Marcin Królik: Przeprosiny ojca Szustaka to za mało

Jeśli mam być szczery, to wolę księdza-pisowca niż popierającego Hołownię.
 Marcin Królik: Przeprosiny ojca Szustaka to za mało
/ Screen YT
Trochę już czasu upłynęło od afery wywołanej przez o. Adama Szustaka, a poza tym wszyscy teraz żyją strachem przed koronawirusem, więc na wszelki wypadek przypomnę, o co poszło. Otóż nieco ponad tydzień temu ów znany kaznodzieja wrzucił na swój nie mniej znany kanał na yt filmik, w którym powiedział, że po raz pierwszy od ćwierć wieku wybiera się na wybory, bo wreszcie ma na kogo zagłosować. I tym samym otwartym tekstem przyznał się, że popiera Szymona Hołownię. Rozpętała się burza, że duchowny miesza się do polityki. Szustak szybko przeprosił i usunął nagranie. Sprawa załatwiona. Otóż nie.

A nie, gdyż o ile wyraził skruchę z powodu skalania swojej twórczości polityką - czego miał się jakoby wystrzegać - o tyle w żaden sposób nie odniósł się do faktu wsparcia przez siebie tego konkretnego kandydata. A jest to, według mnie, dalece ważniejsze niż to, czy powinien się publicznie wypowiadać w kwestiach politycznych, czy też z racji noszenia habitu byłoby lepiej, gdyby tego unikał. Jest ważne, bo pokazuje jego duchowe współrzędne. W końcu należy przecież zakładać, że skoro zamierza oddać głos na Hołownię, to przynajmniej w jakiejś mierze utożsamia się z jego poglądami. A to już niestety może niepokoić nie tyle z politycznego, co z czysto duszpasterskiego punktu widzenia.

Przypominam, że Hołownia jest między innymi autorem żyjącego już własnym życiem stwierdzenia, iż na Sądzie Ostatecznym będą go sądzić świnie, które zjadł. On również w grudniowym wywiadzie dla GW na okrętkę, czyli w typowy dla siebie sposób, zadeklarował, że byłby gotów dopuścić uchwalenie przepisów zezwalających na aborcję do 12 tygodnia ciąży. Podobnie zresztą - jak dał do zrozumienia - postąpiłby ze związkami partnerskimi oraz adopcją dzieci przez homoseksualistów. I żeby było jasne: Szymon Hołownia jest wolnym człowiekiem i może głosić, co tylko chce, ale z perspektywy nauczania Kościoła, które o. Szustak reprezentuje, wygląda to, delikatnie mówiąc, mocno dyskusyjnie.

Nawiasem mówiąc, po Twitterze krążył niedawno wpis pewnego księdza, w którym autor wykazał, że dla Jezusa życie jednego człowieka przedstawiało większą wartość niż całe, liczące dwa tysiące sztuk stado świń, które - jak pamiętamy z podobno tak ważnej dla Hołowni oraz o. Szustaka ewangelii - bez mrugnięcia okiem posłał w odmęty jeziora, pozwalając im tam zginąć. Chodzi tutaj oczywiście o scenę dokonanego przez Jezusa egzorcyzmu z Ewangelii św. Marka. Rozumiem, że ten czyn Jezusa Hołownia by potępił jako rażąco sprzeczny z szacunkiem dla zwierząt. Karmienie tłumu rybami zapewne zresztą też.

Owszem, ironizuję trochę, lecz chyba rozumiecie, co chcę w ten sposób powiedzieć. Hołownia, nawet jeśli afiliuje się jako katolik, w ostatecznym rozrachunku może - jak już pisałem - mówić i pisać, co mu ślina na język przyniesie. Najwyżej zostanie zlekceważony. Z o. Szustakiem jest inaczej. On występuje jako reprezentant Kościoła, a do tego duszpasterz o naprawdę gigantycznym zasięgu oddziaływania. I w tym sensie nie może on też pozwolić sobie na komfort "prywatnej" opinii. Bo cokolwiek wygłosi na forum publicznym, po pierwsze trafi z tym do setek tysięcy odbiorców - niekiedy wręcz fanatycznie w niego zapatrzonych - a po drugie będzie siłą rzeczy wypowiadał się w imieniu Kościoła.

I dlatego właśnie uważam, że poważnie nadużył zaufania tych, których nauczał. Skoro bowiem żyruje swoim niewątpliwym autorytetem kontrowersyjne poglądy Hołowni, to słuchający go mają prawo zacząć się zastanawiać, czy jednak w stawianych mu niekiedy zarzutach o balansowanie  na cienkiej granicy herezji i promowanie bardziej siebie niż Chrystusa aby nie tkwi ziarnko prawdy. Zastanawiam się nad tym także i ja, skrolując mój stary tekst, w którym chwaliłem Szustaka jako jednego z niewielu medialnych kapłanów przedkładających misję apostolską ponad zapisywanie się do tego czy tamtego obozu. Niestety ten swój wizerunek w moich oczach bezpowrotnie zniszczył, czym mnie zawiódł.

Lecz sprawa Szustaka na nowo roznieciła też temat zaangażowania Kościoła w bieżącą politykę. Moje zdanie w tej kwestii jest dosyć proste. Kościół jak najbardziej ma prawo, a nawet obowiązek mieszać się do polityki w tym zakresie, że powinien jasno nazywać dobro dobrem, a zło - złem. Ja, jako katolik, a zarazem chodzący do wyborów obywatel, wręcz się tego od niego domagam. Więcej: wydaje mi się, że poza nielicznymi wyjątkami - takimi jak o. Rydzyk albo abp Jędraszewski - Kościół w Polsce ostatnio z tak pojętego upolitycznienia dezerteruje, co zresztą wypomniała mu Abby Johnson, zauważając jego bierność w sprawie aborcji.

Przyznam w związku z tym, że coraz bardziej śmieszą mnie takie opinie jak te zawarte w najnowszych felietonach Tomasza Terlikowskiego oraz Roberta Mazurka. Terlikowski w swoim tekście dziwił się, po co księża zajmują się polityką, skoro zajmowanie się wiecznością jest o wiele ciekawsze, zaś Mazurek ubolewał, że części kapłanów ambona myli się z wiecem. Obaj jakby nagle zapomnieli, że religia to też fakt społeczny, a zbawienie nie odbywa się w próżni, bo zanim człowiek trafi przed oblicze Boga, musi przejść przez ten świat i zrobić na nim wszystko, co w jego mocy, żeby zostawić go lepszym niż ten, na który przyszedł.

Oczywiście - i tu mogę trochę zgodzić się z wymienionymi wyżej publicystami - osobną sprawą jest to, czy księża powinni publicznie ujawniać swoje polityczne sympatie i wyborcze preferencje. Abstrahuję w tym momencie od banalnego faktu, że w przypadku wielu z nich możemy je po prostu odgadnąć na podstawie tego, co mówią. Choć nie wiem, na kogo głosuje mój proboszcz, ani wiedzieć nie chcę, to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę się domyślić, że jest to raczej PiS. Czy mi to przeszkadza? Nie. Jeśli mam być szczery, to wolę księdza-pisowca niż popierającego Hołownię. Czy przeszkadzałoby mi, gdyby to głośno zadeklarował? No, pewnie trochę tak.

Co by nie mówić, kapłan to jednak funkcja zaufania publicznego - tak jak na przykład sędzia - i dopóki jego polityczne zapatrywania pozostają najwyżej w sferze spekulacji, granica tego zaufania nie zostaje przekroczona. Mogę co najwyżej skwitować, że z tym czy tamtym duszpasterzem mi nie po drodze. O. Szustak takiego naruszenia się dopuścił, i to na o wiele głębszym poziomie niż może sam podejrzewa. Nie wystarczy usunąć filmik, przeprosić i dalej robić swoje, jakby nigdy nic. Coś przecież sprawiło, że ulokował sympatię akurat w Szymonie Hołowni. Pytanie o jego duchowe współrzędne pozostaje więc cały czas niezwykle aktualne.

A słuchający go i traktujący go jako mentora mają prawo je zadawać. I chyba wypadałoby, żeby na nie odpowiedział. Choć kwestią otwartą pozostaje tu, czy ci najbardziej w niego zapatrzeni dostrzegają w ogóle problem.

Marcin Królik

 

POLECANE
Zabójstwo w Nowem. Wypłynęły dwa nagrania z ostatniej chwili
Zabójstwo w Nowem. Wypłynęły dwa nagrania

Z soboty na niedzielę w Nowem zamordowany został 41-latek. Mężczyzna został pchnięty nożem. Kanał Zero dotarł we wtorek do dwóch nagrań ukazujących te dramatyczne wydarzenia.

Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny

Lubelskie służby miały już 400 interwencji jeszcze przed zapowiadaną ulewą. We wtorek od godz. 20 obowiązuje alert IMGW 2. stopnia.

Nowe informacje ws. nożownika z Kolumbii i jego kolegów. Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. nożownika z Kolumbii i jego kolegów. Jest decyzja sądu

29-letni Kolumbijczyk, który w poniedziałek usłyszał zarzut zabójstwa 41-latka w Nowem (Kujawsko-Pomorskie), został we wtorek aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywotnie więzienie. Trwają posiedzenia aresztowe dwunastu innych uczestników bójki z zarzutami. Sześciu zostało już aresztowanych.

14 godzin bez prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców woj. Śląskiego z ostatniej chwili
14 godzin bez prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców woj. Śląskiego

Mieszkańcy województwa śląskiego muszą przygotować się na kilkunastogodzinne przerwy w dostawie prądu. Od 8 do 11 lipca 2025 roku planowane są szerokie wyłączenia energii elektrycznej w wielu miastach regionu. Niektóre przerwy potrwają aż 14 godzin!

Rozłam w Polsce 2050. Znana poseł odchodzi z partii z ostatniej chwili
Rozłam w Polsce 2050. Znana poseł odchodzi z partii

Poseł Polski 2050 Izabela Bodnar przekazała we wtorek, że zrezygnowała z członkostwa w partii Polska 2050. "Zamierzam pracować jako posłanka niezrzeszona, w ścisłej współpracy z koalicją" – przekazała.

Nie będzie śledztwa ws. słynnej kawalerki pana Jerzego. Prokuratura: Brak podstaw z ostatniej chwili
Nie będzie śledztwa ws. słynnej "kawalerki pana Jerzego". Prokuratura: Brak podstaw

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w zakresie siedmiu wątków przejęcia kawalerki Jerzego Ż. przez prezydenta elekta Karola Nawrockiego i jego małżonkę. Śledczy nie zbadają m.in. doprowadzenia gminy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem i oświadczeń przed notariuszem.

Interia w żałobie. Nagła śmierć wydawcy z ostatniej chwili
Interia w żałobie. Nagła śmierć wydawcy

Nie żyje Rafał Cieniek, 37-letni wydawca strony głównej Interii i doktor nauk o mediach, ceniony profesjonalista i serdeczny kolega – poinformowała we wtorek Interia.

Mec. Wąsowski został oskarżony przez prokuraturę. Dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta z ostatniej chwili
Mec. Wąsowski został oskarżony przez prokuraturę. "Dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta"

Mec. Krzysztof A Wąsowski broniący w sprawie nieprawidłowości dot. Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych we wtorek sam usłyszał zarzuty. - Nie mogę jeszcze dokładnie powiedzieć, w jaki sposób zarzuty są sformułowane. Powiem tylko, że dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta. To złamanie Konstytucji i praw człowieka. Nie spotkałem się z czymś takim w swojej karierze - powiedział w rozmowie z portalem tysol.pl mec. Wąsowski.

Bundeswehra musi być gotowa do wojny”. Plan niemieckich zbrojeń pilne
"Bundeswehra musi być gotowa do wojny”. Plan niemieckich zbrojeń

Niemieckie ministerstwo obrony planuje zakup tysiąca czołgów Leopard 2 oraz 2,5 tys. kołowych transporterów opancerzonych Boxer. Za ich produkcję będą odpowiadać europejskie konsorcjum KDNS oraz niemiecki gigant zbrojeniowy Rheinmetall.

Sztuczna inteligencja Grok pozamiatała Romana Giertycha i Platformę Obywatelską gorące
Sztuczna inteligencja Grok pozamiatała Romana Giertycha i Platformę Obywatelską

Grok to sztuczna inteligencja zintegrowana z platformą X Elona Muska. Tym razem Grok wdał się w dyskusję z internautami nt. Romana Giertycha. Efekty były dla "mecenasa Platformy" opłakane.

REKLAMA

Marcin Królik: Przeprosiny ojca Szustaka to za mało

Jeśli mam być szczery, to wolę księdza-pisowca niż popierającego Hołownię.
 Marcin Królik: Przeprosiny ojca Szustaka to za mało
/ Screen YT
Trochę już czasu upłynęło od afery wywołanej przez o. Adama Szustaka, a poza tym wszyscy teraz żyją strachem przed koronawirusem, więc na wszelki wypadek przypomnę, o co poszło. Otóż nieco ponad tydzień temu ów znany kaznodzieja wrzucił na swój nie mniej znany kanał na yt filmik, w którym powiedział, że po raz pierwszy od ćwierć wieku wybiera się na wybory, bo wreszcie ma na kogo zagłosować. I tym samym otwartym tekstem przyznał się, że popiera Szymona Hołownię. Rozpętała się burza, że duchowny miesza się do polityki. Szustak szybko przeprosił i usunął nagranie. Sprawa załatwiona. Otóż nie.

A nie, gdyż o ile wyraził skruchę z powodu skalania swojej twórczości polityką - czego miał się jakoby wystrzegać - o tyle w żaden sposób nie odniósł się do faktu wsparcia przez siebie tego konkretnego kandydata. A jest to, według mnie, dalece ważniejsze niż to, czy powinien się publicznie wypowiadać w kwestiach politycznych, czy też z racji noszenia habitu byłoby lepiej, gdyby tego unikał. Jest ważne, bo pokazuje jego duchowe współrzędne. W końcu należy przecież zakładać, że skoro zamierza oddać głos na Hołownię, to przynajmniej w jakiejś mierze utożsamia się z jego poglądami. A to już niestety może niepokoić nie tyle z politycznego, co z czysto duszpasterskiego punktu widzenia.

Przypominam, że Hołownia jest między innymi autorem żyjącego już własnym życiem stwierdzenia, iż na Sądzie Ostatecznym będą go sądzić świnie, które zjadł. On również w grudniowym wywiadzie dla GW na okrętkę, czyli w typowy dla siebie sposób, zadeklarował, że byłby gotów dopuścić uchwalenie przepisów zezwalających na aborcję do 12 tygodnia ciąży. Podobnie zresztą - jak dał do zrozumienia - postąpiłby ze związkami partnerskimi oraz adopcją dzieci przez homoseksualistów. I żeby było jasne: Szymon Hołownia jest wolnym człowiekiem i może głosić, co tylko chce, ale z perspektywy nauczania Kościoła, które o. Szustak reprezentuje, wygląda to, delikatnie mówiąc, mocno dyskusyjnie.

Nawiasem mówiąc, po Twitterze krążył niedawno wpis pewnego księdza, w którym autor wykazał, że dla Jezusa życie jednego człowieka przedstawiało większą wartość niż całe, liczące dwa tysiące sztuk stado świń, które - jak pamiętamy z podobno tak ważnej dla Hołowni oraz o. Szustaka ewangelii - bez mrugnięcia okiem posłał w odmęty jeziora, pozwalając im tam zginąć. Chodzi tutaj oczywiście o scenę dokonanego przez Jezusa egzorcyzmu z Ewangelii św. Marka. Rozumiem, że ten czyn Jezusa Hołownia by potępił jako rażąco sprzeczny z szacunkiem dla zwierząt. Karmienie tłumu rybami zapewne zresztą też.

Owszem, ironizuję trochę, lecz chyba rozumiecie, co chcę w ten sposób powiedzieć. Hołownia, nawet jeśli afiliuje się jako katolik, w ostatecznym rozrachunku może - jak już pisałem - mówić i pisać, co mu ślina na język przyniesie. Najwyżej zostanie zlekceważony. Z o. Szustakiem jest inaczej. On występuje jako reprezentant Kościoła, a do tego duszpasterz o naprawdę gigantycznym zasięgu oddziaływania. I w tym sensie nie może on też pozwolić sobie na komfort "prywatnej" opinii. Bo cokolwiek wygłosi na forum publicznym, po pierwsze trafi z tym do setek tysięcy odbiorców - niekiedy wręcz fanatycznie w niego zapatrzonych - a po drugie będzie siłą rzeczy wypowiadał się w imieniu Kościoła.

I dlatego właśnie uważam, że poważnie nadużył zaufania tych, których nauczał. Skoro bowiem żyruje swoim niewątpliwym autorytetem kontrowersyjne poglądy Hołowni, to słuchający go mają prawo zacząć się zastanawiać, czy jednak w stawianych mu niekiedy zarzutach o balansowanie  na cienkiej granicy herezji i promowanie bardziej siebie niż Chrystusa aby nie tkwi ziarnko prawdy. Zastanawiam się nad tym także i ja, skrolując mój stary tekst, w którym chwaliłem Szustaka jako jednego z niewielu medialnych kapłanów przedkładających misję apostolską ponad zapisywanie się do tego czy tamtego obozu. Niestety ten swój wizerunek w moich oczach bezpowrotnie zniszczył, czym mnie zawiódł.

Lecz sprawa Szustaka na nowo roznieciła też temat zaangażowania Kościoła w bieżącą politykę. Moje zdanie w tej kwestii jest dosyć proste. Kościół jak najbardziej ma prawo, a nawet obowiązek mieszać się do polityki w tym zakresie, że powinien jasno nazywać dobro dobrem, a zło - złem. Ja, jako katolik, a zarazem chodzący do wyborów obywatel, wręcz się tego od niego domagam. Więcej: wydaje mi się, że poza nielicznymi wyjątkami - takimi jak o. Rydzyk albo abp Jędraszewski - Kościół w Polsce ostatnio z tak pojętego upolitycznienia dezerteruje, co zresztą wypomniała mu Abby Johnson, zauważając jego bierność w sprawie aborcji.

Przyznam w związku z tym, że coraz bardziej śmieszą mnie takie opinie jak te zawarte w najnowszych felietonach Tomasza Terlikowskiego oraz Roberta Mazurka. Terlikowski w swoim tekście dziwił się, po co księża zajmują się polityką, skoro zajmowanie się wiecznością jest o wiele ciekawsze, zaś Mazurek ubolewał, że części kapłanów ambona myli się z wiecem. Obaj jakby nagle zapomnieli, że religia to też fakt społeczny, a zbawienie nie odbywa się w próżni, bo zanim człowiek trafi przed oblicze Boga, musi przejść przez ten świat i zrobić na nim wszystko, co w jego mocy, żeby zostawić go lepszym niż ten, na który przyszedł.

Oczywiście - i tu mogę trochę zgodzić się z wymienionymi wyżej publicystami - osobną sprawą jest to, czy księża powinni publicznie ujawniać swoje polityczne sympatie i wyborcze preferencje. Abstrahuję w tym momencie od banalnego faktu, że w przypadku wielu z nich możemy je po prostu odgadnąć na podstawie tego, co mówią. Choć nie wiem, na kogo głosuje mój proboszcz, ani wiedzieć nie chcę, to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę się domyślić, że jest to raczej PiS. Czy mi to przeszkadza? Nie. Jeśli mam być szczery, to wolę księdza-pisowca niż popierającego Hołownię. Czy przeszkadzałoby mi, gdyby to głośno zadeklarował? No, pewnie trochę tak.

Co by nie mówić, kapłan to jednak funkcja zaufania publicznego - tak jak na przykład sędzia - i dopóki jego polityczne zapatrywania pozostają najwyżej w sferze spekulacji, granica tego zaufania nie zostaje przekroczona. Mogę co najwyżej skwitować, że z tym czy tamtym duszpasterzem mi nie po drodze. O. Szustak takiego naruszenia się dopuścił, i to na o wiele głębszym poziomie niż może sam podejrzewa. Nie wystarczy usunąć filmik, przeprosić i dalej robić swoje, jakby nigdy nic. Coś przecież sprawiło, że ulokował sympatię akurat w Szymonie Hołowni. Pytanie o jego duchowe współrzędne pozostaje więc cały czas niezwykle aktualne.

A słuchający go i traktujący go jako mentora mają prawo je zadawać. I chyba wypadałoby, żeby na nie odpowiedział. Choć kwestią otwartą pozostaje tu, czy ci najbardziej w niego zapatrzeni dostrzegają w ogóle problem.

Marcin Królik


 

Polecane
Emerytury
Stażowe