego 125 mln lat temu na wyspie Wight przy południowym wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Zwierzę charakteryzowało się kolczastymi wyrostkami na grzbiecie i ogonie, które przypominają żagiel.

Bunt warszawskich prokuratorów Wiadomości
Bunt warszawskich prokuratorów

Prokuratorzy z Warszawy przyjęli uchwałę, w której domagają się zmian w funkcjonowaniu prokuratury. Chcą, aby rozdzielono funkcję Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego oraz by prokuratura miała własny budżet. Według nich tylko takie rozwiązania mogą zagwarantować niezależność i apolityczność instytucji.

Żandarmeria w domu Macierewicza. Były minister oczekuje na przesłuchanie Wiadomości
Żandarmeria w domu Macierewicza. Były minister oczekuje na przesłuchanie

Jak poinformowała niezalezna.pl, w domu Antoniego Macierewicza, byłego ministra obrony narodowej i przewodniczącego podkomisji smoleńskiej, pojawili się dziś funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej. Celem ich wizyty było doręczenie wezwania na przesłuchanie do prokuratury.

Burza w Pałacu Buckingham. Król Karol III stawia warunek synowi Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Król Karol III stawia warunek synowi

W brytyjskich mediach znów głośno o księciu Harrym i jego relacjach z rodziną królewską. Według doniesień, w lipcu odbyło się dyskretne spotkanie doradców obu stron, aby sprawdzić, czy po latach napięć możliwe jest pojednanie.

REKLAMA

Czy zawód psychoterapeuty zostanie wkrótce przejęty przez roboty?

W warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej na kierunku „psychologia i informatyka” można zrobić specjalność ze sztucznej inteligencji. Do uczestnictwa w niej zachęca dr Michał Boni, pisząc: „psycholog korzystający z systemów sztucznej inteligencji czy narzędzi algorytmicznych będzie w swojej pracy osiągał to, co jeszcze niedawno było nie do wyobrażenia”.
robot - zdjęcie poglądowe Czy zawód psychoterapeuty zostanie wkrótce przejęty przez roboty?
robot - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

I rzeczywiście, możliwości sztucznej inteligencji wydają się nieograniczone. Czy zawód psychoterapeuty stanie się kolejnym rynkiem pracy powoli przejmowanym przez roboty?

„Rozumiem / opowiedz mi więcej”

Anna Jarosz-Bilińska na portalu psychologiawpraktyce.pl przypomina początki wykorzystywania sztucznej inteligencji w psychoterapii. „Chatboty są często używane na stronach internetowych jako interaktywne, wirtualne postacie zastępujące żywych konsultantów, odpowiadające na pytania z zakresu usług i działalności danej firmy. Ich historia sięga lat 60. XX wieku. To właśnie wtedy Joseph Weizenbaum z Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracował Elizę, znaną także jako «the Doctor». Jest to pierwszy program symulujący rozmowę terapeutyczną człowieka z maszyną. Chatbot, choć prosty w swojej konstrukcji, był zdolny przeprowadzić nieskomplikowany dialog z pacjentem. Iluzję prawdziwej rozmowy można było uzyskać za pomocą przestawiania fraz i słów kluczowych, które następnie były używane w wypowiedziach Elizy. Podczas rozmowy często pojawiają się uniwersalne zwroty, takie jak: «rozumiem» lub «opowiedz mi więcej o X», co pozwalało utrzymywać iluzję rozmowy z terapeutą i tym samym zwodzić przez dłuższy czas osoby badane”.

Jarosz-Bilińska przytacza transkrypcję jednej z konwersacji pacjenta z robotem terapeutą:
„Eliza: Powiedz mi, co Cię martwi? Pacjent: Wszystko. Eliza: Powiedz mi więcej o tym. Pacjent: Ostatnio wszystko mi przeszkadza. Eliza: Mówienie o tym Ci przeszkadza? Pacjent: Co dziwne, nie. Eliza: Dlaczego nie? Pacjent: Po prostu, nie. Eliza: Nie jestem pewna, czy rozumiem Cię w pełni. Pacjent: Rozmawianie o tym mi nie przeszkadza. Eliza: Jesteś zdecydowany, żeby o tym porozmawiać? Pacjent: Nie wiem, a powinienem? Eliza: Naprawdę nie wiesz? Pacjent: Naprawdę nie wiem. Eliza: Dlaczego? Pacjent: Pomożesz mi czy nie? Eliza: Dlaczego jesteś zainteresowany tym, czy jestem tu po to, żeby Ci pomóc?”.

