[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak "odnalazł się" krwawy stalinowski prokurator. Przypadek Amonsów

Po krwawym stalinowskim prokuratorze wojskowym na wiele lat ślad zaginął. Wiadomo było jedynie, że w 1954 r. został oddelegowany do ZSRS. Aż nagle Iwan Amons odnalazł się w… Bykowni. I to bynajmniej nie w zbiorowym dole śmierci ofiar z ukraińskiej listy katyńskiej, ale podczas uroczystości otwarcia polskiego cmentarza wojennego, którego rocznicę teraz obchodzimy.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak

W ambasadzie RP w Kijowie ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył odznaczenia za zasługi dla Polski przedstawicielom społeczności polskiej na Ukrainie, ale także obywatelom Ukrainy. Wśród udekorowanych Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi znalazł się… Amons. Po chwili usłyszałem: emerytowany prokurator wojskowy, a dodatkowo jeden z najwybitniejszych badaczy zbrodni stalinowskich popełnionych na Ukrainie. Stalinowski prokurator badający stalinowskie zbrodnie – cóż za chichot historii – pomyślałem - i jeszcze dostaje za to medal od polskiego prezydenta.

Gratulacje

Po uroczystości odszukałem prokuratora Amonsa. Fachowo opowiadał, że masowymi grobami w Bykowni zajmuje się od 20 lat. Teraz jest na emeryturze, ale wcześniej – jako pełnomocnik ukraińskiego rządu – odpowiadał za rehabilitacje ofiar represji politycznych w ZSRS.

Tu rozmowa urwała się, bo do Amonsa podeszła starsza pani z gratulacjami. Dziękowała za pomoc udzielaną im, Polakom w wyjaśnianiu sowieckich zbrodni. Za współpracę przy ekshumacjach w Bykowni, za książki.

Bo Amons ustalił m. in., że na tym największym ukraińskim cmentarzysku leżą nie „tylko” polscy oficerowie z ukraińskiej listy katyńskiej, zamordowali w 1940 r., ale także ofiary antypolskiej akcji NKWD z lat 1937 – 1938. Ogółem 7-8 tysięcy Polaków, dwa razy więcej niż się przyjmuje.

„Też się czasem zastanawiam”

Wracamy do rozmowy. Amons wspomina, że jest emerytowanym pułkownikiem armii ukraińskiej, a przez 30 lat był prokuratorem generalnym Ukrainy.

Ma pan wizytówkę? - zapytałem z głupia frant. Okazało się, że mój rozmówca ma na imię nie Jan (Iwan), ale Andrij. W takim razie zapewne jest synem.


- Pan dobrze mówi po polsku. Jest pan Ukraińcem, czy Polakiem?
- Mama, urodzona w Sokalu pod Lwowem, była Ukrainką. Ale ojciec Polakiem. - To jak to się stało, że został pan tak ważną figurą w ukraińskiej republice rad?
- Też się czasem nad tym zastanawiam.

„Służba” w Polsce

To był właśnie ten moment, aby spytać o Jana (Iwana) Amonsa. Pan był prokuratorem wojskowym, a pana ojciec, czym się zajmował?


- Też był prokuratorem wojskowym. W powojennej Polsce służył w LWP.
I już wszystko było jasne, ale zapytałem jeszcze, gdzie tata się urodził.
- W Winnicy - usłyszałem. A w Skarżycach k. Winnicy w 1918 r. urodził się Jan (Iwan) Amons.
- Ale mówił pan, że ojciec służył w Polsce, to jak pan znalazł się na Ukrainie? - W 1954 r. ojciec został zwolniony ze służby i trafił na Syberię. Tak odwdzięczyli mu się za pracę w Polsce.
- Do łagru? – zapytałem.
- Nie, na Syberii też był prokuratorem, ale dla niego to było zesłanie. Ale w latach 60. centrala przypomniała sobie o jego zasługach i skierowała na Ukrainę. Zmarł w latach 90., został pochowany pod Kijowem. Ale w Polsce mam większą rodzinę niż na Ukrainie.

Oficer sowiecki

A zatem. Na czym polegała „służba” Jana (Iwana) Amonsa w Polsce? Oskarżał polskich patriotów, którzy zostali następnie skazani na wyroki wieloletniego więzienia. Wielu z nich komuniści - koledzy Amonsa - zamordowali. Choć był Polakiem, do wymiaru „sprawiedliwości” w powojennej Polsce trafił już jako oficer sowiecki, wcześniej przez lata służący w organach represji ZSRS i Armii Czerwonej.

Już w czerwcu 1944 r. został szefem Wojskowej Prokuratury Rejonowej w „wyzwolonym” Lublinie. Polaków - niepodległościowców prześladował także jako oficer śledczy Prokuratury 1 Armii WP, prokurator 2 DP i wiceprokurator Prokuratury KBW. W 1946 r. swoje krwawe żniwo kontynuował dalej w Lublinie, potem w Gdańsku, by w końcu, w 1950 r. zostać prokuratorem Prokuratury Wojsk Lotniczych. W 1948 r. podpułkownik.

Ofiary na „Łączce”

W procesach politycznych Jan (Iwan) Amons oskarżał mimo, iż nie posiadał pełnego wykształcenia prawniczego (w 1939 r. skończył jedynie jednoroczny kurs prawniczy dla prokuratorów i sędziów śledczych w Chabarowsku nad Amurem). Sprawy ze względu na swój kłamliwy charakter nazywamy dziś mordami sądowymi. Ludzi skazywano na podstawie spreparowanych dowodów.

I tak, w akcie oskarżenia przeciwko płk Bernardowi Adameckiemu, wobec którego wnosił o wieloletnie więzienie, napisał, iż w lipcu 1946 r. ten komendant Wojskowej Szkoły Technicznej, z polecenia płk Franciszka Hermana, rozpoczął tworzenie tajnej organizacji w Wojskach Lotniczych, której celem miało być obalenie siłą władzy państwowej oraz prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz mocarstw imperialistycznych. W uzasadnieniu czytamy m. in.: „Proces ten to jeszcze jedno zdemaskowanie nikczemnej garstki wykolejeńców narodu polskiego, którzy zdradzili swój kraj i wiernie służyli agentom świata imperialistycznego, dążąc do nowej pożogi wojennej”.

W tym samym procesie żądał kary śmierci dla płk Józefa Jungrava, płk Augusta Menczaka, płk Stanisława Michowskiego, ppłk Władysława Minakowskiego, i płk Szczepana Ścibiora. Tych pięciu oficerów, a także płk Adameckiego, komunistyczny „sąd” skazał na karę śmierci. Morderca Bierut nie skorzystał z prawa łaski i cała szóstka została zabita strzałem w tył głowy 7 sierpnia 1952 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Przez lata PRL-u mordowano pamięć o nich. Dziś ich szczątki są odkopywane na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie.

Czasy, które trwają

O to, czy Andrij Amons badał też stalinowskie zbrodnie swojego ojca już nie pytałem. Odpowiedź zapewne była by taka: Pracował dla legalnego przecież systemu, trwała wojna domowa, tropił szpiegów i bandytów. Takie były czasy, takie było prawo.

Ale pewne jest jedno - medalu za tatusia Andrij Amons by nie dostał. A może przeciwnie? – w trwającej do dziś dobie relatywizowania komunistycznych zbrodni. I Jan (Iwan) Amons - stalinowski morderca sądowy – nadal mógłby uchodzić za bohatera.

Tadeusz Płużański
 


 

POLECANE
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona z ostatniej chwili
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona

Drony Sił Systemów Bezzałogowych ukraińskich wojsk zaatakowały w Rosji fabrykę radarów, wykorzystywanych w dronach i rakietach, które ostrzeliwują Ukrainę – powiadomił w sobotę Sztab Generalny w Kijowie.

Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą tylko u nas
Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Ciągle się zastanawiam skąd bierze się głębokie przekonanie niektórych środowisk o ich wyższości, lepszym wykształceniu, europejskości nad „prostakami” z prawicy, którzy nic nie kumają z otaczającej ich rzeczywistości tkwiąc mentalnie w Średniowieczu (nie będę, jaśnie oświeconym, wyjaśniał co wniosły w legacie do naszego dzisiejszego życia wykpiwane wieki średnie bo zajęłoby to zbyt wiele czasu a oni i tak by tego nie pojęli – przy okazji tylko i na końcu przypomnijmy, że między innymi ich guru Bronisław Geremek był mediewistą, zajmującym się, o zgrozo, prostytucją…) i nie wychodząc od miejscowego proboszcza (alternatywnie ”z kruchty”).

Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

W sobotę uruchomiono wakacyjną, bezpłatną linię autobusową z Kielc na Święty Krzyż. Kursy realizowane będą w każdą sobotę i niedzielę do 28 września. Pasażerom towarzyszyć będzie przewodnik, który opowie o atrakcjach turystycznych regionu i zaprezentuje najciekawsze miejsca na Łysej Górze.

Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje z ostatniej chwili
Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje

Służby zakończyły działania na terenie terminala promowego na półwyspie Westerplatte w Gdańsku, gdzie w południe doszło do uszkodzenia gazociągu z gazem ziemnym. Nikomu nic się nie stało.

Nie czuję lewej nogi. Polska wokalistka bardzo chora Wiadomości
"Nie czuję lewej nogi". Polska wokalistka bardzo chora

Maja Hyży ponownie trafiła do szpitala. Wokalistka przeszła już dziewiątą operację związaną z rzadką chorobą biodra, na którą cierpi od dzieciństwa. Niestety, zabieg nie przebiegł bez komplikacji. W mediach społecznościowych artystka podzieliła się z niepokojącymi informacjami.

Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS z ostatniej chwili
Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS

Upały, brak wiatru i opadów to idealne warunki do pojawienia się sinic w jeziorach i zalewach. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) poinformował 4 lipca o czasowym zamknięciu trzech kąpielisk śródlądowych z powodu zakwitu tych bakterii. Czerwona flaga oznacza całkowity zakaz kąpieli – nawet chwilowy kontakt z wodą może być niebezpieczny dla zdrowia.

Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos z ostatniej chwili
Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos

Nie boję się o stabilność koalicji; nie boję się o porozumienie naszych czterech formacji - uspokajał w sobotę szef PSL, wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do informacji o spotkaniu lidera Polski 2050 Szymona Hołowni z politykami PiS.

Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni Wiadomości
Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni

Sześć osób zostało rannych podczas ewakuacji pasażerów samolotu linii Ryanair na lotnisku Palma de Mallorca; wcześniej na pokładzie maszyny włączył się alarm przeciwpożarowy. Port lotniczy funkcjonuje bez zakłóceń.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak "odnalazł się" krwawy stalinowski prokurator. Przypadek Amonsów

Po krwawym stalinowskim prokuratorze wojskowym na wiele lat ślad zaginął. Wiadomo było jedynie, że w 1954 r. został oddelegowany do ZSRS. Aż nagle Iwan Amons odnalazł się w… Bykowni. I to bynajmniej nie w zbiorowym dole śmierci ofiar z ukraińskiej listy katyńskiej, ale podczas uroczystości otwarcia polskiego cmentarza wojennego, którego rocznicę teraz obchodzimy.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak

W ambasadzie RP w Kijowie ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył odznaczenia za zasługi dla Polski przedstawicielom społeczności polskiej na Ukrainie, ale także obywatelom Ukrainy. Wśród udekorowanych Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi znalazł się… Amons. Po chwili usłyszałem: emerytowany prokurator wojskowy, a dodatkowo jeden z najwybitniejszych badaczy zbrodni stalinowskich popełnionych na Ukrainie. Stalinowski prokurator badający stalinowskie zbrodnie – cóż za chichot historii – pomyślałem - i jeszcze dostaje za to medal od polskiego prezydenta.

Gratulacje

Po uroczystości odszukałem prokuratora Amonsa. Fachowo opowiadał, że masowymi grobami w Bykowni zajmuje się od 20 lat. Teraz jest na emeryturze, ale wcześniej – jako pełnomocnik ukraińskiego rządu – odpowiadał za rehabilitacje ofiar represji politycznych w ZSRS.

Tu rozmowa urwała się, bo do Amonsa podeszła starsza pani z gratulacjami. Dziękowała za pomoc udzielaną im, Polakom w wyjaśnianiu sowieckich zbrodni. Za współpracę przy ekshumacjach w Bykowni, za książki.

Bo Amons ustalił m. in., że na tym największym ukraińskim cmentarzysku leżą nie „tylko” polscy oficerowie z ukraińskiej listy katyńskiej, zamordowali w 1940 r., ale także ofiary antypolskiej akcji NKWD z lat 1937 – 1938. Ogółem 7-8 tysięcy Polaków, dwa razy więcej niż się przyjmuje.

„Też się czasem zastanawiam”

Wracamy do rozmowy. Amons wspomina, że jest emerytowanym pułkownikiem armii ukraińskiej, a przez 30 lat był prokuratorem generalnym Ukrainy.

Ma pan wizytówkę? - zapytałem z głupia frant. Okazało się, że mój rozmówca ma na imię nie Jan (Iwan), ale Andrij. W takim razie zapewne jest synem.


- Pan dobrze mówi po polsku. Jest pan Ukraińcem, czy Polakiem?
- Mama, urodzona w Sokalu pod Lwowem, była Ukrainką. Ale ojciec Polakiem. - To jak to się stało, że został pan tak ważną figurą w ukraińskiej republice rad?
- Też się czasem nad tym zastanawiam.

„Służba” w Polsce

To był właśnie ten moment, aby spytać o Jana (Iwana) Amonsa. Pan był prokuratorem wojskowym, a pana ojciec, czym się zajmował?


- Też był prokuratorem wojskowym. W powojennej Polsce służył w LWP.
I już wszystko było jasne, ale zapytałem jeszcze, gdzie tata się urodził.
- W Winnicy - usłyszałem. A w Skarżycach k. Winnicy w 1918 r. urodził się Jan (Iwan) Amons.
- Ale mówił pan, że ojciec służył w Polsce, to jak pan znalazł się na Ukrainie? - W 1954 r. ojciec został zwolniony ze służby i trafił na Syberię. Tak odwdzięczyli mu się za pracę w Polsce.
- Do łagru? – zapytałem.
- Nie, na Syberii też był prokuratorem, ale dla niego to było zesłanie. Ale w latach 60. centrala przypomniała sobie o jego zasługach i skierowała na Ukrainę. Zmarł w latach 90., został pochowany pod Kijowem. Ale w Polsce mam większą rodzinę niż na Ukrainie.

Oficer sowiecki

A zatem. Na czym polegała „służba” Jana (Iwana) Amonsa w Polsce? Oskarżał polskich patriotów, którzy zostali następnie skazani na wyroki wieloletniego więzienia. Wielu z nich komuniści - koledzy Amonsa - zamordowali. Choć był Polakiem, do wymiaru „sprawiedliwości” w powojennej Polsce trafił już jako oficer sowiecki, wcześniej przez lata służący w organach represji ZSRS i Armii Czerwonej.

Już w czerwcu 1944 r. został szefem Wojskowej Prokuratury Rejonowej w „wyzwolonym” Lublinie. Polaków - niepodległościowców prześladował także jako oficer śledczy Prokuratury 1 Armii WP, prokurator 2 DP i wiceprokurator Prokuratury KBW. W 1946 r. swoje krwawe żniwo kontynuował dalej w Lublinie, potem w Gdańsku, by w końcu, w 1950 r. zostać prokuratorem Prokuratury Wojsk Lotniczych. W 1948 r. podpułkownik.

Ofiary na „Łączce”

W procesach politycznych Jan (Iwan) Amons oskarżał mimo, iż nie posiadał pełnego wykształcenia prawniczego (w 1939 r. skończył jedynie jednoroczny kurs prawniczy dla prokuratorów i sędziów śledczych w Chabarowsku nad Amurem). Sprawy ze względu na swój kłamliwy charakter nazywamy dziś mordami sądowymi. Ludzi skazywano na podstawie spreparowanych dowodów.

I tak, w akcie oskarżenia przeciwko płk Bernardowi Adameckiemu, wobec którego wnosił o wieloletnie więzienie, napisał, iż w lipcu 1946 r. ten komendant Wojskowej Szkoły Technicznej, z polecenia płk Franciszka Hermana, rozpoczął tworzenie tajnej organizacji w Wojskach Lotniczych, której celem miało być obalenie siłą władzy państwowej oraz prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz mocarstw imperialistycznych. W uzasadnieniu czytamy m. in.: „Proces ten to jeszcze jedno zdemaskowanie nikczemnej garstki wykolejeńców narodu polskiego, którzy zdradzili swój kraj i wiernie służyli agentom świata imperialistycznego, dążąc do nowej pożogi wojennej”.

W tym samym procesie żądał kary śmierci dla płk Józefa Jungrava, płk Augusta Menczaka, płk Stanisława Michowskiego, ppłk Władysława Minakowskiego, i płk Szczepana Ścibiora. Tych pięciu oficerów, a także płk Adameckiego, komunistyczny „sąd” skazał na karę śmierci. Morderca Bierut nie skorzystał z prawa łaski i cała szóstka została zabita strzałem w tył głowy 7 sierpnia 1952 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Przez lata PRL-u mordowano pamięć o nich. Dziś ich szczątki są odkopywane na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie.

Czasy, które trwają

O to, czy Andrij Amons badał też stalinowskie zbrodnie swojego ojca już nie pytałem. Odpowiedź zapewne była by taka: Pracował dla legalnego przecież systemu, trwała wojna domowa, tropił szpiegów i bandytów. Takie były czasy, takie było prawo.

Ale pewne jest jedno - medalu za tatusia Andrij Amons by nie dostał. A może przeciwnie? – w trwającej do dziś dobie relatywizowania komunistycznych zbrodni. I Jan (Iwan) Amons - stalinowski morderca sądowy – nadal mógłby uchodzić za bohatera.

Tadeusz Płużański
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe