[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Europejskim elitom zbyt łatwo przychodzi ocena gen. Franco

Znowu na europejskie salony wrócił w formie straszydła były przywódca Hiszpanii generał Francisco Franco Bahamonde. Oczywiście wszelkie porównania i analogie do gen. Franco mają w dzisiejszych elitach wywoływać obrzydzenie. Kult nienawiści do frankizmu trwa w najlepsze. Kulminacją tego szaleństwa było wykopywanie trumny generała z tzw. Doliny Poległych. Z jednej strony za główny punkt programu politycznego socjalistów uznano cmentarne wykopki, z drugiej zafałszowano prawdziwą historię tego tragicznego, a zarazem wybitnego, hiszpańskiego wojskowego. Pomimo czarnych kart frankizmu i jego ciężkiej ręki wobec opozycji warto pamiętać, że uratował swój kraj przed widmem komunizmu.
 [Tylko u nas] Michał Bruszewski: Europejskim elitom zbyt łatwo przychodzi ocena gen. Franco
/ Wikipedia CC0, Biblioteca Virtual de Defensa
Generałowi Francisco Franco przyszło żyć w bardzo ciężkich czasach i trochę zrządzeniem losu w jego ręce trafił ster hiszpańskiego państwa. Wojna domowa trwająca w latach 1936-1939 a później światowy konflikt postawiły Madryt przed nieustannymi próbami. Zwłaszcza, że terytorium Hiszpanii było poligonem, próbką przyszłej wojny, proxy war – używając dzisiejszej terminologii. To właśnie takie wojny charakteryzują się nie tylko największą zajadłością ale też są okazją do wypróbowania nowych militarnych technologii i sposobów walki. Rzecz jasna, kosztem ludności cywilnej. Gen. Franco ma wielu krytyków ale nawet najzacieklejsi z nich przyznają, że był hiszpańskim patriotą. Dla zrozumienia postawy ludzi tamtej epoki a zwłaszcza nastrojów patriotycznych elit należy podkreślić, iż byli oni dziedzicami upadłego imperium. To kształtowało ich bohaterstwo, ale i frustracje. Mam wrażenie, że w polskich oczach Hiszpania nigdy nie uchodziła za mocarstwo, z nabożnym szacunkiem traktujemy geopolityczne sukcesy Brytyjczyków czy Francuzów, hołubimy historię Londynu i Paryża, ale nie ich południowych sąsiadów. Problem w tym, że w pewnym momencie dziejów to właśnie Imperium Hiszpańskiemu należy się miano jednego z najpotężniejszych mocarstw świata, o ile nie najsilniejszego. Mocarstwo „nad którym nie zachodziło słońce” – jak mówił Karol V. Nieprzypadkowo ten historyczny okres imperialnych sukcesów nazywany jest przez Hiszpanów „Złotym Wiekiem”. Stał się też złotym gwoździem do hiszpańskiej trumny. Mowa o XVII w. gdy hiszpańskie wpływy sięgały od Niderlandów do zamorskich kolonii. Na Madryt spadł deszcz złota a nieprzebrany rezerwuar kolonii stworzył w samej Hiszpanii pasożytniczy system gospodarczy. Sukces przyszedł zbyt łatwo i kosztem podbitych zamorskich nacji. Ten układ wraz ze słabnącą pozycją dawnego imperium przez kolejne stulecie walił się w gruzy a na ekonomikę nałożyła się kotłowanina zmian społecznych. Na początku XX w. Hiszpania jest cieniem dawnej potęgi. Koniec lat dwudziestych oznacza dla świata okres Wielkiego Kryzysu (1929-1933) a Madryt nie jest od tego wolny.

Za punkt przełomowy, w opowieści o czasach Franco, możemy uznać ustanowienie Drugiej Republiki Hiszpańskiej (1931 rok) i ucieczkę króla Alfonsa XIII z kraju. Wybory samorządowe oraz wybory do Kortezów Ustawodawczych skończyły się zwycięstwem socjalistycznej lewicy. Premierem nowego lewicowego rządu finalnie został Manuel Azaña (późniejszy republikański prezydent). Personalnie odcisnął on piętno na nowych reformach a do legendy przeszło jego powiedzenie, iż - „wszystkie kościoły Hiszpanii razem wzięte nie są warte życia nawet jednego republikanina”. Nowy rząd był skrajnie antyklerykalny (niszczenie i dewastacja kościołów), antywojskowy (rozwiązywanie dywizji, a więc pozbawianie miejsc pracy tradycjonalistycznych wojskowych, czytajmy: prawicowych, elit) oraz ruszył do reformy rolnej, która uderzała w interesy wpływowych iberyjskich latyfundystów. W myśl marksistowskiej zasady nieświadomie rozkręcono spiralę zaostrzającej się walki klas, republikańsko-socjalistyczny rząd przyzwał z zaświatów rewolucyjne duchy, których nie dało się już zakląć. Na lewicy rozpoczął się wyścig w radykalizmach kto zasługuje na miano prawdziwego lewicowca (podgryzanie centrolewicy przez anarchistów). Doszło do próby sił i w zasadzie przewrotu politycznego bo radykalne skrzydło lewicy chciało ustanowić dyktaturę proletariatu obalając republikę. W takiej atmosferze w roku 1936 wybory wygrywa egzotyczna lewicowa koalicja pod szyldem Frontu Ludowego (zawiązany pod batutą Kominternu mariaż republikanów, socjalistów i komunistów), a Francisco Franco zostaje zdegradowany do roli komendanta garnizonu na Wyspach Kanaryjskich. Co ciekawe, nie jest wtedy żadnym poważnym spiskowcem a na pewno nie stoi w pierwszej linii junty szykującej się narodowo-monarchistycznej rebelii. Lewica na swoją zgubę wysłała go blisko hiszpańskiej kolonii. Katalizatorem do wybuchu powstania jest śmierć Jose Calvo Sotelo, przywódcy prawicowej opozycji parlamentarnej, który został porwany, a później zamordowany przez funkcjonariusza Gwardii Szturmowej. Wiadomość o tym miała też wstrząsnąć Francisco Franco, który przystąpił do spiskowej frakcji. Szykowany na przywódcę irredenty generał José Sanjurjo ginie w katastrofie lotniczej a wakat trochę zrządzeniem losu trafia w ręce Franco.

Oparciem dla sił buntowniczych są żołnierze w Hiszpańskim Maroku, czyli garnizony w Afryce Północnej. Gen. Franco zna ten teatr działań doskonale bo wcześniej był ich dowódcą a szlify wojenne zdobywał na tłumieniu powstań berberyjskiego plemienia Rifenów. Posłuszeństwo władzom w Madrycie wypowiada ostatecznie garnizon w Melili (dzisiaj ostatnia hiszpańska enklawa w północnej Afryce). Z logistyczną pomocą faszystowskich Włoch, III Rzeszy i salazarowskiej Portugalii siły z Afryki zostają przerzucone do Hiszpanii. Buntują się: Andaluzja, Stara Kastylia i Aragonia, León. 19 lipca ludowy rządy wydaje robotniczym organizacjom broń. Rozpoczyna się wojna domowa o totalnym charakterze. Stronę republikańską wspiera ZSRR zawłaszczając w zasadzie nie tylko charakter rządowej armii (doradcy z NKWD) ale i jej finansowe rezerwy. Na poczet wsparcia militarnego Moskwa zagarnęła madryckie rezerwy złota i przetransportowała je do Odessy (500 ton). Hiszpania mimo braku realizacji umów wojskowych przez Sowietów do dzisiaj nie zobaczyła resztki wytransferowanego złota. Kraj wyszedł na interesie Frontu Ludowego fatalnie.

Wojna domowa była sztucznie przedłużana przez sowieckie wsparcie doprowadzając kraj do ruiny i topiąc go w morzu krwi. Sowiecka pomoc chociaż niewystarczająca, by przesądzić o zwycięstwie lewicy wydłuża okres walk. Antyfrankiści dzisiaj lubują się w jednostronnym rozgrzebywaniu hiszpańskich ran i wytykają zbrodnie wojenne podwładnych gen. Franco zapominając o sowieckich mordach republikańskiej strony. O ile nikt nie kwestionuje, że hiszpańska wojna domowa była tragicznym doświadczeniem dla Hiszpanów to w domyśle odpowiedzialność za ten stan przypisuje się frankistom. To błąd. Przykładem zbrodni komunistycznych jest egzekucja w Paracuellos de Jarama, gdzie zamordowano 5 tys. osób. Na porządku dziennym było mordowanie księży i gwałty na zakonnicach. Dla hiszpańskiego kościoła to czas męczeństwa – choćby założyciel Opus Dei - błogosławiony Josemaria Escriva jako młody ksiądz ukrywał się przed republikańskimi pogromami. Komuniści zabili 12 biskupów, ponad 4 tys. księży i 2 tys. zakonników. Zamordowano setki zakonnic oraz kilkadziesiąt tysięcy wiernych świeckich a 2 tys. świątyń legło w gruzach. Świat miał się o tym nie dowiedzieć, ponieważ to pióra sprzyjające Frontowi Ludowemu były medialnym topem (mówiąc językiem netu) i rozsławiały czerwoną propagandę. Choćby Ernest Hemingway, który wojnie hiszpańskiej poświęcił książkę „Komu bije dzwon”. Ach, gdyby Hemingway znał prawdę o degeneracie, pijaku i wojskowym dyletancie Karolu Świerczewskim, którego tak bohatersko sportretował (Świerczewski walczył w Brygadach Międzynarodowych). Generał Walter (pseudonim Świerczewskiego) zginął tak jak żył – nomen omen – zalany w trupa, w 1947 roku pod Jabłonkami. Niektórzy historycy twierdzą, że zginął z ręki własnych żołnierzy a nie Ukraińców jak oficjalnie głosi legenda „generała, który kulom się nie kłaniał”. Nie jest to nieprawdopodobne bo Świerczewski w zwyczaju miał wytracać ponad połowę oddziałów, którymi dowodził. Wydawał kuriozalne rozkazy za które żołnierz płacił bezsensowną śmiercią swoich kolegów. Wróćmy do Hiszpanii. Po zaciętej kilkuletniej walce w marcu 1939 roku do Madrytu wkraczają siły narodowe. Od tego momentu do 1975 roku rozpoczyna się era frankizmu a sam Caudillo (powszechne określenie na wodza) w większym (dyktatorski) lub mniejszym stopniu (wycofuje się w cień i dosłownie - jedzie na ryby) wpływa na politykę hiszpańską. Z pewnością czarną kartą frankizmu jest tzw. biały terror czyli czystki wymierzone nie tylko w republikańsko-lewicowy obóz ale jego zaplecze (wioski i miasta popierające drugą stronę konfliktu). Zbrodnie wojenne miały miejsce m.in. w Grenadzie, Kordobie i Badajoz, gdzie dochodziło do licznych egzekucji. Symbolem konfliktu stało się bombardowanie Guerniki z 26 kwietnia 1937 roku, gdy niemiecki Legion Condor dokonał ataku bombowego na to baskijskie miasto. Bez względu na ilość ofiar nalotu (historycy nadal się o to kłócą) była to zbrodnia wojenna. W trakcie ataku, w mieście odbywał się targ, było ono na zapleczu frontu i nie posiadało obrony przeciwlotniczej. Przez miasto uciekali też uchodźcy wojenni. To bezsprzecznie akt terroru, który w swym wybitnym malarstwie uwiecznił Pablo Picasso. To właśnie ten efekt „proxy war”, testowania nowego uzbrojenia i technik walki do masowego zabijania ludzi, o którym wspominałem. Nieprzypadkowo w historii to tzw. wojny domowe mają najkrwawsze oblicze.

Głównie Franco oskarżany jest o „ciężką rękę” wobec opozycji i ładowanie jej do kazamatów – co należy odnotować – miało miejsce tysiącami. Oczywiście nie sposób usprawiedliwić aresztowań za jego czasów, ale dla zgodności z faktami odnotujmy, że przedwojenne i powojenne areszty były przepełnione w całej Europie. Naiwnością byłoby też sądzić, że w przypadku wygranej republikańsko-czerwonych sił Hiszpania nie zamieni się w sowiecką kolonię i nastanie światły demokratyzm. Gen. Franco nie był też pierwszym hiszpańskim wojskowym, który w XX w. sięgał w tym kraju po władzę. Wystarczy wspomnieć generała Miguela Primo de Rivere, kobieciarza i miłośnika corridy, który w latach 1923-1930 sprawował dyktatorskie rządy. Mimo licznych kontrowersji Hiszpanie tęsknili za Riverą. Obrazuje to słynna anegdota z jego czasów, gdy jeden jedyny moment, kiedy zabrakło go na trybunach walki byków to wówczas gdy dokonywał zamachu stanu. „Dzisiaj ja złapię byka za rogi” – miał się tłumaczyć odmawiając zaproszenia legendarnemu torreadorowi. Syn Rivery, José Antonio, został jednym z pierwszych męczenników wojny domowej. Hiszpański rząd aresztował go i kazał rozstrzelać. Młody Rivera i jego Falanga rośli w siłę stając się śmiertelnym zagrożeniem dla lewicy. Dla porządku ustalmy, ciosy rozdawały obie strony konfliktu, nie tylko wyklinany hiszpański wojskowy.

Rządy Francisco Franco charakteryzowały się geopolitycznym racjonalizmem. Franco nie wciągnął Hiszpanii do hitlerowskiej koalicji (nie pochwalał inwazji na Polskę). Berlin był przez niego zwodzony za nos. Franco zręcznie rozgrywał sprawę przyłączenia się Hiszpanii do wojny po stronie Osi w zamian za realizację oczekiwań nie do spełnienia. Ribbentrop ten sposób negocjacji nazwał niewdzięcznym tchórzostwem. Hitler po spotkaniu z Franco powiedział, że wolałby iść do dentysty i pozwolić wyrwać sobie wszystkie zęby niż znowu rozmawiać z hiszpańskim wojskowym. Franco nie był dłużny Niemcom i traktował ich z pogardą. „Myślałem, że Niemcy są wyżsi” – mawiał. Caudillo nie dołączył do szaleństwa zbrodni Holokaustu, co w regionie nie było takie oczywiste. Wystarczy wspomnieć jak ochoczo do czystki przystąpiła petainowska Francja i podstawiono pociągi byle wysłać francuskich Żydów do obozów koncentracyjnych. Żydzi którzy uciekali z Francji przez południową granicę i trafili do frankistowskiej Hiszpanii najczęściej ocalili swoje życie. Nowy madrycki rząd przymykał oczy na wędrówki wojennych uciekinierów (także alianckich pilotów zestrzelonych nad Europą) i pozwalał na tranzyt tych osób, by przez portugalską Lizbonę mogli uciec z kontynentalnej Europy. Najjaśniejszym punktem hiszpańskiej dyplomacji był Angel Sanz-Briz zwany Aniołem Budapesztu, który ratował węgierskich Żydów od wywózki do KL Auschwitz. Sanz-Briz dla tego „przeklętego” Franco - nolens volens - pracował prawie do śmierci. Gdy lewica wypomina Franco Błękitny Legion (oddział ochotniczy wysłany na Front Wschodni) zapomina się o kontyngencie hiszpańskich lekarzy wysłanych na pomoc ofiarom wojny. Hiszpania w powojennej erze Franco była także prymusem w relacjach z USA (chociaż pozostawała poza NATO), ustawiając ten kraj na kursie zachodnim. 

Chociaż Franco nawet w trumnie nie może liczyć na święty spokój i docenienie dorobku to jego dzieło przetrwało do współczesności. Filip VI Burbon obecny król Hiszpanii, choć malowany, to jest siłą rzeczy dzieckiem frankizmu. To dyktator Hiszpanii restaurował monarchię i przywrócił jego rodzinę na tron, w czasach gdy monarchie przeżywały największy kryzys i w wielu krajach trafiły już na zawsze do podręczników od historii. Franco jako wojskowy i polityk jest kontestowany a jego dziedzictwo pogrzebane (i to kilkukrotnie), ale nie w całości. Pozostawił po sobie resztki starej dobrej imperialnej Hiszpanii – był ostatnim tragicznym ale wybitnym łącznikiem między Złotym Wiekiem a współczesnością. Widać to po jego archetypicznym sposobie rządzenia, gdy w ramach obozu władzy dopuszcza pluralizm wśród różnych prawicowych środowisk, gdzie ścierają się koncepcje czym ma być frankistowska Hiszpania. Z pewnością największym jego dziedzictwem jest uratowanie kraju przed widmem komunizmu. Tragizm krwawej wojny domowej nie oznacza wcale, że to właśnie gen. Franco nie chciał ocalenia biologicznej tkanki hiszpańskiego narodu. Nie ma znaku równości między dowodzeniem w wojnie domowej a rzekomą chęcią zagłady własnego społeczeństwa. Oczywiście przeciwnikom Franco nie przejdzie to przez gardło ale Hiszpania nie podzieliła losu komunistycznych dyktatur oraz losu hitlerowskich Niemiec. W obu wspomnianych przypadkach szykowała się bezsprzeczna katastrofa. Polska chociaż geograficznie odległa od Hiszpanii pochodzi z tego samego pnia i tych samych korzeni cywilizacji łacińskiej. Nie jest, więc dla Polaków gen. Franco postacią jednoznacznie złą. Czujemy w kościach, że hipokryzją byłoby potępienie hiszpańskiego przywódcy, gdy sami stawiamy pomniki Józefowi Piłsudskiemu (i słusznie), który dziesięć lat przed Franco, oczywiście w innych okoliczności i w innej skali, ale mimo wszystko sięgał po władzę używając wojska. 

To wszystko co opisałem, zebrane razem, nie jest największym zarzutem jaki współczesna europejska lewica czyni postaci Francisco Franco. Wydaje się, iż największą zbrodnią, jaką popełnił Franco i co przelewa przysłowiową czarę goryczy w oczach hiszpańskiej lewicy i jej towarzyszy broni, jest jego ostentacyjny katolicyzm. Spoiwem politycznej lewej strony od lat dwudziestych XX w. miał być laicyzm a Franco ową „świętą” zasadę rewolucjonistów po prostu podeptał opierając swoje rządy o Kościół katolicki. Pokrzyżował im plany i tak narodziła się sekta antyfrankizmu. W 1992 roku za pontyfikatu Jana Pawła II wyniesiono na ołtarze 122 męczenników z okresu wojny domowej. Zostali zamordowani z ręki hiszpańskiej lewicy. 

Michał Bruszewski 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Honor Wiadomości
Tadeusz Płużański: Honor

„Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę. Wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor” – mówił 5 maja 1939 r. w Sejmie RP minister spraw zagranicznych Józef Beck.

Deutsche Quelle: Od 2 maja ekologiczne Niemcy konsumują surowce kosztem innych państw Wiadomości
Deutsche Quelle: Od 2 maja ekologiczne Niemcy konsumują surowce kosztem innych państw

W tym roku Niemcy już od 2 maja konsumują surowce naturalne na koszt innych państw – odnotowała lewicowa Tageszeitung, powołując się na dane organizacji Footprintnetwork monitorującej poziom zużycia surowców na świecie. Jak wynika z obliczeń Global Footprint Network, Niemcom zaledwie w cztery miesiące udało się wykorzystać wszystkie „przypisane im” na 2004 r surowce, a miniony czwartek stał się tym samym Dniem Przekroczenia Zasobów Ziemi. Podobno, gdyby wszystkie państwa świata zachowywały się jak Niemcy, nie starczyłoby nam trzech Ziem.

Tragiczny wypadek na warszawskim Wilanowie z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek na warszawskim Wilanowie

Trzy osoby zginęły w wypadku w warszawskim Wilanowie. Kierowca BMW zjechał z drogi i uderzył w drzewo po czym samochód spłonął. Na miejscu trwa akcja służb - poinformowała PAP stołeczna policja.

Burza w Barcelonie. Wymowny komentarz ws. Lewandowskiego z ostatniej chwili
Burza w Barcelonie. Wymowny komentarz ws. Lewandowskiego

Robert Lewandowski przerwał złą passę i w ostatnim meczu Barcelony z Valencią (4:2) pokazał świetną formę. Dzięki temu znalazł się na świeczniku mediów i rozwiał krążące od miesięcy plotki dotyczące potencjalnego transferu do innego klubu.

Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE z ostatniej chwili
Jasna deklaracja Lewicy. Chodzi o zasadę jednomyślności w UE

Lewica będzie walczyła o to, żeby w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego znieść zasadę jednomyślności w UE - poinformowali na piątkowej konferencji współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń i ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Według Biedronia prawo weta to narzędzie do "niszczenia UE od środka".

Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Aktualna edycja "Tańca z gwiazdami" cieszy się dużym zainteresowaniem telewidzów. W walce o Kryształową Kulę już wkrótce zmierzą się trzy pary. Wraz z profesjonalnymi tancerzami będą to: Anita Sokołowska, Roksana Węgiel oraz Julia Kuczyńska.

Tragiczny wypadek w Gdańsku. Ucierpiała kobieta z dzieckiem  z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek w Gdańsku. Ucierpiała kobieta z dzieckiem

Samochód osobowy wjechał w pieszych, a następnie uderzył w budynek przy ul. Lawendowe Wzgórze w Gdańsku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 50-letni mężczyzna zasłabł za kierownicą. Poszkodowani: kobieta z dzieckiem zostali przewiezieni do szpitala.

Prezydent na Święto Konstytucji 3 maja: Potrzebna jest silna armia i CPK z ostatniej chwili
Prezydent na Święto Konstytucji 3 maja: Potrzebna jest silna armia i CPK

O potrzebie obrony polskiej suwerenności i odradzającym się rosyjskim imperializmie mówił prezydent Andrzej Duda w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Wśród wyzwań wymienił budowę silnej armii i wielkie inwestycje transportowe, w tym lotnisko, które byłoby "centrum logistyczno-transportowym".

Dramat gwiazdora Dzień dobry TVN z ostatniej chwili
Dramat gwiazdora "Dzień dobry TVN"

Marcin Prokop, który od lat jest prezenterem w "Dzień dobry TVN" podzielił się ze swoimi fanami przykrą opowieścią. Chodzi o jego pupila, który w ciężkim stanie trafił do weterynarza.

Toksyczna chmura nad Berlinem. Trwa akcja służb z ostatniej chwili
Toksyczna chmura nad Berlinem. Trwa akcja służb

W Berlinie, w dzielnicy Lichterfelde doszło do groźnego pożaru. Przed południem w płomieniach stanęła hala fabryczna, w której znajdowały się rozmaite substancje chemiczne m.in. cyjanek miedzi oraz kwas siarkowy. Wiadomo, że część budynku zawaliła się.

REKLAMA

[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Europejskim elitom zbyt łatwo przychodzi ocena gen. Franco

Znowu na europejskie salony wrócił w formie straszydła były przywódca Hiszpanii generał Francisco Franco Bahamonde. Oczywiście wszelkie porównania i analogie do gen. Franco mają w dzisiejszych elitach wywoływać obrzydzenie. Kult nienawiści do frankizmu trwa w najlepsze. Kulminacją tego szaleństwa było wykopywanie trumny generała z tzw. Doliny Poległych. Z jednej strony za główny punkt programu politycznego socjalistów uznano cmentarne wykopki, z drugiej zafałszowano prawdziwą historię tego tragicznego, a zarazem wybitnego, hiszpańskiego wojskowego. Pomimo czarnych kart frankizmu i jego ciężkiej ręki wobec opozycji warto pamiętać, że uratował swój kraj przed widmem komunizmu.
 [Tylko u nas] Michał Bruszewski: Europejskim elitom zbyt łatwo przychodzi ocena gen. Franco
/ Wikipedia CC0, Biblioteca Virtual de Defensa
Generałowi Francisco Franco przyszło żyć w bardzo ciężkich czasach i trochę zrządzeniem losu w jego ręce trafił ster hiszpańskiego państwa. Wojna domowa trwająca w latach 1936-1939 a później światowy konflikt postawiły Madryt przed nieustannymi próbami. Zwłaszcza, że terytorium Hiszpanii było poligonem, próbką przyszłej wojny, proxy war – używając dzisiejszej terminologii. To właśnie takie wojny charakteryzują się nie tylko największą zajadłością ale też są okazją do wypróbowania nowych militarnych technologii i sposobów walki. Rzecz jasna, kosztem ludności cywilnej. Gen. Franco ma wielu krytyków ale nawet najzacieklejsi z nich przyznają, że był hiszpańskim patriotą. Dla zrozumienia postawy ludzi tamtej epoki a zwłaszcza nastrojów patriotycznych elit należy podkreślić, iż byli oni dziedzicami upadłego imperium. To kształtowało ich bohaterstwo, ale i frustracje. Mam wrażenie, że w polskich oczach Hiszpania nigdy nie uchodziła za mocarstwo, z nabożnym szacunkiem traktujemy geopolityczne sukcesy Brytyjczyków czy Francuzów, hołubimy historię Londynu i Paryża, ale nie ich południowych sąsiadów. Problem w tym, że w pewnym momencie dziejów to właśnie Imperium Hiszpańskiemu należy się miano jednego z najpotężniejszych mocarstw świata, o ile nie najsilniejszego. Mocarstwo „nad którym nie zachodziło słońce” – jak mówił Karol V. Nieprzypadkowo ten historyczny okres imperialnych sukcesów nazywany jest przez Hiszpanów „Złotym Wiekiem”. Stał się też złotym gwoździem do hiszpańskiej trumny. Mowa o XVII w. gdy hiszpańskie wpływy sięgały od Niderlandów do zamorskich kolonii. Na Madryt spadł deszcz złota a nieprzebrany rezerwuar kolonii stworzył w samej Hiszpanii pasożytniczy system gospodarczy. Sukces przyszedł zbyt łatwo i kosztem podbitych zamorskich nacji. Ten układ wraz ze słabnącą pozycją dawnego imperium przez kolejne stulecie walił się w gruzy a na ekonomikę nałożyła się kotłowanina zmian społecznych. Na początku XX w. Hiszpania jest cieniem dawnej potęgi. Koniec lat dwudziestych oznacza dla świata okres Wielkiego Kryzysu (1929-1933) a Madryt nie jest od tego wolny.

Za punkt przełomowy, w opowieści o czasach Franco, możemy uznać ustanowienie Drugiej Republiki Hiszpańskiej (1931 rok) i ucieczkę króla Alfonsa XIII z kraju. Wybory samorządowe oraz wybory do Kortezów Ustawodawczych skończyły się zwycięstwem socjalistycznej lewicy. Premierem nowego lewicowego rządu finalnie został Manuel Azaña (późniejszy republikański prezydent). Personalnie odcisnął on piętno na nowych reformach a do legendy przeszło jego powiedzenie, iż - „wszystkie kościoły Hiszpanii razem wzięte nie są warte życia nawet jednego republikanina”. Nowy rząd był skrajnie antyklerykalny (niszczenie i dewastacja kościołów), antywojskowy (rozwiązywanie dywizji, a więc pozbawianie miejsc pracy tradycjonalistycznych wojskowych, czytajmy: prawicowych, elit) oraz ruszył do reformy rolnej, która uderzała w interesy wpływowych iberyjskich latyfundystów. W myśl marksistowskiej zasady nieświadomie rozkręcono spiralę zaostrzającej się walki klas, republikańsko-socjalistyczny rząd przyzwał z zaświatów rewolucyjne duchy, których nie dało się już zakląć. Na lewicy rozpoczął się wyścig w radykalizmach kto zasługuje na miano prawdziwego lewicowca (podgryzanie centrolewicy przez anarchistów). Doszło do próby sił i w zasadzie przewrotu politycznego bo radykalne skrzydło lewicy chciało ustanowić dyktaturę proletariatu obalając republikę. W takiej atmosferze w roku 1936 wybory wygrywa egzotyczna lewicowa koalicja pod szyldem Frontu Ludowego (zawiązany pod batutą Kominternu mariaż republikanów, socjalistów i komunistów), a Francisco Franco zostaje zdegradowany do roli komendanta garnizonu na Wyspach Kanaryjskich. Co ciekawe, nie jest wtedy żadnym poważnym spiskowcem a na pewno nie stoi w pierwszej linii junty szykującej się narodowo-monarchistycznej rebelii. Lewica na swoją zgubę wysłała go blisko hiszpańskiej kolonii. Katalizatorem do wybuchu powstania jest śmierć Jose Calvo Sotelo, przywódcy prawicowej opozycji parlamentarnej, który został porwany, a później zamordowany przez funkcjonariusza Gwardii Szturmowej. Wiadomość o tym miała też wstrząsnąć Francisco Franco, który przystąpił do spiskowej frakcji. Szykowany na przywódcę irredenty generał José Sanjurjo ginie w katastrofie lotniczej a wakat trochę zrządzeniem losu trafia w ręce Franco.

Oparciem dla sił buntowniczych są żołnierze w Hiszpańskim Maroku, czyli garnizony w Afryce Północnej. Gen. Franco zna ten teatr działań doskonale bo wcześniej był ich dowódcą a szlify wojenne zdobywał na tłumieniu powstań berberyjskiego plemienia Rifenów. Posłuszeństwo władzom w Madrycie wypowiada ostatecznie garnizon w Melili (dzisiaj ostatnia hiszpańska enklawa w północnej Afryce). Z logistyczną pomocą faszystowskich Włoch, III Rzeszy i salazarowskiej Portugalii siły z Afryki zostają przerzucone do Hiszpanii. Buntują się: Andaluzja, Stara Kastylia i Aragonia, León. 19 lipca ludowy rządy wydaje robotniczym organizacjom broń. Rozpoczyna się wojna domowa o totalnym charakterze. Stronę republikańską wspiera ZSRR zawłaszczając w zasadzie nie tylko charakter rządowej armii (doradcy z NKWD) ale i jej finansowe rezerwy. Na poczet wsparcia militarnego Moskwa zagarnęła madryckie rezerwy złota i przetransportowała je do Odessy (500 ton). Hiszpania mimo braku realizacji umów wojskowych przez Sowietów do dzisiaj nie zobaczyła resztki wytransferowanego złota. Kraj wyszedł na interesie Frontu Ludowego fatalnie.

Wojna domowa była sztucznie przedłużana przez sowieckie wsparcie doprowadzając kraj do ruiny i topiąc go w morzu krwi. Sowiecka pomoc chociaż niewystarczająca, by przesądzić o zwycięstwie lewicy wydłuża okres walk. Antyfrankiści dzisiaj lubują się w jednostronnym rozgrzebywaniu hiszpańskich ran i wytykają zbrodnie wojenne podwładnych gen. Franco zapominając o sowieckich mordach republikańskiej strony. O ile nikt nie kwestionuje, że hiszpańska wojna domowa była tragicznym doświadczeniem dla Hiszpanów to w domyśle odpowiedzialność za ten stan przypisuje się frankistom. To błąd. Przykładem zbrodni komunistycznych jest egzekucja w Paracuellos de Jarama, gdzie zamordowano 5 tys. osób. Na porządku dziennym było mordowanie księży i gwałty na zakonnicach. Dla hiszpańskiego kościoła to czas męczeństwa – choćby założyciel Opus Dei - błogosławiony Josemaria Escriva jako młody ksiądz ukrywał się przed republikańskimi pogromami. Komuniści zabili 12 biskupów, ponad 4 tys. księży i 2 tys. zakonników. Zamordowano setki zakonnic oraz kilkadziesiąt tysięcy wiernych świeckich a 2 tys. świątyń legło w gruzach. Świat miał się o tym nie dowiedzieć, ponieważ to pióra sprzyjające Frontowi Ludowemu były medialnym topem (mówiąc językiem netu) i rozsławiały czerwoną propagandę. Choćby Ernest Hemingway, który wojnie hiszpańskiej poświęcił książkę „Komu bije dzwon”. Ach, gdyby Hemingway znał prawdę o degeneracie, pijaku i wojskowym dyletancie Karolu Świerczewskim, którego tak bohatersko sportretował (Świerczewski walczył w Brygadach Międzynarodowych). Generał Walter (pseudonim Świerczewskiego) zginął tak jak żył – nomen omen – zalany w trupa, w 1947 roku pod Jabłonkami. Niektórzy historycy twierdzą, że zginął z ręki własnych żołnierzy a nie Ukraińców jak oficjalnie głosi legenda „generała, który kulom się nie kłaniał”. Nie jest to nieprawdopodobne bo Świerczewski w zwyczaju miał wytracać ponad połowę oddziałów, którymi dowodził. Wydawał kuriozalne rozkazy za które żołnierz płacił bezsensowną śmiercią swoich kolegów. Wróćmy do Hiszpanii. Po zaciętej kilkuletniej walce w marcu 1939 roku do Madrytu wkraczają siły narodowe. Od tego momentu do 1975 roku rozpoczyna się era frankizmu a sam Caudillo (powszechne określenie na wodza) w większym (dyktatorski) lub mniejszym stopniu (wycofuje się w cień i dosłownie - jedzie na ryby) wpływa na politykę hiszpańską. Z pewnością czarną kartą frankizmu jest tzw. biały terror czyli czystki wymierzone nie tylko w republikańsko-lewicowy obóz ale jego zaplecze (wioski i miasta popierające drugą stronę konfliktu). Zbrodnie wojenne miały miejsce m.in. w Grenadzie, Kordobie i Badajoz, gdzie dochodziło do licznych egzekucji. Symbolem konfliktu stało się bombardowanie Guerniki z 26 kwietnia 1937 roku, gdy niemiecki Legion Condor dokonał ataku bombowego na to baskijskie miasto. Bez względu na ilość ofiar nalotu (historycy nadal się o to kłócą) była to zbrodnia wojenna. W trakcie ataku, w mieście odbywał się targ, było ono na zapleczu frontu i nie posiadało obrony przeciwlotniczej. Przez miasto uciekali też uchodźcy wojenni. To bezsprzecznie akt terroru, który w swym wybitnym malarstwie uwiecznił Pablo Picasso. To właśnie ten efekt „proxy war”, testowania nowego uzbrojenia i technik walki do masowego zabijania ludzi, o którym wspominałem. Nieprzypadkowo w historii to tzw. wojny domowe mają najkrwawsze oblicze.

Głównie Franco oskarżany jest o „ciężką rękę” wobec opozycji i ładowanie jej do kazamatów – co należy odnotować – miało miejsce tysiącami. Oczywiście nie sposób usprawiedliwić aresztowań za jego czasów, ale dla zgodności z faktami odnotujmy, że przedwojenne i powojenne areszty były przepełnione w całej Europie. Naiwnością byłoby też sądzić, że w przypadku wygranej republikańsko-czerwonych sił Hiszpania nie zamieni się w sowiecką kolonię i nastanie światły demokratyzm. Gen. Franco nie był też pierwszym hiszpańskim wojskowym, który w XX w. sięgał w tym kraju po władzę. Wystarczy wspomnieć generała Miguela Primo de Rivere, kobieciarza i miłośnika corridy, który w latach 1923-1930 sprawował dyktatorskie rządy. Mimo licznych kontrowersji Hiszpanie tęsknili za Riverą. Obrazuje to słynna anegdota z jego czasów, gdy jeden jedyny moment, kiedy zabrakło go na trybunach walki byków to wówczas gdy dokonywał zamachu stanu. „Dzisiaj ja złapię byka za rogi” – miał się tłumaczyć odmawiając zaproszenia legendarnemu torreadorowi. Syn Rivery, José Antonio, został jednym z pierwszych męczenników wojny domowej. Hiszpański rząd aresztował go i kazał rozstrzelać. Młody Rivera i jego Falanga rośli w siłę stając się śmiertelnym zagrożeniem dla lewicy. Dla porządku ustalmy, ciosy rozdawały obie strony konfliktu, nie tylko wyklinany hiszpański wojskowy.

Rządy Francisco Franco charakteryzowały się geopolitycznym racjonalizmem. Franco nie wciągnął Hiszpanii do hitlerowskiej koalicji (nie pochwalał inwazji na Polskę). Berlin był przez niego zwodzony za nos. Franco zręcznie rozgrywał sprawę przyłączenia się Hiszpanii do wojny po stronie Osi w zamian za realizację oczekiwań nie do spełnienia. Ribbentrop ten sposób negocjacji nazwał niewdzięcznym tchórzostwem. Hitler po spotkaniu z Franco powiedział, że wolałby iść do dentysty i pozwolić wyrwać sobie wszystkie zęby niż znowu rozmawiać z hiszpańskim wojskowym. Franco nie był dłużny Niemcom i traktował ich z pogardą. „Myślałem, że Niemcy są wyżsi” – mawiał. Caudillo nie dołączył do szaleństwa zbrodni Holokaustu, co w regionie nie było takie oczywiste. Wystarczy wspomnieć jak ochoczo do czystki przystąpiła petainowska Francja i podstawiono pociągi byle wysłać francuskich Żydów do obozów koncentracyjnych. Żydzi którzy uciekali z Francji przez południową granicę i trafili do frankistowskiej Hiszpanii najczęściej ocalili swoje życie. Nowy madrycki rząd przymykał oczy na wędrówki wojennych uciekinierów (także alianckich pilotów zestrzelonych nad Europą) i pozwalał na tranzyt tych osób, by przez portugalską Lizbonę mogli uciec z kontynentalnej Europy. Najjaśniejszym punktem hiszpańskiej dyplomacji był Angel Sanz-Briz zwany Aniołem Budapesztu, który ratował węgierskich Żydów od wywózki do KL Auschwitz. Sanz-Briz dla tego „przeklętego” Franco - nolens volens - pracował prawie do śmierci. Gdy lewica wypomina Franco Błękitny Legion (oddział ochotniczy wysłany na Front Wschodni) zapomina się o kontyngencie hiszpańskich lekarzy wysłanych na pomoc ofiarom wojny. Hiszpania w powojennej erze Franco była także prymusem w relacjach z USA (chociaż pozostawała poza NATO), ustawiając ten kraj na kursie zachodnim. 

Chociaż Franco nawet w trumnie nie może liczyć na święty spokój i docenienie dorobku to jego dzieło przetrwało do współczesności. Filip VI Burbon obecny król Hiszpanii, choć malowany, to jest siłą rzeczy dzieckiem frankizmu. To dyktator Hiszpanii restaurował monarchię i przywrócił jego rodzinę na tron, w czasach gdy monarchie przeżywały największy kryzys i w wielu krajach trafiły już na zawsze do podręczników od historii. Franco jako wojskowy i polityk jest kontestowany a jego dziedzictwo pogrzebane (i to kilkukrotnie), ale nie w całości. Pozostawił po sobie resztki starej dobrej imperialnej Hiszpanii – był ostatnim tragicznym ale wybitnym łącznikiem między Złotym Wiekiem a współczesnością. Widać to po jego archetypicznym sposobie rządzenia, gdy w ramach obozu władzy dopuszcza pluralizm wśród różnych prawicowych środowisk, gdzie ścierają się koncepcje czym ma być frankistowska Hiszpania. Z pewnością największym jego dziedzictwem jest uratowanie kraju przed widmem komunizmu. Tragizm krwawej wojny domowej nie oznacza wcale, że to właśnie gen. Franco nie chciał ocalenia biologicznej tkanki hiszpańskiego narodu. Nie ma znaku równości między dowodzeniem w wojnie domowej a rzekomą chęcią zagłady własnego społeczeństwa. Oczywiście przeciwnikom Franco nie przejdzie to przez gardło ale Hiszpania nie podzieliła losu komunistycznych dyktatur oraz losu hitlerowskich Niemiec. W obu wspomnianych przypadkach szykowała się bezsprzeczna katastrofa. Polska chociaż geograficznie odległa od Hiszpanii pochodzi z tego samego pnia i tych samych korzeni cywilizacji łacińskiej. Nie jest, więc dla Polaków gen. Franco postacią jednoznacznie złą. Czujemy w kościach, że hipokryzją byłoby potępienie hiszpańskiego przywódcy, gdy sami stawiamy pomniki Józefowi Piłsudskiemu (i słusznie), który dziesięć lat przed Franco, oczywiście w innych okoliczności i w innej skali, ale mimo wszystko sięgał po władzę używając wojska. 

To wszystko co opisałem, zebrane razem, nie jest największym zarzutem jaki współczesna europejska lewica czyni postaci Francisco Franco. Wydaje się, iż największą zbrodnią, jaką popełnił Franco i co przelewa przysłowiową czarę goryczy w oczach hiszpańskiej lewicy i jej towarzyszy broni, jest jego ostentacyjny katolicyzm. Spoiwem politycznej lewej strony od lat dwudziestych XX w. miał być laicyzm a Franco ową „świętą” zasadę rewolucjonistów po prostu podeptał opierając swoje rządy o Kościół katolicki. Pokrzyżował im plany i tak narodziła się sekta antyfrankizmu. W 1992 roku za pontyfikatu Jana Pawła II wyniesiono na ołtarze 122 męczenników z okresu wojny domowej. Zostali zamordowani z ręki hiszpańskiej lewicy. 

Michał Bruszewski 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe