Michał Ossowski, red. naczelny "TS": Kościół globalnego ocieplenia

Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z mitologizacją nauki. Niektóre z teorii otrzymują wsparcie nie tyle w postaci argumentów, co raczej swego rodzaju wiary, utwierdzonej dogmatem o „nieomylności nauki”. Kwestionowanie takich teorii, choćby i poparte argumentami, jest dziś traktowane niczym obraza uczuć religijnych.
Teorii globalnego ocieplenia, a raczej teorii o jego antropogenicznym charakterze, w dziwny sposób nie zaszkodziło ani ClimateGate z 2009 roku, kiedy to ujawniono maile, w których klimatolodzy przyznawali się do manipulacji danymi czy bojkotu pism naukowych ośmielających się kwestionować teorię, czy też raczej doktrynę globalnego ocieplenia, ani wyciek w 2013 roku do mediów tajnego raportu Międzyrządowego Panelu dot. Zmian Klimatu Narodów Zjednoczonych (IPCC), który stwierdzał, że wcześniejsze przewidywania co do wzrostu temperatury się nie sprawdziły. Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że w zbyt wiele interesów by to uderzyło.
To wszystko nie napawa jakimś wielkim zaufaniem do ustaleń naukowców, których podobno nie mamy prawa kwestionować i które podobno mamy obowiązek przyjąć na wiarę. Dlatego nie rozstrzygając ostatecznie, w końcu nie jesteśmy naukowcami, gdzie leży prawda, ośmielamy się przedstawić Państwu nieco inny niż implementowany nam na co dzień za pomocą stwierdzeń „naukowcy na całym świecie są zgodni” punkt widzenia na sprawę globalnego ocieplenia.
Michał Ossowski

#REKLAMA_POZIOMA#