IMME to małe mistrzostwa świata

Zapraszam do lektury wywiadu, jakiego udzieliłem „Tygodnikowi Żużlowemu” w kontekście m.in. imprezy, której patronem honorowym jestem od 4 lat. Dotychczas odbywała się ona w Gdańsku, w tym roku odbędzie się w Toruniu (oficjalne ogłoszenie tego faktu nastąpi 15 marca, w kolejnych latach być może będzie organizowana w Bydgoszczy). Chodzi o Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi.
  
Rozmowa z Ryszardem Czarneckim – europosłem, dawnym prezesem Sparty Wrocław, patronem wielu zawodów sportowych 
Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Polski po raz czwarty zostały rozegrane w Gdańsku. Podobno po raz ostatni, ale działacze już wcześniej zapowiadali inną lokalizację, a jednak zawody ciągle tu wracają. To dobrze? 
- Oczywiście, bardzo cieszyłem się, że te zawody zostaną rozegrane w Gdańsku. Gdańsk przez wiele lat należał do czołowych ośrodków w kraju. Pamiętam wiele zaciętych spotkań Sparty z Wybrzeżem. Nie raz dostawaliśmy w „skórę”. Drużyna obecnie ściga się w pierwszej lidze, ale liczę, że niedługo powróci do Ekstraligi. Taka impreza daje kibicom możliwość obejrzenia najlepszych zawodników na świecie. Zawody mają intersującą formułę, stawka jest znakomita. Ogromnym atutem Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi jest fakt, że o mistrzostwie decyduje ten jeden turniej. Pamiętam, jakie emocje wzbudzały wśród kibiców jednodniowe finały mistrzostw świata, gdy wygrywał np. nasz Jerzy Szczakiel. Oczywiście, wielu mówiło, że to może być niesprawiedliwe, bo ktoś nie trafi z formą, ktoś będzie miał pecha… Od wielu lat mamy cykl Grand Prix i wydaje mi się, że turnieje już trochę spowszedniały. Owszem, zdarzają się intersujące zawody, ale nikt nie ma poczucia wyjątkowości. A IMME jest raz w roku, dlatego to są bardzo ciekawe turnieje. To takie małe mistrzostwa świata. Podobają mi się też jasne kryteria mistrzostw – o starcie decydują średnie biegowe. To była moja szósta impreza w Gdańsku, której patronuję. 
Byłem między innymi w 2016 roku na finale mistrzostw świata juniorów, gdy o złoto bil się Krystian Pieszczek.  Odwiedziłem Wybrzeże podczas turnieju poświęconemu Zenonowi Plechowi. Jestem dumny, że rokrocznie patronuję zawodom o mistrzostwo Ekstraligi. Niestety, w tym roku nie mogłem być na zawodach osobiście, zatrzymały mnie obowiązki w Warszawie, ale z uwagą śledziłem zawody w telewizji. 
Stawka turnieju rzeczywiście silna, skoro ubiegłoroczny zwycięzca i były mistrz świata, Patryk Dudek musiał czekać na przychylność organizatorów i wolny numer. 
- Tak, to świadczy, że nie ma mowy o przypadkowości. Nikt nie powie, że to miejsce jest np. dla zawodnika gospodarzy. 
Komu pan kibicował? 
- Bardzo chciałem, by wygrał Polak i tak się stało. Nie ukrywam, że najbardziej trzymałem kciuki za Janusza Kołodzieja, bo mam ogromny sentyment do zawodników starszych. W moim biurze  w Brukseli wisi plastron Kołodzieja, który w tym roku, w wieku prawie 35 lat wygrał pierwsze Grand Prix. Niestety, nie poszło mu. Do tego spotkało go kuriozalne wykluczenie za brak numeru startowego. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją. Przypomina mi to trochę przypadek Bartosza Karwana, który w „Hercie” Berlin znalazł się na ławce,był w  rezerwie swojej drużyny, ale trener nie mógł go wystawić, bo nie miał na sobie koszulki. 
Wygrał Bartosz Zmarzlik, który od wielu lat jest jednym z najlepszych polskich zawodników, ale w mistrzostwach Polski czy właśnie zawodach IMME zawsze znalazł się ktoś, kto wydarł mu tytuł. To efekt presji, wywołanej ciągłym stawianiem w roli faworyta? Przypomina  mi się Tony Rickardsson, który w wieku 24 lat czuł się „weteranem”, bo też zawsze wszyscy widzieli w nim faworyta? 
- Bartosz Zmarzlik to dwukrotny medalista mistrzostw świata, pierwszy brązowy medal zdobył mając zaledwie 21 lat. To świetny zawodnik, który jeździ niezwykle widowiskowo. Myślę, że zdobędzie jeszcze wiele tytułów. Kto wie, czy w finale IMP w Lesznie nie zdobędzie kolejnego trofeum. 
Zawody są prestiżowe, bo wściekły był na podium Piotr Pawlicki, który nie był usatysfakcjonowany drugim miejscem… 
- Imponują mi tacy zawodnicy, którzy nie zadowalają się drugim miejscem. W przypadku Piotra nie sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Po raz kolejny jest drugi i nie dziwie się jego rozgoryczeniu. 
Często, szczególnie podczas zawodów ligowych, słychać narzekania na gdański tor. Teraz też decydował start. 
- W Gdańsku też można przygotować tor sprzyjający walce, ale nie tylko tor ma znaczenie. W tych zawodach wzięło udział szesnastu znakomitych zawodników i dostarczyli moim zdaniem wielu emocji. Bardzo lubię tu przyjeżdżać i oglądać rywalizację na gdańskim torze. Organizatorzy zawodów starają się, by tor sprzyjał rywalizacji. Uczestniczyłem w konferencji prasowej na Stadionie Śląskim, gdzie organizatorzy rywalizacji o mistrzostwo Europy zapowiadają, że zrobią tor jeszcze lepszy niż przed rokiem. Tor ma być szerszy, o trochę większym nachyleniu, by wyprzedzeń na torze było jeszcze więcej. 
Dziękuję za rozmowę. 

 

POLECANE
Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom z ostatniej chwili
Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek po raz pierwszy od objęcia urzędu pojawił się w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa. Podczas swojego przemówienia otwierającego posiedzenie rady wygłosił ostrą krytykę jej obecnego składu, podważając legalność sędziowskiej części KRS. Groził przy tym zebranym konsekwencjami prawnymi i stwierdził, że będzie dążył, by sędziowie Rady opuścili budynek.

Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości pilne
Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości

Prokurator Ewa Wrzosek objęła stanowisko radcy generalnego w biurze ministra sprawiedliwości - podał w komunikacie resort sprawiedliwości.

Niemcy ogłosiły swój sukces. Pozbyli się 10 tysięcy imigrantów od maja z ostatniej chwili
Niemcy ogłosiły swój sukces. Pozbyli się 10 tysięcy imigrantów od maja

Niemiecki minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt ocenia restrykcje w polityce azylowej wprowadzone przez nowy rząd jako duży sukces. Kluczowym dowodem na skuteczność tych działań ma być liczba migrantów zawróconych na granicy – od 8 maja było to ponad 10 tysięcy osób, z czego około 550 to osoby ubiegające się o azyl.

Pilny komunikat dla miejscowości nadmorskich pilne
Pilny komunikat dla miejscowości nadmorskich

Główny Inspektor Sanitarny wydał ostrzeżenia dla kilkudziesięciu nadmorskich miejscowości.

Zdecydowana odpowiedź rzecznika prezydenta na krytykę prezesa Związku Ukraińców w Polsce z ostatniej chwili
Zdecydowana odpowiedź rzecznika prezydenta na krytykę prezesa Związku Ukraińców w Polsce

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy dotyczącej pomocy obywatelom Ukrainy wywołała impulsywną reakcję Mirosława Skórki, prezesa Związku Ukraińców w Polsce. Jego wypowiedź w TVP Info zdecydowanie skomentował Rafał Leśkiewicz, rzecznik prezydenta, nazywając ją bezczelnymi manipulacjami, obrażającymi prezydenta RP.

Ranny żołnierz. Kosiniak-Kamysz: To ataki szkolonych bandytów z ostatniej chwili
Ranny żołnierz. Kosiniak-Kamysz: To ataki szkolonych bandytów

– Znów wzrasta liczba incydentów na granicy z Białorusią, wojsko jest cały czas do dyspozycji – mówił we wtorek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył, że stan żołnierza, który w poniedziałek został ranny na tej granicy, jest stabilny, a sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa.

Ruchniewicz prosi Niemców o pomoc w zwolnieniu Hanny Radziejowskiej z Instytutu Pileckiego Wiadomości
Ruchniewicz prosi Niemców o pomoc w zwolnieniu Hanny Radziejowskiej z Instytutu Pileckiego

Hanna Radziejowska, kierowniczka berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, nie tylko została odwołana ze stanowiska, ale grozi jej również dyscyplinarne zwolnienie. Powodem ma być wysłanie poufnego listu do minister kultury Marty Cienkowskiej, w którym zgłosiła nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji.

Pogoniliśmy alkopatusów. Wojewódzki i Palikot skazani, zapłacą gigantyczne kary gorące
"Pogoniliśmy alkopatusów". Wojewódzki i Palikot skazani, zapłacą gigantyczne kary

Janusz Palikot i Jakub Wojewódzki złamali ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Wyrok, który z tego powodu nakładał na nich finansowe kary, się uprawomocnił.

Sting został pozwany. Chodzi o hit „Every Breath You Take” z ostatniej chwili
Sting został pozwany. Chodzi o hit „Every Breath You Take”

Andy Summers i Stewart Copeland, byli członkowie zespołu The Police, skierowali do sądu pozew przeciwko Stingowi. Domagają się od niego wielomilionowego odszkodowania za tantiemy, które – według nich – niesłusznie im odebrano, szczególnie w związku z utworem „Every Breath You Take”.

Ukraińcy wściekli na Woody’ego Allena: „To hańba i zniewaga” z ostatniej chwili
Ukraińcy wściekli na Woody’ego Allena: „To hańba i zniewaga”

Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy oświadczyło, że udział amerykańskiego reżysera Woody’ego Allena w Moskiewskim Tygodniu Filmowym to hańba i zniewaga wobec wszystkich ukraińskich filmowców zabitych przez rosyjskie wojska.

REKLAMA

IMME to małe mistrzostwa świata

Zapraszam do lektury wywiadu, jakiego udzieliłem „Tygodnikowi Żużlowemu” w kontekście m.in. imprezy, której patronem honorowym jestem od 4 lat. Dotychczas odbywała się ona w Gdańsku, w tym roku odbędzie się w Toruniu (oficjalne ogłoszenie tego faktu nastąpi 15 marca, w kolejnych latach być może będzie organizowana w Bydgoszczy). Chodzi o Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi.
  
