Diamentowy jubileusz kapłaństwa. Rozmowa z duchowym bratem bł. ks. Jerzego Popiełuszki

26 czerwca br. sześćdziesiąt lat służby Bogu i ludziom w Kapłaństwie Chrystusowym będzie obchodził ks. kanonik Czesław Banaszkiewicz: duchowy brat bł. ks. Jerzego Popiełuszki oraz serdeczny przyjaciel Solidarności. Ksiądz Czesław jest Kawalerem Krzyża Orderu Odrodzenia Polski, którym odznaczył go Prezydent RP Andrzej Duda. Odznaczony jest również m.in. Medalem "Za Zasługi dla Kościoła i Ojczyzny" oraz Medalem "Za zasługi dla związku NSZZ Solidarność".
 Diamentowy jubileusz kapłaństwa. Rozmowa z duchowym bratem bł. ks. Jerzego Popiełuszki
/ N. Firkowicz

- Kiedy Ksiądz odkrył w sobie powołanie do Kapłaństwa?

- Tajemnica powołania jest bardzo trudna do wytłumaczenia. Moja rodzina zawsze była religijna. Od dziecka czułem, że prowadzi mnie w kierunku kapłaństwa jakaś niewidzialna siła. Myślę, że na moim powołaniu zaważyło w dużej mierze bycie ministrantem. Wówczas, gdy byłem przy ołtarzu odczuwałem zwycięską moc Chrystusa. Gdzieś w piątej czy szóstej klasie szkoły podstawowej wiedziałem, że zostanę kapłanem. Chciałem służyć: Bogu, ludziom, Kościołowi. Całym sercem pragnąłem większego zbliżenia się do Boga.

 

- Jaka była reakcja rodziny Księdza i jej rola w powołaniu? Czy wspierała Księdza w wybranej drodze?

- Ojciec nie był przeciwko, ale powiedział, że muszę sam być pewny tak poważnego wyboru. Dlatego zaproponował, abym dał sobie czas na sprawdzenie swojego pragnienia. Tak skończyłem Szkołę Przemysłową. Później rozpocząłem pracę w Zakładach Metalowych w Skarżysku Kamiennej. Ale po dwóch latach, w 1955 roku, wstąpiłem do Metropolitarnego Warszawskiego Seminarium Duchownego św. Jana Chrzciciela w Warszawie.

 

- Jak wspomina Ksiądz Seminarium?

- Bardzo dobrze. Właśnie tam udało mi się zbudować relację z Panem Bogiem przez modlitwę i otrzymać namacalny dowód, że modlitwy są przez Stwórcę wysłuchiwane. Zostałem klerykiem w okresie napięć między władzami PRL a Kościołem. Kardynał Wyszyński był uwięziony kilka lat. Co wieczór w seminarium modliliśmy się o Jego uwolnienie, które nastąpiło 28 października 1956 roku. Po uwolnieniu ksiądz kardynał skierował swoje pierwsze kroki do Seminarium, aby odprawić dziękczynną Mszę świętą.

 

- Święcenia kapłańskie otrzymał Ksiądz z rąk Prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Jak przebiegała ta wyjątkowa uroczystość?

- Pamiętam ten upalny dzień 26 czerwca 1960 roku w najmniejszych szczegółach. Uroczystość odbyła się w nowo konsekrowanej Archikatedrze Warszawskiej. Byliśmy pierwszym pokoleniem kapłanów wyświęconym w odbudowanej po II wojnie światowej Katedrze. Kilka dni wcześniej każdy z diakonów miał osobistą rozmowę "kwalifikacyjną" z Księdzem Prymasem. Zostałem wezwany ma ul. Miodową, gdzie kardynał Wyszyński osobiście pobłogosławił i zaakceptował moją prośbę o przyjęcie Sakramentu Kapłaństwa.

Podczas uroczystości ogarnęło mnie wzruszenie, kiedy Ksiądz Prymas rzekł: "Czy przyrzekasz mnie i moim następcom szacunek i posłuszeństwo?". Odpowiedziałem: „Przyrzekam!” - i poczułem, że to była najszersza odpowiedź w moim życiu. Wtedy kardynał powiedział: „Niech Bóg, który rozpoczął w tobie dobre dzieło, Sam go dokona”. Zaraz po święceniach wraz rodzinami poszliśmy na uroczysty obiad do Seminarium. Wieczorem tego samego dnia 24 prezbiterów pojechaliśmy do Częstochowy, aby odprawić tam naszą pierwszą Mszę świętą przed obrazem Matki Boskiej Jasnogórskiej. To było ogromne wzruszenie i przeżycie!

 

- Czym są dla Księdza Święcenia Kapłańskie?

- Święcenia przede wszystkim są dla mnie wielkim darem, który otrzymuję od Pana Boga oraz potwierdzeniem wielkiej Miłości Pana Boga względem mnie. Zrozumienie, że właśnie przez kapłaństwo mam realizować swoją drogę życia.

 

- Jakie Ksiądz wybrał zawołanie prymicyjne i dlaczego?

- Wybrałem cytat z Psalmu 39: "Oto idę abym pełnił, o Boże, wolę Twoją", ponieważ pragnąłem być posłusznym woli Bożej i iść tą drogą, którą mnie poprowadzi.

 

- W jakiej parafii rozpoczął Ksiądz swoją posługę? Czy miał Ksiądz tremę?

- Rozpocząłem swoją posługę w parafii św. Mikołaja w Warce. Oczywiście na początku miałem tremę. Na szczęście, gdy zacząłem mówić, strach minął. Modliłem się do Boga o dar rozmowy z ludźmi i go otrzymałem. Później byłem wikariuszem w parafii św. Piotra i Pawła w Pyrach oraz rezydentem w parafii p.w. Dzieciątka Jezus. Od 1980 roku sprawują swoją posługę w parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Parafia św. St. Kostki na zawsze została związana z bł. ks. Jerzym Popiełuszko. Był to serdeczny przyjaciel Księdza. Po jego śmierci Ksiądz całym sercem zaangażował się w krzewienie kultu bł. ks. Jerzego.

- Jak się poznaliście?

- Ks. Jerzego poznałem w 1978 roku. Był mianowanym wikariuszem i zamieszkał na tej samej plebanii co i ja w parafii Dzieciątka Jezus w Warszawie. Kiedy bł. ks. Jerzy odszedł z parafii Dzieciątka Jezus, Władza Archidiecezji mianowała go duszpasterzem służby zdrowia. Wtedy zaproponowałem ks. proboszczowi parafii św. St. Kostki Teofilowi Boguckiemu, żeby przyjął ks. Jerzego na plebanię. Ks. Bogucki bardzo życzliwie, z otwartymi ramionami przyjął ks. Jerzego. Bł. ks. Jerzy był moim sąsiadem i stał się przyjacielem. Byliśmy niemal jak bracia przez ponad sześć lat, aż do końca jego życia. To był autentyczny Kapłan Chrystusowy, pełny ogromnej wiary i odwagi i dlatego stał się bohaterem narodowym beatyfikowanym (6 czerwca 2010 roku). On głosił prawdę i tylko prawdę. Był w pełni świadomy, że za tę służbę Bogu i Ojczyźnie grozi mu śmierć. Ciągle mówił: "Ja wiem, że mnie zabiją, ale jeszcze nie teraz. Módlcie się, żeby był ktoś świadkiem mojej śmierci" Dwa tygodnie przed swoją śmiercią powiedział: "Jeśli mnie zabiją, to tylko za wiarę". Kiedy to czarne proroctwo się spełniło, postanowiłem, że będę świadkiem Jego życia i śmierci i będę gorliwie szerzyć kult bł. ks. Jerzego w Polsce i zagranicą. Czasami ktoś pyta: ile mam lat? Kiedy odpowiadam, że 85, ludzie się dziwią. A ja wiem, że to Mój Przyjaciel pomaga mi na co dzień, a Bóg za Jego wstawiennictwem obdarza mnie zdrowiem i siłą do świadczenia o bł. ks. Jerzym.

 

- Był Ksiądz przyjacielem bł. ks. Jerzego, który był na celowniku służb bezpieczeństwa, czy w związku z tym odczuwał Ksiądz również obserwację funkcjonariuszy?

- Z aparatem bezpieczeństwa spotkałem się o wiele wcześniej, prawie natychmiast po rozpoczęciu posługi. W latach 60-ch lekcje religii były w szkołach zlikwidowane. Wtedy zaczęto je prowadzić na plebaniach lub w domach prywatnych. Jeździłem na motocyklu po gospodarstwach, gdzie zbierały się gromadki dzieci. Często było ich tak dużo, że siedzieli na podłodze. I tam głosiłem Słowo Boże. Później dowiedziałem się, że ci gospodarze, którzy pozwalali na katechizacje w swoich domach, mieli nieprzyjemne rozmowy z władzami. Gdy rozpocząłem posługę w drugiej parafii, kilka razy byłem wezwany na rozmowę do komisariatu milicji obywatelskiej. Gdy zostałem Sekretarzem Dekanatu znów odczułem zainteresowanie UB. Namawiano mnie na spotkania w kawiarni, abym mógł przekazywać informacje dotyczące posługi duszpasterskiej w Dekanacie. Obiecywano mi, że za współpracę otrzymam zezwolenie na zameldowanie w Warszawie. Oczywiście odmawiałem spotkania. Także na Żoliborzu kilka razy nachodzono mnie wypytując dlaczego gromadzę wokół siebie młodzież. Nigdy nie podejmowałem żadnej współpracy ze służbą bezpieczeństwa.

Bezpieka cały czas zajmowała się prowokacjami. Pamiętam jak w latach 60-ch mieliśmy procesję wielkanocną w parafii św. St. Kostki. Tradycyjnie trzy razy wokół kościoła. Nagle po pierwszym okrążeniu świątyni ktoś rzucił puszkę gazu łzawiącego. Cała procesja rozpierzchła się. Chorągwie, feretrony, małe dzieci, ksiądz z Panem Jezusem w wielkim zamieszaniu wrócili do kościoła bocznymi drzwiami. Po Mszy świętej odnalazłem tę puszkę. Była zielonego koloru z numeracją wojskową. Przychodzi mnie na myśl jeszcze jedna prowokacja władz komunistycznych. W czasie uroczystości 1000-lecia Chrztu Polski było to 20 czerwca 1966 w kościele w koś. św. St. Kostki oczekiwaliśmy na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Bezskutecznie. Przyjechał Ksiądz Prymas i z wzruszeniem powiedział:" Nie przywiozłem Wam Matki Bożej, bo panowie w białych rękawiczkach zatrzymali nas i uwięzili Matkę Boża". Dlatego te uroczystości odbywały się z pustą ramą i zapalonym Paschałem. Takie to były czasy.

 

- Za chwilę będzie Ksiądz obchodzić wspaniały Jubileusz 60-lecia posługi kapłańskiej. To bardzo długi okres czasu. Czy Ksiądz kiedykolwiek żałował swojego wyboru?

- Nigdy! Oczywiście w ciągu tych lat nieraz byłem wystawiany na próbę, ale żadna z trudnych sytuacji, nie była w stanie podważyć mojej wiary i miłości do Chrystusa. Całe życie staram się doskonalić swoją miłość do Boga i proszę Go o pomoc, abym mógł być Dobrym Pasterzem dla wspólnoty, do której jestem posłany. Codziennie składam Panu Bogu podziękowanie za dar życia i powołania, za wszelkie otrzymane dobrodziejstwa, za wszystkich ludzi, których spotkałem na swej kapłańskiej drodze.

 

- Serdecznie dziękuję za rozmowę i w imieniu wszystkich członków NSZZ Solidarność życzę Księdzu wielu Bożych łask w dalszej kapłańskiej posłudze.

 

N. Firkowicz


 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Diamentowy jubileusz kapłaństwa. Rozmowa z duchowym bratem bł. ks. Jerzego Popiełuszki

26 czerwca br. sześćdziesiąt lat służby Bogu i ludziom w Kapłaństwie Chrystusowym będzie obchodził ks. kanonik Czesław Banaszkiewicz: duchowy brat bł. ks. Jerzego Popiełuszki oraz serdeczny przyjaciel Solidarności. Ksiądz Czesław jest Kawalerem Krzyża Orderu Odrodzenia Polski, którym odznaczył go Prezydent RP Andrzej Duda. Odznaczony jest również m.in. Medalem "Za Zasługi dla Kościoła i Ojczyzny" oraz Medalem "Za zasługi dla związku NSZZ Solidarność".
 Diamentowy jubileusz kapłaństwa. Rozmowa z duchowym bratem bł. ks. Jerzego Popiełuszki
/ N. Firkowicz

- Kiedy Ksiądz odkrył w sobie powołanie do Kapłaństwa?

- Tajemnica powołania jest bardzo trudna do wytłumaczenia. Moja rodzina zawsze była religijna. Od dziecka czułem, że prowadzi mnie w kierunku kapłaństwa jakaś niewidzialna siła. Myślę, że na moim powołaniu zaważyło w dużej mierze bycie ministrantem. Wówczas, gdy byłem przy ołtarzu odczuwałem zwycięską moc Chrystusa. Gdzieś w piątej czy szóstej klasie szkoły podstawowej wiedziałem, że zostanę kapłanem. Chciałem służyć: Bogu, ludziom, Kościołowi. Całym sercem pragnąłem większego zbliżenia się do Boga.

 

- Jaka była reakcja rodziny Księdza i jej rola w powołaniu? Czy wspierała Księdza w wybranej drodze?

- Ojciec nie był przeciwko, ale powiedział, że muszę sam być pewny tak poważnego wyboru. Dlatego zaproponował, abym dał sobie czas na sprawdzenie swojego pragnienia. Tak skończyłem Szkołę Przemysłową. Później rozpocząłem pracę w Zakładach Metalowych w Skarżysku Kamiennej. Ale po dwóch latach, w 1955 roku, wstąpiłem do Metropolitarnego Warszawskiego Seminarium Duchownego św. Jana Chrzciciela w Warszawie.

 

- Jak wspomina Ksiądz Seminarium?

- Bardzo dobrze. Właśnie tam udało mi się zbudować relację z Panem Bogiem przez modlitwę i otrzymać namacalny dowód, że modlitwy są przez Stwórcę wysłuchiwane. Zostałem klerykiem w okresie napięć między władzami PRL a Kościołem. Kardynał Wyszyński był uwięziony kilka lat. Co wieczór w seminarium modliliśmy się o Jego uwolnienie, które nastąpiło 28 października 1956 roku. Po uwolnieniu ksiądz kardynał skierował swoje pierwsze kroki do Seminarium, aby odprawić dziękczynną Mszę świętą.

 

- Święcenia kapłańskie otrzymał Ksiądz z rąk Prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Jak przebiegała ta wyjątkowa uroczystość?

- Pamiętam ten upalny dzień 26 czerwca 1960 roku w najmniejszych szczegółach. Uroczystość odbyła się w nowo konsekrowanej Archikatedrze Warszawskiej. Byliśmy pierwszym pokoleniem kapłanów wyświęconym w odbudowanej po II wojnie światowej Katedrze. Kilka dni wcześniej każdy z diakonów miał osobistą rozmowę "kwalifikacyjną" z Księdzem Prymasem. Zostałem wezwany ma ul. Miodową, gdzie kardynał Wyszyński osobiście pobłogosławił i zaakceptował moją prośbę o przyjęcie Sakramentu Kapłaństwa.

Podczas uroczystości ogarnęło mnie wzruszenie, kiedy Ksiądz Prymas rzekł: "Czy przyrzekasz mnie i moim następcom szacunek i posłuszeństwo?". Odpowiedziałem: „Przyrzekam!” - i poczułem, że to była najszersza odpowiedź w moim życiu. Wtedy kardynał powiedział: „Niech Bóg, który rozpoczął w tobie dobre dzieło, Sam go dokona”. Zaraz po święceniach wraz rodzinami poszliśmy na uroczysty obiad do Seminarium. Wieczorem tego samego dnia 24 prezbiterów pojechaliśmy do Częstochowy, aby odprawić tam naszą pierwszą Mszę świętą przed obrazem Matki Boskiej Jasnogórskiej. To było ogromne wzruszenie i przeżycie!

 

- Czym są dla Księdza Święcenia Kapłańskie?

- Święcenia przede wszystkim są dla mnie wielkim darem, który otrzymuję od Pana Boga oraz potwierdzeniem wielkiej Miłości Pana Boga względem mnie. Zrozumienie, że właśnie przez kapłaństwo mam realizować swoją drogę życia.

 

- Jakie Ksiądz wybrał zawołanie prymicyjne i dlaczego?

- Wybrałem cytat z Psalmu 39: "Oto idę abym pełnił, o Boże, wolę Twoją", ponieważ pragnąłem być posłusznym woli Bożej i iść tą drogą, którą mnie poprowadzi.

 

- W jakiej parafii rozpoczął Ksiądz swoją posługę? Czy miał Ksiądz tremę?

- Rozpocząłem swoją posługę w parafii św. Mikołaja w Warce. Oczywiście na początku miałem tremę. Na szczęście, gdy zacząłem mówić, strach minął. Modliłem się do Boga o dar rozmowy z ludźmi i go otrzymałem. Później byłem wikariuszem w parafii św. Piotra i Pawła w Pyrach oraz rezydentem w parafii p.w. Dzieciątka Jezus. Od 1980 roku sprawują swoją posługę w parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Parafia św. St. Kostki na zawsze została związana z bł. ks. Jerzym Popiełuszko. Był to serdeczny przyjaciel Księdza. Po jego śmierci Ksiądz całym sercem zaangażował się w krzewienie kultu bł. ks. Jerzego.

- Jak się poznaliście?

- Ks. Jerzego poznałem w 1978 roku. Był mianowanym wikariuszem i zamieszkał na tej samej plebanii co i ja w parafii Dzieciątka Jezus w Warszawie. Kiedy bł. ks. Jerzy odszedł z parafii Dzieciątka Jezus, Władza Archidiecezji mianowała go duszpasterzem służby zdrowia. Wtedy zaproponowałem ks. proboszczowi parafii św. St. Kostki Teofilowi Boguckiemu, żeby przyjął ks. Jerzego na plebanię. Ks. Bogucki bardzo życzliwie, z otwartymi ramionami przyjął ks. Jerzego. Bł. ks. Jerzy był moim sąsiadem i stał się przyjacielem. Byliśmy niemal jak bracia przez ponad sześć lat, aż do końca jego życia. To był autentyczny Kapłan Chrystusowy, pełny ogromnej wiary i odwagi i dlatego stał się bohaterem narodowym beatyfikowanym (6 czerwca 2010 roku). On głosił prawdę i tylko prawdę. Był w pełni świadomy, że za tę służbę Bogu i Ojczyźnie grozi mu śmierć. Ciągle mówił: "Ja wiem, że mnie zabiją, ale jeszcze nie teraz. Módlcie się, żeby był ktoś świadkiem mojej śmierci" Dwa tygodnie przed swoją śmiercią powiedział: "Jeśli mnie zabiją, to tylko za wiarę". Kiedy to czarne proroctwo się spełniło, postanowiłem, że będę świadkiem Jego życia i śmierci i będę gorliwie szerzyć kult bł. ks. Jerzego w Polsce i zagranicą. Czasami ktoś pyta: ile mam lat? Kiedy odpowiadam, że 85, ludzie się dziwią. A ja wiem, że to Mój Przyjaciel pomaga mi na co dzień, a Bóg za Jego wstawiennictwem obdarza mnie zdrowiem i siłą do świadczenia o bł. ks. Jerzym.

 

- Był Ksiądz przyjacielem bł. ks. Jerzego, który był na celowniku służb bezpieczeństwa, czy w związku z tym odczuwał Ksiądz również obserwację funkcjonariuszy?

- Z aparatem bezpieczeństwa spotkałem się o wiele wcześniej, prawie natychmiast po rozpoczęciu posługi. W latach 60-ch lekcje religii były w szkołach zlikwidowane. Wtedy zaczęto je prowadzić na plebaniach lub w domach prywatnych. Jeździłem na motocyklu po gospodarstwach, gdzie zbierały się gromadki dzieci. Często było ich tak dużo, że siedzieli na podłodze. I tam głosiłem Słowo Boże. Później dowiedziałem się, że ci gospodarze, którzy pozwalali na katechizacje w swoich domach, mieli nieprzyjemne rozmowy z władzami. Gdy rozpocząłem posługę w drugiej parafii, kilka razy byłem wezwany na rozmowę do komisariatu milicji obywatelskiej. Gdy zostałem Sekretarzem Dekanatu znów odczułem zainteresowanie UB. Namawiano mnie na spotkania w kawiarni, abym mógł przekazywać informacje dotyczące posługi duszpasterskiej w Dekanacie. Obiecywano mi, że za współpracę otrzymam zezwolenie na zameldowanie w Warszawie. Oczywiście odmawiałem spotkania. Także na Żoliborzu kilka razy nachodzono mnie wypytując dlaczego gromadzę wokół siebie młodzież. Nigdy nie podejmowałem żadnej współpracy ze służbą bezpieczeństwa.

Bezpieka cały czas zajmowała się prowokacjami. Pamiętam jak w latach 60-ch mieliśmy procesję wielkanocną w parafii św. St. Kostki. Tradycyjnie trzy razy wokół kościoła. Nagle po pierwszym okrążeniu świątyni ktoś rzucił puszkę gazu łzawiącego. Cała procesja rozpierzchła się. Chorągwie, feretrony, małe dzieci, ksiądz z Panem Jezusem w wielkim zamieszaniu wrócili do kościoła bocznymi drzwiami. Po Mszy świętej odnalazłem tę puszkę. Była zielonego koloru z numeracją wojskową. Przychodzi mnie na myśl jeszcze jedna prowokacja władz komunistycznych. W czasie uroczystości 1000-lecia Chrztu Polski było to 20 czerwca 1966 w kościele w koś. św. St. Kostki oczekiwaliśmy na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Bezskutecznie. Przyjechał Ksiądz Prymas i z wzruszeniem powiedział:" Nie przywiozłem Wam Matki Bożej, bo panowie w białych rękawiczkach zatrzymali nas i uwięzili Matkę Boża". Dlatego te uroczystości odbywały się z pustą ramą i zapalonym Paschałem. Takie to były czasy.

 

- Za chwilę będzie Ksiądz obchodzić wspaniały Jubileusz 60-lecia posługi kapłańskiej. To bardzo długi okres czasu. Czy Ksiądz kiedykolwiek żałował swojego wyboru?

- Nigdy! Oczywiście w ciągu tych lat nieraz byłem wystawiany na próbę, ale żadna z trudnych sytuacji, nie była w stanie podważyć mojej wiary i miłości do Chrystusa. Całe życie staram się doskonalić swoją miłość do Boga i proszę Go o pomoc, abym mógł być Dobrym Pasterzem dla wspólnoty, do której jestem posłany. Codziennie składam Panu Bogu podziękowanie za dar życia i powołania, za wszelkie otrzymane dobrodziejstwa, za wszystkich ludzi, których spotkałem na swej kapłańskiej drodze.

 

- Serdecznie dziękuję za rozmowę i w imieniu wszystkich członków NSZZ Solidarność życzę Księdzu wielu Bożych łask w dalszej kapłańskiej posłudze.

 

N. Firkowicz



 

Polecane
Emerytury
Stażowe