Marcin Kacprzak: Murem za Beatą

Gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość zdobyło władzę, to niemal od pierwszego dnia ich rządów najbardziej bałem się wielce prawdopodobnego momentu, w którym ktoś z tego obozu, nie mając nic ciekawszego do roboty, złapie za młotek i przychrzani sobie nim prosto w duży palec u stopy. Udawało się uniknąć tego scenariusza, lepiej lub gorzej, równo dwa lata. Młotek jednak wisi wciąż na ścianie i widzę, że pokusa by go użyć jest w PiS-ie bardzo, bardzo wysoka.
 Marcin Kacprzak: Murem za Beatą
/ YT, print screen

Nie będę ukrywał – bardzo średnio przyjąłem pomysł cofnięcia Jarosława Kaczyńskiego, przy jednoczesnym wystawieniu na front Beaty Szydło. Pamiętałem ją z poprzednich lat. Wydawała mi się osobą sztywną, jakby wiecznie naburmuszoną, i jeśli mającą jakieś ambicje polityczne i w związku z tym chcącą kogokolwiek zastępować, to raczej panią Pawłowicz. Cóż, mam poczucie, że – wiem, to kontrowersyjne, ale przecież lubimy kontrowersje – łatwiej było by zastąpić samego prezesa niż naszą kochaną i nieokiełznaną profesor Pawłowicz. To naprawdę nie takie hop-siup. Beata Szydło premierem? Nie – stwierdziłem w duchu – to się nie ma prawa udać.

Posiłkując się cytatem z Sexmisji – udało się. Udało się jak cholera, a nawet bardziej. Naprawdę, trudno inaczej opisać moje odczucia niż gimnazjalnym, gromkim: Beata Szydło w roli premiera pozamiatała. W całej tej Bonanzie, która zaczęła się dzień po zaprzysiężeniu rządu udało jej się nie popełnić nawet najmniejszego faux pas. A przecież ona musiała nie tylko dzień w dzień użerać się z totalną opozycją i zaprzyjaźnionymi mediami. Beata Szydło musiała również wojować ze „swoimi”, co jak każdy z nas zna z życia bywa o wiele bardziej trudne niż rozprawianie się z wrogami z zewnątrz. Owszem, miała chwile słabości, widziałem to wyraźnie, bo jakiś czas temu, było to gdzieś mniej więcej tak na wysokości wiosny 2017 roku, zaczęła mówić jeszcze wolniej niż dotychczas. Ale jednak szybko wróciła do formy.

Nie lubię pisać panegiryków dedykowanych politykom, zwłaszcza tym, którym kibicuję. Jest to podwójnie niebezpiecznie. Raz, że narażamy się wtedy na miano tak zwanej wazeliny. Dwa, to jeszcze gorsze, może wystąpić syndrom chwalenia przez komentatora piłkarza tuż przed końcem meczu. Wiele razy zdarza się w takich wypadkach, że taki chwalony ananas, sekundę później zalicza jakiegoś spektakularnego klopsa. Nie mogę jednak skreślić tych paru akapitów, który – a niech tam – nazwać można mini hołdem dla pani premier.

Chcecie jeszcze jedną kontrowersję? Proszę bardzo – uważam, że gdyby nie Beata Szydło, to być może szykowalibyśmy się do przedterminowych wyborów i nie wykluczone, że przenieślibyśmy się niczym w kapsule czasu do jesieni roku 2007. Czy mam na to jakieś namacalne dowody? Nie, nie mam. To tylko subiektywne odczucie.

Mało tego – pomyślałem sobie jakiś czas temu, że być może na naszych oczach rozwiązuje się ten stary jak III Rp dylemat: co będzie, gdy Jarosław Kaczyński pomyśli o emeryturze. Nie było specjalnie widać na horyzoncie kogoś, kto mógłby cały ten wózek popchnąć dalej. Moim zdaniem Beata Szydło mogłaby to zrobić. Oczywiście – ona nie jest jeszcze politykiem formatu prezesa i być może nigdy nie będzie. Buduje sobie jednak to co niezbędne do takiej roli – czyli legendę kogoś, kto wygrywał ciężkie bitwy i nie zszedł na sekundę z raz obranej ścieżki. To już jest coś. Resztę trzeba wykuć sobie samemu. Respekt będzie miała, poszanowanie żelaznego elektoratu również. Wszystko już tutaj zależy od niej samej – no i musi schować gdzieś młotek sprzed oczu fanatyków dobrej politycznej rozróby. Jeśli któregoś dnia nie postanowi zostać Marcinkiewiczem w spódnicy to wszystko będzie dobrze.

No i w końcu mamy te nie dające się przepędzić ploty o planowanej podmiance na fotelu premiera. Być może nie znam się w ogóle na polityce, ale ile bym nie dumał i ile bym się nie drapał po głowie, to nie rozumiem tego pomysłu. Nikt jak dotąd nie zdołał mi go racjonalnie uzasadnić. Nie widzę żadnych korzyści, a jedynie same wady. Nie zaakceptuję takiej sytuacji i będę z niej bardzo niezadowolony. Ostrzegam potencjalnych użytkowników młotka, że ja sam wówczas nie wiem, jak zachowam się przy urnie wyborczej za dwa lata – być może w ogóle do niej nie podejdę.

A więc murem za Beatą.

 

POLECANE
Polski rząd godzi się na umowę z Mercosur. Wspólne oświadczenie rządów francuskiego i polskiego z ostatniej chwili
"Polski rząd godzi się na umowę z Mercosur". Wspólne oświadczenie rządów francuskiego i polskiego

- Polski rząd godzi się na umowę UE-MERCOSUR - pisze Jacek Saryusz Wolski na platformie "X". Umowa budzi potężne kontrowersje.

Sejm przyjął uchwałę o upamiętnieniu ofiar Obławy Augustowskiej z ostatniej chwili
Sejm przyjął uchwałę o upamiętnieniu ofiar Obławy Augustowskiej

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 80. rocznicę zbrodni oddaje hołd Ofiarom Obławy Augustowskiej, niezłomnym żołnierzom drugiej konspiracji, którzy po zakończeniu II wojny światowej podjęli heroiczną walkę o prawdziwą niepodległość Polski - głosi uchwała przyjęta w środę przez izbę niższą.

Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach. Komunikat dla mieszkańców Wiadomości
Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach. Komunikat dla mieszkańców

Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach już się nie rozprzestrzenia, sytuacja jest opanowana - podała wieczorem straż pożarna. Ogień objął około 400 metrów kwadratowych, nikt nie został poszkodowany. Dogaszanie może potrwać kilka godzin.

Książę Harry na wygnaniu? Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham Wiadomości
Książę Harry na wygnaniu? Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham

Mimo że książę Harry i Meghan Markle oficjalnie wycofali się z obowiązków królewskich w 2021 roku, echo tej decyzji wciąż odbija się w mediach i prasie. Według królewskich komentatorów to właśnie Harry coraz wyraźniej odczuwa konsekwencje swojego wyboru.

Operacja „zastraszyć adwokatów” tylko u nas
Operacja „zastraszyć adwokatów”

W III RP rozpoczęto nowy rozdział. Tym razem nie dotyczy on reformy prawa, wzmocnienia niezależności sądów czy rozliczania afer. Nie – to rozdział znacznie bardziej złowrogi. Rozdział o tym, jak państwo Donalda Tuska zaczyna bać się tych, którzy mają odwagę bronić niesłusznie prześladowanych. Polowanie nie jest dziś na przestępców, lecz na obrońcę – mec. Krzysztofa Wąsowskiego. I nie dlatego, że złamał prawo, ale dlatego, że nie ugiął się przed władzą. Bo miał odwagę stanąć po stronie tych, którzy w demokratycznym państwie nie powinni być nigdy prześladowani.

Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale Wiadomości
Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale

Rozstawiona z numerem ósmym Iga Świątek wygrała z Rosjanką Ludmiłą Samsonową (nr 19.) 6:2, 7:5 w ćwierćfinale Wimbledonu. Polska tenisistka po raz pierwszy awansowała do półfinału tej imprezy. Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Londynie był ćwierćfinał w 2023 roku.

Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu Wiadomości
Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu

Wczesnym rankiem 9 lipca 2025 roku funkcjonariusze policji w Essen (Nadrenia Północna-Westfalia) zatrzymali młodego mężczyznę podejrzanego o przygotowywanie ataku terrorystycznego.

„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi Wiadomości
„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi

Po 26 latach związku ze stacją TVN Hubert Urbański zakończył swoją współpracę z nadawcą, który był domem kultowego teleturnieju „Milionerzy”. Informację o rozstaniu prezenter przekazał 30 czerwca w mediach społecznościowych. „Po 26 latach żegnam się z TVN – ze stacją, w której przeżyłem swoje najlepsze chwile zawodowe” – napisał na Instagramie.

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic gorące
Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej na platformie X opublikował spot uderzający w obywatelskich obrońców granic. – Tak wyglądają obrońcy granic, których PiS wysyła na polskie granice – mówi lektor w spocie. Tyle tylko, że użyte w spocie ujęcia pochodzą z reklamy walk na gołe pięści Gromda.

W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic Wiadomości
W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic

W Sali Kolumnowej Sejmu RP odbyło się pierwsze posiedzenie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic. Spotkanie miało charakter inaugurujący działalność parlamentarnego zaplecza tego społecznego ruchu. W wydarzeniu uczestniczyli politycy, aktywiści oraz ochotnicy, którzy wcześniej działali przy granicy.

REKLAMA

Marcin Kacprzak: Murem za Beatą

Gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość zdobyło władzę, to niemal od pierwszego dnia ich rządów najbardziej bałem się wielce prawdopodobnego momentu, w którym ktoś z tego obozu, nie mając nic ciekawszego do roboty, złapie za młotek i przychrzani sobie nim prosto w duży palec u stopy. Udawało się uniknąć tego scenariusza, lepiej lub gorzej, równo dwa lata. Młotek jednak wisi wciąż na ścianie i widzę, że pokusa by go użyć jest w PiS-ie bardzo, bardzo wysoka.
 Marcin Kacprzak: Murem za Beatą
/ YT, print screen

Nie będę ukrywał – bardzo średnio przyjąłem pomysł cofnięcia Jarosława Kaczyńskiego, przy jednoczesnym wystawieniu na front Beaty Szydło. Pamiętałem ją z poprzednich lat. Wydawała mi się osobą sztywną, jakby wiecznie naburmuszoną, i jeśli mającą jakieś ambicje polityczne i w związku z tym chcącą kogokolwiek zastępować, to raczej panią Pawłowicz. Cóż, mam poczucie, że – wiem, to kontrowersyjne, ale przecież lubimy kontrowersje – łatwiej było by zastąpić samego prezesa niż naszą kochaną i nieokiełznaną profesor Pawłowicz. To naprawdę nie takie hop-siup. Beata Szydło premierem? Nie – stwierdziłem w duchu – to się nie ma prawa udać.

Posiłkując się cytatem z Sexmisji – udało się. Udało się jak cholera, a nawet bardziej. Naprawdę, trudno inaczej opisać moje odczucia niż gimnazjalnym, gromkim: Beata Szydło w roli premiera pozamiatała. W całej tej Bonanzie, która zaczęła się dzień po zaprzysiężeniu rządu udało jej się nie popełnić nawet najmniejszego faux pas. A przecież ona musiała nie tylko dzień w dzień użerać się z totalną opozycją i zaprzyjaźnionymi mediami. Beata Szydło musiała również wojować ze „swoimi”, co jak każdy z nas zna z życia bywa o wiele bardziej trudne niż rozprawianie się z wrogami z zewnątrz. Owszem, miała chwile słabości, widziałem to wyraźnie, bo jakiś czas temu, było to gdzieś mniej więcej tak na wysokości wiosny 2017 roku, zaczęła mówić jeszcze wolniej niż dotychczas. Ale jednak szybko wróciła do formy.

Nie lubię pisać panegiryków dedykowanych politykom, zwłaszcza tym, którym kibicuję. Jest to podwójnie niebezpiecznie. Raz, że narażamy się wtedy na miano tak zwanej wazeliny. Dwa, to jeszcze gorsze, może wystąpić syndrom chwalenia przez komentatora piłkarza tuż przed końcem meczu. Wiele razy zdarza się w takich wypadkach, że taki chwalony ananas, sekundę później zalicza jakiegoś spektakularnego klopsa. Nie mogę jednak skreślić tych paru akapitów, który – a niech tam – nazwać można mini hołdem dla pani premier.

Chcecie jeszcze jedną kontrowersję? Proszę bardzo – uważam, że gdyby nie Beata Szydło, to być może szykowalibyśmy się do przedterminowych wyborów i nie wykluczone, że przenieślibyśmy się niczym w kapsule czasu do jesieni roku 2007. Czy mam na to jakieś namacalne dowody? Nie, nie mam. To tylko subiektywne odczucie.

Mało tego – pomyślałem sobie jakiś czas temu, że być może na naszych oczach rozwiązuje się ten stary jak III Rp dylemat: co będzie, gdy Jarosław Kaczyński pomyśli o emeryturze. Nie było specjalnie widać na horyzoncie kogoś, kto mógłby cały ten wózek popchnąć dalej. Moim zdaniem Beata Szydło mogłaby to zrobić. Oczywiście – ona nie jest jeszcze politykiem formatu prezesa i być może nigdy nie będzie. Buduje sobie jednak to co niezbędne do takiej roli – czyli legendę kogoś, kto wygrywał ciężkie bitwy i nie zszedł na sekundę z raz obranej ścieżki. To już jest coś. Resztę trzeba wykuć sobie samemu. Respekt będzie miała, poszanowanie żelaznego elektoratu również. Wszystko już tutaj zależy od niej samej – no i musi schować gdzieś młotek sprzed oczu fanatyków dobrej politycznej rozróby. Jeśli któregoś dnia nie postanowi zostać Marcinkiewiczem w spódnicy to wszystko będzie dobrze.

No i w końcu mamy te nie dające się przepędzić ploty o planowanej podmiance na fotelu premiera. Być może nie znam się w ogóle na polityce, ale ile bym nie dumał i ile bym się nie drapał po głowie, to nie rozumiem tego pomysłu. Nikt jak dotąd nie zdołał mi go racjonalnie uzasadnić. Nie widzę żadnych korzyści, a jedynie same wady. Nie zaakceptuję takiej sytuacji i będę z niej bardzo niezadowolony. Ostrzegam potencjalnych użytkowników młotka, że ja sam wówczas nie wiem, jak zachowam się przy urnie wyborczej za dwa lata – być może w ogóle do niej nie podejdę.

A więc murem za Beatą.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe