Ponad dwugodzinny dokument Tomasza Sekielskiego poraża. Dramat i cierpienie ofiar pomieszane często z bezduszną obojętnością oprawców wywołuje trudne do opanowania emocje. Współczucie, żal i złość występują niemal jednocześnie. Nie dziwię się tym, którzy po jego obejrzeniu odwracają się od Kościoła, nie dziwię się nieufności, niechęci czy eksponowanej często publicznie złości. Wreszcie nie dziwię się rodzącej się pokusie postawienia znaku równości pomiędzy księdzem a pedofilem. Nie dziwię się, bo sam to wszystko odczuwam.
Obrazu kościoła hierarchicznego nie niwelują ostatnie wypowiedzi i oświadczenia kościelnych hierarchów. Aczkolwiek bardzo ważne i potrzebne słowa przeprosin, prośby o wybaczenie i zapowiedzi reakcji z pewnością nie wystarczą, by przekonać wiernych, że coś się zmieni. Sprawa pedofilii w Kościele znana jest wszystkim od wielu lat, od wielu lat zgłaszane są przypadki wykorzystywania dzieci przez duchownych i niewiele w tym temacie jak dotąd zostało zrobione. Teraz jest czas, aby za słowami poszły czyny, konkretne i bezkompromisowe. Tego jako katolik, jako członek Kościoła mam prawo oczekiwać. Jednak problem pedofilii to nie tylko problem Kościoła, to także problem całego społeczeństwa. Jak często ci, którzy tak chętnie atakują Kościół, pozostają obojętni na jawne próby promowania zachowań pedofilskich w innych sferach życia publicznego, czego rażącym przykładem na polskim gruncie jest chociażby wprowadzanie i wspieranie standardów WHO, a na gruncie europejskim i światowym tolerowanie czy wręcz promocja organizacji jawnie wpierających promocję zachowań pedofilskich.
Wspomnieć tu można chociażby postać Harry’ego Haya, działalność niemieckiej Unii Humanistycznej sprzeciwiającej się zaostrzeniu kar za przestępstwa pedofilskie czy Arbeitsgemeinschaft Humane Sexualitat – AHS (Grupa Robocza ds. Ludzkiej Seksualności), która domaga się całkowitej bezkarności dla tzw. dobrowolnych kontaktów seksualnych pomiędzy dorosłymi a dziećmi (więcej na ten temat pisze Dariusz Wolski na łamach najnowszego wydania „TS” w artykule „Wystarczy jedno pokolenie", którego lekturę gorąco Państwu polecam). A to tylko nieliczne z wielu przypadków. Znamienne jest chociażby zablokowanie emisji filmu Sławomira Latkowskiego „Pedofile” ukazującego zjawisko pedofilii na Dworcu Centralnym w Warszawie. Pedofilia to zło, a ludzie dotknięci tą chorobą powinni być pociągani do odpowiedzialności i izolowani od społeczeństwa w sposób uniemożliwiający im dalsze krzywdzenie dzieci. Niezależnie czy są księżmi, nauczycielami, politykami czy celebrytami. Jednak samo ściganie i skazywanie pedofilów niewiele da, jeśli wciąż będziemy pozwalać na tworzenie przyjaznego klimatu wobec tego zjawiska.
Michał OssowskiArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (21/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.