Niespokojnie w Mesko SA

Związkowcy twierdzą, że wiarygodność firmy podważyły m.in. niedawne doniesienia prasowe.
Przypomnijmy, „Rzeczpospolita” pisała 9 lipca m.in.: „Największy zakład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, skarżyskie Mesko od października nie może dostarczyć MON pierwszej partii 150 nowych rakiet przeciwlotniczych o nazwie Piorun. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, we wrześniu ubiegłego roku podczas testów doszło do wybuchu komory silnika startowego. Tak samo źle skończyły się testy w kwietniu i czerwcu. Producent musi zapłacić Ministerstwu Obrony Narodowej już ponad 20 mln zł kary za opóźnienia”.
W stanowisku na temat sytuacji w firmie związkowcy piszą o zbieżności m.in. tej publikacji z końcem okresu zarządzania firmą przez prezesa Mariusza Kolankowskiego „Okoliczność ta oraz straty finansowe, jakie poniosł zakład w okresie owego „zarządzania” oraz wielomiesięczny wakat na stanowisku Prezesa Zarządu Mesko SA powodują oczywistą destabilizację naszej firmy” - uważają członkowie Solidarności pracujący w Mesko. I twierdzą, że destabilizacja i umniejszenie wiarygodności firmy może doprowadzić do osłabienia pozycji zakładu, a w konsekwencji może w przyszłości stworzyć niebezpieczeństwo redukcji produkcji, przeniesienia na zewnątrz zakładu i obniżenia zatrudnienia w firmie.
Związkowcy zapowiedzieli, że nie będą się biernie przyglądać efektom tej, jak to określili, „walki buldogów pod dywanem”.
bm