Jak wskazuje autorka opracowania, mimo iż pacjenci wiedzieli, że nawiązują dialog z robotem, a nie z realnym człowiekiem, i tak traktowali te sesje poważnie i przywiązywali się do nich. „Jedna z anegdot dotyczy sekretarki samego Weizenbauma. Pewnego dnia kobieta poprosiła go o opuszczenie pokoju, aby mogła odbyć rozmowę z Elizą. Twórca programu był tym zaskoczony, pisząc później: «Nie zdawałem sobie sprawy, że bardzo krótkie ekspozycje na stosunkowo prosty program komputerowy mogą wywołać silne myślenie urojeniowe u całkiem normalnych ludzi»” – pisze Jarosz-Bilińska.

„Dziś Eliza ma skuteczniejszych i niezwykle wiarygodnych następców, takich jak Tess firmy X2AI. Można z nią porozmawiać poprzez SMS-y, komunikator Facebook Messenger i kilka innych platform. Nie wymaga dodatkowych aplikacji – z punktu widzenia użytkownika jest numerem telefonu komórkowego” – wskazuje na portalu Focus.pl psycholog dr Tomasz Witkowski. Za sprawą sztucznej inteligencji Tess pacjenci mogą korzystać z terapii i psychoedukacji. I chwalą to sobie. „Byłam wstrząśnięta tym, jak naturalnie czułam się podczas tej rozmowy. W ciągu kilku minut zapomniałam, że moim rozmówcą w rzeczywistości jest komputer” – opowiada cytowana przez dr. Witkowskiego Alison Berman z Singularity University. Autor artykułu podkreśla, że aplikacje cyfrowe oparte na metodach stosowanych w terapii poznawczo-behawioralnej w Wielkiej Brytanii są już standardem w zaleceniach psychoterapeutycznych dotyczących pracy z lękiem i depresją. „Także i w Polsce trwają prace nad podobnymi rozwiązaniami – zaangażowane są w to Uniwersytet SWPS i firma Norbsoft” – pisze Witkowski. I dodaje: „Nadal w procesie leczenia bierze udział psycholog potrzebny np. do postawienia diagnozy. Jednak wkrótce i to może się zmienić”.

Zamykamy za wygląd?

Dalsza część artykułu wskazuje już na mocno kontrowersyjne zagadnienia. Nie sposób uniknąć tu skojarzeń ze słynnymi teoriami włoskiego psychiatry i kryminologa Cesarego Lombrosa, który skłonności przestępczych upatrywał w określonych cechach fizycznych, takich jak np. mocno wysunięta dolna szczęka, nadmierne owłosienie, ciemny odcień skóry, nieprawidłowości w kształcie czaszki, zez, cofnięte czoło, duże uszy, mięsiste usta czy… leworęczność. Czy pomysły „zamykania za wygląd” mają szansę powrócić w XXI wieku? „Xiaolin Wu i Xi Zhang z Shanghai Jiao Tong University stworzyli sieć neuronową – program, który uczy się na podstawie dostarczonych mu danych. Po «nakarmieniu» go zdjęciami różnych obywateli Chin uzyskali algorytm rozpoznający przestępców z dokładnością bliską 90 proc. Okazało się, że znaczenie ma tylko kilka cech. Naukowcy nadal nie wiedzą, dlaczego akurat taka budowa twarzy ma związek ze skłonnościami przestępczymi, ani czy fenomen nie dotyczy wyłącznie osób pochodzenia azjatyckiego. Jedno jest już jednak pewne – w tym względzie sztuczna inteligencja może co najmniej dorównać ludzkiej intuicji” – pisze dr Witkowski.
W tym miejscu nie sposób się nie zatrzymać i nie zastanowić nad tym, jak niebezpiecznym narzędziem może okazać się pozbawiona ludzkiej kontroli sztuczna inteligencja. Czy trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której algorytm rozpoznaje na podstawie wyglądu potencjalnego przestępcę i następnie dąży do jego wyeliminowania ze społeczeństwa, aby ochronić w ten sposób resztę ludzi? Dajmy na to, że z początku będzie to „jedynie” wykluczenie cyfrowe lub np. niemożność skorzystania ze środków zbiorowego transportu. Brzmi jak science fiction? Niestety niekoniecznie.

„Hodujemy sobie gatunek, który stanie się – efektywniejszy od nas – naszym naturalnym wrogiem. Będzie dysponował tym, co zawsze było naszym atutem – intelektem. Jesteśmy słabi fizycznie, wolni, nie radzimy sobie w środowisku, padlibyśmy, gdyby nie to, że mamy lepszy mózg. Jeśli wyhodujemy sobie konkurencję, będzie po nas” – wskazuje w programie „Didaskalia” profesor fizyki Andrzej Dragan. „Narzędzie zostało stworzone w taki sposób, by nam służyć. Człowiek zawsze mógł decydować, jaki zrobi użytek z wynalazku. Tymczasem nóż nie zdecyduje, że nam zaszkodzi, a to urządzenie może to zrobić. To dość niepokojące. Nie rozumiemy, jak to wszystko działa, bo wymyśliliśmy tylko sposób pisania algorytmów uczenia maszynowego. Teraz nie wiemy, co może się wydarzyć. Nie mamy pojęcia, czy będziemy umieli kontrolować ten proces. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego wariantu, żeby to się dla nas źle nie skończyło” – ostrzega naukowiec.

Na niebezpieczeństwa nieograniczonego stosowania sztucznej inteligencji wskazuje także psycholog María Alejandra Castro Arbeláez. „Kiedy instalujemy program na naszym komputerze lub aplikację na telefonie komórkowym, zgadzamy się na warunki, które rzadko czytamy. Uważamy, że jeśli większość je akceptuje, my też możemy je przyjąć. Tym sposobem wielokrotnie udzielamy przywilejów, z których nie do końca zdajemy sobie sprawę. Z drugiej strony, każdy psycholog w swoim zawodzie rządzi się kodeksem etycznym. Zdaje sobie sprawę, że istnieją zasady i jeśli je naruszy, będzie musiał odpowiedzieć przed właściwym organem. Mówimy o poziomie świadomości, do którego z trudnością może dotrzeć maszyna” – pisze psycholog na portalu pieknoumyslu.com. „Sztuczna inteligencja i psychologia pozostają w relacji, która być może kryje dwa wielkie niebezpieczeństwa. Pierwsze to dzielenie się zbyt wrażliwymi danymi z maszyną zaprogramowaną w języku, którego użytkownik nie zna. A drugie to brak świadomości pewnych standardów – kodu deontologicznego – które powinny regulować określone usługi, korzyści lub działania czy zajęcia” – dodaje Arbeláez.

Zespół stresu elektronicznego

Kolejnym niebezpieczeństwem związanym ze sztuczną inteligencją jest sama kwestia konsekwencji nadmiernego stosowania urządzeń elektronicznych skutkującego nie tylko uzależnieniami, problemami ze skupieniem uwagi, przebodźcowaniem, ale nawet zmianami w mózgu. Dotyczy to szczególnie dzieci i młodzieży. „Szkoła jest miejscem zdobywania wiedzy i rozwijania talentów, dlatego powinna zapewniać uczniom warunki do należytego skupienia uwagi. Nie jest to możliwe, gdy silne bodźce generowane przez smartfony lub smartwatche odciągają uwagę uczniów od przedmiotu zajęć. Pogłębia to trudności związane z przyswajaniem wiedzy i nabywanych umiejętności. Ponadto, nie można bagatelizować szkodliwego wpływu technologii na zdrowie fizyczne i psychiczne dzieci i młodzieży. Badania wskazują na coraz więcej jednostek chorobowych, spowodowanych nadmiernym korzystaniem z urządzeń elektronicznych. Problem zbyt dużej obecności ekranów w życiu dzieci prowadzi m.in. do: zaburzeń koncentracji uwagi, nadpobudliwości ruchowej i rozdrażnienia, stanów lękowych i depresyjnych, obniżenia zdolności interpersonalnych i zmniejszenia umiejętności językowych, popadania w nałogi, na czele z uzależnieniem od pornografii, mediów społecznościowych i gier. Badania pokazują, że w Polsce zjawisko problematycznego użytkowania internetu dotyczy już co trzeciego nastolatka, a trzech na stu wymaga specjalistycznej pomocy. 28 proc. deklaruje, że z powodu nadużywania internetu miało zawroty głowy bądź pogorszył im się wzrok. 35 proc. przyznaje, że z tego samego powodu odczuwa przemęczenie i niedostatek snu. Aż 40 proc. nastolatek podpisało się pod twierdzeniem, że «Moje życie byłoby puste bez mojego telefonu/smartfona»” – piszą w liście otwartym do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka organizatorzy akcji „Szkoła bez smartfonów” zorganizowanej przez Centrum Życia i Rodziny. „Dlatego tak ważne jest podjęcie wszelkich możliwych działań, aby ryzyko szkodliwego wpływu użytkowania tych urządzeń na zdrowie dzieci i młodzieży zredukować do minimum. Przykład innych państw pokazuje, że wprowadzenie takich rozwiązań jest możliwe i przynosi pożądane rezultaty. Wystarczy wspomnieć Francję, Australię, Włochy i kanadyjską prowincję Ontario” – dodają.

„Dziecko, które wiele godzin przesiaduje przed ekranem, może trwale uszkodzić sobie mózg” – ostrzega w rozmowie z Polskim Radiem psycholog Bogna Białecka. Postuluje ona stopniową zmianę kultury cyfrowej w Polsce. „Chodzi o to, aby normą było nieposiadanie smartfona przez dziecko i aby jego brak nie powodował wykluczenia z grupy” – tłumaczy, dodając, że dziecko nie musi być uzależnione, aby pojawiły się u niego problemy rozwojowe. „Naukowcy mówią m.in. o zespole stresu elektronicznego, który wiążą ze zwiększoną liczbą diagnoz ADHD i innych zaburzeń rozwojowych. Oglądanie krótkich filmików powoduje m.in. problemy ze skupieniem uwagi” – podkreśla Białecka.

Nie należy, rzecz jasna, wylewać dziecka z kąpielą i w związku z zagrożeniami cyfrowymi palić komputerów i przechodzić na drewniane liczydła. O ile sztuczna inteligencja z pewnością może znaleźć zastosowanie w analizie danych w kryminologii (choćby do porównywania śladów DNA znalezionych na miejscu zbrodni z tymi zgromadzonymi w policyjnych bazach danych), to jednak jej wykorzystywanie w procesie terapeutycznym wymaga już głębszego zastanowienia, także nad kwestią tego, jakie czynniki decydują o powodzeniu terapii. Tym, co leczy, jest przecież nie tylko możliwość wyrzucenia z siebie nagromadzonych emocji, nazwania ich i „przepracowania” w toku stopniowej zmiany destrukcyjnych przekonań, ale przede wszystkim – nawiązanie opartej na zaufaniu więzi terapeutycznej. Robot może wypełnić tę funkcję jedynie w pewnym ograniczonym stopniu. Jego „przewagą” nad terapeutą-człowiekiem może być fakt stałej dostępności sztucznej inteligencji, która – w przeciwieństwie do realnego terapeuty – nie będzie miała gorszego dnia, nie popełni błędu ani nie zachoruje. Czy jednak tego rodzaju terapia przybliży pacjenta do lepszego kontaktowania się z – niedoskonałymi przecież – realnymi ludźmi, w tym niedoskonałym samym sobą? Czy pacjent nie uzależni się od tego – niemal doskonałego przecież – terapeuty? Czy się w nim nie zakocha? I wreszcie – last but not least – co, jeśli w którymś momencie wyłączy mu się prąd?

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe