W Watykanie rozpoczyna się Jubileusz rodzin, dzieci, dziadków i osób starszych

Spotkanie jubileuszowe potrwa od piątku, 30 maja do niedzieli, 1 czerwca. Centralnym punktem będzie Msza św. pod przewodnictwem Papieża Leona XIV. To wydarzenie przyciągnie do Wiecznego Miasta ponad 60 tysięcy wiernych ze 120 krajów, ze wszystkich kontynentów. W sobotę, 31 maja, grupy z Polski spotkają się na Mszy św. w Bazylice Matki Bożej Większej. Liturgii o godz. 14.00 będzie przewodniczył abp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski.
Nadzieja w rodzinie
Ks. Jacek Sereda, duszpasterz rodzin z diecezji siedleckiej i opiekun grupy przybyłej do Rzymu, w rozmowie z mediami watykańskimi wskazał, że dla małżeństw pielgrzymowanie podczas Jubileuszu 2025 jest wzmocnieniem doświadczenia Kościoła. Wskazał, że dziś małżeństwa podczas pielgrzymki chcą wyznać wiarę „w Boga, który w Kościele katolickim szczególnie działa”.
- Będąc z innymi rodzinami chcemy się po prostu umocnić ich świadectwem życia dla rodzin. To jest nade wszystko wyznanie wiary w Jezusa Chrystusa, w którym chcemy odkrywać naszego Boga i Pana, i za Nim po prostu iść - powiedział duszpasterz.
Rozmówca Radia Watykańskiego dodał, że dla wszystkich rodzin, które spotykają się w tych dniach w Rzymie, jest to sposobność do tego, żeby też poczuć się, że rzeczywiście rodzina daje taką siłę dla życia każdego człowieka.
- Spotkanie rodzin z całego świata, a nawet i polskich, daje takie poczucie, że nie jesteśmy w tym sami. Tutaj rzesza ludzi, która przychodzi na modlitwę, daje potwierdzenie, że oni też potrzebują tej Bożej łaski, Bożej pomocy. Bo tak naprawdę takie poczucie bezpieczeństwa, mądrej miłości, przekaz wiary ma miejsce w rodzinie, a to daje nadzieję, że w życiu nie jesteśmy sami - zaakcentował ks. Sereda.
Weronika i Mirosław Radzikowscy, przyjechali do Rzymu wraz z pielgrzymką diecezji siedleckiej. W rozmowie z mediami watykańskimi wskazali, że są tutaj, aby podziękować za dra małżeństwa, rodzicielstwa. Zaznaczają, że chcieli, szczególnie w Roku Jubileuszowym, swoją pierwszą rodzinną pielgrzymkę odbyć do Watykanu.
- Pielgrzymuję do Rzymu, bo chciałam podziękować w imieniu swoim i swojej rodziny, męża i piątki dzieci za to, co nam daje Kościół; za wspólnotę Domowego Kościoła, Ruch Światło-Życie. Podziękować za to, co nam Kościół daje, co otrzymujemy i też co możemy dać - dodała Sylwia Mazurek, uczestniczka jubileuszowego spotkania.
- [wywiad] Postulatorka procesu beatyfikacyjnego: jestem dumna, że mam takie siostry!
- Kościół wspomina dziś św. Urszulę Ledóchowską
- "Zabieram głos jako jedna z ofiar". Odpowiedź na oświadczenie ks. Puzewicza
- W ciągu czterech lat liczba aborcji dokonywanych w Szkocji wzrosła o.ponad 80 proc.!
- Droga Sióstr Katarzynek do męczeństwa– jutro pierwsza beatyfikacja na Warmii
- Amerykańscy biskupi chcą bronić tajemnicy spowiedzi w sądzie. Złożono pozew
Przebaczenie uratowało małżeństwo
Podczas czuwania modlitewnego zaplanowanego na sobotę, 31 maja, na placu św. Jana na Lateranie, małżonkowie z Włoch opowiedzą historię swojego związku — od przemocy domowej wobec żony, przez jej zgłoszenie sprawy, więzienie męża i jego proces resocjalizacji we Wspólnocie Papieża Jana XXIII, aż po pojednanie rodzinne.
- Dziś jesteśmy całkowicie odnowionymi ludźmi, zmartwychwstaliśmy, narodziliśmy się na nowo w miłości i nowej świadomości, bo objęliśmy krzyż, który nieśliśmy - tak Manuela Romagnoli opisuje swoją relację z mężem Gustavem po przejściu przez przemoc, więzienie, terapię i ostateczne pojednanie.
Pobrali się w 2005 roku. Mąż z Foggi, żona z Riccione – kochali się, ale ich związek był burzliwy i często pełen przemocy. Oboje pochodzą z rozbitych rodzin. Gustav miał agresywnego ojca i w momentach napięcia w małżeństwie reagował przemocą fizyczną. - Zdecydowałam się zgłosić Gustava po 12 latach przemocy, którą znosiłam z miłości i ze strachu - mówi Manuela. - Musiałam go powstrzymać, żeby uratować siebie i nasze dzieci. W głębi serca nie chciałam jednak końca naszego małżeństwa - dodaje.
Po zgłoszeniu sprawy na policję, Gustav trafia do aresztu w Rimini na 24 dni. „Czułem się zagubiony i bez nadziei – mówi – poczucie winy było przytłaczające, to co zrobiłem było zbyt poważne. Czułem pustkę po stracie wszystkiego”. Ale właśnie w tym najciemniejszym momencie nastąpił przełom. - W więzieniu – kontynuuje – spotkałem wolontariuszy Wspólnoty Papieża Jana XXIII i otrzymałem możliwość odbycia kary w alternatywnej placówce: Wychowawczej Wspólnocie z Więźniami, zakorzenionej w charyzmacie księdza Oreste Benzi.
Manuela w tym czasie porzuca pracę i na miesiąc znajduje wsparcie w organizacji przeciwdziałającej przemocy. Wychowana w wierzącej rodzinie, z katolickim wychowaniem, czuje potrzebę duchowej przemiany. - Byłam zła na Gustava i na Boga – mówi – uważałam Go za winnego, że mi nie pomógł. Pewnego dnia ksiądz powiedział mi, że nie mogę przebaczyć, jeśli najpierw sama nie doświadczę bycia przebaczoną i kochaną. Te słowa mnie uratowały.
Stopniowo także Gustav się zmieniał. Początkowo kontaktował się z żoną tylko telefonicznie. - Zdecydowałem się pomagać ludziom z podobnymi doświadczeniami – mówi – pracując w Domu Matki Przebaczenia w Rimini, gdzie mieszkają osoby niepełnosprawne i byli więźniowie. Jeden z nich, Marino, poruszył moje serce, pomógł mi wyjść z egoizmu. Ja, który zawsze czułem się przegrany, odkryłem, że mam coś dobrego do dania innym.
Od trzech lat para jest znowu razem. W sobotni wieczór, 31 maja, razem z czterema innymi parami opowiedzą swoją historię podczas czuwania modlitewnego na placu św. Jana na Lateranie – jednego z wydarzeń w ramach Jubileuszu Rodzin, Dzieci, Dziadków i Osób Starszych, który odbywa się w Rzymie od piątku 30 maja do niedzieli 1 czerwca.
- Przebaczenie nie jest ludzkie – kończy Manuela – to łaska. To coś boskiego, bo po ludzku nie da się przebaczyć komuś, kto nas skrzywdził. Ale w pewnym momencie Pan wchodzi do naszego wnętrza i Jego miłość zwycięża zło. Gdy gniew ustępuje, można poczuć się pocieszoną i kochaną.
ks. Marek Weresa, Daniele Piccini, Vatican News PL