Rozmowa z Ryszardem Czarneckim – europosłem, dawnym prezesem Sparty Wrocław, patronem wielu zawodów sportowych 
Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Polski po raz czwarty zostały rozegrane w Gdańsku. Podobno po raz ostatni, ale działacze już wcześniej zapowiadali inną lokalizację, a jednak zawody ciągle tu wracają. To dobrze? 
- Oczywiście, bardzo cieszyłem się, że te zawody zostaną rozegrane w Gdańsku. Gdańsk przez wiele lat należał do czołowych ośrodków w kraju. Pamiętam wiele zaciętych spotkań Sparty z Wybrzeżem. Nie raz dostawaliśmy w „skórę”. Drużyna obecnie ściga się w pierwszej lidze, ale liczę, że niedługo powróci do Ekstraligi. Taka impreza daje kibicom możliwość obejrzenia najlepszych zawodników na świecie. Zawody mają intersującą formułę, stawka jest znakomita. Ogromnym atutem Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi jest fakt, że o mistrzostwie decyduje ten jeden turniej. Pamiętam, jakie emocje wzbudzały wśród kibiców jednodniowe finały mistrzostw świata, gdy wygrywał np. nasz Jerzy Szczakiel. Oczywiście, wielu mówiło, że to może być niesprawiedliwe, bo ktoś nie trafi z formą, ktoś będzie miał pecha… Od wielu lat mamy cykl Grand Prix i wydaje mi się, że turnieje już trochę spowszedniały. Owszem, zdarzają się intersujące zawody, ale nikt nie ma poczucia wyjątkowości. A IMME jest raz w roku, dlatego to są bardzo ciekawe turnieje. To takie małe mistrzostwa świata. Podobają mi się też jasne kryteria mistrzostw – o starcie decydują średnie biegowe. To była moja szósta impreza w Gdańsku, której patronuję. 
Byłem między innymi w 2016 roku na finale mistrzostw świata juniorów, gdy o złoto bil się Krystian Pieszczek.  Odwiedziłem Wybrzeże podczas turnieju poświęconemu Zenonowi Plechowi. Jestem dumny, że rokrocznie patronuję zawodom o mistrzostwo Ekstraligi. Niestety, w tym roku nie mogłem być na zawodach osobiście, zatrzymały mnie obowiązki w Warszawie, ale z uwagą śledziłem zawody w telewizji. 
Stawka turnieju rzeczywiście silna, skoro ubiegłoroczny zwycięzca i były mistrz świata, Patryk Dudek musiał czekać na przychylność organizatorów i wolny numer. 
- Tak, to świadczy, że nie ma mowy o przypadkowości. Nikt nie powie, że to miejsce jest np. dla zawodnika gospodarzy. 
Komu pan kibicował? 
- Bardzo chciałem, by wygrał Polak i tak się stało. Nie ukrywam, że najbardziej trzymałem kciuki za Janusza Kołodzieja, bo mam ogromny sentyment do zawodników starszych. W moim biurze  w Brukseli wisi plastron Kołodzieja, który w tym roku, w wieku prawie 35 lat wygrał pierwsze Grand Prix. Niestety, nie poszło mu. Do tego spotkało go kuriozalne wykluczenie za brak numeru startowego. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją. Przypomina mi to trochę przypadek Bartosza Karwana, który w „Hercie” Berlin znalazł się na ławce,był w  rezerwie swojej drużyny, ale trener nie mógł go wystawić, bo nie miał na sobie koszulki. 
Wygrał Bartosz Zmarzlik, który od wielu lat jest jednym z najlepszych polskich zawodników, ale w mistrzostwach Polski czy właśnie zawodach IMME zawsze znalazł się ktoś, kto wydarł mu tytuł. To efekt presji, wywołanej ciągłym stawianiem w roli faworyta? Przypomina  mi się Tony Rickardsson, który w wieku 24 lat czuł się „weteranem”, bo też zawsze wszyscy widzieli w nim faworyta? 
- Bartosz Zmarzlik to dwukrotny medalista mistrzostw świata, pierwszy brązowy medal zdobył mając zaledwie 21 lat. To świetny zawodnik, który jeździ niezwykle widowiskowo. Myślę, że zdobędzie jeszcze wiele tytułów. Kto wie, czy w finale IMP w Lesznie nie zdobędzie kolejnego trofeum. 
Zawody są prestiżowe, bo wściekły był na podium Piotr Pawlicki, który nie był usatysfakcjonowany drugim miejscem… 
- Imponują mi tacy zawodnicy, którzy nie zadowalają się drugim miejscem. W przypadku Piotra nie sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Po raz kolejny jest drugi i nie dziwie się jego rozgoryczeniu. 
Często, szczególnie podczas zawodów ligowych, słychać narzekania na gdański tor. Teraz też decydował start. 
- W Gdańsku też można przygotować tor sprzyjający walce, ale nie tylko tor ma znaczenie. W tych zawodach wzięło udział szesnastu znakomitych zawodników i dostarczyli moim zdaniem wielu emocji. Bardzo lubię tu przyjeżdżać i oglądać rywalizację na gdańskim torze. Organizatorzy zawodów starają się, by tor sprzyjał rywalizacji. Uczestniczyłem w konferencji prasowej na Stadionie Śląskim, gdzie organizatorzy rywalizacji o mistrzostwo Europy zapowiadają, że zrobią tor jeszcze lepszy niż przed rokiem. Tor ma być szerszy, o trochę większym nachyleniu, by wyprzedzeń na torze było jeszcze więcej. 
Dziękuję za rozmowę. 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe