Paweł Janowski dla "TS": Donald Komorowski w akcji

Tyle słowem wstępu. Tak też, gdy wstał nasz bohater, to razem z nim wstały jego słowa, zdania się wyprężyły, a dubeltówka wycelowała groźnie. „W kwestiach natury politycznej, kulinarnej i dyplomatycznej nie można być krokodylem” – powiedział. Dreszcz przeszył moją wyobraźnię, a lewa powieka spociła się z zachwytu. Przecież krokodyl połyka bez podsmażania.
„Myślę, że pan premier Morawiecki zachował się jak słoń na polowaniu. W delikatnych kwestiach natury dyplomatycznej nie można być hipopotamem. Tym bardziej, że premier jest z wykształcenia magistrem i powinien mieć pełne zrozumienie dla cudzej wrażliwości, jak przystało na kaszaloty i inne stworzenia mające kłopot z przemieszczaniem się po plaży”. Zawiesił znacząco głos na żyrandolu – „współczuje panu premierowi, współczuje pani Kasi i współczuję Polsce”.
Ja też bardzo współczuję panu Donaldowi Komorowskiemu, on ma takie wielkie serce i jeszcze większą wątrobę. Jak on wiele potrafi tam zmieścić, jak wiele potrafi przyjąć rzeczywistości i pokarmów. Zwłaszcza, gdy jest dobra popitka. Na co zwróciła uwagę Fundacja „Po szklanie…”. Osobiście zgadzam się bardzo gruntownie i zamaszyście podpisuję po tymi słowami.
Pan Donald, podkręcając wąsa, dodał jeszcze: „Wolałbym, żeby ster był w rękach człowieka, który ma choć blade pojęcie o strzelaniu z dubeltówki i wie, co znaczy przygotowywanie porządnego bigosu. Wiemy, że są sytuacje, w których brakuje sztućców i dlatego trzeba wychylić coś na boku”. Święte słowa. Smaczne słowa. Aż mi ślinka popłynęła. „To jest mistrzostwo świata, gdy rzuca się granatem w biegnącego zająca” – podkreślił Komorowski. Dlaczego? Bo będzie bigos i szarlotka za jednym zamachem. A zamach ma dobry pan myśliwy i miłośnik słoni morskich. Na koniec pochylił się z uwagą nad talerzem, wciągnął kreskę ze szklanki i odleciał. „Zdrowie na budowie” – zawołał. Wszyscy z radością poszli na kielicha.
Stowarzyszenie Piersiówek, Flaszek i Wyznawców Grilla i Fundacja „Po szklanie i na rusztowanie” z racji tego, że zbliża się kwiecień i termin płacenia podatków, prosi o bezinteresowne wsparcie i przekazanie na ich konto 40 procent. Słabszych trunków nie uznają. Z ostrożności procesowej dodam, że wszelkie podobieństwo do osób o podobnych imionach i nazwiskach jest przypadkowe. Jeżeli ktoś ma z tym problem, to proszę się skontaktować z najbliższym lekarzem lub farmaceutą, ponieważ nadmiar skojarzeń grozi utratą wysoko płatnej fuchy w zaprzyjaźnionej spółce.
Dr Paweł Janowski
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (11/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.
#REKLAMA_POZIOMA#