[Tylko u nas] Marek Budzisz: Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny. W Kijowie myślą inaczej

W literaturze obszaru języka angielskiego można spotkać maksymę follow the money, czyli w wolnym tłumaczeniu, podążaj za pieniędzmi, bo one w najlepszym stopniu obrazują interesy, intencje i wolne od retoryki rzeczywiste zamiary bohaterów. Podobnie jest w polityce międzynarodowej, również nie wolnej od wielkich słów i narracyjnych figur retorycznych. Aby lepiej zrozumieć intencje państw, warto nieco uwagi poświęcić na co planują wydawać w najbliższej przyszłości pieniądze.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny. W Kijowie myślą inaczej
/ screen YouTube
Mamy akurat ku temu unikalną możliwość, bo zarówno Federacja Rosyjska, jak i Ukraina, przygotowały projekty swych przyszłorocznych budżetów. Obydwa państwa zaangażowane są również w negocjacje związane z uregulowaniem konfliktu na wschodzie Ukrainy. W Kijowie, ale i w sporej liczbie mniejszych miast w miniony weekend trwały protesty „przeciw kapitulacji”. W ten sposób uczestniczący w tych wiecach i demonstracjach rozumieją zgodę Ukrainy na tzw. formułę Steinmeiera, która zdaniem byłego prezydenta Petro Poroszenki winna być raczej nazywana „formułą Putina” bo odpowiada rosyjskim interesom i pozwala Moskwie osiągnąć wszystkie cele polityczne wobec państwa ukraińskiego. Protestujący zaczęli nawet tworzyć specjalne komitety, których celem ma być dopilnowanie, aby obecna administracja prezydenta Zełenskiego nie podpisała niekorzystnych z punktu ukraińskiego interesu narodowego porozumień. Rosyjskie media już piszą o tym, że są to nacjonaliści i ekstremiści. W niedawnym długim wywiadzie, jakiego udzielił rosyjski minister obrony Szojgu (na co dzień stroni od mediów i jest to pierwszy jego wywiad od 2013 roku) padło z jego ust stwierdzenie, że „ekstremistów na Ukrainie tak czy owak przyjdzie nam powstrzymać. Szkoda, że nie zrobiono tego wcześniej”. Być może są to tylko pogróżki, a może coś więcej, skoro Moskwa, jak informuje media Mykoła Małomuż, były szef ukraińskiego wywiadu wojskowego, skoncentrowała na granicy z Ukrainą znaczne siły wojskowe – co najmniej 80 tysięcy żołnierzy oraz 1800 czołgów i 2400 bojowych wozów piechoty. Nie musi to oznaczać przygotowań do agresji, ale z pewnością taka eskalacja napięcia ma wywrzeć presję na Kijów. Ukraiński wywiad informuje też, że separatyści przygotowują się do zajęcia terytoriów z których, w ramach „porozumień mińskich” mają wycofać się jednostki ukraińskie. Dosłownie w ten weekend niezależne media społecznościowe na Białorusi informują o znacznej koncentracji sił białoruskich zbrojnych w pobliżu granicy z Ukrainą. Komentując całą sprawę białoruscy wojskowi mówią o „nieplanowanych ćwiczeniach”, choć trudno w to wierzyć i może raczej chodzi o wywarcie presji zarówno na władze w Kijowie jak i na społeczeństwo, a może zamknięcie granicy przed spodziewaną fala uchodźców uciekających z terenów wschodniej Ukrainy?
Warto w związku z tym poświęcić nieco uwagi wydatkom na siły zbrojne Rosji i Ukrainy. Nie po to aby po raz kolejny podkreślać nie budzącą wątpliwości dysproporcję, ale przede wszystkim wychwycić trend w wydatkach wojskowych, bo to w sposób nie budzący wątpliwości oddaje zamiary władzy.

I tak w przesłanym do rosyjskiej Dumy Państwowej projekcie budżetu na rok 2020 wraz z projekcją na lata 2021 i 22, wydatki w dziale bezpieczeństwo w istotny sposób rosną. Znacząco rosną wydatki rosyjskiego budżetu zapisane w „tajnej” jego części, związane z obronnością i bezpieczeństwem wewnętrznym. W 2020 roku będzie to 3,323 bln rubli (51 mld dolarów), co stanowi 17 % rosyjskiego budżetu, w porównaniu z rokiem bieżącym jest to wzrost o 10,6 %, kwotowo o 319 mld rubli. W latach następnych część tajna, związana z wydatkami na obronę i bezpieczeństwo, będzie rosła. Założono, że w 2020 znajdzie się w niej już 20 % wydatków budżetowych, co oznacza wzrost tej grupy wydatków w ciągu trzech lat o 49,4 %. Będzie to też największa pozycja wydatków rosyjskiego państwa, większa niźli planowane nakłady na pomoc społeczną.

W części jawnej rosyjskiego budżetu nakłady na obronę rosną o 63 mld, zaś na „bezpieczeństwo narodowe”, a pod takim kryptonimem zaszyfrowane są wydatki na Gwardię Narodową, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i FSB rosną o 79 mld rubli. Traktowane łącznie, zarówno w części jawnej jak i tajnej wydatki rosyjskiego budżetu na „blok siłowy” rosną o 300 mld rubli i konsumują niemal 30 % budżetu. Ten wzrost nakładów jest o tyle znamienny, że jak mówił we wzmiankowanym wywiadzie minister Szojgu większa część programów modernizacyjnych w rosyjskich siłach zbrojnych została już przeprowadzona, a w związku z tym nie ma potrzeby przeznaczać na ten cel takich środków jak wcześniej. Być może rosyjskie władze chcą przeznaczać, spodziewając się niepokojów wewnętrznych w związku ze spadającym poziomem życia Rosjan, więcej na utrzymanie porządku, ale może niekoniecznie.

A jak to wygląda na Ukrainie?

Przygotowany jeszcze za czasów administracji Poroszenko projekt modernizacji ukraińskich sił zbrojnych przewidywał, że nakłady w latach 2020-22 na ten cel winny ulec niemal podwojeniu w każdym sektorze. Realia nowego budżetu są zgoła odmienne. 400 mln hrywien mniej dostaną pogranicznicy, 100 mln mniej Gwardia narodowa, 170 mln mniej Służba Bezpieczeństwa, 345 mln mniej służba łączności specjalnej i wreszcie o 1,6 mld hrywien ma zmniejszyć się budżet armii ukraińskiej. W największym stopniu cięciami dotknięta została pozycja ukraińskiego budżetu, przewidująca wydatki na zakup i modernizację broni i sprzętu wojskowego. Wydatki na ten cel mają się zmniejszyć o 1,14 mld hrywien. W ubiegłych latach ukraińscy eksperci, zarówno wojskowi jak i cywilni, wskazywali, że poziom wydatków na zakupy wojskowe w wysokości 600 mln dolarów, bo tyle budżet przeznaczał w latach 2017 – 2019, jest niewystarczający nawet po to aby utrzymać we względnej sprawności to czym ukraińska armia dysponuje dziś. O zakupach nowego sprzętu, modernizacji czy rozbudowie potencjału wojskowego nie ma przy budżecie na ten cel na tym poziomie nawet mowy. Podobnie trudno nawet myśleć o dostosowaniu ukraińskiej armii do standardów NATO. Nowy rząd, jeszcze obciął środki na ten cel, do poziomu 500 mln dolarów.

Nieco łatwiej zrozumieć teraz słowa prezydenta Donalda Trumpa, który powiedział ostatnio, że Stany Zjednoczone, które wspierają w tym roku budżet ukraińskiej armii kwotą 350 mln dolarów robią bardzo dużo. Nie tylko więcej niźli Francja i Niemcy, które nie dofinansowują ukraińskich sił zbrojnych, ale paradoksalnie niewiele mniej niźli administracja prezydenta Zełenskiego. Mamy do czynienia też z innym paradoksem. O ile gabinet Honczaruja planuje wzrost ukraińskiego PKB o 40 % w perspektywie najbliższych 4 lat, to wydatki na siły zbrojne nie rosną, ale wręcz maleją. Przy czym niewiele mówi się o ich reformie, bo dziś licząca 250 tys. żołnierzy armia Ukrainy bardziej przypomina wojsko z czasów sowieckich, niźli nowoczesne siły zbrojne. Ukraina chce zmniejszać swe wydatki na wojsko, a jednocześnie oczekuje zwiększenia pomocy na ten cel przez Stany Zjednoczone.

Intencje obydwu stron, tzn. Rosji i Ukrainy są dość czytelne. O ile Moskwa przygotowuje się do wojny, co oczywiście nie oznacza, że ją wywoła, o tyle Kijów wojny nie chce, nie myśli o modernizacji swoich sił zbrojnych i o wzroście wydatków. Uwagą nowej ekipy skoncentrowana jest na kwestiach reform gospodarczych, nie zaś obrony swej pozycji w Donbasie. Presja Rosji, Niemiec i Francji nie napotka na silny opór w Kijowie. To wydaje się przesądzać na czyich warunkach uregulowana zostanie kwestia statusu Donbasu.

Marek Budzisz
 

 

POLECANE
Państwa graniczne UE boją się, że ETPC zablokuje zaostrzenie polityki migracyjnej tylko u nas
Państwa graniczne UE boją się, że ETPC zablokuje zaostrzenie polityki migracyjnej

Wiele państw Unii Europejskiej, które wcześniej otworzyły szeroko swoje wrota dla migrantów, boi się teraz, że gdy właśnie ograniczają i zaostrzają swoja politykę migracyjna, wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zmuszą je do cofnięcia się z tych planów, co jest bardzo trudne z powodu polityki wewnętrznej, w której obywatele oczekują powrotu do normalności i bezpieczeństwa publicznego.

Nie żyje wybitny dyrygent i pedagog z ostatniej chwili
Nie żyje wybitny dyrygent i pedagog

W wieku 61 lat zmarł prof. Włodzimierz Siedlik – wybitny dyrygent, ceniony pedagog i chórmistrz. Przez wiele lat związany był z Akademią Muzyczną im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie oraz z instytucjami muzycznymi w Tarnowie.

Węgry: Koniec z tęczowymi flagami na budynkach państwowych. Bruksela podnosi alarm Wiadomości
Węgry: Koniec z tęczowymi flagami na budynkach państwowych. Bruksela podnosi alarm

Zgodnie z nowym prawem na mocy przepisów rozporządzenia, symbole odnoszące się do różnych "orientacji seksualnych", "tożsamości płciowej", ruchów politycznych je reprezentujących lub mających na celu ich popularyzację, nie mogą być umieszczane na węgierskich budynkach określonej kategorii.

Węgry są sojusznikiem. Pierwszy zagraniczny wywiad prezydenta elekta Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
"Węgry są sojusznikiem". Pierwszy zagraniczny wywiad prezydenta elekta Karola Nawrockiego

Prezydent elekt Karol Nawrocki udzielił węgierskiemu tygodnikowi "Mandiner" pierwszego wywiadu zagranicznego po wygranych wyborach prezydenckich w Polsce. Nawrocki podkreślił konieczność wzmacniania Grupy Wyszehradzkiej (V4) i wschodniej flanki NATO.

Giertych oskarża PiS o fałszerstwo. Czarnek ripostuje: „To ostatnie podrygi martwej ostrygi” pilne
Giertych oskarża PiS o fałszerstwo. Czarnek ripostuje: „To ostatnie podrygi martwej ostrygi”
Plaża za 1500 euro? Tylko dla najbogatszych turystów Wiadomości
Plaża za 1500 euro? Tylko dla najbogatszych turystów

Wakacje to czas, kiedy wielu z nas marzy o odpoczynku na pięknej plaży. Jednak nie wszędzie relaks nad morzem jest tani. W niektórych miejscach ceny potrafią zaskoczyć - i to bardzo.

Wielki powrót czarnej pszczoły. Wymarły gatunek znowu w Polsce Wiadomości
Wielki powrót czarnej pszczoły. Wymarły gatunek znowu w Polsce

Do niedawna entomolodzy uważali czarną pszczołę za wymarły gatunek w Polsce. Obecnie żyje przede wszystkim na południu Europy, np. w Hiszpanii, Portugalii, Francji i we Włoszech.

Tragiczny poranek w Małopolsce. Wypadek busa wiozącego młodzież z ostatniej chwili
Tragiczny poranek w Małopolsce. Wypadek busa wiozącego młodzież

Wczesnym rankiem, w niedzielę 8 czerwca, na drodze wojewódzkiej nr 980 w miejscowości Rzepiennik Suchy (powiat tarnowski, gmina Rzepiennik Strzyżewski) doszło do poważnego zdarzenia drogowego z udziałem busa przewożącego uczestników Ogólnopolskiego Spotkania Młodych Lednica 2000.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

Już w najbliższy poniedziałek mieszkańcy dzielnicy Przymorze w Gdańsku muszą przygotować się na poważne zmiany w organizacji ruchu drogowego. Wszystko za sprawą zaplanowanego remontu jednej z najczęściej uczęszczanych ulic w tej części miasta - ul. Obrońców Wybrzeża.

Turyści do domu! - w Hiszpanii trwają masowe protesty Wiadomości
"Turyści do domu!" - w Hiszpanii trwają masowe protesty

"Tourists go home (turyści do domu) - takie napisy można przeczytać na jednym z murów w centrum Madrytu, który w czerwcu zapełnia się przybyszami z innych krajów, w tym z Polski.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny. W Kijowie myślą inaczej

W literaturze obszaru języka angielskiego można spotkać maksymę follow the money, czyli w wolnym tłumaczeniu, podążaj za pieniędzmi, bo one w najlepszym stopniu obrazują interesy, intencje i wolne od retoryki rzeczywiste zamiary bohaterów. Podobnie jest w polityce międzynarodowej, również nie wolnej od wielkich słów i narracyjnych figur retorycznych. Aby lepiej zrozumieć intencje państw, warto nieco uwagi poświęcić na co planują wydawać w najbliższej przyszłości pieniądze.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny. W Kijowie myślą inaczej
/ screen YouTube
Mamy akurat ku temu unikalną możliwość, bo zarówno Federacja Rosyjska, jak i Ukraina, przygotowały projekty swych przyszłorocznych budżetów. Obydwa państwa zaangażowane są również w negocjacje związane z uregulowaniem konfliktu na wschodzie Ukrainy. W Kijowie, ale i w sporej liczbie mniejszych miast w miniony weekend trwały protesty „przeciw kapitulacji”. W ten sposób uczestniczący w tych wiecach i demonstracjach rozumieją zgodę Ukrainy na tzw. formułę Steinmeiera, która zdaniem byłego prezydenta Petro Poroszenki winna być raczej nazywana „formułą Putina” bo odpowiada rosyjskim interesom i pozwala Moskwie osiągnąć wszystkie cele polityczne wobec państwa ukraińskiego. Protestujący zaczęli nawet tworzyć specjalne komitety, których celem ma być dopilnowanie, aby obecna administracja prezydenta Zełenskiego nie podpisała niekorzystnych z punktu ukraińskiego interesu narodowego porozumień. Rosyjskie media już piszą o tym, że są to nacjonaliści i ekstremiści. W niedawnym długim wywiadzie, jakiego udzielił rosyjski minister obrony Szojgu (na co dzień stroni od mediów i jest to pierwszy jego wywiad od 2013 roku) padło z jego ust stwierdzenie, że „ekstremistów na Ukrainie tak czy owak przyjdzie nam powstrzymać. Szkoda, że nie zrobiono tego wcześniej”. Być może są to tylko pogróżki, a może coś więcej, skoro Moskwa, jak informuje media Mykoła Małomuż, były szef ukraińskiego wywiadu wojskowego, skoncentrowała na granicy z Ukrainą znaczne siły wojskowe – co najmniej 80 tysięcy żołnierzy oraz 1800 czołgów i 2400 bojowych wozów piechoty. Nie musi to oznaczać przygotowań do agresji, ale z pewnością taka eskalacja napięcia ma wywrzeć presję na Kijów. Ukraiński wywiad informuje też, że separatyści przygotowują się do zajęcia terytoriów z których, w ramach „porozumień mińskich” mają wycofać się jednostki ukraińskie. Dosłownie w ten weekend niezależne media społecznościowe na Białorusi informują o znacznej koncentracji sił białoruskich zbrojnych w pobliżu granicy z Ukrainą. Komentując całą sprawę białoruscy wojskowi mówią o „nieplanowanych ćwiczeniach”, choć trudno w to wierzyć i może raczej chodzi o wywarcie presji zarówno na władze w Kijowie jak i na społeczeństwo, a może zamknięcie granicy przed spodziewaną fala uchodźców uciekających z terenów wschodniej Ukrainy?
Warto w związku z tym poświęcić nieco uwagi wydatkom na siły zbrojne Rosji i Ukrainy. Nie po to aby po raz kolejny podkreślać nie budzącą wątpliwości dysproporcję, ale przede wszystkim wychwycić trend w wydatkach wojskowych, bo to w sposób nie budzący wątpliwości oddaje zamiary władzy.

I tak w przesłanym do rosyjskiej Dumy Państwowej projekcie budżetu na rok 2020 wraz z projekcją na lata 2021 i 22, wydatki w dziale bezpieczeństwo w istotny sposób rosną. Znacząco rosną wydatki rosyjskiego budżetu zapisane w „tajnej” jego części, związane z obronnością i bezpieczeństwem wewnętrznym. W 2020 roku będzie to 3,323 bln rubli (51 mld dolarów), co stanowi 17 % rosyjskiego budżetu, w porównaniu z rokiem bieżącym jest to wzrost o 10,6 %, kwotowo o 319 mld rubli. W latach następnych część tajna, związana z wydatkami na obronę i bezpieczeństwo, będzie rosła. Założono, że w 2020 znajdzie się w niej już 20 % wydatków budżetowych, co oznacza wzrost tej grupy wydatków w ciągu trzech lat o 49,4 %. Będzie to też największa pozycja wydatków rosyjskiego państwa, większa niźli planowane nakłady na pomoc społeczną.

W części jawnej rosyjskiego budżetu nakłady na obronę rosną o 63 mld, zaś na „bezpieczeństwo narodowe”, a pod takim kryptonimem zaszyfrowane są wydatki na Gwardię Narodową, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i FSB rosną o 79 mld rubli. Traktowane łącznie, zarówno w części jawnej jak i tajnej wydatki rosyjskiego budżetu na „blok siłowy” rosną o 300 mld rubli i konsumują niemal 30 % budżetu. Ten wzrost nakładów jest o tyle znamienny, że jak mówił we wzmiankowanym wywiadzie minister Szojgu większa część programów modernizacyjnych w rosyjskich siłach zbrojnych została już przeprowadzona, a w związku z tym nie ma potrzeby przeznaczać na ten cel takich środków jak wcześniej. Być może rosyjskie władze chcą przeznaczać, spodziewając się niepokojów wewnętrznych w związku ze spadającym poziomem życia Rosjan, więcej na utrzymanie porządku, ale może niekoniecznie.

A jak to wygląda na Ukrainie?

Przygotowany jeszcze za czasów administracji Poroszenko projekt modernizacji ukraińskich sił zbrojnych przewidywał, że nakłady w latach 2020-22 na ten cel winny ulec niemal podwojeniu w każdym sektorze. Realia nowego budżetu są zgoła odmienne. 400 mln hrywien mniej dostaną pogranicznicy, 100 mln mniej Gwardia narodowa, 170 mln mniej Służba Bezpieczeństwa, 345 mln mniej służba łączności specjalnej i wreszcie o 1,6 mld hrywien ma zmniejszyć się budżet armii ukraińskiej. W największym stopniu cięciami dotknięta została pozycja ukraińskiego budżetu, przewidująca wydatki na zakup i modernizację broni i sprzętu wojskowego. Wydatki na ten cel mają się zmniejszyć o 1,14 mld hrywien. W ubiegłych latach ukraińscy eksperci, zarówno wojskowi jak i cywilni, wskazywali, że poziom wydatków na zakupy wojskowe w wysokości 600 mln dolarów, bo tyle budżet przeznaczał w latach 2017 – 2019, jest niewystarczający nawet po to aby utrzymać we względnej sprawności to czym ukraińska armia dysponuje dziś. O zakupach nowego sprzętu, modernizacji czy rozbudowie potencjału wojskowego nie ma przy budżecie na ten cel na tym poziomie nawet mowy. Podobnie trudno nawet myśleć o dostosowaniu ukraińskiej armii do standardów NATO. Nowy rząd, jeszcze obciął środki na ten cel, do poziomu 500 mln dolarów.

Nieco łatwiej zrozumieć teraz słowa prezydenta Donalda Trumpa, który powiedział ostatnio, że Stany Zjednoczone, które wspierają w tym roku budżet ukraińskiej armii kwotą 350 mln dolarów robią bardzo dużo. Nie tylko więcej niźli Francja i Niemcy, które nie dofinansowują ukraińskich sił zbrojnych, ale paradoksalnie niewiele mniej niźli administracja prezydenta Zełenskiego. Mamy do czynienia też z innym paradoksem. O ile gabinet Honczaruja planuje wzrost ukraińskiego PKB o 40 % w perspektywie najbliższych 4 lat, to wydatki na siły zbrojne nie rosną, ale wręcz maleją. Przy czym niewiele mówi się o ich reformie, bo dziś licząca 250 tys. żołnierzy armia Ukrainy bardziej przypomina wojsko z czasów sowieckich, niźli nowoczesne siły zbrojne. Ukraina chce zmniejszać swe wydatki na wojsko, a jednocześnie oczekuje zwiększenia pomocy na ten cel przez Stany Zjednoczone.

Intencje obydwu stron, tzn. Rosji i Ukrainy są dość czytelne. O ile Moskwa przygotowuje się do wojny, co oczywiście nie oznacza, że ją wywoła, o tyle Kijów wojny nie chce, nie myśli o modernizacji swoich sił zbrojnych i o wzroście wydatków. Uwagą nowej ekipy skoncentrowana jest na kwestiach reform gospodarczych, nie zaś obrony swej pozycji w Donbasie. Presja Rosji, Niemiec i Francji nie napotka na silny opór w Kijowie. To wydaje się przesądzać na czyich warunkach uregulowana zostanie kwestia statusu Donbasu.

Marek Budzisz
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe