Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...

Wyrazić niewyrażalne. Ku definicji Kościoła. Rozważania na kanwie "Traktatu o Kościele" bp. Czai.
Free-Photos Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...
Free-Photos / pixabay.com
 

Czy jestem w stanie wyobrazić sobie bezmiar przestrzeni naszej galaktyki? Nie bardzo. A wielu galaktyk? A wszechświata? Zupełnie nie umiem. Czy potrafię zrozumieć, „zmierzyć”, zdefiniować Kościół? Z jednej strony, to jakby uważać, że ogarniam przestrzeń wszechświata - podczas kiedy w przypływie duchowej niemocy czasem droga do najbliższego kościoła wydaje się bardzo daleka, albo jakby sądzić, że rozumiem Boga, gdy zachowanie znanych mi ludzi tak często wydaje się zagadkowe. Z drugiej jednak strony, popadanie w intelektualny nihilizm nie sprawia wrażenia satysfakcjonującego rozwiązania. Co zatem mogę zrobić? Może po prostu chodzić wokół i oglądać z różnych perspektyw oraz wchodzić do środka i uczyć się z przeżycia i doświadczenia?

 

Pytanie Pawła VI „Kościele, co sądzisz o samym sobie?” wydaje się być w historii myśli eklezjalnej punktem zwrotnym. Krok po kroku zaczęto poddawać weryfikacji dominujące wówczas obrazy,  niektóre odrzucono. Dla przykładu rozumienie Kościoła jako societas perfecta, choć rodziło pewne korzyści, stwarzało jednak konflikty, które generowały problemy we właściwym rozumieniu zarówno zewnętrznego funkcjonowania, jak i harmonijnej wewnętrznej egzystencji. Rozziewy na linii Kościół i świat, władza papieska i świecka oraz struktura hierarchiczna i laikat mogły prowadzić do niepotrzebnych napięć lub nawet wypaczeń. Sobór Watykański II zaczął więc - idąc drogą obrazów biblijnych, myśli patrystycznej oraz rozmaitych teologicznych definicji - pracować nad kompleksowym ujęciem rozumienia Kościoła per se.

 

Spośród wszystkich zagadnień, od których można byłoby wyjść w poszukiwaniu drogi do ogarniania istoty Kościoła na pierwszy plan wysuwa się, w moim odczuciu,  pojęcie „tajemnicy”. To kwestia i trudna i łatwa zarazem - albo raczej zapraszająca do trudu lub pójścia na łatwiznę. Mogę bowiem nie słuchać swoistego przyzywania zakrytego do odkrycia i powiedzieć, że skoro coś jest tajemnicą, czyli czymś przede mną zasłoniętym, to nie ma co zawracać sobie tym głowy, jednak w tajemnicy Kościoła fascynującym jest właśnie to, że pozwala się ona odkrywać i doświadczać, a im dalej się wchodzi, im więcej zaczyna się pojmować, tym głębiej rozumie się, jak nieskończenie wiele pozostaje do okrycia, a nawet więcej - że mimo ciągłego doświadczania i obserwowania, nigdy nie ogarnie się jej w całości. Na szczęście. W przeciwnym razie, cóż byłaby to za tajemnica?

 

Zaraz po kwestii tajemnicy rzuca się w oczy niejednorodny charakter pochodzenia Kościoła - zamysł i dzieło Ojca, realizacja i odkupienie w Synu, udzielanie się i komunia w Duchu Świętym i jednocześnie wspólnota  osób powołanych do życia w łączności z Bogiem, konkretnych, żyjących w czasie ludzkich jednostek, grzesznych i ograniczonych słabością stworzenia, świętych mocą łaski Stworzyciela. Jak uchwycić i zdefiniować tę jedność w rozbieżności? Problem wydaje się analogiczny - choć nie identyczny - do unii hipostatycznej w Jezusie Chrystusie lub jedności Osób Trójcy Świętej. Gdy mierzyłam się kiedyś w życiu duchowym ze swoistym miotaniem się - od zlewania Ojca, Syna i Ducha Świętego w jedno, do zbytniego rozgraniczania Osób Trójcy - z pomocą przyszedł mi brytyjski filolog i pisarz C. S. Lewis, który w książce zatytułowanej „Chrześcijaństwo po prostu” przywołując nomem omen „prosty”, acz w mojej ocenie genialny przykład, powiedział, że w kwestii Trójcy Świętej my jesteśmy jak figury płaskie w stosunku do figur przestrzennych. Sześcian złożony jest z sześciu kwadratów i choć można byłoby go tak opisać, to jednak nikomu nie przyjdzie na myśl, by negować sześcian jako osobną i jedną figurę przestrzenną, inną jakość. Tyle tylko, że kwadratowi ciężko zrozumieć istotę sześcianu, a żyjącemu w czterech wymiarach człowiekowi  - Trójjedynego Boga. Analogicznie jest z dwoistością natury Kościoła, to figura przestrzenna, inna niż sześcian, ale przestrzenna. Może nie musimy jej do końca pojmować, przenikać „mędrca szkiełkiem i okiem”, może wystarczy sama świadomość i radość nieskończonego odkrywania i pokora wobec faktu, że w całości jej nie obejmiemy?

 

Bosko-ludzki charakter istoty Kościoła powoduje, że zmierzyć trzeba się z całym spektrum jego złożoności, zespołem dualizmów, które dodatkowo często wzajemnie się przenikają. Już sama geneza Kościoła, więc analiza na płaszczyźnie historycznej, może nasuwać trudności. Czy mamy bowiem na myśli Kościół w jego formie widzialnej i samookreślającej się czy też całe misterium dzieła Trójcy Świętej z jego preegzystencją i realizowaniem się w Kościele stworzenia, Kościele przed prawem, Kościele pod prawem i wreszcie Kościele pod łaską? Czy analizując zjawisko Kościoła na płaszczyźnie filozoficznej, patrzymy na niego od strony horyzontalnej - poczynając od człowieka czy też może wertykalnej, akcentując jego duchową, pochodzącą od Boga naturę? Czy opisujemy Kościół niejako od zewnątrz, jako swoisty fenomen oglądany pod różnym kątem czy od wewnątrz, bazując na wielowymiarowym doświadczeniu duchowym i międzyludzkim jego członków? Czy patrzymy jego formę widzialną czy niewidzialną, instytucję czy wspólnotę, osoby obecnie będące członkami Kościoła na ziemi czy także rzeczywistość obcowania świętych, kata-holos - w całej rozpiętości czasowo-przestrzennej aż po czasy eschatologiczne czy zjawisko zaistniałe w czasie od Wcielenia lub Pięćdziesiątnicy do dziś? Wreszcie ostatnie, ale nie najmniej ważne - czy patrzymy na Kościół jako na narzędzie zbawienia, czyli „coś” czy - idąc za definicją Muhlena - na „Kogoś”, na „Osobę osób w Duchu Świętym”. Wszystkie te aspekty badane w sobie właściwych kontekstach stanowią część prawdy o Kościele i składają się na rzeczywistość nazywaną w eklezjologii una realitas complexa

 

Sobór Watykański II a za nim współczesna teologia, wybiera najczęściej jako drogę definiowania Kościoła tzw. zasadę wielokrotnego „i”, posługując się mnogością dopełniających się obrazów biblijnych oraz symboli, w duchu zrozumienia tego, jak bardzo opisywane zjawisko przerasta możliwości opisującego. Tu mówi się najczęściej o Kościele jako: „ludzie Bożym”, „mistycznym Ciele Chrystusa”, „sakramencie zbawienia” oraz „wspólnocie”. Są to modele komplementarne. Właściwie każdy z nich zasługuje na osobny dłuższy komentarz, brak jednak miejsca na to w krótkiej syntezie zjawiska.

 

Pierwszy z wymienionych obrazów akcentuje ciągłość Kościoła w historii zbawienia ludzkości, jego dziedzictwo i kontynuację wybrania Izraela, a z drugiej strony zwraca uwagę na nową jakość jaką niesie lud Boży po przyjściu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa oraz Zesłaniu Ducha Świętego. Lud Boży, będący zwieńczeniem realizacji Bożego planu względem człowieka, posłany jest do wszystkich ludzi i narodów, a mając udział w prorockiej, kapłańskiej i królewskiem misji Chrystusa ma nieść światu nadzieję i być narzędziem zbawienia świata.

 

Kościół w modelu „mistycznego Ciała Chrystusa” akcentuje głęboki i ścisły związek wiernych z Chrystusem. Nie chodzi o fizyczne ciało Jezusa, ale też obraz ów nie jest jedynie metaforyczny, a „wyraża najgłębsze misterium [rzeczywistości eklezjalnej]: jedność Chrystusa i chrześcijan”*. Kościół to zatem nie zwykłe zbiorowisko ludzi, a „organizm, w którym życie Chrystusa rozlewa się na wszystkich członków integralnie i organicznie z Nim związanych”**. Życie Chrystusa przenika tych, którzy mają z Nim sakramentalną łączność i daje im udział z Bogiem. Ta bytowa jedność nie stanowi jednak opozycji dla oblubieńczej relacji Chrystusa i Kościoła, ani nie przekreśla autonomiczności osobowej członków Kościoła.

 

Wzorzec „powszechnego sakramentu zbawienia” osadzony jest na Bosko-ludzkiej naturze Kościoła. „Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, podobnie społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu Go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu tego Ciała” (LG 8), choć zaznaczyć tu trzeba, że unia między Duchem Chrystusa a Kościołem jedynie na drodze analogii może być porównywana ze związkiem ludzkiej i Bożej natury Jezusa Chrystusa, a Kościół jest sakramentem w takim znaczeniu, że jego społeczność stanowi widzialny znak mistycznego Ciała Chrystusa, on sam jest zaś narzędziem zjednoczenia człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Sobór Watykański II mówi więc o Kościele jako o „jakby sakramencie”.

 

W ujęciu Kościoła jako „wspólnoty” zarysowuje się autoświadomość komunii zaplanowanej, osadzonej i zmierzającej ku jedności z Bogiem. W pierwszej kolejności ma ona charakter zbawczy i stanowi więź człowieka z Bogiem i ludźmi, jako samo sedno zbawienia. Wspólnota ta stanowi dar Boga, to swoiste zaproszenie do udziału w Jego życiu - możliwość komunii z Ojcem przez bramę, jaką dla człowieka stanowi Syn i w działaniu Ducha Świętego. Wszystko to wydarza się przy udziale i decyzji człowieka, który z własnej woli przyjmuje wiarę, słucha i kieruję się nauką Boga oraz przystępuje do sakramentów. Ważne też, by zaznaczyć, że przyjęcie wiary, choć jest ono darem łaski, dokonuje się we wspólnocie, jako włączenie w jej zastaną rzeczywistość, a wiara jednostki chociaż jest doświadczeniem niezwykle intymnym, jest także wydarzeniem całego Kościoła.

 

Już krótka refleksja nad definiowaniem Kościoła pokazuje - z racji swojej zwięzłości jedynie pobieżnie - jak wielowymiarowym i rozbudowanym znaczeniowo zjawiskiem jest Kościół, którego rzeczywistości nie sposób zamknąć nawet w wielozdaniowej formule. To, co w moim odczuciu jawi się tu jednak jako trudność pierwszoplanowa, to z jednej strony Bosko-ludzka istota, a z drugiej, przepaść pomiędzy najbardziej nawet rzetelnym i złożonym opisem „z zewnątrz”, swoistym spojrzeniem przedmiotowym, a określeniem siebie „od wewnątrz”, które nacechowane jest doświadczeniem spotkania, zarówno tego przez wielkie, jak i tego przez małe „S”.

 

 

*, ** cytaty za bp A. Czaja „Traktat o Kościele”.

 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci Wiadomości
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci

Urodzony 23.06.1919 r. w Bestwinie pow. bielski, syn Franciszka i Anny z d. Bolek, zamieszkały w tej miejscowości. Mając szesnaście lat – w 1935 r., rozpoczął pracę zarobkową jako pomocnik a następnie samodzielny pracownik w cegielni. Podczas okupacji hitlerowskiej, w styczniu 1940 r. wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec – Brandenburg Hawel. W lipcu 1941 r. uciekł z miejsca przymusowego zatrudnienia i wrócił do Bestwiny, gdzie w październiku tegoż roku jako uciekinier został aresztowany przez policję niemiecką.

Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny z ostatniej chwili
Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny

Czy Polsce grozi wojna? – Trzeba się szykować – twierdzi gen. Rajmund Andrzejczak, były Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsat News.

Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach z ostatniej chwili
Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach

– Agnieszka Romaszewska-Guzy stworzyła wspaniałą instytucję. (…) Takie mafijno-ubeckie metody są masowo stosowane wobec niezależnych dyrektorów instytucji, które nie zostały opanowane przez obecną władzę. Ten szantaż i to przekupstwo mają miejsce – twierdzi były minister kultury Piotr Gliński.

Paweł Jędrzejewski: Trzy przyczyny dla których aż 30% młodych amerykańskich kobiet identyfikuje się jako LGBTQ Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Trzy przyczyny dla których aż 30% młodych amerykańskich kobiet identyfikuje się jako LGBTQ

W zeszłym tygodniu Instytut Gallupa ogłosił wyniki badań, które ujawniają wielką zmianę w społeczeństwie amerykańskim. Wszyscy są zgodni, że jest to kolosalna zmiana, wręcz rewolucyjna, pozostaje jedynie kwestią interpretacji i sporu, na czym ta zmiana naprawdę polega i o czym świadczy.

Sutryk zakazał organizacji protestów rolników we Wrocławiu z ostatniej chwili
Sutryk zakazał organizacji protestów rolników we Wrocławiu

„Wydałem cztery decyzje zakazujące organizacji protestów rolniczych na terenie administracyjnym Wrocławia” – poinformował prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.

Putin przegrał wybory w Polsce z ostatniej chwili
Putin przegrał wybory w Polsce

Polska jest jednym z krajów, gdzie Władimir Putin przegrał zakończone w niedzielę trzydniowe wybory prezydenckie w Rosji – wynika z informacji podanej przez rosyjski niezależny portal Meduza.

Francuski europoseł: Sytuacja w Polsce jest poważna, rząd Tuska prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków z ostatniej chwili
Francuski europoseł: Sytuacja w Polsce jest poważna, rząd Tuska prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków

Zdaniem znanego francuskiego europarlamentarzysty rząd Donalda Tuska „prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków”.

Złe wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż

Prawo i Sprawiedliwość jest najchętniej wybieraną partią polityczną w Polsce – wynika z najnowszego sondażu „Super Expressu” przeprowadzonego przez Instytut Badań Pollster.

Spięcie w koalicji. Poseł Lewicy atakuje Hołownię: „Jest kłamcą” z ostatniej chwili
Spięcie w koalicji. Poseł Lewicy atakuje Hołownię: „Jest kłamcą”

– Kłamcą jest on, bo to on ściemnia, on manipuluje, on twierdzi, że nie można tego procedować teraz – mówi o marszałku Sejmu Szymonowi Hołowni poseł Lewicy Tomasz Trela.

Jest decyzja UE ws. zwiększenia finansowania dla ukraińskiej armii z ostatniej chwili
Jest decyzja UE ws. zwiększenia finansowania dla ukraińskiej armii

W poniedziałek szefowie MSZ państw UE zgodzili się zwiększyć wsparcie dla ukraińskich sił zbrojnych o 5 miliardów euro za pośrednictwem specjalnego funduszu pomocowego.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...

Wyrazić niewyrażalne. Ku definicji Kościoła. Rozważania na kanwie "Traktatu o Kościele" bp. Czai.
Free-Photos Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...
Free-Photos / pixabay.com
 

Czy jestem w stanie wyobrazić sobie bezmiar przestrzeni naszej galaktyki? Nie bardzo. A wielu galaktyk? A wszechświata? Zupełnie nie umiem. Czy potrafię zrozumieć, „zmierzyć”, zdefiniować Kościół? Z jednej strony, to jakby uważać, że ogarniam przestrzeń wszechświata - podczas kiedy w przypływie duchowej niemocy czasem droga do najbliższego kościoła wydaje się bardzo daleka, albo jakby sądzić, że rozumiem Boga, gdy zachowanie znanych mi ludzi tak często wydaje się zagadkowe. Z drugiej jednak strony, popadanie w intelektualny nihilizm nie sprawia wrażenia satysfakcjonującego rozwiązania. Co zatem mogę zrobić? Może po prostu chodzić wokół i oglądać z różnych perspektyw oraz wchodzić do środka i uczyć się z przeżycia i doświadczenia?

 

Pytanie Pawła VI „Kościele, co sądzisz o samym sobie?” wydaje się być w historii myśli eklezjalnej punktem zwrotnym. Krok po kroku zaczęto poddawać weryfikacji dominujące wówczas obrazy,  niektóre odrzucono. Dla przykładu rozumienie Kościoła jako societas perfecta, choć rodziło pewne korzyści, stwarzało jednak konflikty, które generowały problemy we właściwym rozumieniu zarówno zewnętrznego funkcjonowania, jak i harmonijnej wewnętrznej egzystencji. Rozziewy na linii Kościół i świat, władza papieska i świecka oraz struktura hierarchiczna i laikat mogły prowadzić do niepotrzebnych napięć lub nawet wypaczeń. Sobór Watykański II zaczął więc - idąc drogą obrazów biblijnych, myśli patrystycznej oraz rozmaitych teologicznych definicji - pracować nad kompleksowym ujęciem rozumienia Kościoła per se.

 

Spośród wszystkich zagadnień, od których można byłoby wyjść w poszukiwaniu drogi do ogarniania istoty Kościoła na pierwszy plan wysuwa się, w moim odczuciu,  pojęcie „tajemnicy”. To kwestia i trudna i łatwa zarazem - albo raczej zapraszająca do trudu lub pójścia na łatwiznę. Mogę bowiem nie słuchać swoistego przyzywania zakrytego do odkrycia i powiedzieć, że skoro coś jest tajemnicą, czyli czymś przede mną zasłoniętym, to nie ma co zawracać sobie tym głowy, jednak w tajemnicy Kościoła fascynującym jest właśnie to, że pozwala się ona odkrywać i doświadczać, a im dalej się wchodzi, im więcej zaczyna się pojmować, tym głębiej rozumie się, jak nieskończenie wiele pozostaje do okrycia, a nawet więcej - że mimo ciągłego doświadczania i obserwowania, nigdy nie ogarnie się jej w całości. Na szczęście. W przeciwnym razie, cóż byłaby to za tajemnica?

 

Zaraz po kwestii tajemnicy rzuca się w oczy niejednorodny charakter pochodzenia Kościoła - zamysł i dzieło Ojca, realizacja i odkupienie w Synu, udzielanie się i komunia w Duchu Świętym i jednocześnie wspólnota  osób powołanych do życia w łączności z Bogiem, konkretnych, żyjących w czasie ludzkich jednostek, grzesznych i ograniczonych słabością stworzenia, świętych mocą łaski Stworzyciela. Jak uchwycić i zdefiniować tę jedność w rozbieżności? Problem wydaje się analogiczny - choć nie identyczny - do unii hipostatycznej w Jezusie Chrystusie lub jedności Osób Trójcy Świętej. Gdy mierzyłam się kiedyś w życiu duchowym ze swoistym miotaniem się - od zlewania Ojca, Syna i Ducha Świętego w jedno, do zbytniego rozgraniczania Osób Trójcy - z pomocą przyszedł mi brytyjski filolog i pisarz C. S. Lewis, który w książce zatytułowanej „Chrześcijaństwo po prostu” przywołując nomem omen „prosty”, acz w mojej ocenie genialny przykład, powiedział, że w kwestii Trójcy Świętej my jesteśmy jak figury płaskie w stosunku do figur przestrzennych. Sześcian złożony jest z sześciu kwadratów i choć można byłoby go tak opisać, to jednak nikomu nie przyjdzie na myśl, by negować sześcian jako osobną i jedną figurę przestrzenną, inną jakość. Tyle tylko, że kwadratowi ciężko zrozumieć istotę sześcianu, a żyjącemu w czterech wymiarach człowiekowi  - Trójjedynego Boga. Analogicznie jest z dwoistością natury Kościoła, to figura przestrzenna, inna niż sześcian, ale przestrzenna. Może nie musimy jej do końca pojmować, przenikać „mędrca szkiełkiem i okiem”, może wystarczy sama świadomość i radość nieskończonego odkrywania i pokora wobec faktu, że w całości jej nie obejmiemy?

 

Bosko-ludzki charakter istoty Kościoła powoduje, że zmierzyć trzeba się z całym spektrum jego złożoności, zespołem dualizmów, które dodatkowo często wzajemnie się przenikają. Już sama geneza Kościoła, więc analiza na płaszczyźnie historycznej, może nasuwać trudności. Czy mamy bowiem na myśli Kościół w jego formie widzialnej i samookreślającej się czy też całe misterium dzieła Trójcy Świętej z jego preegzystencją i realizowaniem się w Kościele stworzenia, Kościele przed prawem, Kościele pod prawem i wreszcie Kościele pod łaską? Czy analizując zjawisko Kościoła na płaszczyźnie filozoficznej, patrzymy na niego od strony horyzontalnej - poczynając od człowieka czy też może wertykalnej, akcentując jego duchową, pochodzącą od Boga naturę? Czy opisujemy Kościół niejako od zewnątrz, jako swoisty fenomen oglądany pod różnym kątem czy od wewnątrz, bazując na wielowymiarowym doświadczeniu duchowym i międzyludzkim jego członków? Czy patrzymy jego formę widzialną czy niewidzialną, instytucję czy wspólnotę, osoby obecnie będące członkami Kościoła na ziemi czy także rzeczywistość obcowania świętych, kata-holos - w całej rozpiętości czasowo-przestrzennej aż po czasy eschatologiczne czy zjawisko zaistniałe w czasie od Wcielenia lub Pięćdziesiątnicy do dziś? Wreszcie ostatnie, ale nie najmniej ważne - czy patrzymy na Kościół jako na narzędzie zbawienia, czyli „coś” czy - idąc za definicją Muhlena - na „Kogoś”, na „Osobę osób w Duchu Świętym”. Wszystkie te aspekty badane w sobie właściwych kontekstach stanowią część prawdy o Kościele i składają się na rzeczywistość nazywaną w eklezjologii una realitas complexa

 

Sobór Watykański II a za nim współczesna teologia, wybiera najczęściej jako drogę definiowania Kościoła tzw. zasadę wielokrotnego „i”, posługując się mnogością dopełniających się obrazów biblijnych oraz symboli, w duchu zrozumienia tego, jak bardzo opisywane zjawisko przerasta możliwości opisującego. Tu mówi się najczęściej o Kościele jako: „ludzie Bożym”, „mistycznym Ciele Chrystusa”, „sakramencie zbawienia” oraz „wspólnocie”. Są to modele komplementarne. Właściwie każdy z nich zasługuje na osobny dłuższy komentarz, brak jednak miejsca na to w krótkiej syntezie zjawiska.

 

Pierwszy z wymienionych obrazów akcentuje ciągłość Kościoła w historii zbawienia ludzkości, jego dziedzictwo i kontynuację wybrania Izraela, a z drugiej strony zwraca uwagę na nową jakość jaką niesie lud Boży po przyjściu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa oraz Zesłaniu Ducha Świętego. Lud Boży, będący zwieńczeniem realizacji Bożego planu względem człowieka, posłany jest do wszystkich ludzi i narodów, a mając udział w prorockiej, kapłańskiej i królewskiem misji Chrystusa ma nieść światu nadzieję i być narzędziem zbawienia świata.

 

Kościół w modelu „mistycznego Ciała Chrystusa” akcentuje głęboki i ścisły związek wiernych z Chrystusem. Nie chodzi o fizyczne ciało Jezusa, ale też obraz ów nie jest jedynie metaforyczny, a „wyraża najgłębsze misterium [rzeczywistości eklezjalnej]: jedność Chrystusa i chrześcijan”*. Kościół to zatem nie zwykłe zbiorowisko ludzi, a „organizm, w którym życie Chrystusa rozlewa się na wszystkich członków integralnie i organicznie z Nim związanych”**. Życie Chrystusa przenika tych, którzy mają z Nim sakramentalną łączność i daje im udział z Bogiem. Ta bytowa jedność nie stanowi jednak opozycji dla oblubieńczej relacji Chrystusa i Kościoła, ani nie przekreśla autonomiczności osobowej członków Kościoła.

 

Wzorzec „powszechnego sakramentu zbawienia” osadzony jest na Bosko-ludzkiej naturze Kościoła. „Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, podobnie społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu Go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu tego Ciała” (LG 8), choć zaznaczyć tu trzeba, że unia między Duchem Chrystusa a Kościołem jedynie na drodze analogii może być porównywana ze związkiem ludzkiej i Bożej natury Jezusa Chrystusa, a Kościół jest sakramentem w takim znaczeniu, że jego społeczność stanowi widzialny znak mistycznego Ciała Chrystusa, on sam jest zaś narzędziem zjednoczenia człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Sobór Watykański II mówi więc o Kościele jako o „jakby sakramencie”.

 

W ujęciu Kościoła jako „wspólnoty” zarysowuje się autoświadomość komunii zaplanowanej, osadzonej i zmierzającej ku jedności z Bogiem. W pierwszej kolejności ma ona charakter zbawczy i stanowi więź człowieka z Bogiem i ludźmi, jako samo sedno zbawienia. Wspólnota ta stanowi dar Boga, to swoiste zaproszenie do udziału w Jego życiu - możliwość komunii z Ojcem przez bramę, jaką dla człowieka stanowi Syn i w działaniu Ducha Świętego. Wszystko to wydarza się przy udziale i decyzji człowieka, który z własnej woli przyjmuje wiarę, słucha i kieruję się nauką Boga oraz przystępuje do sakramentów. Ważne też, by zaznaczyć, że przyjęcie wiary, choć jest ono darem łaski, dokonuje się we wspólnocie, jako włączenie w jej zastaną rzeczywistość, a wiara jednostki chociaż jest doświadczeniem niezwykle intymnym, jest także wydarzeniem całego Kościoła.

 

Już krótka refleksja nad definiowaniem Kościoła pokazuje - z racji swojej zwięzłości jedynie pobieżnie - jak wielowymiarowym i rozbudowanym znaczeniowo zjawiskiem jest Kościół, którego rzeczywistości nie sposób zamknąć nawet w wielozdaniowej formule. To, co w moim odczuciu jawi się tu jednak jako trudność pierwszoplanowa, to z jednej strony Bosko-ludzka istota, a z drugiej, przepaść pomiędzy najbardziej nawet rzetelnym i złożonym opisem „z zewnątrz”, swoistym spojrzeniem przedmiotowym, a określeniem siebie „od wewnątrz”, które nacechowane jest doświadczeniem spotkania, zarówno tego przez wielkie, jak i tego przez małe „S”.

 

 

*, ** cytaty za bp A. Czaja „Traktat o Kościele”.

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe