Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Poprzednia okupacja niemiecka

Podczas I wojny światowej Polacy nie wyzyskali niemieckich ofert sojuszniczych, Berlin bowiem naprawdę wiele im nie oferował. W rezultacie mieliśmy permanentny pat między okupantami a okupowanymi. Jak twierdzi Jesse Kauffman w swej przemyślanej pracy „Elusive Alliance: The German Occupation of Poland in World War I” (Cambridge, MA: Harvard University Press, 2015), „jakiekolwiek koncesje robili Niemcy, nie były one wystarczające, aby rozwiać podejrzenia, brak zaufania oraz generalną wrogość w stosunku do Niemców, które istniały w okupowanej Polsce. Z drugiej strony, to co było postrzegane w Polsce jako półszczere otumanianie, w Niemczech uważano za samą esencję szalonej polonofilii. Tak długo, jak trwała wojna, nie mogło być inaczej” (s. 89).
Stanisław Bagieński - Rozbrajanie Niemców przed Główną Komendą na placu Saskim w Warszawie
Stanisław Bagieński - Rozbrajanie Niemców przed Główną Komendą na placu Saskim w Warszawie / Domena publiczna
„Elusive Alliance” to w dużym stopniu studium polskiego nacjonalizmu. „W całej tej książce używam słowa «nacjonalizm» w znacznie szerszym sensie, niż jest to przyjęte w polskiej nauce, gdzie ten termin oznacza wyłącznie szowinizm i rasizm. Nacjonalizm, na użytek niniejszej pracy, oznacza po prostu chęć odtworzenia odrębnej polskiej kultury i politycznego bytu w Europie Środkowej, czy to w formie suwerennego państwa narodowego, królestwa, czy też autonomicznej jednostki w ramach imperium, czy też jakiegoś innego wariantu. Podczas gdy wydaje się to być może nieprecyzyjne, ten termin jest mimo wszystko niezbędny, aby uniknąć generalizacji takich jak «Polacy», ponieważ wielu polskich chłopów było lojalnych w stosunku do swoich cesarzy i nie było zainteresowanych wielkimi projektami politycznymi” (s. 243 n. 46). Można tylko sobie życzyć, żeby historyk trzymał się własnych zasad, jak zilustrujemy poniżej.

Monografia Kauffmana oparta jest w większości na niemieckich źródłach pierwotnych. Jest to jej najważniejsze ograniczenie. W rezultacie tego dostajemy niemiecki, a czasami żydowski punkt widzenia raczej niż wszechobejmującą, panoramiczną prezentację okupacji przez II Rzeszę zachodnich obrzeży Imperium Rosyjskiego, a szczególnie Królestwa Polskiego, czyli Kongresówki, nazwanej „Generalnym Gubernatorstwem” (w odróżnieniu od błędnie, choć często stosowanego rusycyzmu: Generalna Gubernia). To, co się stało nad Wisłą, to „przede wszystkim wysiłek, aby zabezpieczyć pozycję Niemiec w gwałtownie chaotycznym i niebezpiecznie niestabilnym społeczeństwie międzynarodowym, pełnym zagrożeń starożytnych (cudzoziemska inwazja) oraz nowoczesnych (skrzyżowanie nacjonalizmu z zawirowaniami międzynarodowymi)” (s. 221). Autor nazywa to „planem państwowotwórczym Niemiec w Polsce” (s. 221).

Kauffmanowi idzie najlepiej, gdy dyskutuje o schematach intelektualnych i machinacjach politycznych. Autorska wizja geopolityki, a szczególnie percepcje berlińskich geostrategów Intermarium, ziem między Bałtykiem a Morzem Czarnym, jako „pas strzaskania” („shatterzone”), jest kluczowa i „wyjątkowa” dla zrozumienia „kwestii polskiej” (s. 19). W każdym razie Niemcy nie zaczęli traktować poważnie konieczności znalezienia rozwiązania dla Polski aż do lata 1918 r. (s. 202). W końcu jednak Warszawa odzyskała wolność bez Berlina, a nawet wbrew niemu. To z kolei spowodowało, że niektórzy Niemcy zaczęli skłaniać się ku własnej polityce wojennej wobec Polski jako „samozadanej sobie katastrofie” (self-inflicted disaster, s. 215).

Narracja Kauffmana czasami jest wypełniona fascynującymi szczegółami o mentalności i podejściu do spraw współczesnych niemieckich elit. Na przykład dowiadujemy się, że słynny socjolog Max Weber był członkiem szowinistycznej organizacji niemieckiej Hakata oraz wierzył, że Polacy są „niższą rasą” („inferior race”, s. 18). Trochę mniej wściekłą postawę wyrażał wojskowy gubernator Królestwa Polskiego generał Hans von Beseler; nie był nienawistny, a jedynie patronizujący (s. 36). Wierzył, że „najważniejszą rzeczą… jest trzymać te polityczne dzieci, Polaków, na krótkiej smyczy i wyedukować ich” (s. 78).

Żył według zasady, jeśli chodzi o Polaków, że nie „należy im ufać na centymetr” (s. 168). Jego podejście wynikało ściśle z pragmatyzmu i interesu narodowego Niemiec. „Wolałbym… aby mieszkali tu Niemcy, ale tu są Polacy, a więc nie można ich wszystkich przepędzić czy zabić ich, dlatego trzeba znaleźć sposób, aby z nimi jakoś współżyć” (s. 227). Jego wściekły antykatolicyzm nie pomagał mu w jego dziele (s. 181), ale to właśnie polskość zdeterminowała postawę generała do okupowanego ludu, nawet do tego stopnia, że odrzucił miejscowy kler protestancki jako „spolonizowany” (verpolt, s. 159). Przy okazji społeczność żydowska też go irytowała: „w polskich miastach... Żydzi, Żydzi, Żydzi!” (s. 114). Jego celem w Polsce było „połączenie «misji cywilizacyjnej» z zabezpieczeniem interesów niemieckich w środkowej Europie” (s. 40).
Jakby wszystko potoczyło się zgodnie z wolą Berlina, być może Polacy mogliby liczyć na autonomię wewnętrzną, pod austriackim królem, w połączeniu z pełną zależnością od prowadzonej przez Niemcy Mitteleuropy. Według jednej wersji Polska miała być przeniesiona na wschód, gdzie – według Kauffmana – stałaby się „kolonizującym mocarstwem zamiast ofiarą kolonizacji” (s. 46). Jednak percepcja polska była taka, że stara Rzeczpospolita Polski i Litwy będzie odtworzona na solidnych pryncypiach „wolni z wolnymi, równi z równymi, brat z bratem”. To nie ma nic wspólnego z kolonializmem. Jeśli w ogóle, to jest to włączający i tolerancyjny polski nacjonalizm kulturowy, który działał przez 300 lat przed zniszczeniem RP w II połowie XVIII w.

Autor omawia dość obszernie politykę narodowościową Niemiec. Chwali okupanta za usprawnienia infrastrukturalne na przykład (s. 228). Naświetla do pewnego stopnia polityczne, administracyjne oraz edukacyjne sprawy, ale niedostatecznie koncentruje się na kwestiach gospodarczych. Kauffman przyznaje, że „Jakiekolwiek wrażenie niemiecka armia zrobiła na nich, największym źródłem popularnych resentymentów wobec okupanta niemieckiego, jak również sprawą najbardziej odpowiedzialną za to, że poszukiwany sojusz nigdy nie został zawiązany, była straszliwa materialna bieda, która spadła na wszystkich w Polsce podczas wojny. Wielki apetyt Wielkiej Wojny na wszelkiego rodzaju materiały zaprowadził Niemców do łupienia Polski ze wszystkiego, co mogło być przydatne do prowadzenia wojny: drewna, koni, metalu, skór. Rekwizycje dotknęły głęboko sferę prywatną, z polskich domów zniknęły klamki, garnki i samowary, zabrane, aby je stopić i zastosować w służbie niemieckiego zwycięstwa” (s. 55).

Jednakże Kauffmanowi nie udaje się dostatecznie wytłumaczyć tych spraw. Jak konfiskaty i inne rodzaje prześladowania uderzyły w struny budzącej się świadomości narodowej wśród tubylców? Jak napompowały polski nacjonalizm? Tylko nieznacznie autor zastanawia się nad reżimem przymusowych kontyngentów żywnościowych i jego negatywnym wpływem na percepcję niemieckiego okupanta, przez wszystkich, których on dotykał: od wiejskiego chłopa do miejskiego konsumenta. „Jedzenie to dobro, którego zniknięcie spowodowało największe cierpienia w trakcie wojny w Polsce” (s. 56). Jakie tego były konsekwencje?

Kauffman ogranicza się do wskazania, że „wielu ludzi w okupowanej Polsce winiło za swoją biedę «spekulantów», co szeroko rozumiano jako hasło na Żydów” (s. 62). A potem wzrusza ramionami: „To pogorszyło się jeszcze bardziej przez generalną percepcję wśród Polaków pod okupacją niemiecką, że Żydzi jakoś zbijali profity na nowym porządku oraz, z niefrasobliwą zgodą Niemców, używali okupacji, aby wynaleźć nowe sposoby na gospodarczy wyzysk Polaków. Podejrzenia wzrosły z powodu liczby żydowskich przedsiębiorstw stworzonych podczas wojny i ilości kontraktów wojskowych danym Żydom. To wzmocniło popularne skojarzenie Żydów ze «spekulacją», mimo że była to po prostu kontynuacja starożytnego miejsca Żydów w miejskim handlu w Polsce” (s. 119). I na tym autor właściwie kończy. Kim byli spekulanci? Czy rzeczywiście niektórzy zdarzyli się być Żydami? To byłoby uprawnione stwierdzenie, szczególnie że z historycznego punktu widzenia chrześcijańska warstwa średnia była słabo reprezentowana wśród handlowców, co Kauffman sam przyznaje. Albo czy mieliśmy do czynienia w tej sprawie po prostu z ohydnym antysemityzmem?

Skomplikowane zjawiska mają tendencję do posiadania wielu silników napędzających. Na przykład jak na antyżydowską percepcję na temat „spekulantów” wpływały czynniki zewnętrzne? Co z brakiem poparcia dla niepodległości Polski ze strony ludności żydowskiej (a nie tylko polskich chłopów)? Według Kauffmana, „Żydzi mogli cierpieć pod rosyjską władzą, ale to nie znaczy, że oni (oprócz kilku niedobitków asymilantów) byli szczególnie szczęśliwi, zamieniając rosyjskich władców na polskich, to zrozumiały strach, biorąc pod uwagę natężenie polskiego antysemityzmu” (s. 117). Czy to jest sytuacja nie do rozwiązania z cyklu: Co było pierwsze: jako czy kura? A co z pomysłem, by wymagać, aby wszyscy wyborcy władali płynnie językiem polskim, aby móc głosować w wyborach miejskich w Warszawie? Dla Polaków to była najnaturalniejsza sprawa; dla większość mówiących w jidysz Żydów to była dyskryminacja, z czym Kauffman wydaje się też zgadzać (s. 126). To samo dotyczy niemieckiego prawa z 17 września 1917 r., które zagwarantowało, że „dla Żydów Generalnego Gubernatorstwa edukacja publiczna będzie polską edukacją” (s. 161). Naturalnie zawyli z wściekłości, widząc taki obrót rzeczy. A Polacy się cieszyli, że po dekadach bezwzględnej rusyfikacji dzieci będą mogły uczyć się po polsku. Żydzi mieli szansę być włączeni jak Polacy, jednak większość to odrzuciła.

Historyk nie mówi nam wszystkiego wystarczająco oprócz tego, że oskarża, iż żydowskie „ruchy były animowane częściowo coraz bardziej niezaprzeczalnym faktem, że nowe polskie państwo wynurzało się na horyzoncie. Jednocześnie polskie elity polityczne obserwowały żydowską mobilizację z rezerwą oraz... frasowały się, że Żydzi jakoś zrujnują sprawy dla nich (Polaków) w chwili, gdy wydawało się, że wiele z ich pragnień miało się właśnie spełnić” (s. 119). Polskie elity czuły, że aby odzyskać wolność narodu, kraj potrzebował jedności. Trudno było ją osiągnąć i utrzymać z polskim społeczeństwem podzielonym między orientację prozachodnią i za mocarstwami centralnymi. Jak w to wszystko wkalkulować społeczność żydowską starającą się osiągnąć własne liczne cele? Trudno się dziwić, że wszyscy zachowywali się nerwowo.
 
cdn.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 6 kwietnia 2020 r.
Intel z DC


 

POLECANE
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Poprzednia okupacja niemiecka

Podczas I wojny światowej Polacy nie wyzyskali niemieckich ofert sojuszniczych, Berlin bowiem naprawdę wiele im nie oferował. W rezultacie mieliśmy permanentny pat między okupantami a okupowanymi. Jak twierdzi Jesse Kauffman w swej przemyślanej pracy „Elusive Alliance: The German Occupation of Poland in World War I” (Cambridge, MA: Harvard University Press, 2015), „jakiekolwiek koncesje robili Niemcy, nie były one wystarczające, aby rozwiać podejrzenia, brak zaufania oraz generalną wrogość w stosunku do Niemców, które istniały w okupowanej Polsce. Z drugiej strony, to co było postrzegane w Polsce jako półszczere otumanianie, w Niemczech uważano za samą esencję szalonej polonofilii. Tak długo, jak trwała wojna, nie mogło być inaczej” (s. 89).
Stanisław Bagieński - Rozbrajanie Niemców przed Główną Komendą na placu Saskim w Warszawie
Stanisław Bagieński - Rozbrajanie Niemców przed Główną Komendą na placu Saskim w Warszawie / Domena publiczna
„Elusive Alliance” to w dużym stopniu studium polskiego nacjonalizmu. „W całej tej książce używam słowa «nacjonalizm» w znacznie szerszym sensie, niż jest to przyjęte w polskiej nauce, gdzie ten termin oznacza wyłącznie szowinizm i rasizm. Nacjonalizm, na użytek niniejszej pracy, oznacza po prostu chęć odtworzenia odrębnej polskiej kultury i politycznego bytu w Europie Środkowej, czy to w formie suwerennego państwa narodowego, królestwa, czy też autonomicznej jednostki w ramach imperium, czy też jakiegoś innego wariantu. Podczas gdy wydaje się to być może nieprecyzyjne, ten termin jest mimo wszystko niezbędny, aby uniknąć generalizacji takich jak «Polacy», ponieważ wielu polskich chłopów było lojalnych w stosunku do swoich cesarzy i nie było zainteresowanych wielkimi projektami politycznymi” (s. 243 n. 46). Można tylko sobie życzyć, żeby historyk trzymał się własnych zasad, jak zilustrujemy poniżej.

Monografia Kauffmana oparta jest w większości na niemieckich źródłach pierwotnych. Jest to jej najważniejsze ograniczenie. W rezultacie tego dostajemy niemiecki, a czasami żydowski punkt widzenia raczej niż wszechobejmującą, panoramiczną prezentację okupacji przez II Rzeszę zachodnich obrzeży Imperium Rosyjskiego, a szczególnie Królestwa Polskiego, czyli Kongresówki, nazwanej „Generalnym Gubernatorstwem” (w odróżnieniu od błędnie, choć często stosowanego rusycyzmu: Generalna Gubernia). To, co się stało nad Wisłą, to „przede wszystkim wysiłek, aby zabezpieczyć pozycję Niemiec w gwałtownie chaotycznym i niebezpiecznie niestabilnym społeczeństwie międzynarodowym, pełnym zagrożeń starożytnych (cudzoziemska inwazja) oraz nowoczesnych (skrzyżowanie nacjonalizmu z zawirowaniami międzynarodowymi)” (s. 221). Autor nazywa to „planem państwowotwórczym Niemiec w Polsce” (s. 221).

Kauffmanowi idzie najlepiej, gdy dyskutuje o schematach intelektualnych i machinacjach politycznych. Autorska wizja geopolityki, a szczególnie percepcje berlińskich geostrategów Intermarium, ziem między Bałtykiem a Morzem Czarnym, jako „pas strzaskania” („shatterzone”), jest kluczowa i „wyjątkowa” dla zrozumienia „kwestii polskiej” (s. 19). W każdym razie Niemcy nie zaczęli traktować poważnie konieczności znalezienia rozwiązania dla Polski aż do lata 1918 r. (s. 202). W końcu jednak Warszawa odzyskała wolność bez Berlina, a nawet wbrew niemu. To z kolei spowodowało, że niektórzy Niemcy zaczęli skłaniać się ku własnej polityce wojennej wobec Polski jako „samozadanej sobie katastrofie” (self-inflicted disaster, s. 215).

Narracja Kauffmana czasami jest wypełniona fascynującymi szczegółami o mentalności i podejściu do spraw współczesnych niemieckich elit. Na przykład dowiadujemy się, że słynny socjolog Max Weber był członkiem szowinistycznej organizacji niemieckiej Hakata oraz wierzył, że Polacy są „niższą rasą” („inferior race”, s. 18). Trochę mniej wściekłą postawę wyrażał wojskowy gubernator Królestwa Polskiego generał Hans von Beseler; nie był nienawistny, a jedynie patronizujący (s. 36). Wierzył, że „najważniejszą rzeczą… jest trzymać te polityczne dzieci, Polaków, na krótkiej smyczy i wyedukować ich” (s. 78).

Żył według zasady, jeśli chodzi o Polaków, że nie „należy im ufać na centymetr” (s. 168). Jego podejście wynikało ściśle z pragmatyzmu i interesu narodowego Niemiec. „Wolałbym… aby mieszkali tu Niemcy, ale tu są Polacy, a więc nie można ich wszystkich przepędzić czy zabić ich, dlatego trzeba znaleźć sposób, aby z nimi jakoś współżyć” (s. 227). Jego wściekły antykatolicyzm nie pomagał mu w jego dziele (s. 181), ale to właśnie polskość zdeterminowała postawę generała do okupowanego ludu, nawet do tego stopnia, że odrzucił miejscowy kler protestancki jako „spolonizowany” (verpolt, s. 159). Przy okazji społeczność żydowska też go irytowała: „w polskich miastach... Żydzi, Żydzi, Żydzi!” (s. 114). Jego celem w Polsce było „połączenie «misji cywilizacyjnej» z zabezpieczeniem interesów niemieckich w środkowej Europie” (s. 40).
Jakby wszystko potoczyło się zgodnie z wolą Berlina, być może Polacy mogliby liczyć na autonomię wewnętrzną, pod austriackim królem, w połączeniu z pełną zależnością od prowadzonej przez Niemcy Mitteleuropy. Według jednej wersji Polska miała być przeniesiona na wschód, gdzie – według Kauffmana – stałaby się „kolonizującym mocarstwem zamiast ofiarą kolonizacji” (s. 46). Jednak percepcja polska była taka, że stara Rzeczpospolita Polski i Litwy będzie odtworzona na solidnych pryncypiach „wolni z wolnymi, równi z równymi, brat z bratem”. To nie ma nic wspólnego z kolonializmem. Jeśli w ogóle, to jest to włączający i tolerancyjny polski nacjonalizm kulturowy, który działał przez 300 lat przed zniszczeniem RP w II połowie XVIII w.

Autor omawia dość obszernie politykę narodowościową Niemiec. Chwali okupanta za usprawnienia infrastrukturalne na przykład (s. 228). Naświetla do pewnego stopnia polityczne, administracyjne oraz edukacyjne sprawy, ale niedostatecznie koncentruje się na kwestiach gospodarczych. Kauffman przyznaje, że „Jakiekolwiek wrażenie niemiecka armia zrobiła na nich, największym źródłem popularnych resentymentów wobec okupanta niemieckiego, jak również sprawą najbardziej odpowiedzialną za to, że poszukiwany sojusz nigdy nie został zawiązany, była straszliwa materialna bieda, która spadła na wszystkich w Polsce podczas wojny. Wielki apetyt Wielkiej Wojny na wszelkiego rodzaju materiały zaprowadził Niemców do łupienia Polski ze wszystkiego, co mogło być przydatne do prowadzenia wojny: drewna, koni, metalu, skór. Rekwizycje dotknęły głęboko sferę prywatną, z polskich domów zniknęły klamki, garnki i samowary, zabrane, aby je stopić i zastosować w służbie niemieckiego zwycięstwa” (s. 55).

Jednakże Kauffmanowi nie udaje się dostatecznie wytłumaczyć tych spraw. Jak konfiskaty i inne rodzaje prześladowania uderzyły w struny budzącej się świadomości narodowej wśród tubylców? Jak napompowały polski nacjonalizm? Tylko nieznacznie autor zastanawia się nad reżimem przymusowych kontyngentów żywnościowych i jego negatywnym wpływem na percepcję niemieckiego okupanta, przez wszystkich, których on dotykał: od wiejskiego chłopa do miejskiego konsumenta. „Jedzenie to dobro, którego zniknięcie spowodowało największe cierpienia w trakcie wojny w Polsce” (s. 56). Jakie tego były konsekwencje?

Kauffman ogranicza się do wskazania, że „wielu ludzi w okupowanej Polsce winiło za swoją biedę «spekulantów», co szeroko rozumiano jako hasło na Żydów” (s. 62). A potem wzrusza ramionami: „To pogorszyło się jeszcze bardziej przez generalną percepcję wśród Polaków pod okupacją niemiecką, że Żydzi jakoś zbijali profity na nowym porządku oraz, z niefrasobliwą zgodą Niemców, używali okupacji, aby wynaleźć nowe sposoby na gospodarczy wyzysk Polaków. Podejrzenia wzrosły z powodu liczby żydowskich przedsiębiorstw stworzonych podczas wojny i ilości kontraktów wojskowych danym Żydom. To wzmocniło popularne skojarzenie Żydów ze «spekulacją», mimo że była to po prostu kontynuacja starożytnego miejsca Żydów w miejskim handlu w Polsce” (s. 119). I na tym autor właściwie kończy. Kim byli spekulanci? Czy rzeczywiście niektórzy zdarzyli się być Żydami? To byłoby uprawnione stwierdzenie, szczególnie że z historycznego punktu widzenia chrześcijańska warstwa średnia była słabo reprezentowana wśród handlowców, co Kauffman sam przyznaje. Albo czy mieliśmy do czynienia w tej sprawie po prostu z ohydnym antysemityzmem?

Skomplikowane zjawiska mają tendencję do posiadania wielu silników napędzających. Na przykład jak na antyżydowską percepcję na temat „spekulantów” wpływały czynniki zewnętrzne? Co z brakiem poparcia dla niepodległości Polski ze strony ludności żydowskiej (a nie tylko polskich chłopów)? Według Kauffmana, „Żydzi mogli cierpieć pod rosyjską władzą, ale to nie znaczy, że oni (oprócz kilku niedobitków asymilantów) byli szczególnie szczęśliwi, zamieniając rosyjskich władców na polskich, to zrozumiały strach, biorąc pod uwagę natężenie polskiego antysemityzmu” (s. 117). Czy to jest sytuacja nie do rozwiązania z cyklu: Co było pierwsze: jako czy kura? A co z pomysłem, by wymagać, aby wszyscy wyborcy władali płynnie językiem polskim, aby móc głosować w wyborach miejskich w Warszawie? Dla Polaków to była najnaturalniejsza sprawa; dla większość mówiących w jidysz Żydów to była dyskryminacja, z czym Kauffman wydaje się też zgadzać (s. 126). To samo dotyczy niemieckiego prawa z 17 września 1917 r., które zagwarantowało, że „dla Żydów Generalnego Gubernatorstwa edukacja publiczna będzie polską edukacją” (s. 161). Naturalnie zawyli z wściekłości, widząc taki obrót rzeczy. A Polacy się cieszyli, że po dekadach bezwzględnej rusyfikacji dzieci będą mogły uczyć się po polsku. Żydzi mieli szansę być włączeni jak Polacy, jednak większość to odrzuciła.

Historyk nie mówi nam wszystkiego wystarczająco oprócz tego, że oskarża, iż żydowskie „ruchy były animowane częściowo coraz bardziej niezaprzeczalnym faktem, że nowe polskie państwo wynurzało się na horyzoncie. Jednocześnie polskie elity polityczne obserwowały żydowską mobilizację z rezerwą oraz... frasowały się, że Żydzi jakoś zrujnują sprawy dla nich (Polaków) w chwili, gdy wydawało się, że wiele z ich pragnień miało się właśnie spełnić” (s. 119). Polskie elity czuły, że aby odzyskać wolność narodu, kraj potrzebował jedności. Trudno było ją osiągnąć i utrzymać z polskim społeczeństwem podzielonym między orientację prozachodnią i za mocarstwami centralnymi. Jak w to wszystko wkalkulować społeczność żydowską starającą się osiągnąć własne liczne cele? Trudno się dziwić, że wszyscy zachowywali się nerwowo.
 
cdn.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 6 kwietnia 2020 r.
Intel z DC



 

Polecane