Rzecznik ukraińskiego MSZ zaatakował dziennikarkę TVP
- W Brukseli mówi się nieoficjalnie, że ponoć Niemcy i Francja obiecały władzom Ukrainy szybkie wejście do UE jeśli Kijów pomoże w obaleniu obecnego polskiego rządu. Motywują to tym, że bez zmiany traktatów nie można rozszerzyć UE, a to Polska blokuje te zmiany.
- podała korespondent TVP.
- Podane informacje nie odpowiadają rzeczywistości. Kategorycznie odrzucamy takie insynuacje. Strona ukraińska nie otrzymała takich propozycji, nie miała zamiaru ingerować w wewnętrzne sprawy Polski i nie będzie miała.
(...)
Jesteśmy także głęboko wdzięczni Polakom, którzy okazują solidarność z Ukraińcami. Jesteśmy przekonani o niepowodzeniu wysiłków wbicia klina w wysoki poziom szacunku i współpracy naszych narodów. Wzywamy naszych polskich przyjaciół, aby się nie poddawali do prób prowokacji, do wspólnej pracy, aby skutecznie stawić czoła wspólnym wyzwaniom.
- napisał rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko na Facebooku, a cytujący go portal Agory ukrayina.pl nie wiadomo na jakiej podstawie nazywa nieoficjalną informację przekazaną przez Dominikę Ćosić "nieprawdziwą".
Jacek Czaputowicz w TVN24: "Polska sprzyja interesom Moskwy"
Odpowiedź Dominiki Ćiosić
- A propos komentarza rzecznika MSZ Ukrainy: to nie ja wbijam klin w relacje polsko-ukraińskie, ale władze ukraińskie poprzez całą serię ostatnich wypowiedzi i decyzji (słowa Zelenskiego na forum ONZ, skarga na Polskę do WTO, uhonorowanie esesmana w Kanadzie itd). I jeśli ktoś działa w interesie rosyjskim to właśnie ostatnio część polityków ukraińskich skłócając się ze sprawdzonym sojusznikiem i poprzez uroczystość w Kanadzie dając Rosji paliwo do oskarżania Ukraińców o sympatyzowanie z nazistami. Tyle w temacie. Miłego dnia.
- odpowiada Dominika Ćosić na platformie "X" (dawniej "Twitter")
Konflikt ukraińsko-polski
Trwa konflikt pomiędzy władzami Ukrainy i Polski na tle sporu o import ukraińskiego zboża, choć w ostatnim czasie pojawiły się ze strony ukraińskiej pojednawcze gesty. Polska podtrzymała zakaz importu, przy czym tranzyt odbywa się bez zakłóceń, a nawet rośnie. Ukraińscy politycy zachowywali się wobec Polski impertynencko.
Dbam o wasze i nasze rolnictwo
– napisał na Twitterze (X) ukraiński wiceminister rolnictwa Taras Kaczka tuż po zaskarżeniu Polski do WTO, czym wywołał furię polskich internautów.
Otworzyliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy. Pracujemy nad zachowaniem dróg lądowych. Niepokojące jest to, że niektórzy w Europie odgrywają solidarność w teatrze politycznym, zamieniając ziarno w thriller. Może się wydawać, że odgrywają swoje własne role. W rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora
– dolał oliwy do ognia Wołodymyr Zełenski na forum ONZ.
Zakaz importu z Ukrainy
Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Tranzyt zbóż przez terytoria tzw. krajów przyfrontowych pozostawał dozwolony.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ubiegły piątek w Tomaszowie Lubelskim, że 15 września albo KE zamknie granicę dla zbóż z Ukrainy na kolejne miesiące, albo polski rząd sam ją zamknie. Podkreślił, że dla rządu PiS obrona polskiego rolnika jest najważniejsza.
We wtorek polska Rada Ministrów przyjęła uchwałę wzywającą KE do przedłużenia zakazu importu po 15 września. Podkreślono w niej, że jeśli się to nie stanie, Polska wprowadzi taki zakaz na poziomie krajowym. I tak się stało.
Przedłużeniu embarga na ukraińskie zboże przeciwstawia się Ukraina. Ukraina zwróciła się ze skargą do Światowej Organizacji Handlu (WTO).