[Tylko na Tysol.pl] Prof.Romuald Szeremietiew: Przekonać, czy przestraszyć?
![[Tylko na Tysol.pl] Prof.Romuald Szeremietiew: Przekonać, czy przestraszyć?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/13628.jpg)
Generalnie wyborcy zwykle dzielą się na trzy wielkie grupy. Są to zdeklarowani zwolennicy jakiegoś ugrupowania politycznego i równie zdeterminowani w postawach zwolennicy ugrupowania przeciwnego. W Polsce np. mamy z jednej strony Prawo i Sprawiedliwość, a z drugiej Platformę Obywatelską oraz zwolenników jednego i drugiego ugrupowania. Zwykle jednak opieranie się tylko na zdeklarowanych zwolennikach nie gwarantuje wygranej w wyborach. Żeby wygrać trzeba bowiem przekonać do siebie i zyskać głosy ludzi, którzy nie są "popierającymi w ciemno" zwolennikami danej partii. Oni są gotowi udzielić poparcia kierując się racjami rozumowymi, np. dostrzegając wartość programu. Dlatego kampania wyborcza polega na tym, aby przekonać jak największą rzeszę tych nieprzekonanych, określanych czasem mianem wyborczego centrum, stanowiącego wiekszość wyborców.
Chcąc zjednać tych ludzi ugrupowanie aspirujące do zdobycia władzy stara się prezentować jako siła rozsądna i obliczalna, gwarantująca spokój społeczny i wystrzegająca się wszelkich radykalizmów i ekstremizmów, które mogłyby wyborców umiarkowanych odstraszać. Dlatego w kampanii wyborczej 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość zbudowało szerszą płaszczyznę polityczną tworząc obóz Zjednoczonej Prawicy wysuwając na czoło polityków o umiarkowanych postawach jak Andrzej Duda, Beata Szydło, ale też Jarosław Gowin. Jednocześnie „schowano” PiS-owskich radykałów, zwłaszcza tak wyrazistego polityka jak Antoni Macierewicz. W efekcie Andrzej Duda został prezydentem RP, a Zjednoczona Prawica, na którą głosowali nie tylko zwolennicy PiS, wybory wygrała.
Dziś obóz Zjednoczone Prawicy znalazł się w trudnym położeniu. Prezydent Duda pamiętający o tym, że formacja rządząca nie powinna tracić wyborców o postawach centrowych zawetował projekty źle przygotowanych ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości i przeciwstawił się radykalnym zamiarom ministra obrony w obszarze obronności. To sprawiło, że radykałowie w obozie rządzącym zaczęli oskarżać Prezydenta o zdradę. Pojawiły się wezwania do władz PiS, aby „zdrajców”, a więc popierających Prezydenta, usunąć z obozu Dobrej Zmiany. W tym zakresie szczególnie aktywni są różni publicyści i ośrodki polityczne deklarujące, że „stoją murem” za Macierewiczem. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że wejście na taką drogę będzie skutkowało utratą poparcia w gronie umiarkowanych wyborców i jest prostą drogą do rozpadu obozu Zjednoczonej Prawicy oraz przegranej w przyszłych wyborach parlamentarnych. To zagrożenie rozumie Jarosław Kaczyński, który ostatnio nawoływał, aby przekonywać do racji PiS inaczej myślących i podkreślał, ze Prezydent Duda należy do obozu Dobrej Zmiany.
PiS-owscy radykałowie obrzucający Prezydenta i jego zwolenników epitetami zdają się nie rozumieć, że swym zachowaniem wystraszą umiarkowaną część zwolenników Dobrej Zmiany” i tym samym doprowadzą do przegranej. Zapominają, że straszenie jako sposób na sparaliżowanie oporu przeciwników, dzięki czemu można sprawować rządy bywa skuteczne tylko w ustrojach dyktatorskich, wtedy, gdy straszący mają w rękach takie instrumenty rządzenia jak sowieckie NKWD, czy hitlerowskie SS. Pomijając negatywny moralnie kontekst zastosowania takich rozwiązań trzeba stwierdzić, że polscy radykałowie nie mają przecież planów, aby po coś takiego sięgać. Dlatego tym bardziej powinni zrozumieć, że Andrzej Duda nie jest zdrajcą, a Jarosław Kaczyński jakimś mięczakiem, który boi się śmiałych rozwiązań suflowanych przez zwolenników działań radykalnych. Obóz Zjednoczonej Prawicy jeśli chce nadal rządzić musi zachować poparcie umiarkowanych, co w 2015 roku przyniosło zwycięstwo wyborcze.
Romuald Szeremietiew